Reklama

Geopolityka

Walki pozycyjne Hezbollahu. Północny front wojny w Izraelu

Fot. IDF Spokesperson's Unit photographer/Wikimedia Commons/CC 3.0
Fot. IDF Spokesperson's Unit photographer/Wikimedia Commons/CC 3.0

Już ponad dwa tygodnie trwają starcia na północy Izraela pomiędzy oddziałami Hezbollahu, a Siłami Obronnymi Izraela (IDF). Gdy cały świat spogląda na Strefę Gazy, u stóp Wzgórz Golan trwają pozycyjne starcia, które mogą przerodzić się w nowy destrukcyjny front dla całego regionu.

Reklama

W poniedziałek izraelskie lotnictwo bombardowało cele w południowym Libanie. Bomby spadły m.in. na bazę szyitów. IDF ogłosiło zniszczenie gniazd broni przeciwpancernej, z której bojownicy Hezbollahu rażą nadgraniczne izraelskie oddziały. Lotnicze bombardowania potwierdziła libańska agencja prasowa NNA. 8 października formalnie Hezbollah przystąpił do wojny po stronie Hamasu. Sytuacja na północy Izraela nie jest wszelako taka jasna – szyicki Hezbollah, który rządzi niepodzielnie południem Libanu ma zbyt duże polityczne i gospodarcze interesy, by ryzykować wielką wojną z Izraelem. Z drugiej strony granicy, IDF zajęty palestyńską enklawą na południu, z pewnością nie życzy sobie otwarcia drugiego frontu. Obie strony zwarły się w nadgranicznych walkach, jakby wyczekując co zrobi przeciwnik. Hezbollahowi pozwala to przedstawiać się jako wierny sojusznik walczących z Izraelem muzułmanów, IDF broni swego kraju unikając inwazji na północ, czyli na terytorium szyickich bojowników, którzy znają każdy kamień, górę i drogę przygotowując na IDF niejedną pułapką i zasadzkę. Racjonalne argumenty wskazują, więc iż północny front będzie stał pod znakiem walk pozycyjnych na granicy.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Problem w tym, że wzrasta niepomiernie geopolityczna presja na Izrael. Hamas jest organizacją sunnicką, więc szyicki Hezbollah nie musi wcale za niego ginąć. Wszelako na Bliskim Wschodzie w ostatnich tygodniach nastąpiła ogromna inflacja siły izraelskiego państwa słynącego ze służb specjalnych i armii. Zwlekanie z ofensywą lądową na Strefę Gazy -  z perspektywy sąsiadów Izraela – ma tylko potwierdzać, że Tel-Awiw boi się przeprowadzić odwet. W dowództwie IDF wzrosła presja, w związku z pytaniami o północny front, ponieważ ewakuowano mieszkańców nadgranicznego pasa (mówi się o ewakuacji ok. 42 miejscowości i osad). Nadgraniczny pas – 2 km stał się strefą wojny. Tel-Awiw nie może być pewien czy Hezbollah nie dokona inwazji od północy, gdy rozpoczną się realne walki o Strefę Gazy.

Czytaj też

Na północnym froncie zginęło jak dotąd co najmniej pięciu izraelskich żołnierzy oraz jeden cywil. Po libańskiej stronie granicy poległo 11 bojowników Hezbollahu oraz czterech cywilów. Aby zrozumieć dlaczego Liban może stać się nowym frontem tej wojny należy pamiętać o stanie rozkładu libańskiej państwowości. Sam tego doświadczyłem, w zeszłym roku, podróżując jako reporter w Libanie. Po lądowaniu na lotnisku w Bejrucie, zastałem libańską stolicę w całkowitym mroku, ponieważ nie było tam elektryczności. Miasto jest porozdzielane murami i zasiekami pamiętającymi „Saurę”, uliczną rewolucję. Instytucje państwowe w Libanie są sparaliżowane, a kraj rozdarty na trzy etniczno-religijne części rządzone przez partie-klany. Libany są trzy. Liban to dzisiaj kraj szyitów rządzonych przez Hezbollah, oraz sunnicki i chrześcijański Liban. Niezgoda innych partii politycznych z Hezbollahem może się skończyć wojną domową, więc „Partia Boga” jest co najmniej tolerowana i traktowana jak „normalna” organizacja polityczna. Każdy inny układ przesunąłby znowu państwo na skraj wojny domowej. Pamiętam jak zasypiałem jednej nocy i usłyszałem dźwięk odrzutowca. Rano dowiedziałem się, że to „izraelskie myśliwce leciały na Syrię”. Liban, nazywany kiedyś Szwajcarią Bliskiego Wschodu, dzisiaj jest swoim cieniem i stał się geopolitycznym poligonem, miejscem gdzie ściera się wiele różnych państw. O ile Hamas nie ma skrupułów, by prowadzić wojnę na palestyńskim terytorium kosztem swoich rodaków, wręcz wykorzystuje to jako swój geostrategiczny atut (vide: zakaz ewakuacji ludności z północy Strefy Gazy), to Hezbollah może zachować się inaczej. Interwencja IDF zrujnowałaby bazę Hezbollahu i uderzyła głównie w infrastrukturę południowego Libanu. Na takiej wojnie mogliby także wyrosnąć rywale Hezbollahu. Szyiccy bojownicy jako towarzyszy broni traktują członków Hamasu oraz Brygady al-Kuds Islamskiego Dżihadu, ostrzeliwują wspólnie północny Izrael niszcząc nawet czołgi IDF. Hezbollah pod względem militarnym jest siłą o wiele poważniejszą niż Hamas. Ten ostatni liczy ok. 10 tys. islamistów, a Hezbollah ma pod bronią 25 tys. bojowników oraz drugie tyle w rezerwie. Hezbollah jest wiodącą siłą w Libanie, gdy Hamas w Izraelu jest w defensywie, ogranicza się wyłącznie do terytoriów palestyńskich i to z konkurencyjnym Fatahem pod ramię.

Czytaj też

Przywódca organizacji, Nasrallah twierdzi, że Hezbollah liczy 100 tys. bojowników. To przesadzona liczba, aczkolwiek nie jest to ugrupowanie bardzo dobrze uzbrojone. Hezbollah dysponuje sporym arsenałem broni indywidualnej, bojownicy uzbrojeni są w różne wariacje granatników RPG. Mają w uzbrojeniu także przeciwpancerne Kornety. Broń przeciwlotniczą w postaci ZSU oraz MANPADS-ów. Posiadają rosyjską i irańską artylerię rakietową, nawet pociski SCUD. Arsenał Hezbollahu niepomiernie zwiększył się, gdy bojownicy tej formacji zaangażowali się w wojnę domową w Syrii po stronie Baszara Al-Asada. Straszakiem na ofensywę Hezbollahu ma być także obecność amerykańskiej floty na Morzu Śródziemnym. Poważne wejście Hezbollahu do wojny oznacza dwa trudne fronty trwającej wojny. To formacja powołana do życia przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej w 1982 roku. Pamiętajmy także, że na południu Libanu mieści się baza polskich żołnierzy służących w ramach mandatu ONZ.

Reklama

Mikrostan wojenny, Mad Max w Syrii - Defence24Week 102

Komentarze (3)

  1. easyrider

    Nie bawić się tylko wypalić to gniazdo szerszeni do spodu. Dostaliśmy casus belli. Jest okazja by wywalić cały islam z Europy, pozbyć się Turcji, Albanii z NATO, dać Izraelowi ziemie Gazy, Zachodniego Brzegu Jordanu i dalej Synaj do Kanału Sueskiego. Izraelowi stworzyć strefę buforową a silnym krajom islamskim przetrącić karki. Wciągnąć Indie do rozgrywki i pomóc im zneutralizować Pakistan. Zagramy na ostro albo islam nas zniszczy.

    1. Lycantrophee

      Co masz do Albanii? Widać, że nie masz o niczym pojęcia. Społeczeństwo jest tam bardzo proamerykańskie.

    2. Al.S.

      Dostaliście casus belli? No to szalom, easy riderze!

  2. Realista.

    Byłem tam . Diabelski tygiel .

  3. Sorien

    Bierzecie nq logikę- pamiętajcie kto zalozul Hezbollah.... Iran I to oni ciągną za sznurki . Zgodnie z logika - atak w skali z 7 .10.2023 nie miał prawa się wydarzyć bo wiadomo że jeżeli Hamasowi nikt nie pomoże to był atak samobójczy. Używacie tej samej logiki i mówicie że Hezbollahowi się to nie opłaca.... nie patrzcie z punktu widzenia Hamasu czy Hezbollahu patrzcie z puntu widzenia Iranu I Rosji a także Chin . I tu już to wygląda całkiem logicznie. Hamas musiał coś mieć obiecane skoro ruszył wątpię by nie wiedzieli z kim mają do czynienia i liczyli że Żydzi pokrzycza i będzie jak było tym bardziej pod rządami obecnymi w Izraelu .... Warto też zastanowić się czy Iran nie ma już broni atomowej(od wojka wowy pewnie ) skoro rzucił rękawice Izraelowi oraz USA

Reklama