Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Okręty podwodne dla MW mogą być budowane w Polsce

Zakup okrętów podwodnych to jednostkowo najdroższy element programu modernizacji technicznej naszych sił zbrojnych. Koszty zakupu trzech OP można by jednak zmniejszyć budując je w polskich stoczniach. Problem jednak w tym, że wielu ludzi w Polsce wątpi w możliwość poprowadzenia u nas takiej inwestycji. Czy słusznie?

  • Elementy wykonywane przez polską stocznię (kolor zielony) podczas budowy pierwszego okrętu podwodnego serii. Kolor czerwony – elementy wykonane za granicą, kolor różowy – elementy wykonane za granicą przez polskich specjalistów – fot. M.Dura
    Elementy wykonywane przez polską stocznię (kolor zielony) podczas budowy pierwszego okrętu podwodnego serii. Kolor czerwony – elementy wykonane za granicą, kolor różowy – elementy wykonane za granicą przez polskich specjalistów – fot. M.Dura
  • Stopień polonizacji (kolor zielony) podczas budowy drugiego i trzeciego okrętu podwodnego prowadzonej w polskiej stoczni  – fot. M.Dura
    Stopień polonizacji (kolor zielony) podczas budowy drugiego i trzeciego okrętu podwodnego prowadzonej w polskiej stoczni – fot. M.Dura
  • fot. M. Dura
    fot. M. Dura

Podprogram Orka - będący częścią programu operacyjnego „Zwalczanie zagrożeń na morzu” zakłada dostarczenie do 2022 r dwóch okrętów podwodnych i trzeciego do 2025 r. Zgodnie z harmonogramem do 30 kwietnia br. Departament Strategii i Planowania Obronnego Ministerstwa Obrony Narodowej miał dokonać „…oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa m.in. w zakresie ustanowienia i utrzymania krajowego potencjału przemysłowego dedykowanego dla okrętu podwodnego”.

Następnie szef Inspektoratu Uzbrojenia miał powołać specjalną komisję odpowiedzialną za wypracowanie wniosku do Ministra Obrony Narodowej, w jakim trybie ten przetarg zostanie przeprowadzony: czy będzie to działanie w ramach tzw. BP (Bezpieczeństwa Państwa) (wtedy IU będzie procedował według Decyzji ministra ON nr 118), czy też będzie to przetarg zgodnie z tzw. PZP - prawem zamówień publicznych, na zasadach konkurencyjności, czyli w trybie przetargu ograniczonego albo negocjacji z ogłoszenia.

Wniosek ten jest o tyle ważny, że działając w ramach BP, czyli zgodnie z decyzją nr 118 bierze się pod uwagę offset. W przypadku trybu PZP offsetu nie ma. Tymczasem prawdopodobnie w dwóch ofertach zaproponowano duży udział polskiego przemysłu w realizacji tego kontraktu, a to oznacza, że jego opłacenie byłaby mniej uciążliwe dla budżetu, niż gdybyśmy budowali te okręty tylko za granicą.

Dlaczego nie?

Kiedy 1 kwietnia br., a więc jeszcze przed zakończeniem dialogu technicznego wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek poinformował, że okręty podwodne nie będą budowane w Polsce zapanowała konsternacja. Wtedy przecież nie były jeszcze znane wnioski z konsultacji przeprowadzonych przez Inspektorat Uzbrojenia z poszczególnymi oferentami oraz nawet nie rozpoczął prac Departament Strategii i Planowania Obronnego MON.

Tymczasem najważniejszym celem dialogu technicznego było rozpatrzenie możliwości ewentualnego „…alokowania budowy okrętów podwodnych w polskim przemyśle okrętowym,… czy to będzie tylko budowa sekcji, czy przeniesienie całej technologii, poprzez szkolenie potencjalnych pracowników stoczni za granicą przy budowie pierwszej jednostki i przeniesienie całej produkcji do Polski przy budowie dwóch następnych okrętów….”.

Nawet jeśli potraktujemy wypowiedź wiceministra jako przejęzyczenie to należy jednak przyznać, że 1 kwietnia br. powtórzył on to, co myśli bardzo wielu ludzi w Polsce. 

Nie mówimy przy tym o małych firmach, ale o wielkich koncernach, które doskonale wiedzą co robią i swoją pozycją na światowych rynkach gwarantują realizację zadania w terminie. Co więcej wiemy o zapewnieniu przynajmniej jednego z tych podmiotów, że cena za okręty podwodne budowane poza granicami i w Polsce pozostanie praktycznie taka sama. Niższe koszty pracy w Polsce zrekompensują bowiem koszty wyszkolenia stoczniowców, sprowadzenie technologii i wdrożenie standardów koniecznych w tego rodzaju operacjach.

Co możemy zyskać?

Zysk dostrzeżmy dopiero wtedy, gdy się zobaczy ile miejsc pracy zapewni się w Polsce na czas realizacji programu, ale również później - w procesie eksploatacji (a więc i remontów) już gotowych okrętów podwodnych. Wstępne szacunki pokazały, że ponad 60% prac przy budowie okrętów podwodnych jest możliwe do wykonania we wskazanej stoczni krajowej. Mówiąc jeszcze konkretniej - budowa okrętów Orka w Polsce może zapewnić do około 1000 miejsc pracy w polskim przemyśle i to na co najmniej 8 lat.

Jak widać za te same pieniądze można opłacić kilka milionów roboczogodzin robotnikom zagranicznym, a można też polskim. Jest to również decyzja, do których urzędów zostaną odprowadzone podatki.

Zyska państwo – zyska też przemysł. Polskie zakłady przemysłowe zaczną działać według zupełnie nowych procedur jakościowych, uzyskają dostęp do technologii i wprowadzą system kontroli, których wykorzystanie może pozwolić później na realizowanie zupełnie nowych, a równie skomplikowanych technicznie jak okręty podwodne projektów.

Zyskają również siły zbrojne, ponieważ automatycznie zostanie stworzone zaplecze techniczne dla okrętów podwodnych, pozwalające na realizowanie remontów i prowadzenie modernizacji. Uzyskana w ten sposób niezależność od innych państw pozwoli nam samodzielnie decydować o sposobie eksploatacji naszych jednostek pływających.

Co możemy zrobić w Polsce?

Szczegóły tego co możemy produkować w Polsce, uzyskane podczas dialogów technicznych, znają tylko specjaliści w Ministerstwie Obrony Narodowej. Nam udało się jednak zrobić zdjęcia z prezentacji, w której pokazano jaką część prac na jednym z typów proponowanych nam okrętów podwodnych można wykonać w polskich stoczniach. I o ile zakres tych prac (oznaczony kolorem zielonym) w przypadku pierwszej jednostki nie jest jeszcze zbyt duży, to w przypadku drugiej i trzeciej jednostki jest już inaczej.

Ale i przy pierwszym okręcie wkład ten nie będzie mały o czym świadczy kolor różowy - oznaczające te elementy okrętu, które będą wykonane przez naszych specjalistów poza granicami pod okiem specjalistów zagranicznych. Kolor czerwony na obu rysunkach to elementy, których budowy nie opłaca się prowadzić u nas, ze względu na koszty sprowadzenia technologii.

Tak jest np. w przypadku kadłuba mocnego (który powstaje z kilku sekcji złożonych ze stalowych pierścieni o tej samej średnicy i zamykających go grodzi dziobowej oraz rufowej), systemu AIP, wyrzutni torpedowych, czy systemów ratowniczych. Polski przemysł jest zdolny do wykonania konstrukcji stalowych innych niż kadłub mocny (łóż, zbiorników, pokładów, kiosku, itp.), wykonania i montażu wyposażenia stalowego (w tym tysięcy mocowań i fundamentów), z prefabrykacji i montażu rurociągów (z zachowaniem specjalnych procedur jakościowych), wykonania prac wyposażeniowych (łóż sekcji kadłuba), montażu urządzeń, układaniem kilometrów kabli, scalaniem sekcji itd.

Gawron a Orka

Na decyzję o budowie okrętu podwodnego w Polsce mają niewątpliwie wpływ złe doświadczenia z budowy, a właściwie „niebudowy” korwety Gawron. O ile jednak tam mieliśmy do czynienia z kupnem licencji i brakiem zarezerwowanych pieniędzy na cały program (według zasady – jakoś to będzie) o tyle w przypadku Orki można już wynegocjować transfer technologii zakładający pełną odpowiedzialność zagranicznego dostawcy za terminowe, zgodne z kontraktową ceną i z wymaganymi parametrami/osiągami wykonanie okrętów – co zresztą się nam proponuje.

Ryzyko związane z przystosowaniem, zarówno technicznym (infrastruktura i urządzenia) jak i organizacyjnym (nowe technologie, organizacja pracy, zapewnienie jakości) spoczywa wtedy na barkach dostawcy technologii. Z tym, że w tym wypadku nie ma już odwrotu i po podpisaniu kontraktu trzeba terminowo dokonywać płatności. Ale przecież zgodnie z deklaracjami resortu obrony pieniędzy na okręty ma nie zabraknąć. 

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama