Geopolityka
Przymusowa praca dla Rosjan w przyfabrycznych zakładach poprawczych
Kremlowskie władze wymyśliły nowy sposób pozyskiwania taniej siły roboczej. Łącząc siły policji, sądów i przemysłu tworzy się prawdziwą sieć przyfabrycznych zakładów poprawczych, które mają zapewnić ciągłość pracy dla gospodarki, w tym przede wszystkim gałęzi pracujących na potrzeby wojska. Przy okazji uzyskano niewyczerpane źródło łapówek dla urzędników.
Praca więźniów jest czymś zupełnie naturalnym w większości państw posiadających dobrze zorganizowany system penitencjarny. Zatrudnienie jest bowiem formą wychowania osadzonych i przygotowania ich do powrotu do normalnego życia. Praca jest zresztą często traktowana jako przywilej. Przykładem takiego podejścia może być Polska, gdzie w 2016 roku uruchomiono specjalny program „Praca dla Więźniów". Program ten polega „na wspieraniu szeroko rozumianej readaptacji społecznej osób odbywających kary poprzez ich aktywizację zawodową".
W Federacji Rosyjskiej zrozumiano to inaczej. Realizuje się tam swoisty program „Praca więźniów dla". Rosjanie nie myślą bowiem o uczeniu skazanych zawodu przydatnego po opuszczeniu zakładów karnych, ale o ich wykorzystaniu do załatania braków kadrowych w zakładach produkcyjnych, i to przede wszystkim przemysłu pracującego dla rosyjskich sił zbrojeniowych.
Jak nie ma winnych – to się dobierze z niewinnych
Zrobiono to, modyfikując już istniejące przepisy, a także wykorzystując restrykcyjne prawo, pozwalające na stosunkowo proste aresztowanie praktycznie każdego, np. za krytykę wojska. Władze na Kremlu uzyskały w ten prosty sposób możliwość uzupełnienia braków kadrowych w firmach państwowych poprzez stworzenie systemu przymusowego zatrudnienia. W działaniach tych uczestniczy aparat bezpieczeństwa (wyłapujący przyszłych więźniów) z systemem sądowniczym (szybko skazującym tych więźniów na przymusową pracę), jak i przemysł (budujący dla nich punkty zatrzymania).
W przypadku aparatu bezpieczeństwa wykorzystano przede wszystkim rozszerzenie zakresu stosowania kilkuletnich kar więzienia (do siedmiu lat) za przekonania i krytykę obecnych władz. Wystarczy więc tylko postawić przed milicją zadanie wyłapania odpowiedniej liczby osób, by zapewnić odpowiednią liczbę „kandydatów" do przymusowej pracy.
Za tymi zmianami w kodeksie karnym poszły wytyczne do sądów, nakazujące wprost jak najczęstsze korzystanie z kary w postaci pracy przymusowej w „zakładach poprawczych". Widać to było już w 2021 r., kiedy zapadło ponad 35% więcej wyroków (postanowień) o wykonaniu kary pracy przymusowej niż w 2020 r. W 2022 r. był to już proces lawinowy, który będzie zapewne kontynuowany w kolejnych latach. Plany te zawarto zresztą w „Koncepcji rozwoju systemu penitencjarnego Federacji Rosyjskiej do 2030 r.". Uzasadniono to, podkreślając, że praca będzie „sprzyjać adaptacji społecznej skazanych, nabywaniu przez nich umiejętności pracy i możliwości zatrudnienia".
We współfinansowanie tworzenia systemu gułagów roboczych włączony został także rosyjski przemysł. O ile bowiem w przypadku polskiego programu „Praca dla Więźniów" zakłada się „tylko" budowę hal produkcyjnych na terenie zakładów karnych (a więc z pieniędzy budżetowych), o tyle w Rosji planuje się lokowanie zakładów karnych przy halach produkcyjnych. Ta niewielka różnica oznacza, że duża część wyroków nie będzie miała na celu karania więzieniem, ale pracą przymusową – i to bez prawa wyboru. To, co w normalnych państwach ma pomóc więźniom w resocjalizacji, w Rosji staje się więc po prostu formą pozyskania taniej siły roboczej.
Przymusowi robotnicy są bowiem zatrudnieni za najniższe stawki. Przykładowo, gdy średnia pensja woźnego w regionie Niżnego Nowogrodu wynosi 20 tysięcy rubli, to skazany w zakładzie poprawczym otrzymuje tylko 11 tysięcy. Rosjanie się zresztą temu nie dziwią, tłumacząc, że przecież „praca przymusowa nie jest dobrowolna, a skazany pracownik nie może samodzielnie zmienić miejsca pracy ani przedsiębiorstwa". Po co więc zachęty finansowe?
Co gorsza, skazanym z tej małej pensji e zabiera się od 5 do 20% na rzecz państwa, oficjalnie m.in. po to, by „zapewnić ofiarom wypłatę roszczeń". W rzeczywistości te cięcia są większe, ponieważ według zasad państwo ma nie wydawać pieniędzy na utrzymanie takich skazanych. Mają oni sobie sami kupować w sklepie jedzenie i noszone przez siebie ubranie. Dodatkowo „koszty mieszkania – przede wszystkim media i rzadkie naprawy – pokrywane są z pensji".
„Ponadto skazany jest zobowiązany do nieodpłatnego udziału w ulepszaniu budynków i terenu samego zakładu karnego, nie więcej jednak niż dwie godziny tygodniowo". Być może to właśnie dlatego w Rosji nie używa się określenia „więzienie przy fabrykach". Zamiast tego skazanych kieruje się do „zakładów poprawczych" („isprawitielnych cientrow") przy fabrykach. Stosuje się też odmienną kategorię osób skazanych na pracę, nazywając ich nie „więźniami", ale „skazanymi".
W porównaniu do zachodnich programów takich jak „Praca dla Więźniów" różnica jest również w finansowaniu budowy „zakładów poprawczych". Od 1 stycznia 2020 r. nowelizacja rosyjskiego Kodeksu postępowania karnego pozwala bowiem na tworzenie „zakładów poprawczych" nie tylko w przeznaczonych do tego ośrodkach więziennych, ale również „na obiektach organizacji trzecich".
Dzięki temu w Rosji takie ośrodki są więc tworzone z majątku podmiotów wchodzących w skład „środowiska biznesowego". I to dlatego rozpatruje się również możliwość budowania czasowych „obozowisk" z wykorzystaniem struktur modułowych. Oszacowano bowiem, że będzie to kosztowało o wiele mniej niż budowa budynków lub remont i adaptacja już istniejącej infrastruktury.
Problem polega na tym, że w grudniu 2021 r. Federalna Służba Więzienna zaproponowała zaangażowanie skazanych do pracy przymusowej również w strefie arktycznej. A tam baraki mogą już nie wystarczyć.
Robotnicy, czy skazani zmuszeni do pracy?
Zmienił się też charakter zatrudnienia więźniów. Wcześniej przymusowa praca miała tylko obejmować dziedziny nie wymagające specjalistycznych klasyfikacji. „Zakłady poprawcze" w założeniu miały więc dostarczać pracowników głównie dla rolnictwa, do przetwórstwa owoców i warzyw, dla branży budowlanej i przetwarzania odpadów. Obecnie zakłady poprawcze dla „skazanych" buduje się nawet przy zakładach zbrojeniowych, chwalących się produkcją bardzo wyrafinowanych technologicznie systemów uzbrojenia.
Rozmach jest duży, ponieważ z rynku pracy nagle ubyło kilkaset tysięcy młodych ludzi, którzy uciekli za granicę albo bezpowrotnie zginęli lub zostali ranni w wojnie na Ukrainie. Te straty trzeba więc jakoś uzupełnić. Przykładowo, w obwodzie archangielskim zakładano, że do końca 2022 r. w regionie powinno powstać 550 miejsc dla skazanych na roboty przymusowe. Ostatecznie było ich tylko 220, a do 2024 r. ma być ich aż 1447, i na tyle przygotowuje się miejsc w zakładach poprawczych.
Zakłady takiePowstają wszędzie, chociaż nie publikuje się jak na razie ogólnokrajowych statystyk. Wiadomo jedynie, że „dzięki zarządzeniom prezydenta Putina w 2022 r. utworzono ponad 20 tysięcy miejsc w zakładach poprawczych w Rosji". Bardziej szczegółowe informacje o tworzeniu kolejnych ośrodków dla skazanych pojawiają się za to w lokalnych mediach, gdzie władze chwalą się przed kremlowskimi władzami swoimi działaniami. Takie tytuły jak „Karelia wykonała polecenie Putina, aby stworzyć miejsca w zakładach poprawczych" są więc na porządku dziennym.
To właśnie dlatego wiadomo, że takie zakłady powstały w trzech firmach obwodu kurgańskiego: „Kurganpribor" (gdzie produkuje się m.in. zapalniki do pocisków czołgowych, wieloprowadnicowe systemy rakietowe i przeciwlotnicze systemy rakietowe), „Kurganmaszzawod" (gdzie produkowane są m.in. bojowe wozy desantu BTR-MDM „Rakuszka") i „Tiekhnokieramika".
Czytaj też
Z mediów lokalnych wiadomo również, że pierwszej połowie 2023 r. cztery zakłady poprawcze zostaną otwarte na terytorium Chabarowska. Będą one otwarte m.in. przy zakładach produkcji drewna OOO „Domkom", w koncernie wyspecjalizowanym w kolejnictwie OOO „UK BamStrojMechanizacja" i w koncernie energetycznym AO „Urgaługol". W Buriacji jak na razie otworzono dwa zakłady poprawcze. Skazani z tych ośrodków mają pracować m.in. w zakładach OOO „Promietiej" (które są oficjalnym dystrybutorem w Rosji specjalnego sprzętu do budowy sieci inżynieryjnych), OOO „Trud" (jedna z dziesięciu najlepszych firm budownictwa drogowego i lotniskowego w Rosji) i OOO „Żeliezobeton".
Z kolei 27 grudnia 2021 r. w Ufie otworzono „ekskluzywny" ośrodek poprawczy o powierzchni ponad 900 m² dla 70 skazanych, w którym zapewniono „sypialnie, jadalnie, prysznice, pomieszczenia wyposażone w pralki oraz pomieszczenia do pracy profilaktycznej i wychowawczej". Wszystkie te koszty poniesiono dlatego, by pomóc znaleźć pracowników dla koncernu „OrgNiefteGaz" „jednego z liderów rosyjskiego rynku ekspertyz w zakresie bezpieczeństwa przemysłowego obiektów systemów transportu ropy i gazu".
Miejscem masowego zatrudniania więźniów jest także Pierwouralsk w Obwodzie Swierdłowskim, z wielkimi zakładami metalowymi, produkującymi rury i profile rurowe m.in. dla przemysłu lotniczego, kosmicznego, jądrowego oraz stoczniowego. Skazani ratują też zakłady „Urałwagonzawod" w Niżnym Tagile, gdzie produkuje się czołgi oraz pojazdy opancerzone dla rosyjskiej armii. Federalna Służba ds. Wykonania Kar (FSIN) poinformowała jak na razie, że skierowano tam do „obowiązkowej pracy" 250 skazanych, którzy będą pracować jako operatorzy maszyn, tokarze, operatorzy frezarek i wiertarek, szlifierze, spawacze-elektrycy, mechanicy i operatorzy dźwigów. Będą więc wykonywali czynności wymagające dużej wiedzy i doświadczenia.
Oczywiście kremlowska propaganda cały czas podkreśla, że do takiej pracy nie kwalifikuje się każdy więzień. Jednak nie wyjaśnia się przy tym, że mają oni mieć odpowiednie kwalifikacje, ale że muszą to być osoby chcące się „zreformować". Jest to więc powrót do komunistycznej teorii, że „nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera lub frezera".
Ostatecznie w Rosji działa się według zasady: „Potrzeba więcej robotników, to trzeba zwiększyć liczbę skazanych na roboty przymusowe. Ponieważ zwiększa się liczba skazanych na roboty przymusowe, to trzeba zintensyfikować działania na rzecz rozbudowy i tworzenia nowych zakładów poprawczych. Będzie więcej zakładów poprawczych, to trzeba znaleźć dla nich skazanych". I koło się zamyka.
Rosyjska sieć gułagów przemysłowych XXI wieku
Tworzenie systemu „zakładów poprawczych" wcale nie oznacza likwidacji już istniejących kolonii karnych/gułagów, szczególnie na obszarze Syberii. Nadal są one tratowane jako ciężkie obozy pracy, gdzie więźniów zmusza się nawet do siedemnastogodzinnej pracy z tylko jednym dniem wolnym w miesiącu. Miejsca te są jednak zakładami produkującymi najprostsze rzeczy, w tym ubrania robocze, rękawice i prostej konstrukcji obuwie.
Co dziwne, pojęcie „pracy przymusowej" pojawiło się w rosyjskim ustawodawstwie dopiero około 2011 r., a do 2017 r. miało nie być faktycznie stosowane. Teraz to ma się oficjalnie zmienić, ponieważ Federalna Służba Więzienna już na początku 2021 r. zapowiadała przeniesienie do zakładów poprawczych „nawet połowy całej populacji więziennej kraju", a więc zmniejszenie liczby osób w więzieniach i gułagach do 250-300 tysięcy (przy około 483 tysiącach skazanych, podejrzanych i oskarżonych). Wtedy jeszcze istniało tylko 26 zakładów poprawczych dla około 7,5 tysiąca skazanych.
Ponieważ w 2021 r. funkcjonowało również 86 „normalnych" gułagów (według nieoficjalnych danych), Rosjanie liczyli, że ze względu na panujące tam warunki znajdzie się wielu więźniów, którzy będą chcieli otrzymać status „skazanych" i przenieść się do „zakładów poprawczych". Są tam po prostu lepsze warunki bytowania, osadzeni mają prawo chodzić do sklepu, kontaktować się ze zwykłymi, niewięziennymi lekarzami, widzieć krewnych, mieć rzeczy osobiste, jak również obowiązują w jakiś sposób cywilne zasady wykonywania pracy.
„Przywileje" te nie są jednak obligatoryjne, ponieważ zależą od zakładu poprawczego, który np. ustala dopuszczalną liczbę „nieobecności" na pójście do sklepu i spotkań z bliskimi lub częstotliwość przeszukiwania rzeczy. Dodatkowo mogą z tej opcji z założenia skorzystać tylko osoby „skazane na karę pozbawienia wolności za przestępstwo małej lub średniej wagi, po odsiedzeniu jednej czwartej wyznaczonego terminu".
Ale i tak główna służba więzienna Rosji pochwaliła się, że tylko w 2021 r. ponad 8 tysięcy skazanych z zakładów poprawczych w obwodzie swierdłowskim, odbywających karę pozbawienia wolności, chciało wystąpić do sądu o zastąpienie nieodbytej części kary jej łagodniejszą formą w postaci pracy przymusowej.
Ostatecznie okazało się, że skazani nie mają w tej sprawie nic do powiedzenia. Zgodnie z wymaganiami ustawodawstwa karnego Federacji Rosyjskiej są oni bowiem „zaangażowani w pracę nie z własnej woli i porozumienia stron, ale na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu, i nie są uprawnieni do odmowy pracy". Ich zatrudnienie odbywa się bowiem na podstawie kontraktów zawieranych pomiędzy zakładem karnym a konkretną firmą. Jeżeli więc naczelnicy zadecydują o wysłaniu gdzieś zatrzymanych, to oni tam po prostu muszą pojechać.
Łapówki przyśpieszają tworzenie gułagów XXI wieku
Taki sposób działania w skorumpowanej Rosji dał doskonałą okazję do wymuszaniu łapówek. Dyrektorzy firm będą musieli je dawać: nie tylko, by przydzielono im więźniów w ogóle, ale by byli oni również odpowiednio wykształceni. Kreml chce bowiem rozliczać zarządy firm za wykonywanie planów produkcyjnych, a naczelnicy więzień będą to teraz na pewno wykorzystywali.
Te łapówki będą się zresztą opłacały obu stronom, ponieważ od kontraktu zawieranego z zakładami karnymi będzie bardzo wiele zależało. W umowach zawieranych poza więźniami mają być bowiem zawarte szczegóły dotyczące płac i procedury wypłaty skazanym niezbędnych świadczeń. Oczywiście w przepisach zawarto wymaganie, by wynagrodzenie skazanych na roboty przymusowe było nie niższe od minimalnej pensji obowiązującej w Federacji Rosyjskiej. Jednak potrącenia z pensji są na porządku dziennym, chociaż formalnie ich wysokość powinien ustalić sąd.
Ale samo zatrudnienie nie jest jedynym pretekstem do wymuszania łapówek. Listę przedsiębiorstw, w których skazany może pracować, ustalają władze miejskie i Federalna Służba Więzienna osobno w każdym regionie . Gdzie dokładnie będzie pracował skazany decyduje administracja ośrodka poprawczego. Rosyjskie ministerstwo pracy wysłało dodatkowo zalecenie do władz regionalnych, by udzielały „dotacji pracodawcom zatrudniającym skazanych lub zwalnianych z miejsc pozbawienia wolności". Nie jest to jednak nakaz, a zarówno decyzja o przydzieleniu tych funduszy, jak i ich wysokość, zależy tak naprawdę od urzędników. Z czym się to wiąże w Rosji, wszyscy doskonale wiedzą.
Rozbudowa sieci gułagów nie będzie więc wymuszona jedynie rzeczywistymi potrzebami rosyjskiego przemysłu, ale również doraźnymi interesami miejscowego „establishmentu". Faktycznie zarobią na tym wszyscy: władze więzienne, pozbywając się w jakiś sposób więźniów, fabryki, uzyskując tanią siłę roboczą, oraz armia, otrzymująca teoretycznie większą ilość uzbrojenia.
A to, że przy okazji jakość produktów spada, nikogo na Kremlu już tak naprawdę nie interesuje. W starciu z Javelinami, NLAW-sami i Piorunami ta jakość nie ma bowiem żadnego znaczenia.
Pomoc czy kolejny kamyk na drodze do zapaści rosyjskiej zbrojeniówki?
„Zakładami poprawczymi" Rosjanie teoretycznie rozwiązali trudności kadrowe w zbrojeniówce, nie dając jej „robotników" tylko „słabo opłacanych robotników". Problemem rosyjskich firm nie jest bowiem brak specjalistów na rynku pracy, ale nieatrakcyjność wynagrodzeń, które zachęcałyby do zatrudniania się, szczególnie w zakładach państwowych.
„Skazani" są jednak tylko statystyczną poprawą, ponieważ zbrojeniówka potrzebuje wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników. Dla Kremla rozwiązaniem tego problemu mieli być więźniowie polityczni, którzy w większości przypadków mają wyższe, albo co najmniej średnie wykształcenie. Postanowiono prawdopodobnie zabezpieczać potrzebnych pracowników, nie patrząc na potrzebną w danym miejscu specjalność, ale wykształcenie. Uznano np. że magister literatury jest w stanie przeczytać instrukcję obsługi jakiejś maszyny i ją obsłużyć.
Oczywiście w oficjalnych przekazach pracodawcy pozytywnie wypowiadają się o skazanych na roboty przymusowe: że odpowiedzialnie podchodzą do wykonywania swoich obowiązków w okresie odbywania kary, punktualnie przybywają do pracy, nie dopuszczają do łamania dyscypliny pracy ( nie piją alkoholu) i terminowo wykonują powierzone prace.
W rzeczywistości więźniowie nie mają wyjścia, ponieważ naruszenie dyscypliny „pociąga za sobą odpowiedzialność: od nagany po zastąpienie pracy przymusowej realnym więzieniem". A tego każdy ze skazanych na pracę w fabrykach wolałby uniknąć. Mają oni również inny problem. Część z zakładów, gdzie są zatrudniani, ma coraz większe problemy w znajdowaniu klientów. Kiedy więc eksport uzbrojenia upadnie, a zakupy dla Minoborony będą zmniejszone z powodu kryzysu finansowego, firmy zaczną zwalniać pracowników. A wtedy skazani staną się więźniami i wylądują w „normalnych" gułagach, a zbudowane za ogromne pieniądze zakłady poprawcze zostaną po rosyjsku po prostu rozkradzione i zdewastowane.
Esteban
Z jednej strony mamy doczynienia z niemal niewolniczym systemem, który w Rosji ma długą tradycję, ale z drugiej strony przydałoby się w Polsce podobne podejście do kryminalistów z prawomocnymi wyrokami. Żadnego utrzymywania na koszt państwa, a zamiast tego ciężka resocjalizujsca praca u podstaw.
GB
Wtedy technologie były proste. A ruscy mają produkować T-90, a nie T-34.
Prezes Polski
GBA kto mówi, że mają produkować broń. Jest mnóstwo pracy której nikt nie chce, bo słabo płatna. Dlatego władze robią co mogą, żeby sprowadzać imigrantów z coraz bardziej egzotycznych krajów.
GB
Mój post miał być do Prezes Polski.
Prezes Polski
Trzeba przyznać,nze radzą sobie dobrze. I nowy gułag pozwoli im na rozwiązanie większości problemów. A jeśli chodzi o te kwalifikacje i doświadczenie, to nie przesadzajmy. Niemcy zatrudniali miliony niewolników, w tym przy tak skomplikowanej produkcji, jak v1,V2.
Rusmongol
Trafne porównanie. Rzeszs niemiecka i rzesza rosyjska. Bardzo porównywalne f@szystowskie kraje.
Qwest
Pralki w zakładzie poprawczym. Uśmiałem się. Chyba, że te z Ukrainy. postawione na chwilę do zdjęcia. Tam jeszcze w większych miastach "płukanki" popularne.
Rusmongol
Rosja to f@szystowski kraj 9bcinaczy głów. Ten kraj jak i chińskich bandytow trzeba zatrzymać zanim pogrąża świat w ich nowym nwo. Krwi i chaosie