Reklama

Geopolityka

„Świat się zmienia”: w Iraku debatowano o problemach międzynarodowych w tym o Ukrainie

Irak, Ukraina, wojna
Autor. Witold Repetowicz

Odbywające się w dniach 26-29.09 w Bagdadzie Rafidain Center for Dialogue Forum to jedno z ważniejszych wydarzeń konferencyjnych na Bliskim Wschodzie. Irak, choć ma bardzo poważne problemy wewnętrzne, jest jednym z nielicznych miejsc, gdzie mogą się spotkać przedstawiciele różnych skonfliktowanych ze sobą państw (poza Izraelem). Jeden z paneli dotyczył Ukrainy ale niestety stał się polem do popisu rosyjskiej propagandy, którą kilkuset uczestników, reprezentujących wpływowe instytucje Bliskiego Wschodu (i nie tylko), chłonęło z braku narracji przeciwnej.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Bliski Wschód nie jest przestrzenią, w której, delikatnie mówiąc, wolność słowa byłaby szanowana jako fundament stosunków społecznych i politycznych. Dlatego tym bardziej cenne są takie wydarzenia jak RCD Forum, które daje możliwość swobodnej wymiany myśli i to zarówno na tematy wewnętrzne Iraku jak i międzynarodowe. W tym roku Forum to odbywało się pod hasłem „Świat się zmienia", a uczestniczyło w nim kilkuset przedstawicieli 33 państw, w tym m.in. USA, Iranu, licznych państw arabskich, Chin i Rosji, a sesje były transmitowane przez liczne irackie i ogólnoarabskie kanały telewizyjne.

O wyjątkowości tej konferencji świadczy fakt, że po panelu z udziałem liderów protestów, które wybuchły w październiku 2019 r. (tzw. ruch Tiszrin) i w których zginęło ponad 800 osób, a także przedstawiciela jednego z amerykańskich think tanków, odbyła się rozmowa z Kaisem al-Chazalim, liderem Asaib Ahl al Hak, oskarżanym o zlecanie zabójstw aktywistów Tiszrin i uznawanym przez USA za terrorystę. Sala została wówczas obstawiona jego ludźmi. Nim jednak zdążyli zniknąć pojawili się ochroniarze ambasadora Francji, który uczestniczył w kolejnym panelu m.in. z b. ambasadorem Iranu. Warto jednak dodać, że o ile Chiny, Rosja i Iran były na tej konferencji reprezentowane w panelach na szczeblu ambasadorów, to USA jedynie think tanków, co miało wpływ na przebijającą się narrację. Z drugiej jednak strony, w wydarzeniu tym uczestniczyli również ambasadorowie Wielkiej Brytanii i Francji. Europa Środkowo-Wschodnia była reprezentowana przez jednego uczestnika tj. mnie.

Reklama

Czytaj też

Jednym z pierwszych paneli była debata „Świat po wojnie rosyjsko-ukraińskiej: geopolityczne konsekwencje i perspektywa wojny globalnej". Niestety, skład tego panelu z góry gwarantował, że stanie się on platformą szerzenia rosyjskich kłamstw. Poza trzema Irakijczykami (w  tym dwoma z władz Iraku), wziął w nim udział Mohammed Kazem Sadżadpur z irańskiego MSZ oraz ambasador Rosji w Iraku Elbrus Kutraszew. Ten ostatni przedstawił tak absurdalną wizję wydarzeń, że można by było się spodziewać, że sala wybuchnie śmiechem. Problem w tym, że Bliski Wschód, w tym Irak, jest w zakresie wiedzy o stosunkach w Europe Środkowej i Wschodniej, jak wyschnięta gąbka, chłonąca taką narrację jaka na nią spływa. Dlatego to co dla nas jest prymitywną propagandą, tu zyskuje wiarygodność, zwłaszcza jeśli nie jest kontrowane.

Kutraszew zakwestionował słuszność tytułu panelu, stwierdzając, że nie ma żadnej wojny rosyjsko-ukraińskiej, a Ukraińcy są dla Rosjan „jak bracia" (w tym kontekście pokazał stojące obok siebie flagi ukraińską i rosyjską jako rzekomy symbol tej przyjaźni). Według Kutraszewa wojna toczy się między Rosją a USA, a Rosja została zaatakowana przez USA wykorzystujące Ukrainę jako broń. W Kijowie zaś rządzi „despotyczna dyktatura", która jakoby nie reprezentuje Ukraińców, z którymi Rosja „nie ma problemu". Rzekomo Rosja w czasie negocjacji na granicy z Białorusią i w Stambule zawarła z Ukrainą porozumienie i wojna miała się skończyć ale USA się na to nie zgodziły. Ponadto oskarżył „despotyczną dyktaturę" z Kijowa o eskalację słowną i militarną oraz organizowanie zamachów terrorystycznych na terenie Rosji. Kutraszew przekonywał też, że każdy kto mówi o tym, że Rosja chce reaktywować ZSRR jest ignorantem, bo Rosja jakoby nie ma żadnych planów ekspansjonistycznych. Co więcej, jakoby zrobiła ona wszystko by uniknąć wojny, bo „nie wierzy w rozwiązania militarne", więc przekonywała „reżim w Kojowie" by nie przyjmował na siebie roli „amerykańskiej broni przeciwko Rosji".

Czytaj też

Z kolei Sadżadpur problem wojny na Ukrainie przedstawił w kontekście rzekomej „arogancji normatywnej" Zachodu, świadczącej o tym, że jakoby Zachód ma „problem ze sobą". Ta „normatywna arogancja" ma jakoby polegać na przekonaniu Zachodu, że ma zawsze rację i że powinno się wprowadzić wszędzie demokrację. Tym samym to Sadżadpur wykazał się arogancją wobec Ukrainy, której bliżej do Zachodu niż do Iranu i Iran nie ma prawa decydować za Ukraińców czy chcą demokracji czy nie. Szadżadpur przekonywał też, że wojna nie przebiega „po myśli Zachodu" (co implikuje oczywiście założenie, że to Zachód ją rozpoczął i jest za nią odpowiedzialny) bo niektóre kraje (np. Indie) nie wpisały się w bipolarny scenariusz Zachodu. Sadżadpur twierdził, też, że Iran opowiada się za pokojem, co w świetle dostarczenia irańskich dronów Rosji brzmiało osobliwie. Zakwestionował też przedstawioną przez uczestniczącego również w tym panelu szefa gabinetu prezydenta Iraku Muhanada ad-Dina, geopolityczną wizję świata opartą na trzech biegunach (Chiny, USA, Rosja), stwierdzając, że jest wiele regionalnych potęg, a poszczególne państwa mają swoją indywidualną podmiotowość geopolityczną. Szkoda tylko, że nie uznaje jej w stosunku do Ukrainy. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, że dotychczas Iran podkreślał, że w relacjach bilateralnych nie wnika jakie sojusze ma druga strona, o ile nie są one wymierzone w Iran. Postawa Iranu wobec Ukrainy oznacza jednak zmianę tego podejścia, gdyż wspierając narrację rosyjską, iż mamy do czynienia z wojną Zachodu przeciwko Rosji, Iran odmawia Ukrainie podmiotowości i kwestionuje jej prawo do obrony swojej suwerenności i integralności terytorialnej. Jest to bardzo poważna ewolucja, która powinna zostać zauważona przez inne państwa (w tym Polskę) i skłonić je do wniosków.

Temat wojny na Ukrainie nie pojawił się na RCD Forum przypadkiem. To sprawa, którą Bliski Wschód żyje, choć jej do końca nie rozumie. Przede wszystkim jednak wojna ta postrzegana jest tu przez pryzmat jej wpływu na rynek energetyczny oraz żywnościowy. Głosy irackie w czasie tej debaty wskazywały również na obawę przed globalną wojną, w tym z użyciem broni nuklearnej. Niestety, tu również działa rosyjska broń kognitywna, co miało swój wyraz w głosach o tym, że nie można „stawiać Rosji pod ścianą" bo konsekwencją może być konflikt nuklearny. W kuluarach wystąpienie rosyjskiego ambasadora było jednak rozmaicie komentowane. Z jednej strony, do wielu przemawiała antyamerykańska (i szerzej antyzachodnia) nuta, na której zbudował swój przekaz. Istnienie antyamerykańskich resentymentów na Bliskim Wschodzie jest sprawą jasną. W Iraku sunnici mają do USA pretensje o inwazję w 2003 r, podczas gdy szyici, choć byli beneficjentami tej inwazji, oddzielają rolę USA i późniejszą okupację od samego upadku Saddama i w związku z tym nie czują wdzięczności wobec USA, lecz oskarżają Amerykanów o kierowanie się swoimi interesami przeciwko Irakowi. Dotyczy to zwłaszcza tych szyitów, którzy pozostają pod wpływem irańskim. Natomiast resentymenty antyzachodnie związane są z kolonialną przeszłością oraz postrzeganiem bogactwa Zachodu jako niesprawiedliwości. Z drugiej strony absurdalność rosyjskiej argumentacji powodowała, że u wielu uczestników pojawiała się świadomość, że coś w niej nie gra. Dlatego w kuluarach zauważyłem bardzo duże zainteresowanie perspektywą Polski, a także skutkami wojny dla Europy, zwłaszcza w zakresie sytuacji energetycznej. Niestety, po raz kolejny widać brak odpowiedniej polityki informacyjnej naszego państwa, co w świetle niedawnego kryzysu migracyjnego i możliwości jego powtórzenia, niestety dziwi.

Temat wojny na Ukrainie ponownie pojawił się ostatniego dnia konferencji podczas panelu dotyczącego bezpieczeństwa żywnościowego. Niestety, również i w tym wypadku był to przekaz zafałszowany, tym razem przez przedstawiciela Turcji, dr Ahmeta Uysala, dyrektora Middle Eastern Studies Center ORSAM, który nazwał „niesprawiedliwością" to, że Ukraina sprzedaje zboże Zachodowi, a nie dostarcza go biednym krajom, jak to miało jakoby wynikać z porozumienia, którego Turcja była brokerem. Wątpliwe by Turcja uznała za sprawiedliwe, gdyby ktoś zaczął jej dyktować komu ma sprzedawać określone towary. Europa została też oskarżona o blokowanie transportów rosyjskich nawozów. Warto w tym kontekście zrozumieć, że Turcja na Bliskim Wschodzie jednoznacznie odcina się od Zachodu i wspiera antyzachodnią oraz prorosyjską narrację.

Czytaj też

Kierowanie oskarżeń pod adresem Zachodu było również pewnego rodzaju strategią obrony ze strony Turcji przed mocno akcentowanymi w czasie tego panelu (a także innych sesji całego Forum) oskarżeniami pod jej adresem. Chodzi w szczególności o nadmierne wykorzystywanie wody w górnym biegu i przez to powodowanie drastycznego spadku spływu wody w Tygrysie i Eufracie do Iraku, w tym zanik wód podziemnych i przez to wysychanie studni w Kurdystanie. Nawiasem mówiąc, w innym panelu, podobne zarzuty zostały postawione również Iranowi, a jeden z Irakijczyków stwierdził, że Iran urządza Irakowi drugą Karbalę. W relacjach wewnątrzszyickich to bardzo mocne porównanie, gdyż chodzi o to, że w bitwie pod Karbalą, w której zginął imam Husajn (uznawany przez szyitów za największego męczennika), siły kalifa najpierw odcięły Husajnowi i jego ludziom dostęp do wody pitnej. Warto dodać, że jeśli chodzi o działania Turcji to jeden z irackich panelistów zacytował rozmowę z tureckim urzędnikiem, który sugerował wymianę barterową według przelicznika: baryłka ropy irackiej za baryłkę wody. Uysal, ze swej strony, utrzymywał, że Turcja „nie jest częścią problemu, lecz częścią rozwiązania", a odpowiedzialność zrzucał na Partię Pracujących Kurdystanu, co jest totalnym absurdem w tym kontekście (wody) i wyrazem jakieś tureckiej obsesji, w której PKK występuje jako słowo-wytrych.

RCD Forum odbywało się przy tym w bardzo gorącym okresie zarówno jeśli chodzi o sytuację wewnętrzna Iraku jak i relacje z dwoma jego sąsiadami: Iranem oraz Turcją, co również znajdowało swoje odzwierciedlenie w nastrojach na sesjach tej konferencji. W kontekście wewnętrznym chodzi o trwający od niemal roku pat polityczny, uniemożliwiający powołanie nowego rządu, oraz ostry spór wewnątrz szyicki, który miesiąc temu doprowadził do tego, że Irak znalazł się na krawędzi wojny domowej. 28 września parlament iracki zebrał się po długiej przerwie na swej pierwszej sesji i w związku z tym centrum Bagdadu oraz Zielona Strefa zostały obstawione wojskiem wyposażonym w ciężki sprzęt. Zwolennicy Muktady as-Sadra rzeczywiście starli się z siłami porządkowymi ale nie wtargnęli do parlamentu, a na Zieloną Strefę spadło kilka niegroźnych rakiet niekierowanych.

Dlatego znaczna część debat w czasie RCD Forum poświęcona była sytuacji wewnętrznej Iraku, przy czym cechowała je duża otwartość i pluralizm (co kontrastuje z obrazem prezentowanym przez niektóre organizacje promigracyjne, sugerujące jakoby uczestnicy antyrządowych demonstracji w Iraku byli skazywani na karę śmierci przez irackie sądy, co miałoby uzasadniać automatyczne przyznawanie im statusu uchodźcy). W debatach uczestniczyli m.in. przedstawiciele ruchu protestów Tiszrin, których demonstracja spodziewana jest w rocznicę wybuchu tych protestów w 2019 r. (pod które później podłączył się Sadr i próbował przejąć nad nimi kontrolę).

Czytaj też

W kontekście relacji z Iranem oraz Turcją chodzi natomiast (obok problemu wody) o trwające w tym samym czasie bombardowania Regionu Kurdystanu w Iraku (terenów położonych przy granicy z Iranem) przez Iran, a także nielegalną obecność wojskową Turcji w Iraku, jej regularne naloty w Regionie Kurdystanu związane z obecnością PKK w Iraku, a w szczególności zbombardowanie ośrodka turystycznego koło Zacho w końcu lipca. Wydarzenie to wzburzyło iracką opinię publiczną, a niektóre siły polityczne żądały wówczas zablokowania wymiany handlowej z Turcją i zmuszenia, również przy użyciu siły militarnej, Turcji do opuszczenia Iraku. Decyzje miał podjąć parlament ale rebelia sadrystów zablokowała jego prace i zepchnęła ten temat na margines. Irak wprawdzie przedstawił sprawę na Radzie Bezpieczeństwa ONZ ale nie wpłynęło to na postawę Turcji, która powołuje się na zasadę prawa do samoobrony i wyparła się odpowiedzialności za nalot w rejonie Zacho, a co za tym idzie odmówiła przeprosin i wypłacenia rekompensat (czego domagają się Irakijczycy). Występujący na RCD Forum szef irackiej dyplomacji Fuad Husejn podkreślił jednak, że śledztwo irackie wykazało, że nie ma wątpliwości co do tureckiego sprawstwa. Ponadto stwierdził, że o ile obecność PKK na terenie Iraku stanowi problem to Turcja nie może powoływać się na prawo do samoobrony z pominięciem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Szef irackiego MSZ przyznał jednak, że sytuacja wewnętrzna Iraku generuje brak możliwości tego państwa skutecznego wymuszenia zaprzestania naruszeń swojej suwerenności.

Irańskie naloty związane są natomiast z protestami jakie wybuchły w Iranie po zakatowaniu młodej Kurdyjki Mahsy Amini przez policję obyczajową. Iran oskarżył Irak, a w szczególności Region Kurdystanu, o udzielanie schronienia ugrupowaniom irańskich Kurdów, które jakoby miały stać za wywołaniem zamieszek. Były ambasador Iranu w Iraku Modżtaba Ferdosipur w odpowiedzi na zarzuty Irakijczyków o wtrącanie się Iranu w wewnętrzne sprawy Iraku, stwierdził, że Iran „nie ma żadnego wpływu na bezpieczeństwo i politykę w Iraku" oraz zażądał od Iraku i Kurdystanu rozprawy z opozycją irańską przebywającą w Iraku. Wywołało to emocjonalną reakcję ze strony obecnych na sali Irakijczyków, w szczególności Kurdów. Natomiast uczestniczący w tej samej debacie ambasador Francji Eric Chevallier wyraził „uznanie dla kobiet walczących i umierających za wolność" co było jasną aluzją do zabójstwa Mahsy Amini, niemniej irański dyplomata zignorował te słowa. Z kolei iracki pisarz i analityk dr Ghassan al-Atiyah zarzucił Iranowi brak demokracji i wyeliminowanie wszystkich umiarkowanych sił, a także szerzenie biedy i analfabetyzmu. Dodał też, że na wymianie handlowej Turcji i Iranu z Irakiem, korzystają wyłącznie te dwa pierwsze państwa, gdyż eksportują towary do Iraku, który przez to nie rozwija własnej produkcji. Nawiasem mówiąc debata w tym panelu miała być poświęcona Konferencji Bagdadzkiej, która odbyła się w 2021 r. z inicjatywy Francji w Bagdadzie, a w której uczestniczyły zarówno sunnickie państwa arabskie jak i Iran, a która miała mieć swój dalszy ciąg w postać stworzenia grup roboczych, jednakże temat szybko i w sposób spontaniczny uległ zmianie.

Wśród innych debat warto wspomnieć też dyskusję na temat Afganistanu z udziałem 3 przedstawicieli dawnych władz tego kraju, w tym Atty Muhammada Nura z Dżamijate Islami, a także pakistańskiej ekspertki Aminy Khan oraz analityka National Defence University z USA prof. Hasana Abbasa. Hasan Abbas wskazał na 5 przyczyn upadku Afganistanu: tendencję USA do automatycznej transpozycji wzorców ustrojowych bez uwzględnienia kontekstu kulturowego, korupcję, brak profesjonalizacji armii, nie stworzenie fundamentu finansowego Afganistanu oraz „kontekst regionalny" czyli realizację interesów przez państwa regionu destabilizujące Afganistan. Tymczasem wystąpienie przedstawicieli Afganistanu, poza krytyką rządów talibów jako terrorystycznych i nie reprezentujących islamu, a także stwarzających zagrożenie dla regionalnego bezpieczeństwa, zawierało oskarżenie o „międzynarodowy spisek", który miał doprowadzić do powrotu talibów do władzy, wspominając w tym kontekście porozumienie w Dosze zawarte przez administrację Trumpa z talibami. Również Amina Khan przekonywała, że talibowie doszli do władzy dzięki USA tj. porozumieniu w Dosze. Twierdziła natomiast, że winą USA jest też to, że pozostawiły teraz Afganistan, a nawiązać relacje z talibami, którzy oprócz złych rzeczy robią też dobre np. zwalczają korupcję. Takie podejście rozsierdziło Afgańczyków, którzy wskazali, że pod rządami talibów Amina Khan nie miałaby żadnego prawa głosu.

Wśród innych tematów poruszanych na RCD Forum była również rola kobiet w irackiej polityce (panel wyłącznie z udziałem kobiet), rola plemion (w czasie którego doszło do bardzo burzliwej wymiany zdań m.in. w zakresie „przymusowych małżeństw" kobiet jako rekompensaty międzyplemiennej, które jeden z szejków usprawiedliwiał jako „rozwiązujące poważne problemy", natomiast inny potępił jako sprzeczne z islamem), sytuacja w Afryce Płn. (w szczególności Libii oraz Tunezji), a także na temat chińskiego Pasa i Szlaku oraz unijnej inicjatywy Global Gateway (z udziałem chińskiego ambasadora dość skutecznie zachwalającego chińską inicjatywę i irackiego ministra planowania deklarującego, że Irak w to wchodzi). Interesujące było również spotkanie z gen. Abdul Wahabem as-Saadim, dowódcą irackich sił antyterrorystycznych, który zapewnił, że stopień integracji irackich sił bezpieczeństwa powoduje, że odrodzenie się ISIS w takiej formie jak to miało miejsce w 2014 r. jest niemożliwe. Stwierdził jednak, że kontrolowany przez syryjskich Kurdów obozu al-Hol, w którym przebywa 50 tys. osób, w tym 30 tys. Irakijczyków, powiązanych z ISIS, jest ogromnym problemem zarówno z punktu widzenia humanitarnego jak i bezpieczeństwa, gdyż dzieci tam przebywające od 7 lat chłoną ideologię ISIS. Zdaniem Saadiego wymaga to interwencji międzynarodowej. Na uwagę zasługuje też rozmowa z tunezyjskim intelektualistą i pisarzem Abdel Madżidem asz-Szarfim, który przekonywał, że konieczna jest modernizacja prawa szariatu, gdyż w obecnej formie nie pasuje ono do epoki. Szarfi stwierdził też, że „trzymanie się prawa szariatu to wyraz strachu przed globalizacja  i w rezultacie utratą wiary, ale to nie jest właściwe podejście bo stosowanie prawa szariatu i wiara jako taka to dwie różne rzeczy". Szarfi stwierdził również, że wszystkie próby oparcia ustroju na islamie zakończyły się porażką i były w opozycji do wolności, gdyż „despotyczne systemy nazywające się islamskimi nie dają przestrzeni dla społeczeństwa". W tym kontekście zakwestionował też islamski charakter Islamskiej Republiki Iranu, twierdząc, że nie jest ona oparta na religii, lecz jednej z doktryn wewnątrz nurtu szyickiego. Warto zaznaczyć, że tak otwarta debata na temat roli islamu w polityce nie byłaby możliwa w wielu innych państwach muzułmańskich. Temat ten zresztą pojawił się też w czasie debaty z udziałem aktywistów ruchu Tiszrin, w której lider jednej z grup protestujących Husein al-Ghurabi stwierdził, że powinno nastąpić całkowite oddzielenie religii od państwa, a wszystkie wyznania powinny mieć jednakowy status, bez uprzywilejowania islamu.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. yakotaki

    Hmmm... Po pierwsze, to dziękuję za interesujący artykuł. A po drugie, to o ile wiem Polska ma ambasadę w Iraku. Więc nasuwa się pytanie- jak to możliwe ze jedynym przedstawicielem Europy środkowej (a zatem i Polski) który się tam pojawil był Autor ? Czy nikt z ambasady RP nie mial czasu sie pofatygować, choćby tylko posłuchać ? Jest tam za mało pracowników, czy byli zbyt zajęci pomaganiem tym tysiącom Polaków którzy akurat byli w Iraku i potrzebowali wsparcia ambasady ?

  2. FilipH

    Miło usłyszeć jakie są tredny intelektualne na BW. Dziękujemy za przekazanie informacji!

  3. Valdi

    Przypomnijmy 23mld USD wpompowane w Irak przez USA doprowadziła do prawdziwej demokracji Pomimo faktu że kasa za export ropy naftowej znika gdzieś w piasku. Z czego będą finansować swoją wolność?

  4. easyrider

    Islam, to kolejny wielki gracz. Nie udało mu się podbić Europy militarnie, będzie dążył do tego demograficznie. Ideologicznie przygotowaliśmy im grunt wybornie. Teraz tylko za pomocą drakońskich środków moglibyśmy wypchnąć ich z powrotem do Afryki i Azji a i to tylko pod warunkiem, że razem z nimi, pakiecie wywalilibyśmy nasze obłąkane elity. Bez tego polegniemy albo po prostu zacznie tu obowiązywać prawo szariatu. Nasza technologiczna przewaga nie wystarczy. Jedyne co jeszcze nieznacznie działa na naszą korzyść, choć bez naszego udziału, to ich wewnętrzne skłócenie.

Reklama