Geopolityka
"Obrona przez atak". Indie wzmacniają siły na granicach z Chinami
W ciągu ostatnich miesięcy Indie przesunęły na himalajską granicę z Chinami ponad 50 tysięcy dodatkowych żołnierzy. Siły te to przede wszystkim doświadczeni żołnierze zaprawieni w walkach na pograniczu z Pakistanem – donosi agencja Bloomberg powołując się na anonimowe źródła w indyjskich siłach zbrojnych. Ich przekierowanie idzie w parze z przynajmniej częściowym odprężeniem stosunków z Islamabadem, w imię uzyskania równowagi a nawet przewagi nad nowym „głównym przeciwnikiem” Indii.
Zmiana następuje pomimo tego, że Indie stoczyły z Chinami tylko jedną wojnę i to w odległym 1962 roku, podczas gdy z Pakistanem stoczono od tego czasu aż trzy – w 1965, 1971 i 1999 roku, a incydenty, w tym walki samolotów bojowych obydwu państw zdarzały się praktycznie przez cały czas.
Stosunki z Chińską Republiką Ludową uległy znacznemu pogorszeniu w wyniku nasilających się incydentów w przeciągu ostatniego roku. Najbardziej znanym była „bitwa” w Himalajach w czerwcu 2020 roku, w której zginęło 20 indyjskich żołnierzy i co najmniej czterech chińskich (do tylu przyznała się ChRL w oficjalnym komunikacie). Była to jednak tylko jedna z licznych przepychanek w Himalajach, w których wyniku szacuje się, że Indie utraciły kontrolę nad około 300 km kwadratowymi terytorium.
Indie nie pozostają jednak bierne. Przekierowanie sił oznacza ich wzmocnienie na trzech himalajskich odcinkach o około 30-40 proc. – do około 200 tysięcy. Chociaż oficjalne nie przyznaje tego ani indyjski rząd ani wojsko, to przeniesione siły uzyskały zdolność do prowadzenia działań ofensywnych. Na granicy pojawiły się wyspecjalizowane oddziały aeromobilne, łatwe do przerzucania śmigłowcami pomiędzy himalajskimi dolinami i wspierane przez lekkie haubice M777, także przystosowane do przerzucania drogą powietrzną. Uzyskane zdolności mają umożliwiać "obronę poprzez atak".
W leżącym na północy regionie Ladakh, w którym doszło rok temu do słynnej krwawej potyczki, nastąpiło największe przemieszczenie jednostek naziemnych. Wśród dodatkowych 20 tys. ludzi przeważa piechota górska lub przynajmniej po aklimatyzacji do warunków wysokogórskich. Żołnierze ci to weterani niespokojnego pogranicza z Pakistanem.
Czytaj też: Indie zwracają Rosji atomowy okręt podwodny
Na środkowym odcinku granicy – płaskowyżu na południe od Tybetu – wojsko wzmocniło lokalne grupy paramilitarne. Bloomberg przypomina też o rozmieszczeniu w okolicy granicy dodatkowych indyjskich jednostek lotniczych w tym najnowszych w arsenale samolotów wielozadaniowych Rafale. Oprócz tego przy granicy z ChRL pojawiły się tez inne eskadry samolotów bojowych w tym morskie MiGi-29K i dodatkowe Su-30MKI.
Wszystko to przy jednoczesnej rozbudowie sił chińskich po drugiej stronie granicy, gdzie tworzone są umocnienia i rozbudowywane bazy lotnicze i przerzucane dodatkowe jednostki „dwusilnikowych myśliwców”, co w praktyce oznacza przede wszystkim maszyny rodziny Su-27. Wszystko to ma zdaniem Bloomberga zwiększać zagrożenie rozpoczęcia konfliktu zbrojnego, który mógłby się zacząć od – coraz bardziej prawdopodobnego - incydentu granicznego.
Czytaj też: Indie kupią 1700 czołgów. Zestrzelą drony?
Nie musi od zresztą dokonać się koniecznie w Himalajach. Jak donosi Bloobmberg zwiększyła się w ostatnich miesiącach także aktywność indyjskiej marynarki wojennej, która… monitoruje chińską żeglugę. Hindusi mają analizować przepływy chińskich zasobów energetycznych idących statkami z kierunku Bliskiego Wschodu i analizować skalę chińskiego importu i eksportu idącego tą drogą. W razie konfliktu, Indie mogłyby się pokusić o przecięcie większości chińskiego handlu co mogłoby oznaczać duże kłopoty dla Państwa Środka. Oczywiście pod warunkiem że taką blokadę morską udałoby się utrzymać.