Reklama
  • Komentarz

Turcja może stracić nie tylko F-35 [KOMENTARZ]

Od miesięcy Turcy skupują części zamienne do swoich F-16C/D. Okazuje się, że są to działania wyprzedzające na wypadek, gdyby Amerykanie chcieli się posunąć dalej, niż tylko usunięcie ich kraju z programu myśliwca 5. generacji. W grze znajduje się wsparcie techniczne dla wielu innych systemów uzbrojenia dostarczanych ze Stanów Zjednoczonych.

Tureckie F-16 i F-4. Fot. Turkish Air Force
Tureckie F-16 i F-4. Fot. Turkish Air Force

O skupowaniu części do F-16 przez Turcję doniosła jako pierwsza 1 lipca bieżącego roku agencja Bloomberg, powołując się na dwóch anonimowych tureckich informatorów z kręgów władzy. Nie jest do końca jasne, kiedy miał miejsce początek tej akcji, ale groźby związane z sankcjami w razie zakupu przez Turcję zostały wyartykułowane już w momencie ujawnienia zamiaru zakupu S-400, a zatem w 2017 roku.

Przypomnijmy, że Stany Zjednoczone nie chcą dopuścić do sytuacji, w której jakieś państwo znajdzie się w posiadaniu najnowszego rosyjskiego systemu obrony powietrznej i F-35 jednocześnie. Dzięki temu bardzo łatwo byłoby przetestować w jakich warunkach rosyjskie urządzenia mogą wykrywać Lightninga II i jego emisje. Informacje takie mogłyby zostać sprzedane Moskwie lub wykradzione i na tej podstawie znacznie zmniejszyłaby się wartość bojowa samolotu, na którego program USA i kraje partnerskie wydały dziesiątki miliardów USD, nie wspominając o kosztach samego zakupu myśliwców.

Wykluczenie Turcji z programu wydaje się więc zrozumiałe. Amerykanie rozważają jednak pójście dalej. Już w ubiegłym roku w ustawie NDAA (National Defence Authorisation Act) dotyczącej rocznej polityki obronnej na rok fiskalny 2019 zażądano od Pentagonu dokonania oceny efektów jakie przyniosłoby wycofanie wsparcia dla „innych platform użytkowanych wspólnie z Turcją”. Wspomniano tutaj dokładnie o: systemie obronnym Patriot (Turcja wnioskowała o cztery radary i cztery stanowiska dowodzenia oraz 20 wyrzutni, kontraktu nie sfinalizowano),  ciężkich śmigłowcach CH-47F Chinook (siedem w użyciu, 11 zamówionych), śmigłowcach wsparcia pola walki UH-60 Black Hawk (86 UH-60A w użyciu, ponad 100 S-70 w wariancie T-70 zamówionych w Turkish Aerospace Industries), a także właśnie o F-16. Tych ostatnich Turcja używa w liczbie 245 egzemplarzy (warianty C/D w wersjach od Block 30 do Block 50) i  bez nich tureckie lotnictwo bojowe praktycznie nie istnieje, bo ograniczyłoby się do 49 przestarzałych F-4E.

Bardzo możliwe więc, że to właśnie w 2018 roku zaczęło się skupowanie części do tureckich „efów”, a prawdopodobnie także innych statków powietrznych produkcji amerykańskiej. Turcy zbierają je pamiętając m.in. podobne amerykańskie sankcje z lat 1975-78, które zostały nałożone w związku z wojną przeciwko Grecji o Cypr. Ankara nie była wówczas przygotowana i brak dostaw boleśnie wpłynął na gotowość tureckich sił zbrojnych. Zapasy części mogą wzmocnić zdolności negocjacyjne z Waszyngtonem.

Z kolei w czerwcu br. w Stanach Zjednoczonych zaczęto rozważać wycofanie się ze wsparcia dokładnie tych samych rodzajów uzbrojenia w Turcji w ramach prawa znanego jako CAASTA (Countering America's Adversaries Through Sanctions Act – ustawa przeciwstawiania się przeciwnikom Ameryki poprzez sankcje). W jej ramach prezydent Stanów Zjednoczonych mógłby wybrać jedno z pięciu narzędzi: od sankcji wobec tureckich banków po zaprzestanie współpracy wojskowej. Coraz częściej mówi się też o wycofaniu amerykańskiej broni nuklearnej z bazy Incirlik.

Oczywiście, nie jest powiedziane, że Stany Zjednoczone zdecydują się na wprowadzenie tak daleko idących sankcji. Ostatecznie usunięcie z programu F-35 ma przynajmniej merytoryczne uzasadnienie, a uziemienie pozyskanego już sprzętu dla sił zbrojnych – bądź co bądź sojusznika – krytycznie wpłynęłoby to na zaufanie do amerykańskiego państwa i przemysłu zbrojeniowego. Kto w przyszłości kupiłby broń, z której z powodów politycznych można tak po prostu „wyciągnąć wtyczkę”?

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama