Reklama

Geopolityka

Plany Izraela wobec Strefy Gazy. Netanjahu o „tymczasowej kontroli” [KOMENTARZ]

Autor. materiały IDF

Premier Izraela, Benjamin Netanjahu, w wywiadzie dla „ABC News” zapowiedział „tymczasową kontrolę nad Strefą Gazy”, gdy ustanie operacja „Żelazne Miecze”. Były przywódca Izraela, Ehud Barak, nawołuje by końcem operacji w Strefie Gazy było powstanie palestyńskiego państwa. W Izraelu ścierają się koncepcje strategiczne, co Tel-Awiw powinien uczynić, gdy ucichną walki w Gazie.

Reklama

Domyślam się, że żaden z wojskowych nie chciałby być obecnie w skórze oficerów z dowództwa Sił Obronny Izraela(Cahal). Póki trwa operacja „Żelazne Miecze” cel jest jasny i żołnierze go realizują. Cahal dysponuje technologicznym i ludzkim potencjałem, by wygrać bitwę z Hamasem o Gazę. Pytaniem pozostaje zatem jak długo potrwają walki i życie ilu żołnierzy zostanie poświęcone oraz jak bardzo obie strony są zdeterminowane by kontynuować walki. Problem w tym, że na widnokręgu nie widać żadnego politycznego rozwiązania dla obecnych starć. Premier Izraela, Benjamin Netanjahu już teraz zapowiedział, że Izrael po walkach będzie kontrolował Strefę Gazy. Być może izraelskich polityk mógł zaczekać z taką deklaracją, ale jest ona wynikiem spekulacji w międzynarodowej opinii publicznej jakie plany wobec Strefy Gazy ma Izrael. Każdy z możliwych scenariuszy niesie ze sobą wysokie ryzyko.

Reklama

Czytaj też

Reklama

W kierownictwie państwowym Izraela musiały się ścierać cztery główne koncepcje dotyczące Strefy Gazy. Pierwsza – którą już zadeklarował Netanjahu – ma oblicze kontroli administracyjnej Izraela nad Strefą Gazy wraz z militarnymi garnizonami, czyli okupacją. Prawdopodobnie Netanjahu powiedział implicite światu, że pod Gazę wraca koncepcja izraelskiego osadnictwa. Przypomnę, że w roku 2004, w czasie trwania wielkiej ostatniej palestyńskiej intifady (lata 2000-2005) premier Ariel Szaron wbrew radykalnej frakcji w Likudzie nakazał wycofać wojsko ze Strefy Gazy, wraz z porzuceniem izraelskich osiedli. Paradoksalnie Szaron miał wówczas przeciwników we własnej partii, ale ogromne poparcie społeczne dla tej koncepcji, która miała zakończyć nieustającą wojnę na południu Izraela. Co ciekawe, Szaron był wyśmienitym wojskowym, który dosłużył się generalskiego stopnia i szefował Dowództwu Południowemu zmuszając Egipt do kapitulacji w wojnie Jom Kipur (1973 rok). Wraz z Icchakiem Rabinem i Jaserem Arafatem, Szaron otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za porozumienie z palestyńskim OWP w Oslo. Rabin wycofania się Izraela ze Strefy Gazy nie dożył, ponieważ został zastrzelony przez żydowskiego ekstremistę Jigala Amira w roku 1993. Amir był przeciwnikiem porozumienia z Palestyńczykami. Dzisiaj jeszcze dobitniej widać, że zarówno w Izraelu, jak i Palestynie brakuje postaci formatu Arafata, Rabina czy Szarona. „Tymczasowa” kontrola, o której wspomniał Netanjahu oznacza, że siłą rzeczy musimy przeanalizować inne polityczne scenariusze.

Czytaj też

Drugą koncepcją jest rozwiązanie polityczne, czyli przejęcie władzy nad Strefą Gazy przez palestyńskie ugrupowanie inne niż Hamas. Jednym z fundamentów operacji „Żelazne Miecze” jest zniszczenie Hamasu, choć wobec emigracji kierownictwa tego ugrupowania w Katarze, Bejrucie i Damaszku, jest to zadanie wręcz niewykonalne. Oczywiście dowódcy polowi Hamasu oraz Islamskiego Dżihadu, którzy przebywają na obszarze Strefy Gazy są w zasięgu izraelskich sił specjalnych i rakiet. Problem w tym że Hamas jest przez wiele państw uznawany za legalną partię polityczną ze swoją reprezentacją. Choć Hamas 7 października dopuścił się zbrodni przeciwko cywilom na wzór dżihadystycznej Al-Kaidy oraz tzw. Państwa Islamskiego to Ismail Hanija – przywódca polityczny palestyńskiej organizacji terrorystycznej nie ma na świecie statusu Osamy bin Ladena czy Abu Bakr al-Baghdadiego. Oczywiście siły specjalne Izraela mogą przeprowadzić operację likwidacji kierownictwa Hamasu, ale z pewnością są oni pod parasolem ochronnym służb z Iranu, czy Rosji, co natychmiastowo będzie skutkowało odwetowymi krokami (politycznymi zabójstwami w Izraelu). Na polityce Izraela mści się obecnie percepcja Hamasu ze strony zwolenników wojny z Palestyńczykami, ponieważ Hamas był wygodny dla tych, którzy szukali casus belli do rozprawy z palestyńskimi enklawami. Hamas, swoją awanturniczą taktyką, pogrzebał na świecie ideę niepodległej Palestyny, więc oddalił perspektywę „Two-State Solution” (powstanie Palestyny obok Izraela) co także wykorzystywano. W roku 2007 doszło do wojny domowej pomiędzy dwoma palestyńskimi ugrupowaniami: Fatahem oraz Hamasem. W Strefie Gazy walki wygrał Hamas, rządząc enklawą w sposób dyktatorski nawet teraz, gdy nie przepuszcza cywilów na południe i nie wpuszcza ich do tuneli, gdzie mogliby się schronić przed bombardowaniami. Wydaje się, więc iż to Fatah byłby idealną alternatywą dla Hamasu po operacji „Żelazne Miecze”. Problem w tym, iż z perspektywy Fatahu oznaczałoby to odium kolaboracji po przegranej przez Palestyńczyków walce – ponieważ dywagujemy o sytuacji po ustaniu „Żelaznych Mieczy”. O tym, że Netanjahu nie może liczyć na Fatah wiadomo od dawna. Przypomnijmy, że Netanjahu spod Strefy Gazy nakazał przerzucić wojska na Zachodni Brzeg Jordanu upatrując główne zagrożenie ze strony Autonomii Palestyńskiej. Prezydent Mahmud Abbas, będąc zwolennikiem „ugody” z Izraelem i zaciętym wrogiem Hamasu, a osobistym wrogiem Haniji (którego zdymisjonował z funkcji premiera rządu Autonomii Palestyńskiej, o co wybuchła wojna domowa) nie pojechał do Jordanii na szczyt pokojowy, ponieważ w szpitalu w Gazie doszło do eksplozji. Nawet krytyczny wobec Hamasu Abbas nie pozwoliłby sobie na firmowanie szyldem Fatahu okupacji Palestyńczyków. Z resztą, zwiększyłoby to poparcie dla Hamasu, a politycznie zatopiło i tak zmarginalizowany Fatah. Scenariusz polityczny, zamiany Hamasu na inne ugrupowanie, jest więc być może wygodny, ale trudny do zrealizowania.

Czytaj też

Jednym z nielicznych izraelskich polityków, który wciąż optuje za „Two-State Solution” jest Ehud Barak, były premier Izraela oraz wybitny generał. Uważa on, że końcem operacji „Żelazne Miecze” powinna być… niepodległa Palestyna. Cytowany przez magazyn „Time” stwierdził: „uważam, że w Izraelu nawet w najcięższych i najtrudniejszych warunkach nigdy nie wolno tracić z oczu celu”. Co jest tym celem? „Właściwym sposobem jest spojrzenie na rozwiązanie dwupaństwowe nie ze względu na sprawiedliwość wobec Palestyńczyków, która nie jest dla mnie najważniejsza, ale dlatego, że mamy nieodparty imperatyw, aby odłączyć się od Palestyńczyków w celu ochrony naszego własnego bezpieczeństwa, naszej własnej przyszłości, naszej własnej tożsamości” – zaznacza. To Ehud Barak był jednym z tych polityków, który zmobilizował Izraelczyków do protestów ulicznych przeciwko Netanjahu i jego rządowi. Barak krytykował politykę Izraela, gdy od razu po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji przeciwko Ukrainie nie poparto w pełni Kijowa. Były premier, chociaż politycznie marginalizowany u siebie w kraju, staje się coraz częściej wskazywany na Zachodzie jako autorytet. Dla sojuszników Izraela, zwłaszcza dla USA, szybkie zakończenie wojny jest priorytetem, a okupacja oznacza przeciągającą się wojnę. Być może politycznie Zachód będzie wspierał Ehuda Baraka, jako zmierzającego do szybkiego zawieszenia ognia z Palestyńczykami. O niepodległości Palestyny, po ofensywie Hamasu z 7 października, nie będzie prędko okazji do rozmów na forum międzynarodowym, ale próba ugody z autonomicznymi władzami Palestyny jest prawdopodobna. Szaron miał odwagę podjąć decyzję o wycofaniu wojska ze Strefy Gazy.

Czytaj też

Ostatnim scenariuszem, którego zastosowanie mogłoby wywołać regionalne geopolityczne trzęsienie ziemi, jest likwidacja Strefy Gazy. Paradoksalnie tego scenariusza obawiają się wszyscy – sojusznicy Izraela, duża część izraelskich elit, muzułmańskie kraje regionu. Wielka akcja wysiedleńcza, z pogwałceniem Konwencji Genewskich, oznaczałaby nie tylko humanitarną katastrofę, ale także nadszarpnęłaby wizerunkiem Izraela oraz ich sojuszników. Przedłużałaby także stan wrzenia w krajach muzułmańskich, gdzie protesty uliczne są pro-palestyńskie. Dlatego też słowa zachodnich polityków o deeskalacji sytuacji w Strefie Gazy są bardzo racjonalne, ponieważ zakładają oni jednocześnie prawo Izraela do obrony przed islamskim terroryzmem, ale z poszanowaniem praw Palestyńczyków. Należy zaznaczyć, iż żadne z powyższych rozwiązań – od najrozsądniejszego, do najostrzejszego, długofalowo i tak nie rozwiązuje etniczno-religijne konfliktu w regionie, a wręcz może go eskalować.

W innym wywiadzie Ehuda Baraka, dla „Politico”, czytamy: „Widzisz, że okno się zamyka. Jasne jest, że zmierzamy w stronę tarć z Amerykanami w sprawie ofensywy. Ameryka nie może dyktować Izraelowi, co ma robić. Ale nie możemy ich ignorować” (…) „Posłuchaj tonu opinii publicznej – a za drzwiami jest on nieco bardziej wyraźny. Tracimy opinię publiczną w Europie i za tydzień lub dwa zaczniemy tracić rządy w Europie. A po kolejnym tygodniu tarcia z Amerykanami wyjdą na powierzchnię” – dodał. Barak uważa, że przedłużająca się wojna będzie niekorzystna dla samego Izraela.

Reklama

Komentarze (6)

  1. Darek S.

    Ustalmy Fakty. Uchodźcy Żydowscy zostali w 1948 roku przyjęci przez Arabów na swoim terytorium. Nikt Arabów nawet o zgodę nie pytał tylko im tych Żydów sprowadzono. W zamian za to Żydzi co chwilę wyganiają tych Arabów z ich własnych domów, nie pozwalają Arabom nawet studni budować na ich własnej Ziemi. Od niedawna, - zwykle Żydzi robią to co kilka lat, Izrael zaczął regularne działania wojskowe łącznie z bombardowaniami osiedli mieszkaniowych. Żeby tylko uchodźcy, których my sprowadzimy do Polski nie zgotowali takiego samego losu naszym dzieciom i naszym wnukom. Nas pytano o to czy chcemy Uchodźców w referendum. Wyszło na to, że chcemy.

  2. bezreklam

    exterminacja - Generanie w zamian za atak terrostyczny Hamasu - Izeal zaczol uznawac cele cywilne (szpitale,szkoly,koscily, ) zacele wojskwe (Wbrewkoncwncji genewskiej_ ) Oznacza to zemamy do czyniania z czystakami Etnicznmi i ludobouswem - a strefa gazy to getto. Tylko zeczas o tym glosno mowic.

  3. Adr

    Zniszczenie a najlepiej upokorzenie Hamasu jak proponował Avigador Kahlani a potem ustępstwa polityczne i państwo Palestyńskie, tak jak w wojnie YomKipur zwycięstwo militarne nad Egiptem a potem.ustepstw polityczne. Barak ma rację.

  4. easyrider

    Nic im nie da tymczasowa kontrola. Tu już nie ma dobrego rozwiązania. Islam nigdy się z nimi nie zaprzyjaźni ani nie będzie nawet tolerował. Jeśli nie zostanie zneutralizowany całkowicie zawsze będzie stwarzał zagrożenie. Wiara, że jakieś półśrodki rozwiążą problem systemowy jest naiwna.

    1. bezreklam

      Raczej naiwne jest ze sie nie da dogadac. Przpomne - Arabia Saudjska glowny sojusznik USa w regionie ( A pzreciez morduja kobiety i maja szariar) Ostatio dogadali sie z Izealem. Azerbejdzan - isalmski atak na Armenie chrzejanska (tez dogaday z Izealem) Przkad CHin ktore pogdzily Iran i AS pokazuje ze ozna jak sie chce. Naiwnosc to myselnie ze wrogsoc jest wieczna - spojrz na Wietnam i USA

    2. easyrider

      Czas pokaże. USA z Wietnamem to był epizod w historii obu krajów. Znaczący ale epizod. Wrogość muzułmanów i Żydów jest wielowiekowa. Islam nie jest zdolny do dobrych stosunków z nie-islamem.

  5. bezreklam

    Jedna opcja to utworzenie 2 niepodegych panstw obok siebie. I nacisk by zyli w zgodzie. Kazda inna opcja prowdzi do Exterminacji gerra - i o to chodzi IZealowi by meic wiecej ziemi a nie sie dzielic. Dlatego to zbrodia. Zas swiat pownien naciskac na istnienie 2 krajow obok siebie tak jak kiedys bylo wstepnie obgadane. Zmusic Zydow do respektwania ustalen i dzialnia w tym kiernku. Inne opcje to zbrodia z opozninym zaplnem.

  6. rwd

    Aleksander pokazał co należy robić z węzłami gordyjskimi. Innego wyjścia nie ma.

Reklama