Reklama

Geopolityka

Rynki finansowe mogą powstrzymać Putina

Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

 „Nie ma dobrych recept, to koniec Ukrainy, Krym rosyjski, Zachód bezradny” – czytam nagłówki w mediach. Z politycznego punktu widzenia sytuacja wygląda naprawdę nieciekawie. Bo Putin wie, że nikt nie zaryzykuje wielkiego, militarnego konfliktu. Zachowuje się więc jak dresiarz w autobusie, który poszturchuje pasażerów, pociąga piwo z puszki i pali papierosa. Reszta pasażerów udaje, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Problem polega na tym, że uciążliwy towarzysz podróży widząc tę bezradność będzie sobie pozwalał na coraz więcej.Wydaje się, że jednym z niewielu obszarów, który może wpłynąć na ograniczenie agresji Putina są … rynki finansowe. 

W ostatnim czasie obserwujemy dość wyraźny, ale jeszcze daleki od dramatyzmu, proces wycofywania kapitału z Rosji. Odczuła to już moskiewska giełda, której indeks RTS spadł w okresie ostatniego roku (licząc luty 13’ do lutego 14’) o blisko 18%. Za chwilę więc będzie można mówić o bessie. Mało tego, na przestrzeni ostatnich trzech lat indeks schodził do podobnych jak obecnie poziomów i zawsze znajdował siłę, aby się od nich odbić i wrócić do wzrostów. Przełamanie tych poziomów mogłoby doprowadzić do krachu na moskiewskiej giełdzie, którego efekty w dużej mierze dotknęłyby rodzimych inwestorów (zagraniczni w dużej mierze ograniczyli już swoje zaangażowanie).

Wyprzedaży na giełdzie towarzyszy również spadek wartości Rubla. Jeszcze rok temu za EUR płacono 39 Rubli, dziś już blisko 50. To spadek o 24%! Podobnie kształtuje się relacji USD/RUB. Jeżeli zachodnie instytucje finansowe zaczną bardziej aktywnie wycofywać środki z rosyjskiego systemu finansowego, może dojść do załamania a nawet krachu. Taka sytuacja uderzy nie tylko w rząd, który już dziś zaczyna mieć poważne problemy gospodarcze, ale także w interesy oligarchów. Gdyby do tego dodać sankcje gospodarcze wymierzone w Rosję, a także podjąć działania, w wyniku których realnie utrudniono by działania oligarchów na rynkach zagranicznych, to taka presja miałaby większy wpływ na poczynania Rosji niż dyplomatyczne pohukiwanie.

Presja ekonomiczna to narzędzie, którego finansowe zaplecze władzy, ale i sama władza szczególnie się obawia. Tym bardziej rosyjska władza, której przedstawiciele posiadają spore aktywa ulokowane w krajach UE. Odcięcie od tych środków prawie zawsze wpływa pozytywnie na proces decyzyjny (wywołuje bowiem głęboką refleksję – czy potrafię zrezygnować z tych dóbr czy raczej nie). Ba, tworzy także platformę niezadowolenia na własnym podwórku. Jasne, oligarchowie to promil społeczeństwa, ale krach finansowy uderzyłby także w firmy państwowe, oraz mały i średni biznes.
A Zachód nie raz już pokazał, że co jak co, ale tego typu operacje potrafi prowadzić z powodzeniem.

Czy taka akcja jest możliwa do przeprowadzenia we współpracy z dużymi graczami rynkowymi? Jak najbardziej, potrzeba tylko dobrej woli. Tym bardziej, że ostatnie wydarzenia i tak wpłyną niekorzystnie na sytuację rynków w Rosji. Ryzyko jest więc niewielkie a możliwość zarobienia sporych pieniędzy na spadkach całkiem spora. 

Maciej Sankowski

Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.