- Wiadomości
- Komentarz
„Wojna zaczęła się i skończy na Krymie”. Okupowany półwysep „kluczem” do zwycięstwa? [KOMENTARZ]
Infrastruktura okupacyjnych wojsk rosyjskich na półwyspie krymskim została w ostatnich dniach wzięta na celownik. Instytut Studiów nad Wojną (ISW) sugeruje, że uderzenie w rosyjskie bazy na Krymie to początek ukraińskiej kontrofensywy na południu. Bez względu na to czy celne ataki były wyizolowaną akcją, czy też częścią większego planu operacyjnego, Kijów udowadnia, że wciąż posiada inicjatywę operacyjną, że nie uzna aneksji części swojego terytorium oraz, że jest w stanie ośmieszyć system ochrony rosyjskich jednostek. Przecina także rosyjskie zaopatrzenie. Czy Krym jest „kluczem” do zwycięstwa na wojnie?

Ludmiła Denisowa, ukraińska rzecznik praw człowieka, w roku 2019, podała szokujące dane dotyczące rosyjskiej inżynierii społecznej na okupowanym Krymie. Rosjanie w kilka lat przesiedlili na Krym prawie 150 tys. Rosjan. Z drugiej strony, na patriotycznych ukraińskich oraz tatarskich działaczy spadła fale represji. Ci, którzy nie zdążyli uciec trafili do więzień. Po „rekruta" zgłosiła się także rosyjska armia. Łącznie w szeregi Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskich powołano 33 tys. mieszkańców Krymu. Oprócz aresztowań plagą stały się porwania ludzi, za które odpowiadały prorosyjskie paramilitarne bojówki. W wielu przypadkach porwani zaginęli bez wieści. Krym obecnie dla Rosjan ma o wiele większe znaczenie militarne niż przed rozpoczęciem inwazji. Stał się z tego powodu ich słabym punktem.
Zobacz też
Po pierwsze, to tam znajdują się bazy zaopatrzeniowe południowego zgrupowania wojsk inwazyjnych. Przypomnijmy, iż w przeciwieństwie do oddziałów rosyjskich atakujących od północy, żołnierze okupujący Krym przez długi czas szykowali się bezpośrednio do operacji militarnej przeciwko Ukrainie. Gdy rosyjska oś natarcia z północy ugrzęzła m.in. pod Kijowem, wojska rosyjskie wychodzące z Krymu podbijały kolejne miejscowości. Formalnie jedyne miasto, które skapitulowało w czasie obecnych walk to Chersoń – znajdujący się przecież na południu. Oddziały wychodzące z Krymu nie osiągnęły wszelako swoich celów. Nie zdobyli najważniejszych miast: Odessy, Krzywego Rogu, Dnipro oraz Zaporoża. Zostali zatrzymani. Wraz z ustabilizowaniem się linii okopów palącą sprawą stały się linie zaopatrzenia. W szybkim manewrze, na fali zaskoczenia to jeszcze może nie było tak istotne. Stało się priorytetowe, gdy nastał moment w rosyjskich oddziałach do umacniania własnych pozycji oraz okupowania zajętych terytoriów.
Po drugie, od początku inwazji było wiadome, że Krym będzie determinował plany operacyjne Moskwy. Od 2014 roku, cały czas wisiała groźba, przebicia się wojsk separatystyczno-rosyjskich na kierunku krymskim by wybić „korytarz lądowy" między Rosją, jej kolaborantami a Krymem. Pewnym „bajpasem" uzupełniającym brak połączenia Krymu z Rosją była budowa Mostu Kerczeńskiego (zwanego także Mostem Krymskim). Co ciekawe, Rosjanie dzisiaj mieli zamknąć ten most, a dzień wcześniej trwała nim pospieszna ucieczka z Krymu. Rosja dysponuje, więc dwoma głównymi szlakami komunikacyjnymi – oba są słabością Moskwy. Most łatwo uszkodzić, a połączenie lądowe przebiega przez okupowane terytoria, gdzie Rosjanom non-stop grożą dywersyjne akcje ze strony ukraińskich partyzantów. Same połączenia półwyspu z lądową częścią Ukrainy są bardzo wrażliwe na ataki. Ponadto wożenie zaopatrzenia prosto z Rosji pod Chersoń zabiera czas i komplikuje rosyjską logistykę, która nie potrafiła sobie poradzić i z mniejszymi kłopotami. Ostatnie ataki uzmysłowiły całemu światu, że to co wydawało się atutem Rosji w kontekście jej brutalnej inwazji jest w rzeczywistości ogromną słabością operacji. Wojska oznaczone „Z-etką w kwadracie" stwarzają problem z zaopatrzeniem, a pomimo najwyższej gotowości do wojny ze wszystkich kierunków inwazji, nie osiągnęli najważniejszych ukraińskich miast południa.
Zobacz też
Po trzecie, Krym jest bazą dla rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, ale Ukraińcy zablokowali możliwość desantu pod Odessą (utrzymali Mikołajow oraz odepchnęli Rosjan na południu), więc w tym wypadku Rosjanie mogą co prawda blokować cywilną flotę handlową oraz ostrzeliwać obiekty na Ukrainie, ale nie niweluje to słabych punktów okupanta na Krymie.
Od drugiego tygodnia sierpnia nastąpiła seria eksplozji na Krymie. 9 sierpnia zaatakowana została baza lotnicza Saky, gdzie stacjonował rosyjski 43. Pułk Lotnictwa Szturmowego, którego piloci dokonywali ludobójczych bombardowań na obiekty cywilne rozsiane po całej Ukrainie. Zniszczono oraz uszkodzono szereg samolotów: Su-24 oraz Su-30SM. Co istotne, w czasie akcji wysadzono w powietrze składy amunicji. Następnie 16 sierpnia doszło do szeregu eksplozji w bazach rosyjskich w rejonie dżankojskim. Wręcz po sienkiewiczowsku opisał to przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Refat Czubarow - „odgłosy eksplozji rozchodziły się po stepie". Po tym ataku Rosjanie na Krymie nie tylko utracili kolejne bazy zaopatrzenia, ale sparaliżowana została także krymska kolej. Zdaniem dziennikarzy „New York Times" za atakami stoi elitarna jednostka ukraińskich komandosów. Jeżeli źródła NYT mówią prawdę to oznacza kompromitację wojsk okupacyjnych, które nie potrafią chronić najważniejszych swoich baz. Nawet nieliczny oddział komandosów musi się przecież jakoś przemieszczać, a abecadłem już na etapie kompanii wartowniczych jest skuteczne pilnowanie własnej bazy. Mogłoby to także oznaczać kooperację specjalsów z miejscowym podziemiem, co potwierdza że rośnie opór wobec rosyjskiej okupacji (nawet na Krymie). W innym ze scenariuszów, był to celny ostrzał przy pomocy rakiet ATACMS wystrzeliwanych z HIMARS-ów. Prawdopodobnie Ukraińcy wcześniej sparaliżowali radary rosyjskie używając pocisków przeciwradiolokacyjnych AGM-88 HARM. W tym wypadku oznacza to, że Rosjanie nie potrafią przeciwdziałać zachodnim rakietom, a nad Dniepr trafiła broń o zasięgu ok. 300 km, co może być game-changerem w walkach. Dlatego pisałem, że to co Kreml widział jako swój atut jest w rzeczywistości jego słabością.
Zobacz też
Do ataku z 9 sierpnia nie przyznała się strona ukraińska. Enigmatycznie, po 16 sierpnia, ustami Andrija Jermaka, szefa kancelarii prezydenckiej, stwierdzono że „demilitaryzacja" okupowanych terytoriów będzie kontynuowana. Prezydent Zełenski stwierdził, że półwysep musi zostać wyzwolony, a na Krymie „wojna się zaczęła i tam się zakończy". Nękanie baz zaopatrzenia musi owocować brakiem amunicji na pierwszej linii frontu. Im dotkliwsze straty zanotuje rosyjska wojskowa logistyka tym łatwiej wypchnąć Rosjan z ich pozycji. Jak zauważają eksperci ISW w ostatnim raporcie, Dżankoj przez Rosjan był traktowany jako „hub" zaopatrzeniowy dla oddziałów rosyjskich okupujących terytoria m.in. na południe od Zaporoża oraz w Melitopolu. Jak podkreślono w raporcie ISW – ukraiński atak na cele logistyczne na Krymie, które jest w świetle prawa międzynarodowego integralnym terytorium ukraińskim, nie narusza zobowiązań wobec zachodnich partnerów dotyczących użycia przez Ukrainę broni dostarczonej przez Zachód celem umożliwienia Siłom Zbrojnym Ukrainy odbicie okupowanych terytoriów. Eksperci ISW uważają, że eksplozje na Krymie są zsynchronizowane z planami Kijowa wyzwolenia południa, zwłaszcza ukraińskiej kontrakcji pod Chersoniem.
Zobacz też
Najbardziej spektakularnym manewrem wojsk ukraińskich byłoby przecięcie oddziałów rosyjskich na południu, tak by odseparować ich zgrupowanie zarówno od dostaw zaopatrzenia bezpośrednio z Rosji, jak i z Krymu. Muszę zaznaczyć, że to hurraoptymistyczny scenariusz, ale jego powodzenia oznaczałoby pułapkę dla rosyjskich oddziałów. Nawet gdyby zrealizowano tylko pierwszy cel, czyli zagrodzenie Rosjanom szlaków od wschodu. A jeśliby osiągnięto następny cel, czyli Krym zostałby lądowo odseparowany - Ukraińcy uzyskaliby pozycje wyjściowe, które mieli przed 24 lutego 2022 roku. Wojska rosyjskie znalazłyby się w kotle. Realizacja tego scenariusza sama w sobie byłaby już ogromnym sukcesem militarnym. Co ciekawe, w ostatnich dniach miała miejsce „mała ofensywa" wojsk ukraińskich pod Zaporożem na kierunków Połochów. Została ona zatrzymana, choć oddziałom ukraińskim udało się wyzwolić kilka miejscowości. Kierunek natarcia Połochów-Tokmak-Melitopol lub Połochów-Berdiańsk oznaczałby właśnie przecięcie wojsk rosyjskich. Wyzwolenie Krymu to wszelako dopiero kolejny krok, ale powodzenie na kierunku krymskim może całkowicie odmienić bieg wojny. Od Krymu do Krymu, ale najpierw jednak wojska ukraińskie muszą poradzić sobie z Rosjanami pod Chersoniem oraz Zaporożem.
W pewnym sensie półwysep krymski determinował także plany Rosji względem Ukrainy jako całości. „Krym" próbowali Rosjanie skopiować w innych regionach Ukrainy właśnie w czasie rozpoczęcia frontalnej inwazji. Naiwnością ze strony Moskwy było planowanie powtórki z roku 2014, gdy armia ukraińska wraz z obroną terytorialną oraz służbami stali w gotowości, by aresztować szykowanych przez Rosję dywersantów. Plan "Krymu na sterydach" się nie powiódł, a same bazy okupantów na półwyspie już zostały wzięte na celownik.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS