Geopolityka
To kurdyjscy separatyści ostrzeliwują Turcję?
Takiej opcji nie wyklucza dowódca sił amerykańskich w Europie gen. Mark P. Hertling, który stwierdził w wywiadzie dla tureckiej stacji NTV, że Turcja nie jest w stanie dokładnie określić kto stoi za powtarzającymi się atakami na jej terytorium.
Amerykański dowódca nie wykluczył, że ostrzał moździerzowy, po którym Turcja odpowiada ogniem artylerii prowadzony jest bądź przez Partię Pracujących Kurdystanu (kurdyjską organizację separatystyczną uznawaną za terrorystyczną przez wiele państw, w tym Turcję, Stany Zjednoczone i UE), bądź przez syryjskie wojska rządowe, bądź przez rebeliantów, którzy chcą wciągnąć Turcję w konflikt w Syrii.
Spośród tych trzech aktorów, najsilniejszy motyw żeby wciągnąć Turcję w wojnę mają jednak siły anty-asadowskiej opozycji i Kurdowie. Ci pierwsi, dzięki tureckiej interwencji w Syrii, nawet ograniczonej, mogliby zdobyć przyczółki w północnej Syrii, a może nawet zająć kluczowy ośrodek gospodarczy – Aleppo, co mogłoby przybliżyć ich końcowy triumf.
Również Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) może wiele zyskać na podgrzewaniu konfliktu turecko – syryjski. Ewentualny konflikt między tymi krajami otworzyłby przed separatystami drogę do zdobycia trwałej kontroli nad zajętymi w czasie syryjskiej wojny domowej terenami w północnej Syrii, a może nawet do utworzenia własnego państwa.
Wydaje się, że władze Syrii, z prezydentem al-Asadem na czele, nie mają żadnego interesu w prowokowaniu otwartej konfrontacji z Turcją. Przyznały się wprawdzie do dokonania śmiertelnego w skutkach ostrzału tureckiej wioski Akçakale, ale jak stwierdziły, był to nieszczęśliwy wypadek. Nie wyklucza to jednak teorii zakładającej, że al-Asad prowadzi ryzykowną grę polegającą na tym, że udziela PKK wsparcia, lub choćby nie interweniuje na przejawy antytureckich działań tej organizacji. PKK ze swojej strony dokonuje rajdów na siły tureckie, nie wykluczone, że dokonują również zamachów terrorystycznych. Dzięki temu Syria zyskuje pożyteczne narzędzie „zemsty” na wspierającej antyrządowych bojowników Turcji. Z drugiej strony ryzykuje turecką interwencją, która byłaby dla Damaszku katastrofalna w skutkach.
Do pierwszego ostrzału Akçakale ze strony syryjskiej, w którym śmierć poniosło 5 tureckich cywilów doszło 3 października. Reakcja Turcji była zdecydowana – przy granicy z Turcją rozlokowała dodatkowe siły, w tym wojska pancerne, samoloty bojowe i artylerię, która odpowiada ogniem na każdy przypadek ostrzału tureckiego terytorium. Parlament Turcji zezwolił również siłom tego państwa na interwencję poza granicami kraju, jeśli rząd uzna to za konieczne. Sprawa trafiła również na forum NATO, które uznało odpowiedź Turcji za adekwatną, samo jednak nie zdecydowało się na działanie.
Marcin M. Toboła
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie