Niemcy wstrzymują część działań, wykonywanych na co dzień w ramach kontyngentu wojskowego rozlokowanego w Mali. Chodzi o działania rozpoznawcze i loty z użyciem śmigłowca Ch-53. Następuje to w związku z działaniami junty wojskowej względem całej misji ONZ MINUSMA. Lecz dla Niemców kluczowe stało się przede wszystkim stworzenie przez malijskich dowódców kolejnych problemów w zakresie wydawania pozwoleń na wcześniej zaplanowane loty transportowe.
Reżim malijski ogranicza również dostępność do infrastruktury lotniskowej dla misji. W Mali, z której powoli wycofują się już całe francuskie siły, służy nadal ok. 1 tys. Niemców. Berlin deklaruje możliwość dalszej obecności swoich żołnierzy, ale jedynie w sytuacji zmiany postawy malijskiej junty. W sumie MINUSMA ma dysponować siłami rzędu 12 tys. żołnierzy, ale przy potencjalnym wycofaniu się Niemców nastąpiłoby znaczne osłabienie zdolności do działania sił ONZ. Szczególnie, iż decyzja Berlina zapewne spotkałaby się z reakcją innych państw nadal wspierających MINUSMA. Co więcej, już wcześniej wskazywano, że brak Francuzów i ich zaplecza będzie wielkim osłabieniem działań w Mali i należy zastanowić się jak wypełnić powstałą lukę. Zaś wkład niemiecki miał być bardzo istotny np. w przestrzeni gromadzenia danych ISR na potrzeby całej aktywności MINUSMA. Brak odpowiedniego rozpoznania i analizy danych może przełożyć się na problemy bezpieczeństwa wszystkich, uczestniczących w misji kontyngentów.
Czytaj też
O dalszej niemieckiej obecności wojskowej w Mali mają rozmawiać niemiecka minister obrony Christine Lambrecht oraz jej malijski odpowiednik płk Sadio Camara. Niemiecka szefowa resortu miała zarzucić władzom w Bamako nieprzestrzeganie dotychczasowych umów. Przy czym, strona niemiecka podkreśla, że nie będzie kontynuować misji w warunkach, gdy lokalne władze nie chcą pomocy. W dodatku, MINUSMA musi sobie radzić z kolejnymi prowokacjami wobec żołnierzy służących w tej misji. Dobitnym przykładem było zatrzymanie 49 wojskowych pochodzących z Wybrzeża Kości Słoniowej, którzy według reżimu z Bamako (stolica Mali) mieli być najemnikami. Również żołnierze z Niemiec byli nękani przez władze junty, co wywołało redukcję sił dyslokowanych do Mali.
Jednocześnie, gdy junta utrudnia działania misji, to w żadnym razie nie zniknął jej główny powód działania. Na terytorium malijskim nadal odnotowywane są akty terroru ze strony islamistów. Niedawno doszło do ataku terrorystycznego na wojska malijskie w Tessit, skutkiem czego było ponad czterdzieści ofiar. Szczególnie niebezpieczne jest poruszanie się transportem kołowym po rejonach wysokiej aktywności organizacji terrorystycznych, gdzie kolumny mogą być rażone minami pułapkami czy IED (tzw. ajdik). Stąd też, nie zaskakuje mocna reakcja Berlina uwypuklająca kwestie odmów lotów. Nawet jeśli prawdziwe powody odnoszą się do szerszego spektrum działań władz wojskowych w Mali.
Czytaj też
Mali, po kolejnym w ostatnich latach (od 2012 r. obserwowane były trzy zamachy stanu) wojskowym zamachu stanu zbliżyło się do Rosji. Sięgając zarówno po wsparcie najemników, tzw. wagnerowców, ale też czerpiąc z rosyjskiej pomocy materiałowej. Co ciekawe, nawet w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę, Kreml stara się wypełniać zobowiązania w zakresie eksportu do Mali śmigłowców wojskowych, a niedawno również samolotów bojowych (rosyjskie źródła mówią o przekazaniu maszyn Su-25 jak i L-39, z czego te ostanie można było zobaczyć na oficjalnych zdjęciach). Jednocześnie, tzw. wagnerowcy mieli odcisnąć już swoje krwawe piętno na terytorium malijskim. Są bowiem podejrzewani o przeprowadzenie ataków na ludność cywilną, we współpracy z jednostkami wojsk malijskich.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie