Reklama

Geopolityka

Porozumienie w Wiedniu – sukces prawdziwy czy propagandowy?

Fot. State Department
Fot. State Department

Ostatecznie, w osiemnastym dniu kolejnej rundy negocjacyjnej, strony dyplomatycznego szczytu P5+1 z Iranem osiągnęły porozumienie w sprawie irańskiego programu jądrowego. Chociaż szczegółów jeszcze nie znamy, to na podstawie dostępnych informacji można pokusić się o wstępną analizę - dla Defence24.pl pisze dr Robert Czulda.

Dyplomaci zebrani w Wiedniu zafundowali obserwującym ich zmagania prawdziwy thriller, bowiem dotychczasowa, tymczasowa umowa międzynarodowa (z 24 listopada 2013 r. z Genewy) wygasła w nocy z 13 na 14 lipca. Był to więc moment ostatni, bowiem jak ostrzegł minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawar Zarif, czwartego przedłużenia rozmów nie założono.  Sekretarz stanu John Kerry w ogóle nie ustosunkował się do tej kwestii. Zastępca ministra spraw zagranicznych Iranu Abbas Aragczi dodał wczoraj, że porozumienie jest blisko, aczkolwiek do wynegocjowania pozostało jeszcze kilka kwestii. Potwierdził to z Brukseli prezydent Francji Francois Hollande. W niedzielę do Wiednia powrócili przedstawiciele Rosji (minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow) i Chin (minister spraw zagranicznych Wang Yi), co faktycznie mogło sugerować osiągniecie jakiegoś porozumienia.

Z drugiej jednak strony sceptycy stwierdzili, że być może dojdzie jedynie do zawarcia kolejnego porozumienia tymczasowego, które pozwoliłoby zachować stronom twarz. Zwrócono uwagę, że porozumienie miało zostać ogłoszone wczoraj, to jest w poniedziałek. Po południu w irańskiej telewizji ogłosić miał to prezydent Iranu Hasan Rouhani. Ostatecznie tego nie zrobił, a mówiące o pozytywnym zakończeniu rozmów wpisy na Twitterze zostały z jego konta usunięte.

Co negocjowano?

Podczas ostatnich dwóch tygodni nie zabrakło emocji, bowiem obie strony, a więc Iran i Stany Zjednoczone – najważniejszy członek negocjującej grupy P5+1 (Rosja, Chiny, Francja, Wielka Brytania i niebędące w Radzie Bezpieczeństwa ONZ Niemcy) – kilkukrotnie groziły zerwaniem rozmów. Główne różnice poglądów dotyczyły planowanych zapisów trwałego porozumienia. Iran chciał, aby w momencie jego ratyfikacji nastąpiło jednoczesne i pełne zniesienie bolesnych sankcji gospodarczych, podczas gdy P5+1 stało na stanowisku, że sankcje – zarówno jednostronne (chociażby Stanów Zjednoczonych), jak i wielostronne (Unii Europejskiej) – będą likwidowane  stopniowo, w miarę weryfikowania realizowania przez Iran porozumienia.

Nie było również zgody na jedno z ważniejszych żądań Iranu, aby znieść także obowiązujące od 2006 r. sankcje ONZ na embargo dostaw broni do Iranu (w tym na systemy broni balistycznej, w czym w Wiedniu Iran wsparła otwarcie Rosja, deklarująca gotowość sprzedaży Iranowi S-300). Co więcej, P5+1 chciało, aby – w obawie o prowadzenie przez Iran tajnych prac nad nielegalnym programem wojskowym – inspektorzy z ramienia Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej mieli dostęp do wybranych irańskich instalacji militarnych. Na to jednak zgody nie wyraził Iran. Ostatecznie Teheran zgodził się jednak w minionym tygodniu na inspekcję szefa Międzynarodowej Agencji Energii Jądrowej, który po wizycie w Teheranie zapowiedział przygotowanie do końca 2015 r. raportu na temat możliwego wymiaru wojskowego programu Iranu. To niezwykle ważne, bowiem kwestia ta stanowi jedną z podstaw sankcji P5+1.

Teheran chciał również, aby przestać nazywać irańskie działania w zakresie rodzimego programu jądrowego nielegalnymi. Prócz tego Iran nie godził się na żadne rozwiązania, które spowolniłyby, a tym bardziej zatrzymały, program jądrowy. Dotyczy to również prawa do prowadzenia prac nad technologicznie bardziej zaawansowanymi wirówkami. Nie było także zgody na pomysł, aby Iran importował paliwo jądrowe do swoich instalacji. Iran chce bowiem mieć pełną niezależności w tym zakresie, w tym także w odniesieniu do całego cyklu paliwowego, co również wywoływało duże kontrowersje, szczególnie w Izraelu.

Co uzgodniono?

Prezydent Hasan Rouhani nie krył zadowolenia, gdy stwierdził, że „rozwiązując problem jądrowy spełnił swoje wyborcze obietnice”. Podpisanie porozumienia było możliwe dzięki przestrzeganiu porozumienia tymczasowego z listopada 2013 r. W raporcie z 1 lipca 2015 r. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła, że od 20 stycznia 2014 r., a więc od momentu wejścia w życie porozumienia tymczasowego na pół roku (24 lipca 2014 r. przedłużono je do 24 listopada 2014 r., a następnie do 30 czerwca 2015 r.), nie stwierdzono, aby Iran dokonał w zgłoszonych przez siebie instalacjach wzbogacania uranu powyżej 5 procent, a także zubożył ponad 100 kilogramów 20-procentowego uranu do poziomu do 5 procent.

Teraz, 14 lipca 2015 r., uzgodniono, że na mocy nowego porozumienia P5+1 potwierdza prawo Iranu do prowadzenia pokojowych prac, zgodnie z zapisami traktatu o nieproliferacji (to jest zgodnie ze stanowiskiem Iranu). Co więcej, najprawdopodobniej zgodzono się, aby Iran mógł posiadać i wykorzystywać zdolności do wzbogacania paliwa w całym cyklu paliwowym. Źródła międzynarodowe dodają, że Iran zgodził się sprzedać część ze swych zasobów wzbogaconego uranu, a pozostały zubożyć.

Według irańskiej prasy uzgodniono, że sankcje gospodarcze i finansowe z ramienia ONZ zostaną zniesione jednorazowo, na mocy wielostronnego porozumienia, potwierdzonego rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ. Sankcje Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej mają zostać zniesione jednorazowo, w momencie wejścia w życie porozumienia. O ile irańska prasa podała informację o zgodzie na częściowe zniesienie sankcji wojskowych ONZ, o tyle media zachodnie podały, że sankcje na broń i systemy rakietowe pozostaną w mocy przez kolejno pięć i siedem lat. Według innych źródeł najpierw mają zostać zniesione sankcje na wojskowe produkty obronne, a dopiero później na systemy ofensywne. ONZ ma znieść sankcje uniemożliwiające studentom irańskim zagraniczne studiowanie kierunków związanych z fizyką jądrową.

Stany Zjednoczone zapowiedziały złagodzenie sankcji importowych, co oznacza, że Iran będzie mógł importować produkty spożywcze do Stanów Zjednoczonych (głównie kawior i orzechy pistacjowe). Iran będzie miał prawo importować samoloty cywilne i części zamienne.

Według irańskich mediów miliardy dolarów na zagranicznych kontach bankowych mają zostać odmrożone, a kilkaset osób i instytucji irańskich zdjętych z czarnej listy. Żadne irańskie instalacje jądrowe nie zostaną zlikwidowane lub wyłączone, a prace nad nowymi typami wirówek, w tym IR-6 i IR-8, będą mogły być kontynuowane (przez osiem lat na poziomie laboratoryjnym, bez wykorzystania praktycznego). Amerykańskie media dodają, że Iran ponoć zgodził się z mechanizmem wznowienia sankcji w ciągu 65 dni, jeśli zostaną wykryte naruszenia.

Nie do końca jasną kwestią pozostaje wymiar wojskowy porozumienia. Jak zostało nadmienione, Iran nie zgodził się na swobodny dostęp międzynarodowych inspektorów do swych baz wojskowych, w tym szczególnie ważnej bazy wojskowej Parczin,  a także nie wyraził zgody na swobodne rozmowy (lub, jak kto woli, przesłuchania) inspektorów międzynarodowych z irańskimi naukowcami uczestniczącymi w programie jądrowym. Na mocy nowego porozumienia genewskiego inspektorzy ONZ będą ponoć mogli wnioskować o dostęp do takich instalacji, co w praktyce niczego nie oznacza, bowiem zgoda najprawdopodobniej nie zostanie udzielona (tak jak to było dotychczas). Niemniej jednak w Genewie szef Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej stwierdził, że zawarł z Iranem wstępne i dodatkowe porozumienie, na temat „prawdopodobnych aspektów wojskowych”. Proces ma obowiązywać do końca 2015 r. Dojść ma do serii spotkań technicznych, które ostatecznie mają dopuścić inspektorów do bazy Parczin. Otwartym pozostaje pytanie o dostęp do innych instalacji, w tym także o inspekcje ad hoc obiektów niezgłoszonych. Co ważne, Iran odrzucił możliwość instalacji kamer przemysłowych w swoich instalacjach, z których obraz w czasie rzeczywistym miałby trafiać do inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej.

Co więcej, w porozumieniu genewskim nie umieszczono irańskich systemów broni balistycznej, o co zabiegał chociażby Izrael. Od samego początku Iran kategorycznie odrzucał możliwość rozmów nad swoimi rakietami dalekiego zasięgu w kontekście programu jądrowego (co więcej, 30 czerwca Iran zapowiedział intensyfikacje prac w tym zakresie).

Jak podała dzisiaj irańska prasa, projekt umowy genewskiej ma następnie trafić pod obrady Rady Bezpieczeństwa ONZ, która w ciągu 7-10 dni ma przyjąć na jej podstawie rezolucję. Jak jednak dodaje amerykańska prasa, w kwestię zaangażować może się Kongres, który ma 60 dni na analizę porozumienia wiedeńskiego. W przypadku Iranu zgodę musi wyrazić najwyższy przywódca Ali Chamenei, z którym prezydent Hasan Rouhani ma spotkać się jeszcze dzisiaj.

Co ważne, nie wiadomo kiedy zostanie upubliczniony dokument techniczny, a przecież to szczegóły i ich interpretacja są decydujące.

Reakcje na porozumienie

Porozumienie, jeszcze przed jego ogłoszeniem, było w Teheranie przyjmowane z mieszanymi uczuciami. Skrajni konserwatyści byli mu przeciwni, a w działaniach ekipy prezydenta Hasana Rouhaniego doszukiwali się znamion zdrady. O nastrojach wśród tej grupy najlepiej świadczy seria wypowiedzi Alego Boroudżerdiego, przewodniczącego parlamentarnego komitetu bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej, który nie zgodził się z prezydenckim obozem w kwestii konieczności podpisania przez Iran protokołu dodatkowego.  Prasa konserwatywna pisała, że oczekiwania prezydenta Rouhaniego są naiwne, bowiem Stany Zjednoczone nigdy nie respektują zawartych porozumień. Zupełnie inaczej podchodzą do sprawy młodzi Irańczycy z dużych miast, często prozachodni i świeccy, dla których porozumienie to nadzieja na wzmocnienie prezydenta Hasana Rouhaniego, który obiecał im zmiany i otwarcie na świat. Podobne nadzieje wyrażają irańskie kręgi umiarkowane, które chcą normalizacji relacji z Zachodem.

Na Bliskim Wschodzie jakiekolwiek porozumienie legitymizujące irański program jądrowy jest przyjmowane z dużym niezadowoleniem i obawami. Minister obrony Izraela Mosze Yaalon stwierdził, że umowa zostawia obronę Izraela tylko Izraelczykom. Zdaniem Izraela umowa nie doprowadzi do ograniczenia prac jądrowych Iranu, a jedynie ułatwi Iranowi tajne prace, także nad programem wojskowym, oraz doprowadzi do proliferacji technologii jądrowych na Bliskim Wschodzie (uruchomienie programu nuklearnego zapowiedziała Arabia Saudyjska, za nią podążyć mogą Turcja oraz Egipt). Podobnie reagują amerykańscy republikanie, którzy zarzucają prezydentowi Barackowi Obamie indolencję i brak wizji, a także osłabianie bezpieczeństwa regionalnych sojuszników.

Co dalej?

Po pierwsze, nie należy spodziewać się wyraźnej zmiany w polityce Iranu z Zachodem. Jeśli wierzyć irańskim decydentom, w tym najwyższemu przywódcy Iranu, ajatollahowi Alemu Chamenei (który realnie sprawuje władzę i kontroluje prezydenta, jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo narodowe, w tym program jądrowy) to nawet realizacja porozumienia nie wpływie na kierunek polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Iranu, w tym na relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Ajatollah Chamenei taki pogląd wyrażał wielokrotnie. Ostatni raz, na łamach dziennika „Ettela’at” 13 lipca, kiedy to stwierdził, że o pogodzeniu nie może być mowy, jako że „globalni tyrani są wrogo nastawieni do narodu irańskiego, bowiem Republika Islamska nie uznaje ładu światowego zbudowanego na tyranii”. Nieco wcześniej dokonano przedruku przemówienia Alego Chamenei z 1988 r., w którym stwierdził, że Stany Zjednoczone cechuje „złowroga arogancja, która nie zna innych metod jak tylko terroryzm, agresja i pogarda”.

Gdyby chcieć patrzeć na sprawę z punktu widzenia optymisty, to można stwierdzić, że w dłuższej perspektywie jest szansa na porozumienie, bowiem tak podpowiada pragmatyka. Iran i Stany Zjednoczone to obecnie państwa sobie wrogie ale nawet i one mogą znaleźć płaszczyznę do rozmów. Dość wymienić analogie z czasów zimnej wojny, kiedy to Stany Zjednoczone były w stanie nie tylko negocjować, ale nawet i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Oba państwa różniły się w każdym aspekcie – politycznym, wojskowym, społecznym i gospodarczym. Mimo to, podpisano wiele niezwykle ważnych porozumień, w tym traktaty na temat ograniczenia zbrojeń strategicznych. Dlaczego w odniesieniu do Iranu i Stanów Zjednoczonych miałoby być inaczej? Jeśli więc nie zabraknie dobrej woli i determinacji, to może dojść do przełomu, na którym zyskają obie strony.

Z drugiej jednak strony, bardziej pesymistycznej, trudno nie zauważyć licznych problemów, na które może natknąć się porozumienie z Genewy. Nawet najlepiej wynegocjowana umowa wymaga odpowiednich warunków i dobrej woli. Po pierwsze, już od 2017 r. w Białym Domu nie będzie Baracka Obamy, którego najpewniej zastąpi proizraelski i antyirański republikanin. Nawet jeśli tak się nie stanie, to należy mieć na uwadze postępującą ofensywę Iranu na Bliskim Wschodzie, która zagraża interesom Stanów Zjednoczonych w państwach regionu – od Lewantu po Zatokę Perską. Do tego zaliczyć należy również wspomniane kręgi konserwatywne w Iranie, dla których porozumienie może być niekorzystne, a także państwa arabskie, które nie będą chciały czekać na „szyicką bombę jądrową” i mogą w niedługim czasie rozpocząć własne prace, co jedynie skomplikuje sytuacje na Bliskim Wschodzie. Tak czy inaczej – o Iranie będzie mowa jeszcze wielokrotnie.

Kryzys wokół irańskiego programu atomowego trwa od 2002 r. Podejmowane wcześniej próby zakończyły się niepowodzeniem. Przełom nastąpił w 2013 r. - nastąpiła wyraźna nastawienia Iranu do negocjacji w sprawie programu atomowego spowodowanego również działaniem dotkliwych sankcji i embarg. Również prezydent USA Barack Obama od 2009 r. wyraźnie sygnalizował gotowość do negocjacji z Teheranem, nie widząc jednak woli po stronie Iranu – udało mu się doprowadzić do nałożenia na to państwo kolejnych sankcji zarówno w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ale także UE. Prezydent Hassan Rouhani obejmując swój urząd w czerwcu 2013 r. podkreślił, że najważniejszym celem jego polityki będzie doprowadzenie do zniesienia dotkliwych dla Iranu sankcji. Dzisiejsze porozumienie z Iranem grupy P 5+1 (USA, Chin, Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii oraz Niemiec) jest historycznym przełomem i jest pozytywnym zakończeniem trwających od wielu miesięcy negocjacji. W zamian za zniesienie sankcji, Iran godzi się w okresie dziesięciu lat na znaczne ograniczenie programu atomowego i zwiększone inspekcje ze strony Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, także obiektów militarnych. Ten ostatni budził najwięcej kontrowersji, Iran może odwołać się do rady arbitrażowej P5+1, odnośnie tego czy dana inspekcja obiektu militarnego jest uzasadniona, co może dać czas Teheranowi do ukrycia podejrzanych instalacji. Porozumienie z Iranem jest już teraz mocno krytykowane przez Izrael, ma też przeciwników w Kongresie USA, nie mówiąc o „twardogłowych” w samym Iranie.

Radosław Fiedler, Prof. UAM Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM

Jestem umiarkowanym optymistą z kilku powodów: 1. Iran nie wycofał się z negocjacji, jak robił to wcześniej, wykazuje determinację także do zrealizowania również drażliwych dla siebie postanowień. 2. Zmiany nastawienia administracji Baracka Obamy wobec Iranu, szczególnie w porównaniu z poprzednikami 3. Porozumienie z Iranem otwiera możliwość na współpracę z tym państwem także w innych obszarach w tym przeciwko „Państwu Islamskiemu” i talibom w Afganistanie. 4. Zniesienie sankcji i embarg poprawi sytuację finansową i gospodarczą Iranu, co zwiększy poparcie społeczne dla rzeczników negocjacji i współpracy z tym krajem. 5. Zgoda Iranu na dodatkowe inspekcje – przyczynia się do zwiększenia efektywności reżimu nieproliferacji broni jądrowej, co zwiększa bezpieczeństwo międzynarodowe. Mimo różnych zagrożeń mogących utrudnić wdrażanie w życie postanowień wiedeńskiego porozumienia, determinacja Teheranu i Waszyngtonu jest na tyle duża by nadal rozwijać tę niełatwą współpracę. Jej owocem będzie zniesienie sankcji od 2016 r. i być może otwarcie w innych kwestiach istotnych dla bezpieczeństwa regionalnego, rozwiązanie których bez współudziału Iranu byłoby znaczenie trudniejsze.

Radosław Fiedler, Prof. UAM Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM


Dr Robert Czulda

Adiunkt w Katedrze Teorii Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Łódzkiego. Jego głównym polem zainteresowań są kwestie związane z militarnym aspektem bezpieczeństwa krajów świata, obronnością, rynkami zbrojeniowymi, Bliski Wschód w wymiarze politycznym i bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem Iranu, dokąd regularnie jeździ. Dziennikarz współpracujący z magazynami branżowymi. Wykładał na Litwie, Słowacji, w Turcji i Irlandii oraz jako visiting professor na Tajwanie.

 

 


 

Reklama

Komentarze (3)

  1. Geronimo

    I znów wkraczamy w idee jednobiegunowego świata z przywództwem Ameryki. Nie wiem czy takie dobre. Z jednej strony kontynuacja braku wojen tak jak było za czasów PAX ROMANA ale minus taki, że na świecie dojdzie do monotonni. A jednak rywalizacja różnych biegunów świata doprowadza do szybszej ewolucji.

    1. ja

      popatrz na nasze położenie. leżymy na granicy dwóch płyt tektonicznych. Wolę życie bez rywalizacji biegunów i bez szybszej ewolucji.....

    2. Sebastian Pacyfista

      Totalnej jednobiegunowości nigdy nie będzie, a dominacja USA jest dobra. Właśnie ze względu na potencjalny brak wojen. Nie będzie monotonii - pozostanie odmienność kulturowa ludzi i ta różnorodność jest miła (a jak komuś kultura (u niektórych związana z religią) zacznie odbierać rozum, to nie będzie atakował na tym tle innych, bo będzie się bał). Ważne, żeby ludzie się nie zabijali na wzajem, tylko cały trud inwestowali w postęp - i on będzie tym większy, im mniej będzie wojen, którymi się osobiście brzydzę. To konkurencja w gospodarce wywoła niesamowity rozwój, nie wojny.

  2. omastall

    Dopóki USA i Iran nie stworzą koalicji wojskowej przeciwko islamistom z tzw. państwa islamskiego, to nic z tego nie będzie. Brak pełnego, wzajemnego zaufania stron do siebie nie wróży szybkiego porozummienia w tej sprawie. Brak zaufania to największa przeszkoda w realizacji uzgodnień. Zresztą, lobbyści Izraela w kongresie amerykańskim już intensywnie działają aby utrącić to porozumiene, najpóźniej po odejściu Obamy z urzędu.

  3. Kamil

    Wojna z Iranem tylko odłożona w czasie, atak Izraela na Iran miał się odbyć już w 2013 r. Zniesienie sankcji da oddech gospodarce Iranu przez co Państwo islamskie odbuduje swój potencjał gospodarczy a to da kopa rozwojowi militarnemu. W przyszłości będzie to groźny przeciwnik zaopatrywany przez rosję w broń. Powstanie koalicja Chiny-Rosja-Iran po drugiej stronie USA-Izrael-Indie i 3 wojna światowa możliwa w tej konfiguracji. Rosja prawdopodbnie ułożyła się z USA co do sankcji gospodarczych na niej nałozonych, czyli Rosja za niezrywanie rozmów z Iranem otrzyma w zamian zniesienie sankcji zachodnich pod byle pretekstem.

    1. heh

      Na Iran nikt nie odważy się zaatakować. Póki co na 10 lat spokój w regionie.

Reklama