Reklama

Geopolityka

Fot. USMC, Cpl. Aaron S. Patterson, domena publiczna

USA jednak będą ćwiczyć z Koreą Południową

Najprawdopodobniej odbędą się jednak cykliczne, połączone ćwiczenia wojsk południowokoreańskich i amerykańskich. Oczywiście, obecnie planiści z obu stron mają dostosowywać skalę ćwiczeń i przede wszystkim ich specyfikę do nowych realiów związanych z pandemią koronawirusa. 

W mniejszej skali, przy większym rozrzuceniu wydzielonych sił, ale jednak odbędą się cykliczne ćwiczenia wojskowe Republiki Korei i Stanów Zjednoczonych. Ich planowy start miał być ustalony na 16 sierpnia, a koniec manewrów jest spodziewany 28 sierpnia. Przy czym, żadna ze stron jeszcze nie dokonała oficjalnego potwierdzenia w sferze agendy manewrów. Tym samym, większość informacji ma pochodzić od źródeł na jakie powołują się tamtejsi, południowokoreańscy dziennikarze. Organizatorzy ćwiczeń mają generalnie zakładać minimalizację scenariuszy odbywających się w warunkach nocnych, gdzie trudniej jest stosować się do zasad sanitarnych. Jednocześnie, trwanie ćwiczeń miało być rozciągnięte w czasie, tak aby umożliwić większe rozproszenie żołnierzy i nie kumulowanie ich w jednym miejscu.

Oczywiście, pierwotne założenia były o wiele bardziej ambitne, jednakże wraz z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 musiały one zostać szybko zrewidowane, jak chociażby w przypadku Defender Europe-20. Trzeba również pamiętać, że wielu mieszkańców Republiki Korei obawiało się ognisk koronawirusa, które mogłyby wystąpić w przypadku zwiększenia aktywności amerykańskich wojsk i baz znajdujących się w tym państwie, nie mówiąc o przerzucie formacji z zewnątrz. Również Amerykanie podejmowali bardzo restrykcyjną politykę sanitarną względem własnych wojskowych i ich rodzin, które przebywały w Republice Korei w toku rozwoju pandemii.

Nie będzie więc znacznej mobilizacji amerykańskich sił do udziału w ćwiczeniach. Można więc domniemywać, że większy ciężar spocznie na siłach południowokoreańskich. Ma to być kolejny krok Seulu w zakresie przejęcia decydującej roli w zakresie dowodzenia obroną swojego państwa, odciążając Amerykanów. Plany wskazują, iż pełna kontrola operacyjna nad teatrem działań na wypadek wojny (OPCON) może zostać uzyskana przez Republikę Korei w 2022 r. Trzeba zauważyć, że inne ćwiczenia np. RIMPAC silniej uwypuklają znaczenie współpracy struktur morskich i powietrznych. Przekładając to na warunki Półwyspu Koreańskiego można się więc spodziewać chociażby dyslokacji większych sił należących do US Air Force. Byłoby to o wiele bardziej bezpieczne, niż aktywizowanie zgrupowań lądowych.

Przy czym, w tym roku kluczowe mają stać się ćwiczenia dowódczo-sztabowe, opierające się na nowoczesnych rozwiązaniach komputerowych. To ich masowe zastosowanie ma być odpowiedzią na potrzeby okresu pandemii, w sferze zgrywania formacji z obu państw. Być może ćwiczenia będą interesującym sprawdzeniem nowoczesnych technik szkoleniowych wojska, opierających się na symulacjach, systemach komputerowych i szybkiej wymianie informacji na cyfrowym polu walki. Szczególnie, że oba państwa znane są z dynamiki implementacji najnowszych rozwiązań technologicznych, pochodzących z ich sektorów badań i rozwoju.

Ze strony politycznej, pojawiają się wątpliwości czy przypadkiem problemy związane z pandemią nie powinny wstrzymać ćwiczenia. Nie tylko w związku z kwestiami zdrowotnymi, ale przede wszystkim, jako gest dobrej woli względem Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Pjongjang zawsze bowiem reagował bardzo mocno na połączone ćwiczenia wojskowe amerykańsko-południowokoreańskie. Traktując je jako pokaz siły, który miał wywierać presję na reżim północnokoreański.

(JR)

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama