Reklama

Geopolityka

Ukraiński dron na Białorusi. Fakt czy propaganda? [ANALIZA]

Zdjęcie maszyny rozbitej na Białorusi. Warto porównać jego budowę i wielkość z zamieszczonym niżej zdjęciem ukraińskiego bsl typu Spectator M1.
Zdjęcie maszyny rozbitej na Białorusi. Warto porównać jego budowę i wielkość z zamieszczonym niżej zdjęciem ukraińskiego bsl typu Spectator M1.
Autor. Ministerstwo Obrony Białorusi

Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystosowało wobec ukraińskiego ambasadora w Mińsku kategorycznego protestu „w związku z celowym wysłaniem drona na terytorium Białorusi”. Miał on jakoby 24 stycznia szpiegować wojska ćwiczące na poligonie pod Brześciem. Kijów zaprzecza, twierdząc, że nie używa bezzałogowców na granicy z Białorusią. Co więcej, maszyna, której zdjęcia przedstawiły białoruskie media, nie przypomina żadnego z bezzałogowców stosowanych przez ukraińskie wojsko czy straż graniczną.

Reklama

Ciekawi fakt, że Mińsk zwlekał aż tydzień ze skargą i w ogóle z opublikowaniem informacji o przekroczeniu granicy przez ukraińską maszynę. Nawet jeśli tyle czasu zajęło białoruskim i rosyjskim ekspertom rozszyfrowanie danych z systemu nawigacji, aby ustalić dokładne miejsce startu. Sama informacja o takim incydencie pojawia się zwykle nie później niż następnego dnia wraz z kategorycznymi komunikatami. Tym razem trwało to znacznie dłużej.

Reklama

Co jeszcze ciekawsze, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi został wezwany nie ambasador, ale attache wojskowy, płk. Siergiej Katsuba, któremu wręczono stosowną notę protestacyjną „w sprawie coraz częstrzych naruszeń granicy białoruskiej z terytorium Ukrainy." Zdaniem Mińska był to trzeci tego typu incydent od listopada ubiegłego roku. Reakcja Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy była szybka i zdecydowana. Kategorycznie zaprzeczono, aby tego typu działania miały miejsce.

Czytaj też: Kryzys Ukraiński - Raport Specjalny Defence24.pl

Reklama
Kolejna prowokacja władz na Białorusi. Mityczne „tony broni" zostały zastąpione przez „drony". Ukraina nie używała UAV. Wzywamy Mińsk, aby nie brał udziału w destabilizujących działaniach Rosji. Pokój na granicy białorusko-ukraińskiej leży w interesie całego regionu.
Oleg Nikolenko, rzecznik prasowy MSZ Ukrainy

Kwestie techniczne

Ukraina nie tylko zaprzecza, aby jej służby oraz siły zbrojne miały cokolwiek wspólnego z tym przekroczeniem granicy – faktcznym czy też nie. Maszyna którą zaprezentowano jako „sprawcę" tego lotu w stronę poligonu, który miał zostać obezwładniony przez białoruskie wojsko, tylko w ogólnym kształcie przypomina jeden z ukraińskich systemów bezzałogowych. Nawet pobieżne porównanie zdjęć opublikowanych przez MSZ w Mińsku i tamtejsze media pokazuje, że prezentowana przez Białorusinów maszyna tylko ogólnie przypominający bezzałogowce Spectator M1, stosowany przez ukraińskie siły zbrojne. W białoruskich mediach ta nazwa pojawia się najczęściej, ale pisano już też, że to UJ-22 a nawet rosyjski Orlan-10.

Ukraiński bezzałogowiec Spectator M1
Ukraiński bezzałogowiec Spectator M1
Autor. VoidWanderer (CC BY-SA 4.0)

Dokładniejsza obserwacja pozwala zobaczyć wiele detali, którymi maszyna różni się od ukraińskiego płatowca Spectator M1. Kluczowe i łatwe do zauważenia są takie elementy konkstrukcji jak mocowanie skrzydeł, ich kształ, czy też wielkość i kształt statecznika pionowego. Nie zgadzają się też rozmiary maszyny. Spectator ma kadłub długości około 1,3 m i skrzydła rozpiętości 3 metrów. Na zdjęciu „wraku" z Białorusi nie ma dokładnych punktów odniesienia i nie widać całego płatowca, ale porównując proporcje maszyny np. do stojącego obok krzesła, można szacunkowo obliczyć, że widoczna część skrzydeł ma ponad 3 metry rozpiętości a kadłub około półtora metra lub więcej. Proporcjonalnie jest on też wyraźnie szerszy niż w maszynie ukraińskiej.

Czytaj też

 Szczegółowa analiza wskazuje, że jest to jakiegoś rodzaju „składak", co można zobaczyć choćby po przednim wlocie przykręconym na zbyt duże śruby, których łby znacznie wystają poza obrys kadłuba. Tego typu sytuacja nie zdarzy się w maszynie produkowanej seryjnie. Można więc orzec, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że jest to jakiegoś rodzaju składak lub samoróbka. A to kieruje nas na dwa możliwe scenariusze.

Rosyjsko-białoruska prowokacja

Pierwszym z nich, który pośrednio sugeruje też Kijów, to wpisanie się w scenariusz rosyjskiej prowokacji. Komunikat i nota protestacyjna zbiegły się z wizytą na Białorusi ministra obrony Rosji, Siergieja Szojgu. Z tej okazji albo białoruskie służby chciały coś spreparować, albo też Rosjanie sami przyjechali z tym pomysłem, a może też z gotowym „wrakiem" do pokazania w mediach.

Czytaj też

To teoria bardzo atrakcyjna, ale niespójna w jednym względzie – termin 24 stycznia, jako data przelotu przez granicę, jest w niej całkowicie bez sensu. W tym czasie na poligonie, na którym rozbiła się maszyna nie było jeszcze żołnierzy rosyjskich. Trwał dopiero ich przerzut, a faza poligonowa ćwiczeń ma rozpocząć się 10 lutego. Z punktu widzenia działań rozpoznawczych cały lot, szczególnie przeprowadzony w tak ryzykowny sposób, byłby całkowicie bez sensu.

Przemytnicza fuszerka?

Jeśli faktycznie, tak jak informuje strona białoruska, bezzałogowiec wystartował z miejscowości 1,7 km oddalonej od granicy i przeleciał na terytorium Białorusi, to calkiem prawdopodobne, że była to maszyna przemytnicza. Bezzałogowce są szeroko stosowane przez przestępców do przerzutu różnego typu towarów, których cena jest wysoka a masa lub gabaryty relatywnie niewielkie. Najbardziej oczywiste to leki, narkotyki, papierosy czy kamienie szlachetne.

Nieco „chałupnicza" technologia zastosowana w maszynie może wskazywać, że był to zbudowany od podstaw lub przerobiony z komercyjnie pozyskanego bezzałogowca sprzęt do nielegalnych zadań. Maszyna mogła zostać już znacznie wcześniej przechwycona przez służby białoruskie i wykorzystana do tego typu prowokacji na doraźne polecenie Rosji lub potrzebę polityczną. Drugi z wielu potencjalnych scenariuszy zakłada, że maszyna faktycznie przekroczyła granicę 24 stycznia i w wyniku błędu w programowaniu lub też np. oddziaływania białoruskich systemów walki elektronicznej, zamiast planowanego kursu obrała kurs na poligon i tam się rozbiła. Mogła też zostać obezwładniona a i ściągnięta przez systemy antydronowe w odpowiednie miejsce.

Czytaj też: Kolejne amerykańskie samoloty C-130 Hercules lądują na lotnisku Rzeszów-Jasionka - NA ŻYWO

Niezależnie od tego który z wymienionych, lub też nie wziętych tu pod uwagę scenariuszy, miał miejsce, nie były to działania ukraińskich sił zbrojnych. Najbardziej prawdopodobne jest wykorzystanie przypadkowego incydentu lub sfabrykowanie go przez państwowe służby białoruskie lub rosyjskie w celu dalszego zaostrzenia sytuacji na granicy obu krajów i wykorzystania zdarzenia medialnie.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. Bryxx

    Panie redaktorze dron leży praktycznie na miarze (płytki), niestety ale wymiary pokrywają się z wymiarami ukraińskiego drona. Nie zgadza się owszem mocowanie skrzydła, ale to co jest na zdjęciu z wystawy/targów to wygląda jak zwykłe trytki więc nic dziwnego że poprawiono ten element dodając "profesjonalny" aerodynamiczny uchwyt dla skrzydła z tyłu przenosząc mocowanie jedna "trytką" na dół , na zdjęciu widać otwory mocujące "trytkę" .Inne elementy są identyczne.

    1. hermanaryk

      Zupełnie inny kształt i rozpiętość skrzydeł oraz ich osadzenie w kadłubie, kompletnie inne usterzenie kierunku. Świadczy to m.in. o innym przeznaczeniu dronów: "białoruski" projektowano na małe wysokości i dystanse przy większej szybkości (pasowałoby do teorii przemytniczej), ukraiński na duże wysokości i długotrwałe loty. Podobna natomiast jest silnikowa część kadłuba i ogonowe stery wysokości, ale być może dlatego, że są najprostsze z możliwych

    2. Frufel

      W ukraińskim: statecznik poziomy osadzony niżej, posiada długą płetwę w miejscu kórej białoruski ma klapę komory ładunkowej, skrzydła także mocowane niżej (przechodzą przez kadłub a nie leżą na nim)

  2. Monkey

    Może to nie był ukraiński BSL. A może był. Różnice w wyglądzie są minimalne. Osobiście sądze, że jednak nie, bo chyba Ukraińcy nie byliby aż tak głupi, żeby w takim momencie prowokować Białoruś i dawać im preteksty do wejścia w konflikt po stronie Rosji w sposób czynny.

  3. yaro

    Na Ukrainie obecnie są służby wywiadowcze USA, Canady, WB i m.in. Polski ten dron był wysłany przez te służby, problem polega na tym, że na czas ćwiczeń granica była dobrze obsadzona, do tego zdajmy sobie sprawę z tego, że w wojska Ukrainy zawierają masę szpiegów pracujących dla Kremla bo sama Ukraina jest podzielona komu służyć, to co mamy w polskim mainstream ma się nijak do rzeczywistości ...

  4. Ech

    Polska sie przyznala ze chelikapter wlecial na Bialrorus

  5. Holub

    A zdarzyło się kiedyś żeby kraj przeprowadzający mistyfikację przyznał się do tego ?

  6. Sarmata

    A czy zdarzyło się kiedyś aby oskarżone o takie coś państwo przyznało się o szpiegowanie?

Reklama