Reklama

Geopolityka

Taktyczny sukces Izraela i kompromitacja Iranu. Jak zabito lidera Hamasu?

Ćwiczenia izraelskich spadochroniarzy (zdjęcie ilustracyjne)
Ćwiczenia izraelskich spadochroniarzy (zdjęcie ilustracyjne)
Autor. IDF/flickr

Zabicie Ismaila Haniji, lidera skrzydła politycznego Hamasu, to – choć Izrael się do tego nie przyznaje – duży taktyczny sukces Tel Awiwu oraz kompromitacja Iranu, który nie zdołał zapewnić bezpieczeństwa jednemu z najważniejszych sojuszników w stolicy.

Zabicie Haniji w stolicy Iranu, tuż po zaprzysiężeniu nowego irańskiego prezydenta Masuada Pezeszkiana, to jedno z najważniejszych wydarzeń w toczącej się od października 2023 roku wojnie pomiędzy Izraelem a Hamasem. Niewątpliwie jest to cios wizerunkowy wobec Iranu, który może mieć daleko idące następstwa dla sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Nie ulega wątpliwości, że Hanija był jedną z najważniejszych postaci w strukturach Hamasu i brał udział w planowaniu ataku na Izrael z 7 października 2023 roku, który rozpoczął obecną, pełnoskalową wojnę. Wniosek o nakaz jego aresztowania, za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości w związku z atakiem, wystawili prokuratorzy Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Reklama

Choć Izrael nie przyznaje się i nie komentuje ataku (w przeciwieństwie do uderzenia na Fuada Szukra, szefa skrzydła wojskowego Hezbollahu), to najprawdopodobniej to Tel Awiw przeprowadził uderzenie. Może to mieć bardzo szerokie następstwa dla Izraela oraz sytuacji w regionie i poza nim, a pośrednio na całym świecie. I wcale nie muszą być to skutki korzystne dla Izraela czy USA. Następstwa dla sytuacji politycznej będą analizowane na Defence24.pl.

Wszystko to nie zmienia faktu, że taktycznie Izrael osiągnął powodzenie, a Iran został upokorzony. Warto więc zadać sobie pytanie, jak do tego doszło? Istnieje bowiem kilka wariantów, a każdy z nich ma swoje następstwa dla możliwości projekcji siły w konfrontacji Izrael-Iran w najbliższej przyszłości.

Reklama

Na początek trzeba powiedzieć, że odległość od granic Izraela do irańskiej stolicy to ponad 1400 km i to w linii prostej, w najkrótszym punkcie. Do uderzenia mogło więc dojść albo za pomocą bardzo zaawansowanej broni dalekiego zasięgu, nie tylko zdolnej do przełamania obrony powietrznej ale i trudnej do wykrycia albo za pomocą wykorzystania aktywów wywiadowczych, jakie Izrael posiadał w samym Iranie.

Komentatorzy oceniają, że bardziej prawdopodobny jest ten drugi wariant. O ile Izrael wykonał już w kwietniu – w odwecie za irańskie uderzenie na Izrael, będące z kolei następstwem izraelskiego ataku na irański konsulat w Damaszku – bardzo ograniczone, choć skuteczne uderzenie na elementy irańskiej obrony powietrznej, to zaatakowanie konwencjonalnymi środkami napadu powietrznego w taki sposób byłoby bardzo trudne.

Czytaj też

Hanija został zabity we własnej willi, co oznacza że nie było żadnego ostrzeżenia o ataku. Nie wykryto więc np. startu pocisków manewrujących, aerobalistycznych, czy nawet samolotów lecących do strefy odpalenia rakiet. Trzeba tu wziąć pod uwagę, że irański system obrony powietrznej jest mimo wszystko dość zaawansowany i wspierany informacjami wywiadowczymi powinien odnotować sam fakt rozpoczęcia ataku na cel. Ponadto, przelot samolotów mógłby nawet zostać zauważony przez obserwatorów z mediów społecznościowych (co nie wystarczy do ich namierzenia, nie mówiąc o zestrzeleniu, ale wystarczy do ogólnego ostrzeżenia potencjalnych celów i podjęcia decyzji o ukryciu się w schronach). Dodatkowo uderzenie na taką odległość wymaga tankowania w powietrzu, co komplikuje wykorzystanie samolotów stealth (chyba, że użyte środki uderzeniowe mają bardzo duży zasięg).

Czytaj też

Jeśli więc Izrael uderzył z własnego terytorium, to musiałby wykorzystać środki napadu powietrznego bardzo trudne nawet do wstępnego wykrycia, a zarazem precyzyjne. Takie systemy mogłyby być przenoszone w wewnętrznych komorach myśliwców F-35I i być rozwijane w sposób niejawny (bo np. pociski aerobalistyczne użyte przez Izrael w kwietniu, przez klasyczne myśliwce, są już znane), ewentualnie mogłyby być przenoszone przez bezzałogowce. Teoretycznie możliwy byłby też atak z okrętu podwodnego, ale pocisk musiałby niezauważenie pokonać kilkaset kilometrów, a sama jednostka nie zostać wykryta.

Bardziej prawdopodobne jest więc, że uderzenie przeprowadzono „z wewnątrz” terytorium Iranu. Pojawiają się spekulacje, że do ataku użyto przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike NLOS o zasięgu 32 km, alternatywą byłby bezzałogowy statek powietrzny. Dziennikarz Babak Taghavee, specjalizujący się w konfliktach na Bliskim Wschodzie, zamieścił ilustracyjny materiał z użycia pocisku Spike NLOS, jednak jak sam podkreśla nie jest to film z uderzenia.

Jeśli istotnie użyto pocisków Spike NLOS to oznacza, że Izrael zdołał przemieścić je wraz z operatorami w sposób skryty, a następnie przygotować do użycia. Jak sugeruje nazwa NLOS (Non-Line-Of-Sight), rakiety te mogą być wykorzystywane do strzelania do celów niewidocznych dla operatorów, a są kierowane drogą radiową. Broń tego typu była już wielokrotnie wykorzystywana w konflikcie na Bliskim Wschodzie. Biorąc pod uwagę, że pierwsze doniesienia mówiły o ataku „rakietowym”, a nie drona, to użycie Spike NLOS lub innego podobnego uzbrojenia, opracowanego w Izraelu w formule niejawnej, jest prawdopodobne.

Reklama

Oczywiście powstaje pytanie o to, jak mimo totalitarnej kontroli Gwardii Rewolucyjnej izraelskie służby zdołały przeniknąć do „paszczy lwa” i wykonać uderzenie. I to w sytuacji, gdy w irańskiej stolicy byli przedstawiciele kilkudziesięciu państw na zaprzysiężeniu prezydenta Pezeszkiana, więc środki bezpieczeństwa musiały być zaostrzone.

Atak na przywódcę Hamasu z czysto taktycznego punktu widzenia jest sukcesem Izraela i porażką Iranu. Powstaje jednak pytanie o jego następstwa, ale na nie nawet trudniej dziś odpowiedzieć, niż mówić o samym przebiegu ataku.

Reklama

Komentarze (2)

  1. Ależ

    Ruscy piszą że rakieta wleciała przez okno do sypialni więc pewnie spike. Musi być układ Izrael Iran że przy takich możliwościach wierchuszka Iranu żyje

  2. sprawiedliwy

    Byłem kiedyś w kulą lumpur w malezji i w tym czasie prasa opiswala zamach na fizyka z irau na wakacjach ( na motorze uciekł zamschwiec) a potem w Australii mosadowca złapali bo miał falszwy paszprt Australijki. Akurat mam szczęście niemal ze przytym być

Reklama