Geopolityka
Wojna Iranu z Izraelem - na ile realna? [KOMENTARZ]
Wycofanie się Stanów Zjednoczonych z umowy jądrowej z Iranem, wzrost konfrontacyjnych i antyamerykańskich nastrojów w Teheranie oraz antyirańskich w Waszyngtonie, a także seria militarnych ciosów pomiędzy Iranem a Izraelem w Syrii stanowią mieszankę wybuchową, doprawioną nienawiścią pomiędzy Iranem a Izraelem oraz ambicjami regionalnych graczy. Czy oznacza to, że wojna obu państwami jest nieuchronna?
Może wydawać się, że wojna jest blisko. Trudno jest polemizować z takim odczuciem. W Libanie proirański i antyizraelski Hezbollah wygrał właśnie wybory parlamentarne, podczas gdy w Palestynie wzrasta napięcie, co zwiększa – przynajmniej potencjalnie – chęć Hamasu i Islamskiego Dżihadu do stocznia kolejnej bitwy przeciwko Izraelowi. W Syrii prezydent al-Asad jest silniejszy niż kiedykolwiek od momentu wybuchu wojny domowej.
Do tego dołożyć należy jednostronne wycofanie się Amerykanów z porozumienia nuklearnego z Iranem, które daje twardogłowym, nieuznającym kompromisu, z Teheranu „wiatr w żagle”. Co więcej (co gorsza?) coraz częściej dochodzi do wymiany ognia pomiędzy Iranem a Izraelem (notabene do końca lat 70. bliskich partnerów strategicznych, a wcześniej nawet sojuszników). Intensyfikacja ataków może oznaczać, że Iran nie czuje się już ograniczany umową jądrową i będzie śmielej walczył o swoje interesy w regionie.
Argumenty za i przeciw
Czy dojdzie więc do wojny Iranu z Izraelem? Nikt nie zna odpowiedzi, ale wydaje się, że raczej nie – choć bez wątpienia jest to bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek wcześniej, a już na pewno od lat 80., kiedy Izrael i Iran pośrednio walczyły przeciwko sobie w ogarniętym wojną domową Libanie. Z jednej strony wspomniani twardogłowi w Teheranie mogliby chcieć wykorzystać wojnę z Izraelem, a przynajmniej wyraźne zaognienie sytuacji, do wyeliminowania umiarkowanego, ale obecnie zagubionego, prezydenta Hasana Rouhaniego. Z drugiej jednak strony nic tak jak wojna nie mobilizuje społeczeństwa – w razie konfliktu grożącego upadkiem Islamskiej Republiki konserwatystom trudno byłoby przeprowadzić operację obalenia prezydenta. Tym bardziej, że takie działania musiałby wesprzeć Korpus Strażników Rewolucji, którego dowództwo jest pragmatyczne – co innego jest Izraelowi grozić, Izrael prowokować i go nękać, a co innego zaczynać otwartą wojnę.
Można oczywiście wyobrazić sobie scenariusz, w którym mundurowi chcą pozbawić Rouhaniego władzy (o czym się w Teheranie dużo mówi). Wówczas wojsko przejęłoby władzę, a powołanie gabinetu oficerów byłoby najbardziej prawdopodobne w razie trwania wojny. To jednak scenariusz niezwykle ryzykowny, na którym Korpus Strażników Rewolucji może więcej stracić, niż zyskać.
Problem w razie wybuchu otwartego konfliktu stanowić będzie również brak wspólnej granicy. Nie wiadomo więc, gdzie prowadzone byłyby działania. Izrael miałby atakować przez terytorium Jordanii, Iraku i Arabii Saudyjskiej bazy w Iranie, a może Iran miałby wysyłać swoje przestarzałe i pozbawione części zamiennych samoloty nad Izrael? W razie konfliktu Iran straciłby wszystkie pieczołowicie budowane instalacje w Syrii, których irańskie wojsko nie byłoby w stanie w żaden sposób ochronić przed precyzyjnymi uderzeniami izraelskimi. Wystrzeliwanie na obszar Izraela irańskich rakiet Grad i Fadżr-5 ma wymiar psychologiczno-polityczny, ale ich wartość militarna jest mocno ograniczona. Również zdolności izraelskiego lotnictwa do długotrwałego i precyzyjnego rażenia celów w Iranie są ograniczone.
Oczywiście można odpowiedzieć, że są przecież Hezbollah, Hamas i Islamski Dżihad. Na Bliskim Wschodzie działają też liczne bojówki szyickie, z których przynajmniej część chętnie wzięłaby udział w ataku przeciwko Izraelowi. Jeżeli prawdą jest, że Iran w Syrii kontroluje do 73 tysięcy bojowników, to oznacza to, że ma więcej żołnierzy niż prezydent Al-Asad (około 50 tysięcy – notabene w większości sunnitów). Część tych sił znajduje się w strukturach powołanej w ubiegłym roku Brygady Wyzwolenia Golanu. Hezbollah nie będzie zapewne dążył do otwartej wojny, bowiem jest zmęczony zaangażowaniem w Syrii, a teraz musi przystąpić do budowania politycznej pozycji w Libanie – co jest efektem rozstrzygnięć we wspomnianych wyborach parlamentarnych. Eskalacja nie jest też na rękę Iranowi. W razie otwartej wojny Izrael mógłby zrealizować swoją groźbę i obalić prezydenta Al-Asada, co byłoby wielkim ciosem w geostrategiczną koncepcję Iranu, dla którego Syria to element pasa obrony i ważny punkt w tak zwanej „osi oporu”.
Trudno precyzyjnie określić ile Teheran kosztuje zaangażowanie w Syrii, ale według dostępnych szacunków może to być około 15 miliardów dolarów rocznie. Otwarta wojna byłaby bez porównania droższa, a kasa w Teheranie świeci pustkami. Wojna mogłaby więc okazać się śmiertelnym zagrożeniem dla Republiki Islamskiej, którą wówczas obaliłby nie Izrael, lecz głodny naród irański. Ten wyraził już swoje niezadowolenie w grudniu 2017 roku i styczniu 2018 roku, protestując przeciwko zaangażowaniu w Syrii kosztem społeczeństwa, któremu z powodu szukania oszczędności obniżono dotacje do podstawowych produktów spożywczych. Obalenie Islamskiej Republiki to długofalowy cel Izraela, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a także obecnej administracji Stanów Zjednoczonych. Wojna dałaby im doskonały pretekst i okazję, by to uczynić.
Rosja stabilizatorem?
Kwestii irańsko-izraelskiej nie można rozpatrywać bez kontekstu rosyjskiego. Moskwa to bowiem ważny partner dla obu państw. W tym przypadku z czystego pragmatyzmu Rosjanom może zależeć na pewnym napięciu, zgodnie z regułą „dziel i rządź” – zagrożenie dla partnera zwiększa atrakcyjność i przydatność Rosji (podobnie jak wycofanie się Amerykanów z umowy z Iranem jest korzystne dla Rosji, bowiem zwiększa to rolę tego państwa w polityce irańskiej).
Moskwie nie zależy jednak na otwartej wojnie skoro swoje cele geostrategiczne może osiągnąć w mniej militarnie, politycznie, finansowo i społecznie kosztowny sposób. Nie tylko dlatego, że wówczas obaj rosyjscy partnerzy wyszliby ze starcia osłabieni (a jeden – zapewne Iran – przegrany), ale także dlatego, że doszłoby wtedy zapewne do powrotu USA do regionu. Rosjanie nie po to od lat systematycznie zwiększają swoją pozycję na tym obszarze kosztem Amerykanów, by teraz z powodu bezsensownej wojny irańsko-izraelskiej wszystko to stracić. Dotyczy to także wpływów w Syrii – w razie wojny reżim prezydenta Baszszara al-Asada zapewne zostałby obalony, co byłoby wielkim fiaskiem Iranu i Rosji.
Przypomnijmy również, że Rosja co jakiś czas informowała, że jest gotowa dostarczyć Iranowi systemy S-300, by w ten sposób w określonych momentach wywierać presję na Zachód, Izrael i Arabię Saudyjską. Teraz jednak ta sama Rosja z tym samym kierownictwem będzie chętnie występować w roli mediatora pomiędzy zwaśnionymi państwami, co pozwoli jej zyskać punkty poparcia zarówno w Iranie, jak i Izraelu, a także wśród państw arabskich i na Zachodzie (przynajmniej w niektórych środowiskach).
Moskwa chce zachować taki sam dystans względem Teheranu, jak i Jerozolimy. Z jednej strony Rosjanie milcząco przyzwolili na izraelskie ataki na irańskie pozycje w Syrii, a z drugiej odrzucają presję premiera Netanjahu, by Rosja wycofała się z umowy nuklearnej z Iranem. Zgodzili się jednak na odsunięcie w czasie dostaw S-300 do Syrii.
Co dalej?
Teheran w Syrii chce nie tylko utrzymać swój stan posiadania, ale także go powiększyć na wybranych odcinkach. Z perspektywy bezpieczeństwa Iranu i jego celów ważne jest, aby kontrolować określone obszary – szczególnie te, które zapewniają drożność linii tranzytowych przez Irak i Syrię do Libanu. Realizacja tych założeń wymaga od Iranu utworzenia stałych baz wojskowych, które umożliwią nękanie Izraela i generalnie projekcję sił w Lewancie. Samo stworzenie takiego zagrożenia wymusza na Izraelu podjęcie określonych kroków, korzystynych dla Iranu. Byłoby to chociażby zwiększenie obciążenia finansowego, związanego ze wzrostem wydatków na wojsko, by przygotować się na potencjalny atak ze strony irańskiej. Będą to również korzyści psychologiczne, gdyż uchodzący za niepokonany Izrael będzie musiał funkcjonować w cieniu irańskiego zagrożenia.
Co więcej, w ten sposób Teheran mógłby szachować Izrael, który prowadząc działania wymierzone w Iran musiałby w swych kalkulacjach brać pod uwagę ewentualne zastosowanie środków odwetowych przez Irańczyków. Bez wątpienia Iran nie zakłada wycofania własnych sił z Syrii po zakończeniu działań zbrojnych – Teheran chce, aby tam pozostały, utrzymując uzależnienie Al-Asada i niezmiennie ułatwiając Iranowi działania. Jeśli nawet ziści się niekorzystny – z perspektywy Irańczyków – scenariusz, czyli obalenie syryjskiego prezydenta lub jego odejście po zakończeniu konfliktu, Teheran nadal będzie mógł wpływać na sytuację w tym państwie i realizować własne interesy kosztem innych, w tym Rosji, z którą utrzymuje sojusz taktyczny.
Z drugiej jednak strony nie brak w historii wojen, które wybuchały bez logiki i z powodu błahych powodów. O to nietrudno, gdy Izrael na każde zagrożenie reaguje z wykorzystaniem siły militarnej, Donald Trump i jego współpracownicy za najlepszy środek uzyskania gotowości drugiej strony do rozmów uznają przymus i groźby, a decydenci w Iranie alergicznie reagują na presję – im jest ona większa, tym bardziej usztywniają swoje stanowisko i tym chętniej sięgają po środki destabilizujące (podnoszące koszty polityki presji na Teheran). To rzeczywistość na Bliskim Wschodzie, gdzie logika i pragmatyzm często ustępują nienawiści, gdzie wola porozumienia czy cofnięcia się o krok odbierana jest jako słabość, a słabi giną.
Nawet jeśli szybkim krokiem kraje te nie zmierzają w stronę wojny, to bez wątpienia nie zmierzają również w stronę pokoju – bez zdrowego rozsądku i mechanizmów deeskalujących napięcie sytuacja może błyskawicznie przekroczyć punkt, z którego nie ma już odwrotu.
Janne
Izrael da sobie rade ze wszystkimi... Zycze mu tego. Polak
Tak
masz rację, że nie da sobie rady.
Iosif
Simon z Bialorusi udzielil wsparcia Iranowi i Irakowi w tej ofensywie a Izreal potrzebuje pokoju aby bloki nie składały się w kartki papieru na Zachodnim Brzegu wyzysku czlowieka
yaro
Dowództwo indyjskich wojsk lotniczych poinformowało, że w czasie lotów w rejonach przygranicznych piloci obserwują na ekranach radarów Su-30MKI chińskie myśliwce stealth Chengdu J-20. Po raz pierwszy udało się to w styczniu 2018 nad Tybetem (Pierwsze ćwiczenia J-20, 2018-01-15). Chińskie J-20 toczyły wówczas ćwiczebne walki powietrzne z udziałem klasycznych myśliwców Chengdu J-10C i Shenyang J-11. --------------------- Jakby to powiedzieć, jeśli Indyjskie Su widzą Chiński stealth to całą te technologie można sobie w buty wsadzić bo Rosjanie mają generacyjnie lepsze radary i amerykanów z ich stealth maja na tzw. widelcu.
bender
Nie, to tylko znaczy, ze chinski stealth nie jest stealth (tak jak rosyjski), lub ze Hindusi klamia. Wypowiedz Hindusow nie ma zadnego zwiazku z USA i ich technologiami.
Piotr
buahahahaha ! jakoś Izrael w Syrii lata jak chcę i gdzie chcę na amerykańskim stealth :P i go super-hiper ruskie złomy nie widzą :P
rozczochrany
Iran już sprzedaje ropę za chińskie juany a teraz rozpoczyna sprzedaż ropy naftowej Unii Europejskiej za euro a nie za dolary. I to jest prawdziwa przyczyna nadchodzącej wojny. Groźba upadku dolara jako światowej waluty i pogrążenia się w kryzysie gospodarki USA.
Maciek
Nie bądź śmieszny. USA mają w Chinach dług liczony w bilionach, zgadnij w jakiej walucie... Są też największym importerem świata, większość z Chin. Zgadnij jaką walutą płacą.... Nie mój drogi. Kraik taki jak Iran nie jest w stanie zachwiać światowym systemem finansowym. Mogłyby Chiny. Tyle, że one są od USA uzależnione. Bo USA nie zechce płacić w krajach. Mało tego. Trump może powiedzieć \"nie oddamy wam długu i co nam zrobicie?\" I wiesz co? Nic mu nie zrobią. Będą nadal musieli sprzedawać, oczywiście w USD....
Aval
Ciekawy artykuł, ale w ogóle nie porusza kwestii zapatrywań na wojnę USA i Izraela. Dla nich ta wojna może wydawac się opłacalna. Ostatnia chwila i dobry pretekst ja usunięcie Asada i zagrożenie ustroju Iranu.
Nikifor
Największą wadą,a może to zaleta,Iranu to to ,że niestety posiada ropę naftową,a to ,że sam korzysta ze swoich zasobów to już zbrodnia przeciwko ludzkości.Kadafi i Husajn też nie chcieli się dzielić ropą z jankesami,a to już prowokacja i proszenie się o jakąś zorganizowaną koalicję \" pokojową ,, oczywiście.
Okręcik
Iran, to nie Syria, Irak, Jordania itd., tu nie będzie wojny 6 dniowej. Gdy wybuchnie wojna, do Iranu przyłączą się wszyscy Arabowie i USA Izraela nie uratuje. Być może nawet Tramp do tego zmierza, bo przenosząc ambasadę dolewa oliwy do ognia. Izrael aby się ratować musiałby użyć broni atomowej chyba nie muszę?
Davien
Do Iranu nikt sie nie przyłączy bo szyitów sunnici niemawidzą bardziej niz Żydów wiec naprawdę tak sie zbłaznic:) I masz racje tu nie będzie wojny 6-cio dniowej wojska Iranu zostaną rozbite zapewne szybciej.
Wódz
Wojska i centa dowodzenia moga być rozbite,ale czy Us. Army jest w stanie zajać i okupować cały kraj? Wątpie...
Bora
Każe uderzenie bronią jądrową na Iran to dla Izraela koniec wsparcia cywilizacji zachodniej. Wtedy nikt już , no może poza USA nie pomoże Izraelowi. Na dodatek to prawie pewne zamieszki antyżydowskie w całej europie.
Naiwny
Piszecie o broni atomowej Izraela. Atom to TABU. Nawet pupilek USA nie może go użyć jeśli nie jest zagrożony jego byt. Irak został zlikwidowany bo podejrzewano go o posiadanie broni masowej zagłady. Atak lotniczy na Iran nie ma sensu bo władzy nie obali i istotnych szkód nie wyrządzi a stworzy męczennika. Wojnę lądową może mogły by prowadzić USA ale to mocno wątpliwe. A koszty niewyobrażalne. Dużo łatwiej próbować wywołać rewolucję. To dlatego USA zerwało atomowy układ. Zero kasy dla Iranu, poziom życia w dół, ludzie na ulicy - i mamy kolejną \"perską\" wiosnę. Nawet jak nie obali ona ajatoliachow to zajmie ich na długo. Po co zaczynać wojnę której jak historia pokazuje nie da się wygrać?
sylwester
Irak został zaatakowany dla ropy a nie z powodu jakiejś tam broni chemicznej , bron chemiczna była jedynie pretekstem do wytłumaczenia ataku
Krzysztof Załęski
USA straciły w swoim popieraniu Izraela wszelki umiar. Działania na szkodę swoich sojuszników jak Polska (447) czy przenoszenie tej ambasady do Jerozolimy , które wkurzyło cały Świat Islamski , w tym Turcję i Arabię Saudyjską. To wg wszelkich prognoz może skończyć się dużą wojną na Bliskim Wschodzie , w rezultacie której może dojść do zniszczenia Izraela. Póki co wojna ta , jeśli do niej dojdzie , nie powinna rozszerzyć się poza region bliskowschodni. Polska pod żadnym pozorem, nie może uczestniczyć w tym konflikcie. Mam nadzieję , że pozostałe państwa NATO z Niemcami , Francją i nawet Wielką Brytanią do tej wojny po stronie Izraela się nie będą angażowały. Rosja też raczej się nie wtrąci, dopóki Izrael nie zaatakuje Syrii, co niestety może się stać , bo co jakiś czas dzieje się. Tak na marginesie tego co napisałem - Izrael i Izrael, ciągle jakieś z nimi problemy. USA nie może tak dać wodzić się za nos i narażać swojego społeczeństwa na cios.
Siemasz
Wcześniej, czy później zabłyśnie w tym regionie atomowy grzyb, a potem to już tylko będzie efekt domina. I to niestety także dla naszej Europy, która i tak od jakiegoś czasu przestaje być tą Europą znaną z historii. Cóż, wszystkie cywilizacje kiedyś się kończą ...
Synek
Europa znana z historii to właśnie ta wojująca:)))
małe be
przykro mi bardzo, ale państwo - w tym wypadku iran, które mówi i działa w myśl agresji i likwidacji oponenta naraża się na poważne konsekwencję. jest takie powiedzenie: wyżej sra niż dupę ma. i z tym mamy do czynienia. naprawdę nie wiem, ile jeszcze czasu potrwa ta przepychanka. oby w izraelu nikt nie wpadł na pomysł, by w formie pouczenia odpalić nieduży ładunek niekonwencjonalny. taki starszy, już do utylizacji i przy okazji tani. ale mogący zrobić swoje. co wtedy zrobią? nadstawią tyłki na kolejne kilkadziesiąt? a może koś z ich \'przyjaciół\' ich obroni? wolne żarty. żarty się kończą w tym momencie. jest takie powiedzenie żeby nie kopać śpiącego niedźwiedzia w tyłek. w realiach bliskowschodnich jest to skorpion, którego nie warto deptać. i póki izrael ma ze 200 głowic to jest skorpionem.
Nikt
max 100 nie 200
Stary Grzyb
Bądźmy poważni. Izrael ma w gotowości startowej jakieś 400 - 600 głowic nuklearnych (czyli jest trzecią, po USA i Rosji, potęgą atomową świata), dysponuje pełną triadą środków przenoszenia (w tym pociskami klasy ICBM, zdolnymi dosięgnąć każdego miejsca na Ziemi), wielowarstwowym systemem obrony antyrakietowej i rozbudowanym systemem zwiadu kosmicznego, w szczególności zapewniającym nadzór w czasie realnym całego Bliskiego i Środkowego Wschodu (po Pakistan). Iran nie ma żadnej z tych rzeczy. W przypadku jakiegoś znaczącego ataku Iranu na Izrael, wojna trwałaby kwadrans, a do starcia Iranu z powierzchni Ziemi wystarczyłaby aż nadto 1/5 czy 1/6 izraelskiego arsenału. Nie życzę Irańczykom, aby rządzący nimi mułłowie byli walnięci aż do tego stopnia, żeby wszcząć wojnę z Izraelem.
Razparuk
Raczej 10-20 a nie 400-600...
Teodor
To ile w koncu glowic ma Izrael? 200, 400, 600? USA maja ok. 8 tys. przy populacji ok 300mln ludzi i PKB 19\'000\'000\'000\'000 USD. Izrael ma 8,8mln ludnosci PKB 351mld USD. Tak czy inaczej UK posiada ok. 200 glowic nuklearnych; 65,6mln ludzi i PKB 2,68bln USD. Smiem przypomniec, ze duza ilosc glowic w USA i ZSRR wziela sie stad, iz kraje te przez kilkadziesiat lat produkowaly material rozszczepialny z uranu w swoich wielu reaktorach atomowych. Bron nuklearna pociaga za soba spore koszty utrzymania, z pewnoscia stad wzial sie swego czasu pomysl o redukcji tego arsenalu. No nie wiem, moze faktycznie Izrael ma jakies male glowice w pociskach artyleryjskich, jako broni taktycznej o malym zasiegu i pewnie kilka rakiet o zasiegu globalnym. Oczywiscie mozna pokusic sie o interpolacje ilosci reaktorow nuklearnych w Izraelu i czasie potrzebnym do wzbogacenia uranu. Tak czy inaczej taki potencjal niesie za soba okreslone koszty i smiem watpic w rozpisywanie sie o kilkuset glowicach atomowych w Izraelu.
Grzybiarz
600 głowic? Chyba kartonowych. Jak do 10 dobijają to będzie dużo.
Ssed
Sądzę że będzie to koniec państwa Izrael.
Wojtek
Myślę, że masz rację.
Podpułkownik (Ret.) Janusz Wareda
Panie Ssed! Nie wiem, na podstawie czego Pan sądzi, że to będzie koniec Państwa Izrael? Oczywiście, niezbadane są wyroki Opaczności! I dlatego, niczego nie można przesądzać na tym najlepszym ze światów. Ja stosuję się do tej zasady i tradycyjnie - niczego nie wykluczam. Ale ... Jednocześnie chciałbym Panu przypomnieć, że powstałe w dniu 14 maja 1948 roku Państwo Izrael, według zapewnień ówczesnych liderów arabskich i nie tylko arabskich - nie miało żadnych szans na przetrwanie i zostanie błyskawicznie, bodaj w ciągu kilku-kilkunastu dni, fizycznie unicestwione. No cóż, od tamtego czasu minęło 70 lat i w tym okresie - Izrael wygrał wszystkie wojny z koalicją państw arabskich. Więcej, w bardzo wielu przypadkach, armia izraelska (IDF) wręcz skompromitowała i starła na proch armie krajów arabskich, wykazując przy tym ich: zadziwiający bezwład organizacyjny, irytujące, fatalne dowodzenie wojskami, wyjątkowo niskie morale, brak elementarnych umiejętności wojskowych u wielu żołnierzy arabskich, a także ogólny bajzel i nieład w wielu jednostkach oraz żenujący brak poszanowania broni i sprzętu wojskowego. W chwili obecnej, niespełna 9-cio milionowy Izrael, który utrzymuje siły zbrojne liczące ok. 185 tysięcy żołnierzy (kobiet i mężczyzn) oraz posiadający ok. 450 tysięcy dobrze wyszkolonych rezerwistów - w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu trzyma w szachu wrogie mu państwa arabskie i Persów, których łączna populacja przekracza 300 milionów ludzi! To jest ewenement w skali światowej. I do tego, Izrael nadal znajduje się na pierwszej linii w walce z międzynarodowym terroryzmem, nie tylko muzułmańskim. Panie Ssed, podkreślam raz jeszcze: niczego nie można wykluczyć, ani tym bardziej, używać słowa <nigdy>. Ale osobiście zakładam, że jeszcze dużo wody upłynie w Jordanie, zanim Pan ujrzy ewentualny koniec Państwa Izrael, jeśli w ogóle! I proszę pamiętać, że klucz do rozwiązania skomplikowanej sytuacji polityczno-militarnej w tamtym regionie świata, nie znajduje się w Jerozolimie, w Londynie, w Paryżu, w Brukseli, w Rzymie, ani nawet w Moskwie czy w Pekinie. Ten klucz znajduje się w Waszyngtonie! I to, przede wszystkim na barkach Amerykanów, spoczywa pełna odpowiedzialność za rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego i szerzej - izraelsko-arabskiego, a także izraelsko-irańskiego. Cała reszta, jest tylko bardzo subiektywną spekulacją, która w zasadzie - do niczego nie prowadzi. ----------------------------------------------------------------------------------------------------- Panie Ssed, a teraz zapytam zupełnie prywatnie, a mianowicie: dlaczego Panu tak bardzo zależy na zakończeniu państwowości Izraela? Czy uważa Pan, że pełna dominacja niedemokratycznych państw muzułmańskich (po ewentualnym rozpadzie Izraela) w regionie Bliskiego i Środkowego Wschodu, byłaby bardziej korzystna dla świata?
Bartek 1
Tak naprawdę sytuacja tylko pozornie jest skomplikowana. Z jednej strony Izrael z USA oraz krajami sunnickimi, z drugiej Iran z szyitami i koalicjantami typu Hamas. Przewagę oczywiście mają ci pierwsi ale to Iran rośnie w siłę, dlatego celem Izraela jest wojna teraz, zanim Iran się wzmocni. Stąd prowokacyjne ataki w Syrii i stąd wyjście USA z porozumienia z Iranem. Oczywiście Irańczycy też o tym wiedzą i wcale się nie palą do ostatecznej konfrontacji. Czas gra na ich korzyść. Iran jest bardziej stabilniejszy niż Arabia Saudyjska czy Katar i w razie upadku ich rządów, siły w konflikcie zaczną się wyrównywać. Jak do tego dojdzie wybór nowego prezydenta USA, bo trudno oczekiwać że następca Trumpa będzie jeszcze bardziej proizraelski, to Izrael rzeczywiście może pozostać sam. A definicja porażki dla Izraela to nie fizyczne unicestwienie państwa - to kompletnie nierealny cel. Wystarczą tylko liczne ofiary cywilne i straty gospodarcze, wystarczy tylko okazanie słabości w starciu z przeciwnikiem.
Kowalskiadam154
Izrael bardzo chce tej wojny i dlatego prowokuje Teheran by później przedstawiać się jako ofiara ataku Trump oczywiście chętnie pomoże w usunięciu ostatniego otwartego wroga Izraela
Kowalskiadam 155
Prowokuje przesuwając irańskie rakiety do swoich granic na terytorium Syrii. I w dodatku strzela nimi we własne terytorium. Przebiegły prowokator.
Taki jeden
Zabrakło w tej analizie jednego, ale bardzo istotnego elementu. Otóż reakcji państw Zatoki Perskiej a zwłaszcza Arabii Saudyjskiej. Obecnie nie ma wątpliwości, że w razie czego Rijad i jego kumple bez wahania poprą Izrael. Może nie jawnie, ale zakulisowo pójdą na pełną współpracę i udzielą mu wszelkiej niezbędnej pomocy. Iran zagraża tym państwom bezpośrednio, a Izrael nie. Już teraz stosunki saudyjsko - izraelskiej uchodzą za bardzo dobre, w przeciwieństwie do bardzo napiętych z Iranem. A jeśli w rezultacie ewentualnej wojny jakieś państwo zniknie, to najprawdopodobniej Katar. Rijad postrzega Dohę jako ekspozyturę Teheranu i chętnie położyłby kres istnieniu emiratu, którego istnienie od kilkudziesięciu lat ledwie toleruje
Dyson
Bardzo interesujący tekst
Niuniu
W sumie ma autor rację. Pełnej wojny nie będzie bo brak takiej fizycznej możliwości ale istnieje możliwość wymiany uderzeń powietrznych. Zabrakło w artykule omówienia rakietowego potencjału Iranu pozwalającego z jego terytorium atakować cele na terenie Izraela. A potencjał ten istnieje i w przypadku uderzenia izraelskiego lotnictwa na cele w Iranie atak odwetowy nastąpi i może to być jednoczesne wystrzelenie znacznej ilości rakiet na tereny gęsto zaludnione w Izraelu. Bez wątpienia przy zmasowanym ataku nawet świetna obrona Izraela przepuści wiele z tych pocisków. Efektem może być olbrzymia liczba ofiar wśród mieszkańców Tel-Awiwu, Jerozolimy czy Hajfy. Pominięto również rolę USA które jeśli konflikt by wybuchł w postaci pełnoskalowej wojny na pewno musiały by w to starcie się zaangażować. Co prowadzi do zaangażowania Rosji, prób blokady Zatoki Perskiej itd. Osobiście uważam, że Izrael razem z USA zwiększą wysiłki do destabilizacji sytuacji społeczno-politycznej w Iranie i będą próbowały na bazie wewnętrznych protestów i społecznego niezadowolenia doprowadzić do obalenia obecnych władz Iranu. Przypominam falę protestów z początku roku. Nie rozumiem natomiast przekonania autora, że wojna izraelsko-irańska musi prowadzić do obalenia Asada w Syrii. Efekt może być wręcz odwrotny. No i jest tu jeszcze Irak, Turcja a z drugiej strony Arabia Saudyjska i Emiraty a w tle Chiny. Czyli klasyczny blisko wschodni węzeł gordyjski. I bez względu na militarny wynik starcia nie będzie zwycięzców tak jak nie było w Iraku, Afganistanie czy Libii.
Lewak
W czasie wizyty w Moskwie , premier Netanjahu wynegocjował z Putinem powstanie bezpiecznych dla izraelskiego lotnictwa korytarzy nad Syrią. Rosja i Izrael zachowują się w Syrii , jak dwa niebezpieczne drapieżniki , których rewiry łowieckie zazębiają się i które unikają starcia , które dla obydwu stron wiązałyby się z dużymi stratami. Izraelskie ataki lotnicze i rakietowe na siły irańskie i Hezbollachu , są bardzo korzystne dla Rosji , ponieważ osłabiając wpływy irańskie w Syrii , wzmacniając uzależnienie reżimu Assada od Rosji. Netanjahu wyjaśnił Putinowi co armia izraelska zrobi z systemem S-300 , który Rosja zamierzała darował reżimowi Assada i aby zapobiec kompromitacji swojej eksportowej broni oraz śmierci rosyjskiej obsługi S-300 , Rosja zrezygnowała ze wzmacniania syryjskiej OPL. Reżim irański nigdy nie odważy się na duży atak na Izrael , ponieważ oznaczałoby to koniec jego istnienia. USA , Saudowie i Emiraty aż palą się do ostatecznej likwidacji reżimu ajatollachów w Teheranie , nawet w nieformalnym sojuszu z Izraelem. Na bliskim wschodzie jedynym mocarstwem militarnym jest Izrael i to on zdecyduje o ostatecznym wyniku konfliktu w Syrii i sytuacji w Zatoce Perskiej.
mmartini72
Wszyscy zapomnieli o Turcji to ON jest największą potęgą militarną w tym rejonie
tttt
\"Na bliskim wschodzie jedynym mocarstwem militarnym jest Izrael i to on zdecyduje o ostatecznym wyniku konfliktu w Syrii\" Jakby tak było to od dwóch lat IS by rządziło w Damaszku...
Stary Grzyb
Masz wyjątkowo racjonalne, prawicowe poglądy, jak na \"Lewaka\" :) Z jednym \"drobnym\" uzupełnieniem - Netanjahu nie musiał negocjować w Moskwie żadnych korytarzy, ponieważ dowództwo i obsługi rosyjskich \"niepenetrowalnych\" systemów S-400 (o S-300 nie wspomnę) o izraelskich czy amerykańskich atakach w Syrii dowiadują się z mediów.
Sat00
Ciekawy tekst dzięki. Generalnie oddziaływanie Izraela w regionie słabnie z powodu wyniku wyborów w Libanie i wojny w Syrii stąd rosnąca militarna frustracja. Izrael nie może już miękko oddziaływać w Bejrucie a z drugiej strony widzi jak Iran buduje strefę buforową z której będzie swobodnie mógł razić Izrael za pomocą broni konwencjonalnej, rakiet taktycznych i pocisków samosterujących. Iran nie ma okrętów uzbrojonych w broń jądrową by zadać cios \"zza grobu\" dlatego buduje stałą obecność w Syrii. Iran znajduje się pod presją ale ugięcie się przed żądaniami USA oznacza upadek prestiżu władz w sytuacji kryzysu gospodarczego. Z politycznego punktu widzenia wojna jest Iranowi na rękę ale na pewno pierwszy jej nie zacznie. Wszystko zależy od Izraela czy frustracja z rosnącej obecności Iranu w Syrii nie doprowadzi do przekroczenia granicy zza której już nie ma powrotu. Jak widać karty odkryła Rosja która pokazała że nie zamierza bronić Asada przed Izraelem. Dużo zależy od Kima i tego czy uspokoi się sytuacja na Pacyfiku i Dalekim Wschodzie. USA zwiększy presję na Iran dopiero po deeskalacji napięcia w relacjach z Koreą Północną a na to co raz mniej się zanosi. Izrael jest ośmielony wsparciem USA ale te może osłabnąć po tym jak Kim Dzong Un który doskonale wie o co chodzi wywróci stolik negocjacyjny. Autor bardzo trafnie określił sytuację w regionie ale dużo zależy od układu na globalnej szachownicy. Iran rozsądnie z dyplomatycznego punktu widzenia nie wycofał się z porozumienia nuklearnego mając gwarancje Chin i usztywnionej w relacjach z USA Unii Europejskiej. Trump nie może od tak wywierać presji na kraj który realizuje swoje zobowiązania nadal. Przeniesienie ambasady do Jerozolimy jest o tyle absurdalne że osłabia koalicję sunnitów z USA przeciwko Iranowi. To po wojnie 6 dniowej po której Izrael zdobył Jerozolimę i okupuje ją niezgodnie ze statusem OZN następny policzek wobec Arabii Saudyjskiej i Egiptu.
tttt
Wojna nie jest Iranowi na rękę. Na rękę jest dla Iranu wzmacnianie pozycji w Syrii, a wojna działa osłabiająco dla jego pozycji tamże. Rosja się nie zaangażowała, bo to Iran zaczął od ostrzału Wzgórz Golan, na co odpowiedział Izrael. Wchodząc wtedy do gry, Rosja nie przyjęłaby roli obrońcy Assada, tylko agresora wobec Izraela. Dlatego Rosja pozostała bierna. Nie jest więc prawdą to co twierdzisz, że \"Rosja która pokazała że nie zamierza bronić Asada\". USA spokojnie mogą być aktywne w grze z Iranem równolegle do działań w Korei, poradzą sobie z oboma zadaniami na raz. Nie musi czekać na rozwiązanie napięcia w Korei.
K
Izrael przespał sprawę za czasów prezydentury Obamy nie zdobył się na elastyczną politykę ochrony własnych interesów. Skoro afrykańskie rokowania USA Iran nie doprowadziły do upadku państwowości, to Izrael mógł wtedy stawać warunki odprężenia, a nie odwracać się plecami do ustaleń.
Troll i to wredny
Teheran otwarcie nie uderzy na mocarstwo atomowe, które jest wspierane przez supermocarstwo atomowe. Może sięgnąć po środki bardzo modne w ostatnim czasie. Upraszczam, spłycam, przerysowuje, ale przeszło 20 państw podobno dysponuje technologią produkcji nowiczoków , a pewnie ze 100 następnych jest w stanie wyprodukować coś równie paskudnego. Jeżeli ktoś sięgnie do amerykańskich książek telefonicznych i pod wybrane adresy przyjdą kartki pocztowe nasączone jakimś świństwem...to bardzo szybko może się okazać, że Izrael został odcięty od wsparcia finansowego z USA. Jeśli podobne substancje zaczną trafiać na poręcze schodów w izraelskich portach lotniczych, czy na spłuczki w WC w izraelskich ministerstwach, lub na klamki samochodów izraelskich dygnitarzy, to bardzo szybko nie będzie w Izraelu zbyt wielu na tyle odważnych aby usiąść na desce sedesowej w dworcowej toalecie...Iran gdyby naprawdę chciał, to rzuci Izrael na kolana i to tak, że nikt mu tego nie udowodni...
Davien
To bardzo szybko panie troll w winnego takiego działania, a tu Rosja piewrwsza zapewne pomoże ustalic kto to, by nie oberwac rykoszetem moga poleciec Jericho a Izrael nie będzie sie bawił w pzredstawianie dowodów tylko zwyczajnie zetrze winnego z powierzchni ziemi.
Jacek
Mozna Iranowi tak nie udowodnic, jak Irakowi udowodniono a efekt koncowy - wiadomo jaki.
Stary Grzyb
Jak ci się zdaje - jeśli jakaś odmiana \"nowiczoka\" czy czegoś podobnego znajdzie się na klamkach samochodów izraelskich dygnitarzy, to kto będzie się zabawiał w udowadnianie czegoś Iranowi? Izrael?
SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU
Do konfrontacji o charakterze totalnym nie dojdzie ...zbyt słaby Iran zbyt osamotniony Izrael....co prawda kongres amerykański ma potężną diasporę...ale USA ma zbyt dużo do stracenia w regionach arabskich ....druga sprawa neutralność państw arabskich wobec konfliktu podtrzymywana \"kroplówkami\" z USA.....gdyby naglę się zmieniła byłaby już wcześniej manifestowana ..Konfrontacja jeśli miałaby miejsce skończy się na sprawdzeniu systemów rakietowych Iranu na infrastrukturze Izraela ..a który apropo jest testowany przez powstańców Huti z Jemenu na miastach i wojskach Arabii Saudyjskiej i to z niezłym skutkiem a odpowiedzią Izraela atak samolotami na infrastrukturę Iranu...igra polityczna....z tym jest małe ale ..porównując analogie do podobnych konfliktów między Iranem i Izraelem...... systemy bojowe a przede wszystkim rakietowe Iranu stają się coraz bardziej skuteczne dokładne w precyzyjnym uderzeniu i zasięgu
Imiennik
Świetna analiza, dzięki.
Nikt wazny
„Moskwa chce zachować taki sam dystans względem Teheranu, jak i Jerozolimy.” Stolicą Izraela - wg oficjalnego stanowiska rządu polskiego, jak też wielu innych bardziej istotnych w polityce miedzynarodowej panstw - jest Tel Aviv. Zwracam uwage autora na fakt, ze uznanie przez USA Jerozolimy za stolice jest dosc kontrowersyjnym ruchem i nie oznacza ze nalezy sie bezwzglednie podporzadkowac narracji „Roma locuta, causa finita”. Poza tym - niezmiernie ciekawa analiza, uwzglednia faktyczne, a nie pozorno-retoryczne czynniki.
Jacek
Dokladnie. Juz nie mowiac o braku konsekwencji w tych Iranach, Teheranach itp...
bryxx
W artykule zabrakło mi jednego ważnego elementu, czyli wyniku wyborów w Iraku. Do politycznej gry nie tyle wrócił co objął prowadzenie As Sadr . Może to oznaczać duży kłopot dla Iranu. To że to duży kłopot dla Amerykanów nie poprawia sytuacji Iranu. Głównymi rozgrywającymi pozostają Rosja i Izrael, wydaje mi się że nie mają żadnego interesu w usuwaniu teraz Asada, tyle włożyli w to aby go ocalić. Asad nie ma także interesu w tym aby po zdławieniu ortodoksów dalej utrzymywać siły Irańskie w Syrii . Ciekawe ile wśród tych 70 tys bojowników kontrolowanych niby przez Iran jest Chazarów. Sytuacja jest bardzo zagmatwana. Bardziej otwarty konflikt nie może się dobrze skończyć dla Iranu, Izrael ma druzgocąca przewagę. Iran na szarpanie poprzez swych protegowanych nie za bardzo ma możliwości zaszkodzenia Izraelowi.