Geopolityka
Rosja strzela do cywili. Obrona powietrzna poza kontrolą
Samolot azerskich linii lotniczych został uszkodzony przez rakietę rosyjskiego systemu przeciwlotniczego nie przez błędy w procesie identyfikacji, ale z powodu głupoty rosyjskich obsad, które bardzo często nie przejmują się procedurami i strzelają po prostu do wszystkiego co lata. Żaden samolot pasażerski prowadzony przez rosyjską cywilną kontrolę ruchu lotniczego nie może się więc czuć bezpieczny nad Federacją Rosyjską.
Wystrzelenie rakiety do celu powietrznego, nawet w czasie działań wojennych, powinno być każdorazowo poprzedzone pewnymi procedurami. Obiekt musi być bowiem: wykryty, zidentyfikowany, sklasyfikowany i ewentualnie (!!!) zaatakowany. „Ewentualnie”, ponieważ nawet śledzenie „wrogiego” statku powietrznego wcale nie musi być tożsame z wydaniem komendy otwarcia ognia.
Teoretycznie najprostsze zadanie mają obsady przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych klasy MANPADS, ponieważ strzelają po prostu do tego, co widzą. Jednak nawet w tym przypadku, by poprawić bezpieczeństwo własnych statków powietrznych, po pierwsze zwiększa się świadomość sytuacyjną operatorów, wskazując im wcześniej sektory, skąd mogą się spodziewać ataku (np. dzięki tabletom taktycznym), a po drugie wyposaża się ich zestawy w systemy identyfikacji radiolokacyjnej „swój-obcy” IFF.
W bardzo podobny sposób działa się zresztą w przypadku większych zestawów przeciwlotniczych. Ich obsady mogą jednak tworzyć obraz sytuacji powietrznej korzystając nie tylko z zewnętrznych danych, ale również z własnych systemów obserwacji technicznej (radarów lub głowicy optoelektronicznej). Ale i tutaj nie powinno się strzelać do wszystkich wykrytych obiektów, ale tylko do tych, które zostaną sklasyfikowane jako „wrogi”. By to jednak uczynić, trzeba wykonać pewne działania, które przez Rosjan są bardzo często pomijane.
System IFF nie wystarcza, by strzelać do każdego statku powietrznego
By przeprowadzić proces klasyfikacji, wszystkie przeciwlotnicze systemy rakietowe powinny być wyposażone w system identyfikacji radiolokacyjnej „swój-obcy” IFF. Jego najnowsze wersje pozwalają bowiem nie tylko określić, czy coś jest „swoje” lub „nie swoje”, ale również wskazać, że dany obiekt jest statkiem cywilnym i co on w danym momencie robi. Problem polega na tym, że tak jest tylko wtedy, gdy: system IFF ma możliwość odbierania sygnałów z cywilnych transponderów lotniczych i gdy te sygnały są w ogóle brane pod uwagę przez obsady zestawów przeciwlotniczych.
Oczywiście cywilne transpondery lotnicze nie są wiarygodnym źródłem informacji dla wojska w czasie działań wojennych. Nie są bowiem utajnione i tak naprawdę każdy się może pod nie podszyć. Jednak Rosjanie nie zamknęli swojej przestrzeni powietrznej, mają również inne sposoby na weryfikację danych o sytuacji - w tym przez kontakt z własnym systemem kontroli cywilnego ruchu lotniczego. Jest on bardzo ważny, ponieważ opiera się na sieci aktywnych radarów lotniskowych oraz sieci radarów wtórnych, systematycznie odbierających sygnały z transponderów cywilnych samolotów pasażerskich (które są dla tych samolotów wyposażeniem obowiązkowym).
Czytaj też
Transpondery te działają w sposób ciągły, przekazując informacje o lokalizacji, prędkości, wysokości i identyfikacji statku powietrznego; mogą też wysyłać specjalne czterocyfrowe kody informujące o sytuacjach nadzwyczajnych (np. „7700” w przypadku poważnej awarii). Dzięki temu system nadzoru ruchu pasażerskiego nie ma luk i monitoruje lot każdego samolotu od momentu jego startu do lądowania – również nad terytorium Federacji Rosyjskiej. Rosjanie z cywilnej kontroli ruchu lotniczego doskonale więc wiedzieli, co leci w kierunku Groznego i po co. Problem polega na tym, że Rosjanie w mundurach się tym nie przejmowali.
Złamali przy tym wojskowe procedury, które najpierw nakazują użycie systemu IFF, a w przypadku braku odpowiedzi wymagają przeprowadzenia procesu klasyfikacji. Jest to konieczne, ponieważ brak odpowiedzi z systemu IFF (szczególnie w czasie pokoju) nie upoważnia do podjęcia decyzji o otwarciu ognia. W systemie IFF prawidłowo „odpowiadają” bowiem tylko wojskowe transpondery z aktualnymi kodami „niejawnymi” i to transpondery sprawne oraz włączone. Nie odpowiadają natomiast statki powietrzne z uszkodzonymi urządzeniami systemu identyfikacji ani te, na których intencjonalnie wyłączono urządzenia, np. z powodu utajnienia misji.
No i oczywiście nie odpowiadają cywilne statki powietrzne.
Czytaj też
Dlatego przy braku odpowiedzi w kodzie wojskowymi, musi nastąpić klasyfikacja obiektów powietrznych w procesie łączenia danych z różnych źródeł informacji: sieci radarów obserwacji sytuacji powietrznej, planu lotów, cywilnego systemu kontroli ruchu lotniczego, systemów rozpoznania pasywnego, itd. Po tym procesie każdemu śledzonemu obiektowi przydziela się tzw. kategorię identyfikacyjną.
W NATO ustalono, że istnieją cztery zasadnicze kategorie identyfikacyjne (swój, neutralny, podejrzany, wrogi) oraz osiem uzupełniających. Tylko jedna z nich - „wrogi” (Hostile) pozwala na podjęcie decyzji o użyciu uzbrojenia. Nadaje się ją bowiem obiektowi, który nie odpowiada na zapytanie w modzie bezpiecznym systemu IFF oraz którego charakterystyki, zachowanie, miejsce startu, miejsce i czas wejścia w zasięg systemu obserwacji oraz przynależność narodowa wskazują, że stanowi on zagrożenie dla sił własnych. Prawdopodobnie ten sam proces jest realizowany w Rosji.
Co się stało nad Czeczenią?
Do czasu zakończenia prac komisji wypadków lotniczych w Azerbejdżanie nie można definitywnie stwierdzić, co było przyczyną uszkodzenia samolotu linii Azerbaijan Airlines. Wszystko wskazuje jednak na to (w tym pośrednio sam Putin), że uszkodzenia te były skutkiem trafienia samolotu przez odłamki z głowicy bojowej rakiety przeciwlotniczej, wystrzelonej z ziemi w czasie nalotu ukraińskich dronów. „Niestety” dla Rosjan, ten nalot nie jest żadnym wytłumaczeniem tego, co się później wydarzyło.
Czytaj też
Tragiczny lot odbywał się bowiem zgodnie z planem, w określonym i uzgodnionym wcześniej z Rosjanami korytarzu powietrznym, a samolot był wyposażony we wszystkie systemy pozwalające na kontrolowanie jego lotu. Prowadziła go więc również rosyjska kontrola ruchu lotniczego, która doskonale wiedziała, co leci, jak, gdzie i po co – dodatkowo mając tą informację w czasie rzeczywistym. Pomimo tej wiedzy, w kierunku azerskiego samolotu została wystrzelona rosyjska rakieta.
Jest kilka przyczyn tej tragedii. Najważniejsza z nich wynika ze złego szkolenia rosyjskich obsad przeciwlotniczych, które owszem, potrafią wystrzelić rakietę, jednak często nie wiedzą, do czego. Jest to w pewien sposób skutek mentalności Rosjan, którzy nie przejmują się skutkami własnych działań i działają poza wszelkimi procedurami, przyjętymi w krajach cywilizowanych. Tym bardziej, że nie mówimy tu o słabo wytrenowanych obcokrajowcach czy poborowych, ale o rosyjskich żołnierzach zawodowych, którzy przeszli przez odpowiednie ośrodki szkoleniowe w Rosji. Osoby te musiały więc być zaznajomione w realizowaniu procedur poprzedzających otwarcie ognia, związanych m.in. z procesem identyfikacji i klasyfikacji celów.
Tragedia może wynikać również z właściwości samego sprzętu wyprodukowanego w Rosji. Jest bardzo prawdopodobne, że rosyjskie systemy przeciwlotnicze w dużej części nie mają sprawnego lub dobrze działającego systemu IFF, który nie tylko byłby w stanie odbierać wojskowe, utajnione mody identyfikacji, ale również te, jakie są wykorzystywane w lotnictwie cywilnym. Gdyby było inaczej, to po zapytaniu wysłanym do samolotu pasażerskiego, obok „plamki” na ekranie radaru pojawiłaby się informacja z odpowiedzą, co leci i dokąd. A wtedy nawet rosyjski operator bałby się wcisnąć przycisk „start rakiety”.
Niczego to oczywiście nie usprawiedliwia, ponieważ nawet przy braku systemu IFF można za pomocą zwykłego telefonu komórkowego sprawdzić w ogólnie dostępnej aplikacji, jaki statek pasażerski znajduje się w pobliżu, na jakim pułapie leci, z jaką prędkością, skąd i gdzie. Dowódcy systemów rakietowych nad korytarzami powietrznymi mają więc możliwość samodzielnego wyeliminowania zagrożenia związanego z ostrzelaniem cywilnych statków powietrznych, nawet bez informacji z wyższych stanowisk dowodzenia. Trzeba tego jednak chcieć, a z tym Rosjanie mają duży problem, mając dodatkowo poczucie zupełnej bezkarności.
Ostrzelanie azerskiego samolotu może również wskazywać na złe działanie rosyjskiego systemu dowodzenia obroną powietrzną. Wszystkie dane dotyczące obiektów latających nad Rosją (w tym z cywilnej kontroli ruchu lotniczego) powinny bowiem zostać zobrazowane na podkładzie mapy elektronicznej tworząc rozpoznany obraz sytuacji powietrznej. Ten obraz powinien być później w całości lub w częściach (dla danego obszaru zainteresowania) przesyłany na niższe szczeble dowodzenia i tam powinno się go porównywać (w bardziej wyrafinowanych systemach uzbrojenia - automatycznie ) z obrazem radarowym otrzymanym z własnych – integralnych systemów radarowych.
Problem polega na tym, że w Rosji się tego nie robi, co po raz pierwszy pokazała tragedia samolotu malezyjskich linii lotniczych, zestrzelonego w Donbasie w lipcu 2014 roku. O ile jednak wtedy można było to w jakiś sposób tłumaczyć brakiem dostępu separatystów we wschodniej Ukrainie do centralnego stanowiska dowodzenia obroną powietrzną (a więc do rozpoznanego obrazu sytuacji powietrznej), tak teraz mamy do czynienia z działaniem na terytorium Federacji Rosyjskiej, poza strefą prowadzenia walk i przy teoretycznie funkcjonującym systemie rosyjskiej kontroli cywilnego ruchu lotniczego .
W takiej sytuacji, ze względu na bezpieczeństwo własnych wojskowych statków powietrznych i samolotów cywilnych muszą być bezwzględnie realizowane procedury techniczne i operacyjne chroniące przed zestrzeleniem „niewrogiego” obiektu. I za brak tych procedur Rosjanie powinni teraz ponieść konsekwencje.
Rosjanie się kompromitują, Ukraińcy korzystają
Zestrzelenie samolotu pasażerskiego jest przykładem niekompetencji: zarówno rosyjskiej obsługi strzelającego zestawu przeciwlotniczego, jak i obsad nadzorującego jego pracę stanowiska dowodzenia. Jest też efektem niefrasobliwej i niepoważnej polityki Kremla, który nie chcąc uznać, że jest w stanie wojny z Ukrainą, udostępnił cały obszar Federacji Rosyjskiej bez ograniczeń dla cywilnego ruchu lotniczego.
W ten sposób Rosjanie nad Czeczenią strzelili sobie „samobójczego gola”, ponieważ lotniska znajdujące się w zasięgu rosyjskich dronów powinny od tego momentu zostać uznane przez linie pasażerskie za niebezpieczne. Każda linia lotnicza, która tego nie uwzględni będzie od teraz ponosiła współodpowiedzialność za ewentualne wypadki związane z nieautoryzowanym użyciem przez Rosjan rakiet przeciwlotniczych. Wypadek nad Czeczenią pokazuje bowiem, że rosyjski system kontroli ruchu lotniczego nie gwarantuje bezpieczeństwa lotu samolotów pasażerskich w korytarzach powietrznych nad Rosją.
Dlatego ze względów bezpieczeństwa powinny zostać odwołane wszystkie loty cywilne w strefach zagrożonych atakiem ukraińskich dronów. A to oznacza również konieczność ograniczenia lotów na moskiewskich lotniskach. Nikt bowiem obecnie nie będzie mógł mieć pewności, że sytuacja z Groznego się nie powtórzy. Oczywiście do podobnego ograniczenia lotu nie doszło nad Iranem po tragicznym wypadku z 8 stycznia 2020 r., gdy koło Teheranu omyłkowo zestrzelono samolot Boeing 737–800 ukraińskich linii lotniczych.
Jednak izraelskie naloty na Teheran są o wiele mniej prawdopodobne niż ataki ukraińskich dronów na rosyjską infrastrukturę lotniczą. O ile bowiem Izraelczycy wcale nie chcieli destabilizować działania irańskich lotnisk cywilnych, to Ukraińcy o tym wprost marzą, chociaż rosyjskie lotniska cywilne nigdy nie były dla nich celem. Jeżeli jednak ukraińskie ataki na infrastrukturę wojskową w pośredni sposób zakłócają działania rosyjskich lotnisk cywilnych, to jest to efekt dodany, z którego Ukraińcy się na pewno cieszą. Tym bardziej, że od 24 lutego 2022 roku, a więc ataku Rosji, ruch cywilnych statków pasażerskich nad Ukrainą całkowicie zamarł.
Teraz Rosjanom grozi to samo – przynajmniej jeżeli chodzi o ruch międzynarodowy. Jest bowiem bardzo prawdopodobne, że teraz ukraińskie drony będą specjalnie latały koło rosyjskich lotnisk cywilnych, nie atakując ich bezpośrednio, ale wzbudzając dużą nerwowość u załóg stacjonujących obok zestawów przeciwlotniczych, prowokując je nie tylko do panicznego strzelania do własnych, wojskowych statków powietrznych (co się zdarza obecnie dosyć często), ale niestety również do cywilnych samolotów.
Czytaj też
Ponadto jest jeszcze sprawa, której wyjaśnienia powinno się żądać od Rosjan. Bez odpowiedzi pozostaje bowiem pytanie, dlaczego po uszkodzeniu azerskiego samolotu Rosjanie nie zgodzili się na jego awaryjne lądowanie w Rosji i pomimo uszkodzeń skierowali go nad Morze Kaspijskie. Mogło to wynikać z dwóch przyczyn. Po pierwsze rosyjski system kontroli ruchu lotniczego prawdopodobnie nie miał żadnych gwarancji, że trafiony wcześniej samolot nie zostanie ponownie ostrzelany, nie mając żadnego wpływu na to, co wyprawia nad cywilnymi lotniskami rosyjska obrona przeciwlotnicza.
Ale może być również tak, że ciężko uszkodzony samolot został wysłany nad Morze Kaspijskie z premedytacją, by tam wpadł do wody i by zatrzeć w ten sposób ślady rosyjskiej zbrodni. Pechowo dla Rosjan, azerskiemu samolotowi udało się przelecieć ponad 500 km i rozbić dopiero na terytorium Kazachstanu. Teraz więc szczątki samolotu najprawdopodobniej nie pozostawią żadnych wątpliwości, że był on ostrzelany nad terytorium Federacji Rosyjskiej.
I jedno, i drugie tłumaczenie powinno otworzyć oczy wszystkim tym, którzy nadal twierdzą że Rosja jest cywilizowanym krajem. Cywilizowany kraj ma bowiem obowiązek chronienia nie tylko własnych samolotów i obywateli, ale również tych samolotów i ludzi, którzy za jego przyzwoleniem znaleźli się nad jego terytorium. Tym razem Rosja dobitnie pokazała, że tego obowiązku wcale nie traktuje jako priorytet. I teraz trzeba o tym pamiętać.
Rusmongol
Przypominam że nawet USA po zestrzeleniu koreańskiego samolotu przyznali się do winy, przeprosili i wypłacili odszkodowania rodzinom. Rosja nie przyznała się do zestrzelenia ani nie przeprosiła za nie tak przy samolocie lotu mh17 jak i teraz przy azerskiej maszynie. Znamienne jest to że dodatkowo wysłano sieviaonie ten samolot do Kazachstanu licząc że po drodze spadnie do morza i nie będzie śladów po ich zbrodni. Dramat.
Sebseb
Hmmm… no za „ Przewodów” też nie przeprosił …,,,,
Rusmongol
@sebs3b. Bardzo nie w porządku postąpili Ukraińcy że nie przeprosili. Ale całkowicie przypadkowe ofiary z Przewodowa, to troszkę inna kategoria niż setki ofiar zestrzelonych w obu tych samolotach. Nie mówię że były to celowe zestrzelenia,całe tam ktoś wydał rozkaz i nacisnął guzik wiedząc że rakieta trafi w samolot. Nie sądzę żeby ktoś wystrzelił rakietę opl specjalnie w rolnika w Polsce. Ch9c nie powiem dziwne że trafiła akurat tam.
Davien3
@Sebseb a powinien Putin przeprosić. W końcu to jego rakieta doprowadziła do tego że resztki ukraińskiego pocisku spadły i zabiły dwóch Polaków
Rusmongol
@sebseb. Wymienię ci tylko kilku oligarchów rosyjskich. Miller, rotenberg, usmanow, Abramowicz, Michaelson. Połowa Izraela ma rosyjskie paszporty. Jakiś komentarz i dalsze analizy postępowania Izraela?
Sebseb
Tak - dodałbym jeszcze informację przez kogo najbardziej ten Izrael jest wspierany. Wymieniłbym też pewnego oligarchę, którego akcje pojawiły się na polskiej giełdzie i który żeby obniżyć ich wartość wyemitował kolejne i sam je kupił.
Rusmongol
Rosjanie zawsze robią to co najlepiej potrafią. Kradną, mordują kłamią, strzelają do jeńców, do cywilnych samolotów, do elektrowni w celu terroryzowania cywili. Zero zdziwienia.
Sebseb
Nie tylko oni. Piszesz coś o cywilach? A jak są traktowani palestyńscy cywile?
Sebseb
A jak piszesz o jakiś nacjach, które kradną - to sprawdź sobie polskie statystyki policyjne - jakie mniejszości w tym przodują.
Buczacza
I w nocy i w dzień...
Tomek72
[...]dlaczego po uszkodzeniu azerskiego samolotu Rosjanie nie zgodzili się na jego awaryjne lądowanie w Rosji i pomimo uszkodzeń skierowali go nad Morze Kaspijskie. Mogło to wynikać z dwóch przyczyn[...] - Pan Komandor opisał dwie przyczyny - ja pozwolę sobie rozważyć trzecią - nie wyliczałbym, że ruskie liczyły, że po drodze samolot "zaatakuje kolejne stado ptaków" a pisząc wprost, że go zestrzelą i wpadnie do morza
Wania
Wreszcie pancyr zanotował sukces. Ten samolot świecił na radarze jak gwiazda czerwona więc był łatwym celem. A po co szukać jakiś dronów podobnych do ptaków jak nareszcie pokazał się na radarze prawdziwy wielki cel .- czyli na pewno ukraiński bombowiec. W Rosji bezkarność wojskowych i karalność prób krytyki zbrodni popełnianych przez rosyjskie wojsko zarówno na Ukraińcach jak i na swoich (tych, którzy odmawiają pójścia na mięsne bezsensowne szturmy czy tych, którzy są niewygodni) doprowadziła do takiego stanu rzeczy. Niedawno rosyjska tv zwyzywała od ukraińskich agentów blogerów, którzy skrytykowali rosyjskiego dowódcę za wysłanie na mięsny szturm profesjonalnych operatorów dronów. Rosja nie może już, jak słusznie zauważył autor twierdzić, że sprzęt jest w wersji eksportowej a obsługa była nieprzeszkolona. Co do latania nad Rosją - wojny w Rosji Niet jak głosi propaganda. Od teraz latanie nad Rosją niesie za sobą sporą dawkę hazardu. Dziś spadł mi-28 więc dobra passa trwa.
PiterNZ
W przypadku ataku dronów strefę zamyka się dla samolotów cywilnych. Te padały ofiarą obrony przeciwlotniczej w przeszłości również systemów amerykańskich.
Papiesh
Dlaczego rosja nie zamknęła przestrzeni powietrznej na czas konfliktu? Lepiej udawać przed własnymi obywatelami, że wojny nie ma.
radziomb
należy zadać pytanie po co latali do Rosji? nawet Izrael teraz wstrzymał loty do Rosji