Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Turcja otwarcie wspiera Ukrainę?

W Turcji, położonej w jednym z najbardziej niestabilnych politycznie regionów świata, od zawsze rządził pragmatyzm. Choć obecnie pod względem geograficznym, jak i militarnym sytuuje się ją w bloku zachodnim, to jednak w szerszym wymiarze ekonomicznym jest ona skazana na współpracę z Rosją. To z kolei powoduje konieczność poszukiwania równowagi w procesie wyznaczania dalszych kierunków polityki zagranicznej państwa. Dla Turcji kontynuacja dotychczasowych relacji z Rosją, a nawet ich pogłębienie, przy jednoczesnym utrzymaniu członkostwa w NATO, jest warunkiem trudnym, ale koniecznym. Od początku wojny Turcji udało się wesprzeć zarówno ukraiński wysiłek militarny, jak i dotkniętą wojną rosyjską gospodarkę.

Prezydent RTErdogan spotkał się z Prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Pałacu Vahdettin
Prezydent RTErdogan spotkał się z Prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Pałacu Vahdettin
Autor. T.C. Cumhurbaşkanlığı - Twitter
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Pomimo oficjalnej otwartości na współpracę z obydwoma państwami, ostatnie działania Prezydenta Turcji – R. T. Erdoğana znacznie odbiegają jednak od jego wcześniejszego podejścia, którego głównym celem było rozwijanie serdecznych relacji z prezydentem Rosji. Zostało to dostrzeżone zarówno na szczycie NATO w Wilnie, jak i tuż przed nim. Niedawna wizyta Prezydenta Ukrainy w Turcji była o wiele bardziej udana, niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić. Prezydent Turcji nie tylko publicznie poparł aspiracje Ukrainy do członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim, ale też powstrzymał się od sprzeciwu wobec wstąpienia Szwecji do struktur NATO. Takie działania mogłyby zatem sygnalizować potencjalną intensyfikację współpracy Ankary z Kijowem, mającą na celu zakwestionowanie supremacji Rosji w regionie Morza Czarnego, a przez to ustanowienie na tym obszarze tureckiej dominacji. Erdoğan zdaje się wyczuwać, że Putin znajduje się obecnie w skrajnie niekorzystnej dla siebie sytuacji i zaczyna wykorzystywać jego obecną słabość spowodowaną nie tylko rosyjskimi stratami na froncie, ale także niedawnym buntem Grupy Wagnera. Początkowe założenia Putina, zakładające natychmiastowe stłumienie rebelii, przerodziły się w akceptację upokarzającego kompromisu, podważającego kultywowany przez lata wizerunek niepokonanego polityka, co z kolei nie umknęło uwadze zagranicznych rządów, w tym także tureckiego.

Zobacz też

Turecko-ukraińskie zbliżenie

7 lipca, tj. tuż przed szczytem NATO w Wilnie, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył z oficjalną wizytą do Turcji. Poprzednie tego typu spotkanie odbyło się 24 lutego 2022 roku, kiedy to rozpoczęła się rosyjska agresja na Ukrainę. Fakt, że wizyta zbiegła się z 500. dniem inwazji, miał wymiar zarówno symboliczny, jak i merytoryczny.

Reklama

Recep Tayyip Erdoğan i Wołodymyr Zełenski odbyli rozmowy za zamkniętymi drzwiami, a następnie podzielili się wcześniej omawianymi kwestiami na konferencji prasowej. W ramach wizyty podpisano Memorandum of Understanding w zakresie branż strategicznych między obydwoma państwami. Spotkanie obu prezydentów, a także uzgodnione przez nich elementy dalszej współpracy, odebrane zostały jako przejaw większej zmiany w tureckiej polityce zagranicznej, która dotychczas charakteryzowała się równoważeniem i poszukiwaniem kompromisów w procesie prowadzenia współpracy zarówno z Ukrainą, jak i Rosją.

Zbliżenie ukraińsko-tureckie dodatkowo umacnia decyzja o odesłaniu do kraju dowódców pułku Azow. Wspomniani wojskowi odegrali znaczącą rolę w obronie portowego miasta Mariupola (zajętego ostatecznie przez Rosjan), dzięki czemu zyskali status bohaterów narodowych. We wrześniu ubiegłego roku Kijów przy wsparciu strony tureckiej wynegocjował uwolnienie ok. 215 bojowników Azowstalu. Porozumienie osiągnięto w ramach wymiany jeńców, uznawanej za jedną z największych w historii rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W zamian Rosja otrzymała 55 własnych żołnierzy, głównie oficerów i pilotów, a także ukraińskiego polityka Wiktora Medwedczuka, uważanego za bliskiego sojusznika Rosji. Kreml otrzymał przy tym gwarancje, że pięciu najwyższych rangą dowódców pozostanie w Turcji do czasu zakończenia wojny. Ich widowiskowy, a przy tym przedwczesny powrót na Ukrainę, w osobistej eskorcie prezydenta Zełenskiego, został odebrany w kraju i za granicą jako symboliczny cios dla Rosji, która twierdzi, że została pozostawiona w niewiedzy co do dalszego losu obrońców Azowstalu, zarzucając tym samym Turcji naruszenie pierwotnej umowy.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Rzecznik Kremla – Dmitrij Pieskow – przyznał, że tureckie zachowanie było nieodłącznie powiązane z presją wywieraną na to państwo przez jego sojuszników z NATO. Turcja, jako członek Sojuszu Północnoatlantyckiego, zademonstrowała swoją solidarność z pozostałymi jego uczestnikami. Rosja z kolei wydała oświadczenie, że rozumie taką decyzję i nie jest nią zaskoczona. Pieskow wskazał jednak, że posunięcie to zaszkodziło reputacji wszystkich zaangażowanych stron. Niemniej jednak nie wydaje się, aby ostatnie zawirowania dyplomatyczne, związane z decyzją Erdoğana o uwolnieniu ukraińskich dowódców, mogły zaszkodzić tureckim stosunkom z Moskwą.

Turecko-rosyjsko symbioza

Turcja i Rosja są swego rodzaju małżeństwem z rozsądku, co oznacza, że żadna ze stron nie może sobie pozwolić na utratę drugiego sojusznika. Z jednej strony Turcja dostarczyła Ukraińcom pierwszej pomocy wojskowej na długo przed innymi państwami (Firma Baykar, która należy do rodziny zięcia Erdoğana, ma wybudować na Ukrainie fabrykę, której otwarcie planuje się na 2025 rok), zamknęła cieśniny Bosfor i Dardanele dla statków wojennych (na mocy konwekcji z Montreux z 1936r. ma ona prawo do ograniczania dostępu do cieśnin w czasie wojny) i pomagała w wynegocjowaniu umowy zbożowej, z drugiej natomiast nie przyłączyła się do polityki sankcyjnej wymierzonej w Rosję. Co więcej – stała się dla niej gospodarczym azylem i sposobem na omijanie wielu obostrzeń. Wielu rosyjskich biznesmenów zdecydowało się bowiem na przeniesienie i zarejestrowanie swoich firm w Turcji, celem uniknięcia zachodnich sankcji. Ekonomicznie, zwłaszcza od czasu rozpoczęcia inwazji na Ukrainę na pełną skalę, Rosja wspiera gospodarkę Turcji ogromnymi napływami kapitału, przymykając przy tym nawet oko na ograniczone wsparcie militarne Ankary dla Kijowa. Rosyjski handel obecnie opiera się w dużej mierze na tureckich szlakach tranzytowych, którymi Rosja importuje podstawowe towary, surowce i komponenty technologiczne. Od rozpoczęcia inwazji Turcja stała się także drugim co do wielkości importerem rosyjskich paliw kopalnych.

Reklama

Przyszłość umowy zbożowej

Reklama

Poziom zależności pomiędzy Rosją i Turcją będzie miał wpływ także na przyszłość umowy zbożowej. Na skutek wygaśnięcia wcześniej obowiązującego porozumienia oraz postępującym za tym rosyjskim atakiem na port na Dunaju, większość statków transportowych wstrzymało swoje kursy, zatrzymując się w pobliżu ukraińskiego terminalu portowego Izmail. Głównym powodem takiego zachowania jest obawa właścicieli flot co do eskalacji konfliktu na morzu. Większość ubezpieczeń od strat poniesionych podczas wojny w Ukrainie zostało zawieszonych wraz z zakończeniem umowy zbożowej. Obecnie ponownie oszacowuje się ryzyko związane z wysyłaniem statków w kierunku Rosji i Ukrainy. Firmy ubezpieczeniowe wydają się wstrzymywać z podpisaniem nowych umów aż do ponownego zawarcia porozumienia zbożowego, do czego najprawdopodobniej dojdzie, gdyż Moskwa nie ma dużego pola manewru. Rosyjska machina propagandowa najprawdopodobniej przedstawi to jako ponowny „gest dobrej woli" wobec regionów najbiedniejszych, natomiast Turcja mogłaby w ten sposób zwiększyć swoje wpływy w obecnie interesujących ją państwach Afryki, takich jak Dżibuti, Mali, Somalia i Sudan, które dzięki tureckiej dyplomacji uzyskały w przeszłości dostęp do darmowego zboża.

"W wyniku naszych negocjacji umowa zbożowa była dwukrotnie przedłużana. W ramach umowy na światowe rynki trafiło dotychczas ponad 33 mln ton produktów zbożowych. Omawiany mechanizm wygasa jednak 17 lipca. Trwają negocjacje w sprawie przedłużenia Inicjatywy Czarnomorskiej, która daje nadzieję setkom milionów ludzi. Będziemy nadal wykorzystywać nasz bliski dialog z obydwoma naszymi sąsiadami, aby rozszerzyć inicjatywę i rozwiązać kryzysy". - napisał R. T. Erdoğan na swoim profilu na Twitterze

Reklama
Reklama

Czynnikiem dodatkowym, który wywiera presję na rosyjskich decydentów, są interesy tamtejszych firm energetycznych, zaangażowanych w wielomiliardowe projekty w Turcji. Główną rolę odgrywa tutaj Państwową Korporacja Energii Atomowej – Rosatom, odpowiedzialna za budowę pierwszej tureckiej komercyjnej elektrowni jądrowej „Akkuyu", oraz Gazprom, który ma rzekomo w planach uczynić z Turcji nowy hub gazowy. Obie spółki korzystają na współpracy ze swoim zagranicznym partnerem, dlatego z pewnością będą wywierały presję na Kreml aby ten zachował poprawne stosunki z Ankarą.

Zobacz też

Kierunek dalszej polityki zagranicznej Turcji

Pomimo swoistego rodzaju symbiozy pomiędzy Ankarą i Moskwą, na chwilę obecną wydawać się może, że to właśnie Turcy są w bardziej sprzyjającej sytuacji, gdyż dysponują kilkoma innymi alternatywami dla tego obecnego partnerstwa. Turcja zwraca swoje oczy nie tylko w stronę Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych, ale także Bliskiego Wschodu. Obecnie jej wewnętrzna scena polityczna jest zdominowana przez tematykę związaną z państwami Zatoki Perskiej, gdzie w ubiegłym tygodniu przebywał Prezydent Erdoğan z oficjalnymi wizytami państwowymi. Turcja tym samym dała jasno do zrozumienia, że przedkłada swoje członkostwo w NATO nad jej stosunki z Rosją. Stara się przy czym jednak przekazać swoim sojusznikom, że jeżeli wycofają się ze swoich obietnic (których padło stosunkowo wiele w na ostatnim szczycie NATO), Ankara jest gotowa na szybki zwrot w swojej polityce zagranicznej.

Reklama

Zbliżenie Turcji z Ukrainą oraz jej sojusznikami z NATO może finalnie okazać się jedynie pozorowanym zabiegiem, mającym na celu przyciągnięcie prozachodnich wyborców tuż przed wyborami lokalnymi, zaplanowanymi na 2024 rok. Pomimo stopniowego odchodzenia od idealnej równowagi w relacjach z Ukrainą i Rosją na korzyść tego pierwszego państwa, nie można zakładać, że Erdoğan jest całkowicie po stronie Zachodu, a tym bardziej, że jest gotowy narazić swoje poprawne stosunki z Rosją na szwanki. Należy podkreślić, że to właśnie przywódcy państw zachodnich skrycie liczyli na przegraną Erdoğana w majowych wyborach, podczas gdy Putin stał się jego finansowym kołem ratunkowym. Z tureckiej perspektywy najistotniejsze wydaje się tutaj odroczenie płatności za gaz do 2024 roku, co w pogrążonym ekonomicznie państwie zostało przyjęte bardzo pozytywnie. Z drugiej natomiast strony, biorąc pod uwagę ograniczone możliwości Kremla, Putin stara się utrzymać pragmatyczną współpracę ze swoim tureckim odpowiednikiem. Erdoğan być może nie jest najbardziej wiarygodnym partnerem Moskwy, ale rosyjscy decydenci zdają sobie sprawę z tego, że obecnie nie mają oni lepszej alternatywy ani wśród pozostałych tureckich polityków, a tym bardziej nie w innych państwach.

Zmiana nastawienia Turcji do Rosji jest swoistą próbą sprawdzenia rosyjskiego marginesu tolerancji, którego obie strony starają się jak na razie nie przekraczać. Turecki pragmatyzm polega z kolei na nie opowiadaniu się po żadnej ze stron, dopóki nie będzie możliwe wskazanie ostatecznego zwycięzcy. Ambicją Erdoğana jest przy tym nie tylko uzyskanie dominacji w regionie, ale także „postawienie ostatniej kropki nad i”. Należy pamiętać, że Rosja historycznie była – a nieoficjalnie nadal pozostaje – konkurentem i zagrożeniem dla bezpieczeństwa Turcji w regionie Morza Czarnego. Wydaje się więc wielce prawdopodobnie, że ta dynamika ostatecznie przeważy nad korzyściami ekonomicznymi. Można zatem oczekiwać, że Prezydent Turcji podejmie bardziej stanowcze kroki wobec Rosji dopiero w momencie, gdy będzie miał całkowitą pewność, że jego decyzja zostanie uznana (a jednocześnie wyczekiwana przez społeczności międzynarodowej) za działanie przesądzające o finalnym losie obu stron pogrążonych w wojnie.

Reklama

Zobacz też

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama