Podprogram Orka - będący częścią programu operacyjnego „Zwalczanie zagrożeń na morzu” zakłada dostarczenie do 2022 r dwóch okrętów podwodnych i trzeciego do 2025 r. Zgodnie z harmonogramem do 30 kwietnia br. Departament Strategii i Planowania Obronnego Ministerstwa Obrony Narodowej miał dokonać „…oceny występowania podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa m.in. w zakresie ustanowienia i utrzymania krajowego potencjału przemysłowego dedykowanego dla okrętu podwodnego”.
Następnie szef Inspektoratu Uzbrojenia miał powołać specjalną komisję odpowiedzialną za wypracowanie wniosku do Ministra Obrony Narodowej, w jakim trybie ten przetarg zostanie przeprowadzony: czy będzie to działanie w ramach tzw. BP (Bezpieczeństwa Państwa) (wtedy IU będzie procedował według Decyzji ministra ON nr 118), czy też będzie to przetarg zgodnie z tzw. PZP - prawem zamówień publicznych, na zasadach konkurencyjności, czyli w trybie przetargu ograniczonego albo negocjacji z ogłoszenia.
Wniosek ten jest o tyle ważny, że działając w ramach BP, czyli zgodnie z decyzją nr 118 bierze się pod uwagę offset. W przypadku trybu PZP offsetu nie ma. Tymczasem prawdopodobnie w dwóch ofertach zaproponowano duży udział polskiego przemysłu w realizacji tego kontraktu, a to oznacza, że jego opłacenie byłaby mniej uciążliwe dla budżetu, niż gdybyśmy budowali te okręty tylko za granicą.
Dlaczego nie?
Kiedy 1 kwietnia br., a więc jeszcze przed zakończeniem dialogu technicznego wiceminister obrony narodowej Czesław Mroczek poinformował, że okręty podwodne nie będą budowane w Polsce zapanowała konsternacja. Wtedy przecież nie były jeszcze znane wnioski z konsultacji przeprowadzonych przez Inspektorat Uzbrojenia z poszczególnymi oferentami oraz nawet nie rozpoczął prac Departament Strategii i Planowania Obronnego MON.
Tymczasem najważniejszym celem dialogu technicznego było rozpatrzenie możliwości ewentualnego „…alokowania budowy okrętów podwodnych w polskim przemyśle okrętowym,… czy to będzie tylko budowa sekcji, czy przeniesienie całej technologii, poprzez szkolenie potencjalnych pracowników stoczni za granicą przy budowie pierwszej jednostki i przeniesienie całej produkcji do Polski przy budowie dwóch następnych okrętów….”.
Nawet jeśli potraktujemy wypowiedź wiceministra jako przejęzyczenie to należy jednak przyznać, że 1 kwietnia br. powtórzył on to, co myśli bardzo wielu ludzi w Polsce.
Nie mówimy przy tym o małych firmach, ale o wielkich koncernach, które doskonale wiedzą co robią i swoją pozycją na światowych rynkach gwarantują realizację zadania w terminie. Co więcej wiemy o zapewnieniu przynajmniej jednego z tych podmiotów, że cena za okręty podwodne budowane poza granicami i w Polsce pozostanie praktycznie taka sama. Niższe koszty pracy w Polsce zrekompensują bowiem koszty wyszkolenia stoczniowców, sprowadzenie technologii i wdrożenie standardów koniecznych w tego rodzaju operacjach.
Co możemy zyskać?
Zysk dostrzeżmy dopiero wtedy, gdy się zobaczy ile miejsc pracy zapewni się w Polsce na czas realizacji programu, ale również później - w procesie eksploatacji (a więc i remontów) już gotowych okrętów podwodnych. Wstępne szacunki pokazały, że ponad 60% prac przy budowie okrętów podwodnych jest możliwe do wykonania we wskazanej stoczni krajowej. Mówiąc jeszcze konkretniej - budowa okrętów Orka w Polsce może zapewnić do około 1000 miejsc pracy w polskim przemyśle i to na co najmniej 8 lat.
Jak widać za te same pieniądze można opłacić kilka milionów roboczogodzin robotnikom zagranicznym, a można też polskim. Jest to również decyzja, do których urzędów zostaną odprowadzone podatki.
Zyska państwo – zyska też przemysł. Polskie zakłady przemysłowe zaczną działać według zupełnie nowych procedur jakościowych, uzyskają dostęp do technologii i wprowadzą system kontroli, których wykorzystanie może pozwolić później na realizowanie zupełnie nowych, a równie skomplikowanych technicznie jak okręty podwodne projektów.
Zyskają również siły zbrojne, ponieważ automatycznie zostanie stworzone zaplecze techniczne dla okrętów podwodnych, pozwalające na realizowanie remontów i prowadzenie modernizacji. Uzyskana w ten sposób niezależność od innych państw pozwoli nam samodzielnie decydować o sposobie eksploatacji naszych jednostek pływających.
Co możemy zrobić w Polsce?
Szczegóły tego co możemy produkować w Polsce, uzyskane podczas dialogów technicznych, znają tylko specjaliści w Ministerstwie Obrony Narodowej. Nam udało się jednak zrobić zdjęcia z prezentacji, w której pokazano jaką część prac na jednym z typów proponowanych nam okrętów podwodnych można wykonać w polskich stoczniach. I o ile zakres tych prac (oznaczony kolorem zielonym) w przypadku pierwszej jednostki nie jest jeszcze zbyt duży, to w przypadku drugiej i trzeciej jednostki jest już inaczej.
Ale i przy pierwszym okręcie wkład ten nie będzie mały o czym świadczy kolor różowy - oznaczające te elementy okrętu, które będą wykonane przez naszych specjalistów poza granicami pod okiem specjalistów zagranicznych. Kolor czerwony na obu rysunkach to elementy, których budowy nie opłaca się prowadzić u nas, ze względu na koszty sprowadzenia technologii.
Tak jest np. w przypadku kadłuba mocnego (który powstaje z kilku sekcji złożonych ze stalowych pierścieni o tej samej średnicy i zamykających go grodzi dziobowej oraz rufowej), systemu AIP, wyrzutni torpedowych, czy systemów ratowniczych. Polski przemysł jest zdolny do wykonania konstrukcji stalowych innych niż kadłub mocny (łóż, zbiorników, pokładów, kiosku, itp.), wykonania i montażu wyposażenia stalowego (w tym tysięcy mocowań i fundamentów), z prefabrykacji i montażu rurociągów (z zachowaniem specjalnych procedur jakościowych), wykonania prac wyposażeniowych (łóż sekcji kadłuba), montażu urządzeń, układaniem kilometrów kabli, scalaniem sekcji itd.
Gawron a Orka
Na decyzję o budowie okrętu podwodnego w Polsce mają niewątpliwie wpływ złe doświadczenia z budowy, a właściwie „niebudowy” korwety Gawron. O ile jednak tam mieliśmy do czynienia z kupnem licencji i brakiem zarezerwowanych pieniędzy na cały program (według zasady – jakoś to będzie) o tyle w przypadku Orki można już wynegocjować transfer technologii zakładający pełną odpowiedzialność zagranicznego dostawcy za terminowe, zgodne z kontraktową ceną i z wymaganymi parametrami/osiągami wykonanie okrętów – co zresztą się nam proponuje.
Ryzyko związane z przystosowaniem, zarówno technicznym (infrastruktura i urządzenia) jak i organizacyjnym (nowe technologie, organizacja pracy, zapewnienie jakości) spoczywa wtedy na barkach dostawcy technologii. Z tym, że w tym wypadku nie ma już odwrotu i po podpisaniu kontraktu trzeba terminowo dokonywać płatności. Ale przecież zgodnie z deklaracjami resortu obrony pieniędzy na okręty ma nie zabraknąć.
pytax
Dlaczego amerykanie nie są zaintereowani aby sprzedać nam coś swojego ?
melwit
Amerykanie nie budują okrętów podwodnych z napędem klasycznym
ars
Zakup takiego gotowego systemu bez dostępu do technologi (kody dostępu, pełny wgląd w dokumentację techniczną, wszelkie remonty i przeglądy wykonywane w naszym kraju przez naszych techników) to przyzwolenie i możliwość szpiegowania tego systemu. Więc nigdy go nie będziemy mogli skutecznie ukryć i zawsze istnieje możliwość wyłączenia tego zestawu bez naszej wiedzy i zgody, w najmniej oczekiwanym przez nas momencie. Zakup takiego systemu bez pełnego dostępu do kodów źródłowych powoduje to że możemy i z pewnością będziemy poprzez taki system podsłuchiwani, podglądani słowem pełna inwigilacja najbardziej newralgicznego zestawu obrony naszego kraju. Z tak zakupionym sprzętem niezależnie od kogo żeby nie wiem jak był on atrakcyjny technologicznie jesteśmy jak silny lew lecz niestety lew w baaardzo małej klatce, nad którą zupełnie nie mamy kontroli. Czy jest sens kupować taki sprzęt? Przecież to groźba ciągłego wieloletniego szantażu politycznego. Więc myślmy i kupujmy sprzęt wojskowy jak ludzie wolni nie jak niewolnicy i pachołki jakiegoś mocarstwa, jakiegoś kraju. Polacy obudźmy się chociaż przy zakupie tego sprzętu. Żaden sojusz nie trwa wiecznie, więc tym bardziej potrzebna jest wizja wolnego człowieka przy takim zakupie. Powinniśmy taki sprzęt robić w kraju, jest zbyt cenny i drogi byśmy zachowywali się jak Mozambik i Madagaskar. Jeśli w przetargu zdecydowanie zaznaczymy pełny dostęp do wszelkiej technologi na okręcie i produkcję w naszym kraju to to dostaniemy, a w ramach offsetu zaznaczyć budowę zakładu i hal z wyposażeniem do produkcji. Skoro inni tak robią to i my również pomimo że dziś nie umiemy to się nauczymy. Inni także nie umieli ale dzięki mądremu przetargowi i offsetowi nauczyli się. Taki przetarg musi być jednak od początku legalnie pod nadzorem ABW a wszystkie spotkania nagrywane i analizowane by ustrzec się od lobbingu i przekupstwa. Ci co sprzedają tez im zależy żeby sprzedawać nie tylko nam zależy.
Nipponto
Masz całkowitą racje
ars
Uważam że to iż Polska nigdy nie skonstruowała ani nie wykonywała okrętów podwodnych w niczym nam nie uwłacza. W zaistniałej obecnie sytuacji politycznej duża część naszego społeczeństwa zrozumiała że pomimo pozorów bezpieczeństwa wystarczy kilka tygodni by ta sytuacja zmieniła się diametralnie. Iluzja pokoju i bezpieczeństwa zamienić się może w wojnę w najmniej korzystnym dla nas momencie. Dzięki tej sytuacji nasi rodacy ocknęli się wreszcie i zrozumieli że traktaty bezpieczeństwa i obietnice sojusznicze to nie to samo co posiadanie krajowych zdolności odstraszania. Plany zakupu kilku okrętów podwodnych są szansą na pozyskanie przez nasz przemysł technologii i umiejętności których dotychczas nie posiadaliśmy. Okręty które planujemy pozyskać są tak drogie tak kosztowne że plany tych którzy chcieliby by Polacy byli tylko użytkownikami okrętów bez dostępu do technologii i kodów dostępu graniczy z szaleństwem i działaniem na szkodę naszego kraju. Na rynku światowym jest niewielu takich których stać na zakup nowoczesnych okrętów podwodnych. W związku z zaistniałą sytuacją jest zasadne że tym bardziej powinniśmy taki sprzęt robić w kraju, jest zbyt cenny i drogi byśmy zachowywali się jak zastraszeni niewolnicy. Jeśli w przetargu zdecydowanie zaznaczymy pełny dostęp do wszelkiej technologi na okręcie i produkcję w naszym kraju to to na pewno dostaniemy, a w ramach offsetu zaznaczyć budowę zakładu i hal z wyposażeniem do produkcji. Przyjadą specjaliści z kraju w którym dokonamy zakupu i w ramach umowy i offsetu przekażą nam technologię i tajemnice produkcji. Przecież my nie chcemy jałmużny. Za wszystko zapłacimy niewyobrażalne sumy pieniędzy. Tylko myśleć należy w kategoriach dobra naszego kraju i naszego bezpieczeństwa a do takiej wizji potrzebni są ludzie odważni i ludzie wolni. Skoro inni tak robią to i my również pomimo że dziś nie umiemy to się nauczymy i będziemy mieli sprzęt strategiczny nad którym mamy kontrole.
polaczek od 29 lat
Co możemy zrobić w Polsce? okopac sie zrobic kupe i wywiesic biala flage
Baca
Polski przemysl stoczniowy nigdy nie zbudowal okretu podwodnego, pomimo ze pierwsze okrety pochodza z okresu I wojny swiatowej. Produkowali je Niemcy. Zawsze myslalem ze Polska jest 100 lat za Murzynami, faktycznie, w setna rocznice wybuchu I WS myslimy o tym zeby zalozyc montownie takich okretow. Przed II WS zakupilismy holenderskie okrety podwodne "oceaniczne", obecnie posiadamy okret radziecki, ktory jest dosc dobry typu Kilo. Jesli nie mamy specjalistow, to trzeba ich podkupic za granica, niewazne czy w Rosji, czy w Niemczech. Zaloze sie te tu i tu pracuja jacys Polacy. Moze nie w biurach konstrukcyjnych, ale w montowniach z pewnoscia. Mozna rowniez wykrasc plany i uczyc sie od podstaw. Ale potem bedzie, ze prototyp Gawron kosztuje tyle co 4 okrety tego typu w USA i dalej nie gotowy. Kiedys w Swidniku produkowano bardzo dobre szybowce w ilosci 4 sztuk miesiecznie. Po wygranych zawodach ogolnoswiatowych Amerykanie wykupili prawa do produkcji i na kredycie uruchomili po 3 miesiacach produkcje szybowcow w ilosci 100 miesiecznie.
wolf
dlaczego u nas nie konstruuje się rakiet kosmicznych, samochodów mercedes, samolotów pasażerskich i co więcej też ich się nie buduje????????????????? Bo nie potrafimy tego zrobić!!!!!!! więc albo będzie gówn...y efekt albo na koniec i tak trzeba będzie fachowców zaprosić i wyjdzie 5 razy drożej. Zostawmy te bajki że nasz przemysł to ach, och, super myśl i tak dalej.... Przez 25 lat transformacji co wymyślił nasz przemysł? Co świat kupił? Samoloty? Czołgi? Może artyleria? Może rakiety? A chcą się brać za najbardziej zaawansowany system uzbrojenia. Wiecie jak będzie, najpierw powstaną spółki z zarządami, później politycy zrobią badania, projekty przygotowawcze, cuda na kiju i po 15 latach będziemy mieli wadliwe okręty. Przecież mając ruskie podwozie, gotową brytyjską wieżę KRABA składali 20 lat i jeszcze nie mają do niego amunicji, pistolety WIST z wypadającymi magazynkami, rakiety spike, które u nas składane dymią jak petarda na sylwestra, PT-91....przecież on wygląd jak czołg z zamierzchłej epoki. Nie potrafimy zrobić, kupujemy i targujemy się techonogie - materiałowo serwisową.
Miroo
wolfie - pisałem do Ciebie w odpowiedzi ale moderator forum nie przepuścił mojej poprzedniej odpowiedzi... nie mam siły pisać od nowa..
Ja
Wolf, czlowieku. Oczywiscie ze potrafimy. Poczytaj sobie zreszta powyzsze posty. Problemem nie sa polscy inzynierowie czy robotnicy. Problemem sa "politycy" ktorzy likwiduja polski przemysl.
Gość
Nie jestem pewien czy wydanie tak ogromnych pieniędzy na okręt bez rakiet manewrowych jest uzasadnione. To będzie sprzęt nie w pełni wykorzystywany. Jeżeli mamy kupić broń to taką, która ma odstraszać. A jak nam chodzi o rakiety o mniejszym zasięgu to po co nam tak drogie okręty. za mniejsze pieniądze obronę naszych wód załatwią to jednostki kilkakrotnie tańsze.
kapral rezerwy
Niedawno na wybrzeżu utworzyliśmy Dywizjon Rakietowy a planuje się budować jeszcze jeden. Czy to jest za mało do odstraszania?- musi to robić okręt podwodny?- amoże okręt ma inne zadanie niż straszenie?
Świerszcz
W latach 30 tych zamówiliśmy okręty w Holandii, potem w PRL braliśmy od Rosji. Po co się w to pchać skoro nie mamy najmniejszego doświadczenia w tej materii. Rządzą prawa rynku i zamawia się tam gdzie taniej i lepiej wykonają. Z szacunkiem do ambicji , to są wyborcze ? fantasmagorię. Niestety nie szanuje się u nas państwowych pieniędzy...
stoczniowiec
Podczas II-giej wojny światowej w Gdyńskiej stoczni, polscy robotnicy pod nadzorem niemieckich fachowców, budowali podwodne U-boty seryjnie. Nawet, pomimo bombardowania stoczni przez brytyjczyków nikt nie mówił że "się nie da".
Obserwator
Witam. jedna prośba do Autora: proszę nie używać pokrętnych zwrotów typu:"... złe doświadczenia z budowy, a właściwie „niebudowy” korwety Gawron." Osoby zainteresowane tematem wiedzą, że główną przyczyna niepowodzenia był sposób finansowania projektu przez MON - zwłaszcza byłego Ministra ON - Klicha. To w gruncie rzeczy jedyne zagrożenie dla każdego z realizowanych dla MW RP projektów. Należałoby w końcu zerwać z propagowanym - także przez Posła Rozenka - poglądem o GAWRONIE jako o kupie złomu. Problemem jest konsekwencja i prawidłowe/pewne finansowanie każdego projektu.
Pracownik Wojska
Decyzja o wyborze systemu pola walki - czyli o uzbrojeniu okrętu została podpisana dopiero w ub. roku, bo wcześniej Klich bał się podpisać decyzji.
MarcinGK
Wystarczy przyjrzeć się jak to się innym "udawało" wyprodukować własne okręty podwodne zaczynając od zera. Transfer technologij, nadzór zagranicznych specjalistów itp... W doku wygląda że wszystko w porządku a potem, podczas prób morskich okręt za bardzo hałasuje bo jest problem z mocowaniem diesli do pokładu albo system pomp do zbiorników balastowych ma jakąś wadę. Powodzenia w rozbieraniu okrętu na części w celu znalezienia JEDNEJ wady.
say69mat
Niestety, pojęcie 'kultura techniczna' wyraźnie przegrywa z pojęciem 'priorytety polityczne' i 'duma narodowa'. No i w efekcie mamy prawie ... 'żelazko', którego sprawność jako środka walki. Jest równa sprawności 'żelazka' na polu walki.
Gość
Okręty podwodne bez rakiet manewrowych, to niepotrzebny wydatek pieniędzy. Ktoś pisze że bez tych rakiet też się przydadzą ,może i przydadzą ,ale w kontekście sumy jaką mamy za te okręty płacić to bez tych rakiet się nie opłaca. Można kupić małe nawodne jednostki rakietowe i na wartości bojowej jeszcze zyskamy a za kilkaset milionów które pozostanie zmodernizujemy coś jeszcze w naszym wojsku.
ryszard56
po co okrety bez rakiet manewrujacych???????
Miroo
bez rakiet odpalanych z pod wody okręty podwodne też są przydatne... wprawdzie lepiej jest przewidzieć wcześniej i od początku coś zaplanować czyli kupić od razu z okrętami takie rakiety, ale przecież w przyszłości również będzie można je dokupić..
bolo27
Do 2025 roku granica miedzy Niemcami a Rosja bedzie przebiegac wzdluz koryta Wisly
Guma
wykluczenie polskiego przemysłu z głównych zadań modernizacyjnych polskiej armii to chyba nie przypadkowe działanie naszego rządu a w szczególności generalicji ... wszystkich inaczej myślących o modernizacji i zakupach uzbrojenia udało się wydalić poza struktury decyzyjne ...
DARO
Oczywiście że budować w Polsce!!! Według mnie 4 okręty podwodne oczywiście z rakietami oraz 6 Gawronów (zastąpić nimi fregaty OHP, Kaszuba oraz w dalszej perspektywie Orkany) i nasza Marynarka Wojenna będzie miała 10 pełnowartościowych okrętów bojowych w 2 typach (a nie 10 różnych rodzajów)!!!
Kimbi
A proszę mi wytłumaczyć, czy dla trzech okrętów opłacalna jest budowa linii produkcyjnej w Polsce??? Bo na budowę na eksport nie ma co marzyć, żaden z producentów nie da nam licencji. Z czego zatem po zakończeniu budowy będą utrzymywać się załogi tych linii? Może bardziej, niż w kierunku montażu - tak, montażu tylko i wyłącznie - powinniśmy iść w kierunku pozyskania nie zdolności do budowy, ale do serwisowania tak, żeby wykorzystać maksymalnie polski przemysł w utrzymywaniu sprawności technicznej okrętów.
J-23
to dlaczego Szwedzi ,walczą jak lwy o odzyskanie stoczni ,aby móc budować dwa okręty podwodne ? bo wiedzą ,że na tym można zarabiać duże pieniądze , myślenie nie boli
ryszard56
a gdzie rakiety manewrujące
Armia cieciow
W obcych magazynach.
skiud
Jakoś cienko widzę taka budowę. Przy ogromie nakładu prac przygotowawczych, okaże się, że pierwszy okręt podwodny wejdzie do służby minimum za 20 lat. I będzie wtedy tyle wart, co dziś Gawron, przerobiony wkrótce na Ślązaka.
brader
"Polski przemysł jest zdolny do wykonania konstrukcji stalowych innych niż kadłub mocny" - ciekawe na jakiej podstawie stwierdził to autor....znam przynajmniej 2 stocznie które mają sprzęt i ludzi aby takie kadłuby wykonać. Brak jedynie sprzętu do wykonania półsfer, ale kupić odpowiednią wyoblarkę też można.
bmc3i
Niestety spawanie kadłubow okreetow podwodnych, to nie to samo co spawanie kadłubów drobnicowców. Poza tym okrety podwodne to nie tylko kadłuby - to przede wszystkim cały system rurociagów, ktore z racji bezposredniego kontaktu z wodą morska i zwiazanym z nia ciśnieniem, musz byc tak samo odporne jak kadłub sztywny.
brader
"Polski przemysł jest zdolny do wykonania konstrukcji stalowych innych niż kadłub mocny" - znam dwie stocznie które z powodzeniem mogą wykonać ten kadłub, brak wyoblarki do półsfer, ale ją też można kupić. Polskie stocznie mogły by wykonać kompletny kadłub, montując odpowiednie wyposażenie z zewnątrz. Tylko, że wtedy nikt by nie zarobił na prowizji, jak przy projektach związanych z energią atomową w Polsce.
xw
Wykonanie kadłuba mou (do tego materiał jest trochę specyficzny i wymaga nagrzewania). W sieci są dostępne zdjęcia takich urządzeń, jeśli mnie pamięć nie myli. Gdzieś wyliczono, że zakup linii do produkcji kadłuba mocnego zwraca się po budowie kadłubów ponad 10 okrętów. Grodzie zamykające kadłub to chyba jeszcze wyższa szkoła jazdy, nie wszystkie "aspirujące" do budowy OOP stocznie są w stanie sobie z tym poradzić, jak czasami słychać.
Miroo
Chciałbym aby Polska nawet pod nadzorem zza granicy (już nie marzę nawet o samodzielności bo to nie możliwe) mogła zbudować te okręty u siebie... Zawsze jestem zwolennikiem zrobienia u siebie więcej niż mniej (dlatego wkurzyła mnie sprzedaż w ramach odwróconego do góry nogami tzw "offsetu" polskich zakładów lotniczych w zamian za zakup przez nas samolotów)... Ale spójrzmy realnie obecnie: tak zaawansowanych technologicznie produktów, tak złożonych zbudować nie jesteśmy w stanie... O ile mógłbym zrozumieć chęć budowy czołgów (stopień skomplikowania mniejszy, potem produkcja powtarzalna kilkuset sztuk) i okrętów nawodnych (nie dużych) czy nawet samolotów i śmigłowców (pod warunkiem nadzoru z zza granicy) o tyle aż tak skomplikowanego systemu jakim jest okręt podwodny, gdzie jednak powtarzalność jest mniejsza, a dokładność wymagana i staranność wielka - to przysięgam - po moich komentarza wiecie, że jestem ambitny, kibicuję naszemu przemysłowi, europejskiemu przemysłowi, Polsce i Europie - ale spójrzmy prawdzie w oczy: nie jesteśmy w stanie... Nawet jeśli się to uda... to w wielkich bólach, z dużymi kłopotami i wpadkami... przez to pewnie nawet drożej niż we właściwej stoczni itp... Co zatem proponuję? Offset - ale tak prawdziwy i normalny - transakcja kompensacyjna z prawdziwego zdarzenia a nie tak idiotyczne rozliczenia jak przy F-16 czy CASA-295... Jeśli mamy wydać na to X kwotę, to zadbajmy aby polscy poddostawcy dostarczyli np 30% elementów (Ale ich jakość muszą sprawdzić producenci okrętów i potem za nią odpowiadać) albo aby umieścili produkcję części elementów w Polsce.. albo aby musieli zainwestować w naprawdę nowe przedsięwzięcia albo dokonać części montażu (ale na swoją odpowiedzialność) w Polsce... Oczywiście serwisowanie, dostęp do oprogramowania i możliwość samodzielnych zmian - do tego musimy mieć prawo (bez względu na to, czy faktycznie będziemy mieli nawet takie możliwości techniczne - zapisane w kontrakcie prawo takie musi być).. Myślę, że w tej sprawie to jest to, na co nas realnie stać i o co się starać.. na udziale w produkcji na poziomie 30% wartości pieniężnej albo pracochłonności i zapewnienie większości serwisu....
Michał
Chcecie by MW RP posiadała nowe okręty podwodne? To w żadnym razie nie budujcie ich w Polsce! Bo skończą jak Gawron! Jak się zamówi za granicą to nasz rząd się z tego nie wycofa bo będzie wstyd i kary a jak będą budowane w PL to zaraz znajdzie się jakiś psychiatra co wymyśli by budować je beznakładowo itp! Nie dla pomysłu budowy okrętów podwodnych w Polsce! Póki nasze "elity polityczne" nie dorosną do odpowiedzialności za kraj i jego bezpieczeństwo!
Gość
Przy tak dużym bezrobociu w Polsce nie wyobrażam sobie by ktoś zadecydował by okręty powstały nie w Polsce. Po drugie okręty podwodne bez rakiet manewrujących są Polsce nie potrzebne. Wydać na nie tak ogromne pieniądze i w razie wojny można będzie je tylko częściowo wykorzystywać, to czysta utopia. Jak mają te okręty być bez rakiet manewrujących, to lepiej już reaktywować program Gawron.
pól źartem ,pól serio ale z prawej flanki
1) jeden OP - wyrzucenie kasy w pólnocno i śródziemnomorskie patrole 2) drugi OP - marzenia resortu ,które moga sie spelnić tylko warunkowo 3) trzeci OP - fantasmagorie Pana ministra Siemoniaka o których zapomni zaraz po wyborczej pobudce.
xxx2
Tylko nie to! Stocznia upadnie 10 razy w trakcie budowy i nasze wnuki tych okrętów nie zobaczą!