Niemcy niezadowoleni z Merza. Nowy kanclerz będzie z AfD?

Dwa tygodnie temu minęło 100 dni od powołania nowego rządu kanclerza Friedricha Merza, nie ma on jednak wielu powodów do radości. Jedynie 29% badanych twierdzi, że są zadowoleni z działań aktualnego lidera. Czy tak słabe wyniki mogą zwiastować kolejne przyspieszone wybory?
Ciemne chmury zbierają się nad aktualnym kanclerzem Niemiec i ciężko szukać pochwał wśród samych Niemców. Według sondażu przeprowadzonego przez instytut Forsa dla stacji telewizyjnej RTL w drugim tygodniu sierpnia 2025 roku, łączne poparcie dla partii tworzących koalicję rządzącą (CDU/CSU i SPD) osiągnęło rekordowo niski poziom 37%. Poparcie dla CDU/CSU spadło do 24%, a SPD notuje około 13%.
Dodatkowo zaufanie społeczne do zdolności rządu do rozwiązywania problemów Niemiec jest niskie – tylko 19% Niemców uważa, że CDU/CSU jest w stanie skutecznie sprostać wyzwaniom kraju. W lipcu 2025 roku sondaż Forsa wskazywał, że zadowolenie z pracy kanclerza Merza wyrażało jedynie 32% respondentów, podczas gdy 64% oceniało jego urzędowanie negatywnie, co oznacza wzrost niezadowolenia o 15 punktów procentowych w porównaniu z czerwcem.
Jeśli mowa o poparciu poszczególnych grup wyborców, to tu również pojawia się znaczący problem. Na pytanie „Czy jest Pan/Pani zadowolony/a z dotychczasowej pracy Kanclerza Friedricha Merza?” Jednie 72% wyborców CDU/CSU stwierdziło, że tak. Wyborców SPD już tylko 36%. Z kolei opozycja w lwiej części nie popiera obecnego kursu, gdzie poparcie dla Merza wynosi kolejno 20% (Zieloni), 10% (Linke) i 3% (AfD).
Społeczeństwo niemieckie nie widzi przed sobą też dobrych perspektyw w gospodarce. Tylko 14% obywateli Niemiec spodziewa się obecnie poprawy warunków gospodarczych w Niemczech - czyli o 4 punkty procentowe mniej niż w poprzednim tygodniu. Jest to najniższy jak dotąd wynik w tym roku - cztery i pół raza więcej (62%) spodziewa się pogorszenia. 22% nie spodziewa się żadnej zmiany sytuacji gospodarczej.
Czytaj też
Koalicja się rozpadnie?
W barometrze padło także pytanie o to, jak Niemcy postrzegają stabilność aktualnej koalicji rządzącej. Jedynie 52% ankietowanych wskazało, że CDU/CSU i SPD utrzyma się do końca kadencji, czyli wiosny 2029 roku. Z kolei 43% stwierdza, że dojdzie do jej rozpadu, co może skutkować przyspieszonymi wyborami. Największe poparcie dla takiego obrotu spraw wyraża Alternatywa dla Niemiec. Aż 74% zwolenników tej partii uważa, że dojdzie do rozłamu w rządzie.
Fakt ten nie dziwi, gdy spojrzy się na aktualne sondaże. Wedle sondy z minionej niedzieli (tj. 24.08) Alternatywa dla Niemiec cały czas utrzymuje się na pozycji lidera z wynikiem 26%. Drugie miejsce zajmuje CDU/CSU, które zatrzymało się na poziomie 24-25% poparcia. Dalej jest SPD (13%), Zieloni (12%) i Linke (11%).
Sonntagsfrage zur Bundestagswahl • Forsa für RTL/n-tv: AfD 26 % | CDU/CSU 25 % | SPD 13 % | GRÜNE 12 % | DIE LINKE 11 % | BSW 3 % | FDP 3 % | Sonstige 7 %
— Wahlrecht.de (@Wahlrecht_de) August 26, 2025
➤ Übersicht: https://t.co/Gzilw3J3L9
➤ Verlauf: https://t.co/FJLtuxG3lb pic.twitter.com/jBTqrCScXE
Czy taki obrót spraw mógłby doprowadzić do tego, że następny kanclerz mógłby pochodzić z AfD? Obecnie wydaje się, że umowny „kordon sanitarny” i ta strategia praktykowana przez środowiska polityczne względem Alternatywy dla Niemiec nie zdała egzaminu, a wręcz doprowadziła do wyników odwrotnych do zamierzeń. I choć AfD nadal nie byłaby w stanie z takim wynikiem rządzić samodzielnie, ani utworzyć koalicji, to jednak nie ma gwarancji, że poparcie dla tej prawicowej partii nie będzie stale rosło - w końcu jeszcze kilka lat temu niektórzy prognozowali, że sufit dla Alternatywy dla Niemiec to 10%, potem 20%, a obecnie dąży ona do 30% poparcia.
Przy zachowaniu obecnych tendencji można jednak założyć, że AfD po kolejnych wyborach będzie miało znacznie większy wpływ na politykę Berlina, niż ma to miejsce obecnie.
Słabość kanclerza
Polityka Friedricha Merza spotyka się obecnie z atakami z wielu stron, co sprawia, że jego pozycja jest raczej określana jako niestabilna, by nie powiedzieć słaba. Na pierwszy ogień z pewnością można wziąć dalsze problemy z polityką migracyjną, z którą Niemcy zmagają się od lat. Merz był ostro krytykowany za przyjęcie w Bundestagu wniosku migracyjnego CDU/CSU, który zyskał poparcie Alternatywy dla Niemiec. Wniosek ten zakładał m.in. zaostrzenie polityki migracyjnej, w tym odsyłanie większej liczby osób na granicach i konsekwentniejsze deportacje. Fakt, że wniosek przeszedł dzięki głosom AfD, wywołał oburzenie wśród SPD, Zielonych i Lewicy, którzy zarzucają Merzowi naruszenie tzw. „firewall” wobec AfD i podważanie demokratycznych zasad. Były kanclerz Olaf Scholz stwierdził, że po tym wydarzeniu nie można już ufać Merzowi, a dzień głosowania określono jako „zły dla parlamentu i Niemiec”. Krytyka dotyczy także tego, że Merz nie zdystansował się wystarczająco od AfD, co wywołało niepokój nawet wśród niektórych członków jego własnej partii.
Kolejnym wyzwaniem są kwestie polityki socjalnej. Kanclerz zapowiadał gruntowne reformy, które jednak nie spotkały się z akceptacją koalicjanta (nota bene - część krytyki spada na Merza oraz CDU/CSU już przez sam fakt bycia w koalicji z SPD). Z kolei krytycy stwierdzili, że zamiast skupiać się na cięciach, rząd powinien zaproponować rozwiązania dotyczące np. tworzenia przystępnych mieszkań.
Czytaj też
Następnym problemem jest polityka zagraniczna. I tutaj pojawia się wiele rozłamów: polityka wobec Stanów Zjednoczonych, względem wojny na Ukrainie, stosunku do Rosji, ale również postrzegania konfliktu Izraela i Palestyny, a także dramatycznej sytuacji w Strefie Gazy. Dodatkowo wcześniejsza decyzja Merza o ograniczeniu eksportu broni do Izraela w związku z konfliktem w Strefie Gazy wywołała niezadowolenie w łonie jego własnej partii (CDU/CSU), gdzie niektórzy zarzucają mu odejście od tradycyjnego wsparcia dla Izraela jako elementu niemieckiej racji stanu.
Wreszcie pojawia się też kwestia samej wiarygodności kanclerza Merza, który nie wywiązał się z części swoich obietnic w kontekście polityki budżetowej. Przed wyborami zapewniał, że koalicja będzie przestrzegała reguły zadłużenia, ale po objęciu urzędu poparł reformę umożliwiającą większe zadłużenie na inwestycje w obronność i infrastrukturę. To wywołało krytykę zarówno ze strony opozycji, jak i własnej bazy partyjnej, która zarzuca mu „oszustwo wyborców”. W sondażu ZDF-Politbarometer 73% respondentów uznało, że Merz wprowadził wyborców w błąd w tej kwestii.
WIDEO: Święto Wojska Polskiego 2025. Defilada w Warszawie