Reklama

Geopolityka

Trump: nie planuję wycofania wojsk z Iraku

Donald i Melanie Trump w Bazie Al-Asad w Iraku / Fot. Twitter
Donald i Melanie Trump w Bazie Al-Asad w Iraku / Fot. Twitter

Prezydent USA Donald Trump, który w środę przebywał z niezapowiedzianą wizytą w Iraku, oświadczył, że „nie ma w planach” wycofania sił amerykańskich z tego kraju. Wizyta miała związek ze świętami Bożego Narodzenia.

Samolot z Trumpem na pokładzie wylądował w bazie sił powietrznych Al-Asad, na zachód od Bagdadu. Prezydentowi w podróży towarzyszyła pierwsza dama Melania, niewielka grupa doradców i agentów Secret Service oraz dziennikarze. Trump, który w styczniu rozpocznie trzeci rok prezydentury, po raz pierwszy odwiedził amerykańskich żołnierzy stacjonujących w rejonie konfliktu zbrojnego. Wcześniej za brak takiej wizyty był krytykowany; jeszcze w październiku ocenił, że taka wizyta nie jest "szczególnie konieczna".

W zeszłym tygodniu Trump nieoczekiwanie ogłosił, bez konsultacji z Kongresem i krajami sojuszniczymi, natychmiastowe wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. żołnierzy z północno-wschodniej Syrii, gdzie uczestniczyły w walce z Państwem Islamskim (IS). Trump argumentował, że IS w Syrii zostało już pokonane. Według niepotwierdzonych dotąd oficjalnie doniesień mediów zamierza też o połowę zmniejszyć amerykański kontyngent w Afganistanie. W przemówieniu wygłoszonym w Al-Asad prezydent bronił tej decyzji. "Myślę, że wielu ludzi uzna słuszność mojego rozumowania. Już czas, byśmy zaczęli działać z głową" - powiedział.

Położona w prowincji Anbar baza Al-Asad, gdzie wylądował samolot z Trumpem na pokładzie, była jedną z najważniejszych baz piechoty morskiej USA po ataku na Irak w 2003 roku oraz odegrała ważną rolę we wspieranej przez Stany Zjednoczone walce z IS. USA pozostaną w Iraku, "właściwie moglibyśmy użyć tej bazy, gdybyśmy chcieli zrobić coś w Syrii" - powiedział Trump. Reuters w zeszłym tygodniu podał, że Pentagon rozważa wykorzystanie sił operacji specjalnych do przeprowadzanych z Iraku ataków na bojowników IS w Syrii. USA mają w Iraku ok. 5,2 tys. żołnierzy, do których należy przede wszystkim szkolenie irackich sił zbrojnych i doradzanie w walce z IS.

Prezydent odniósł się również do sytuacji w USA, gdzie trwa częściowe zawieszenie pracy rządu federalnego (shutdown), wywołane sporem między szefem państwa a Kongresem o finansowanie budowy muru na granicy amerykańsko-meksykańskiej, który miałby powstrzymać napływ migrantów. Trump, który wcześniej deklarował, że jest przygotowany na dłuższy paraliż prac rządu, zapytany w środę, jak długo zamierza czekać, odparł: "Tak długo, jak to będzie konieczne". Winą za powstałą sytuację obarczył Demokratkę Nancy Pelosi, która, jak się oczekuje, na początku stycznia obejmie stanowisko przewodniczącej Izby Reprezentantów. "To zależy od Nancy" - powiedział Trump, sugerując, że Pelosi nie zgadza się na sfinansowanie muru, bo chciała w ten sposób zapewnić sobie wybór na spikera. "Społeczeństwo amerykańskie domaga się muru" - oświadczył prezydent. Trump chce, aby w budżecie przewidziano wyasygnowanie 5,7 mld dolarów na budowę muru. Demokraci w obu izbach Kongresu nie zgadzają się na taką sumę, a cały projekt uważają za kosztowny i nieskuteczny. Zawieszenie prac rządu może potrwać nawet do 3 stycznia, kiedy zostanie zaprzysiężony Kongres kolejnej kadencji.

Trump dał też do zrozumienia, że nie należy spodziewać się szybkiego wyznaczenia stałego następcy ministra obrony Jamesa Mattisa, który podał się do dymisji po decyzji Trumpa w sprawie wycofania sił USA z Syrii. Wyznaczony na p.o. szefa Pentagonu Patrick Shanahan, który zastąpi Mattisa od stycznia, "może na tym stanowisku pobyć długi czas" - powiedział prezydent.

Jednocześnie należy podkreślić, że nie doszło do spotkania z irackim premierem Adelem Abd al-Mahdim. Jak głosi opublikowany komunikat kancelarii: "rozbieżności dotyczące tego jak doprowadzić do spotkania spowodowały, że spotkanie zastąpiono rozmową telefoniczną". Trump zaprosił al-Mahdiego do złożenia wizyty w Waszyngtonie, ale - jak podkreśla agencja Associated Press - w komunikacie nie wspomniano czy premier przyjął zaproszenie. Rzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders oświadczyła, że prezydent nie spotkał się z premierem Iraku z "powodów bezpieczeństwa" i krótkiego czasu trwania wizyty. Według niej al-Mahdi przyjął zaproszenie Trumpa. Dwa największe bloki w irackim parlamencie potępiły wizytę prezydenta USA w Iraku jako "naruszenie suwerenności" kraju i zapowiedziały debatę w parlamencie na temat dalszej obecności sił USA w Iraku. Informację na ten temat podały w czwartek irackie media. 

Lider największej frakcji parlamentarnej w irackim parlamencie tj. bloku al-Islah Sabah al-Saadi zażądał zwołania nadzwyczajnego posiedzenia parlamentu w celu "przedyskutowania tego rażącego naruszenia irackiej suwerenności". Telewizja Kurdistan24 podała również, że Al-Saadi podkreślił, iż "okupacja USA w Iraku się skończyła". Blok Al-Islah związany jest z duchownym Muktadą as-Sadrem, którego Armia Mahdiego walczyła z siłami USA w Iraku w latach 2004-2008. Z kolei blok al-Bina, będący głównym konkurentem politycznym Al-Islah i drugą siłą w irackim parlamencie, potępił wizytę Trumpa jako "jawne pogwałcenie norm dyplomatycznych", które ukazuje "jego pogardę i wrogość w kontaktach z irackim rządem". Lider tego ugrupowania Hadi al-Ameri jest jednocześnie przywódcą proirańskiej Organizacji Badr czyli największej irackiej milicji szyickiej, która weszła w skład Oddziałów Mobilizacji Ludowej (PMU). Lider innej proirańskiej milicji Asaib Ahl al-Hak i również jeden z przywódców al-Bina Kais al-Chazali zagroził USA konsekwencjami. "Irakijczycy odpowiedzą na to decyzją parlamentu o wyrzuceniu sił zbrojnych USA z Iraku" - napisał na Twitterze.

W drodze powrotnej prezydent USA odwiedził amerykańskich żołnierzy w bazie sił powietrznych w Ramstein w Niemczech, gdzie rozmawiał z witającymi go żołnierzami i pozował do zdjęć.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (4)

  1. MAZU

    A więc jednak to był tylko bleff, żeby wystraszyć Netanjahu... Resztę sami sobie dopiszcie, ja już nie mam siły... M

  2. księgowy

    Nie planujesz, ale jak w przyszłym roku ilość zagranicznych nabywców amerykańskich obligacji spadnie o kolejne 36% jak w tym roku, to zaplanujesz. Po prostu z 4 bln dochodów budżetowych i 5 bln budżetem czyli z 1 bln deficytu budżetowego, przy 4 bln zadłużenia krótkoterminowego do spłaty w ciągu 3 lat i 21,5 bln zadłużenia całkowitego (w przyszłym roku będzie to już 22,5 bln z uwagi na bilion deficytu) masz tylko 2 wyjścia: wywołać IIIWŚ, licząc, że ją wygrasz lub przegrasz i nie będzie już potrzeby niczego spłacać, albo jak dawna Hiszpania będziesz się w miarę "pokojowo" zwijał z okupacji zamorskich krain z przyczyn finansowych.

  3. Czesio

    Dzisiaj nie ma, jutro może już mieć plany. Ten człowiek jest nieobliczalny, a szkoda.

  4. Fun funów USA

    No i następny 'niewątpliwy sukces" prezydenta Trumpa (odwiedził swoich żołnierzy w bazie na terenie kraju którego premier "nie miał tym pojęcia albo sobie takowej wizyty nie życzył ) o którym Tu za chwilę zaczną pisać piewcy "amerykańskiej potęgi". Ale fakty są takie, że ta wizyta to paliwo dla sił antyamerykańskich w Iraku których znaczenie stale rośnie. Na miejscy prezydenta Trumpa nie planował bym raczej operacji sił USA przeciw ISiS w Syrii z bazy Al-Asad ale kazał opracować generałom (choć ci zapewne je już mają) plany szybkiej ewakuacji z Iraku jak jego władze i parament tego "zażądają" a co wydaje się tylko kwestią czasu.

Reklama