Zgodnie z informacjami, uzyskanymi przez agencję informacyjną AFP, administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych rozważa przeprowadzenie pierwszej próby nuklearnej od 1992 roku. Jak stwierdzono, zdaniem Waszyngtonu byłoby to kluczowe ostrzeżenie skierowane zarówno wobec Rosji oraz Chin.
Powołując się na wysokiej rangi przedstawiciela administracji oraz dwóch byłych jej członków, informację o możliwości przeprowadzenia testu atomowego, podał jako pierwszy w ostatni piątek wpływowy amerykański dziennik "Washington Post". Zaznaczono, że podczas narady, która miała miejsce 15 maja tego roku, administracja miała zaproponować przeprowadzenie takiej próby, gdy dwóch jej członków powiedziało, że Rosja i Chiny dopuszczają się podobnych testów. Oczywiście sama Moskwa i Pekin oficjalnie zdementowały te informacje, a Waszyngton nie przedstawił dowodów na poparcie takiej tezy - pisze AFP.
Czytaj też: "Feniksy" wytropią testy nuklearne
Według rozmówcy "Washington Post" pokazanie, że Stany Zjednoczone są w stanie "szybko" przeprowadzić próbę nuklearną byłoby dogodną taktyką negocjacyjną w chwili, gdy Waszyngton próbuje doprowadzić do podpisania trójstronnego traktatu w sprawie broni atomowej z Rosją i Chinami. Decyzja w sprawie próby nuklearnej przez Stany Zjednoczone na razie nie zapadła - podał "Washington Post". Pamiętać należy, że w tle tego rodzaju sensacyjnych informacji toczy się strategiczna walka o przyszłość przede wszystkim reżimu wyznaczonego przez traktat o kontroli zbrojeń New START z 2010 r., którego okres obowiązywania kończy się na początku 2021 r.
Beatrice Fihn z Międzynarodowej Kampanii na rzecz Zniesienia Broni Nuklearnej (ICAN) - organizacji, która otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla w 2017 roku - ostrzegła, że taki test broni atomowej mógłby pogrążyć świat "w nowej zimnej wojnie". "Byłoby to storpedowaniem wszelkich szans na uniknięcie nowego i niebezpiecznego wyścigu zbrojeń nuklearnych" - napisała Fihn w oświadczeniu.
Trzeba jednak stwierdzić, że najwięcej krytyki w ostatnich latach, ze strony przeciwników zbrojeń atomowych, pojawiało się względem wszelkich prób modernizacji oraz usprawniania potencjału atomowego państw Zachodu, na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Zaś dało się zauważyć zdecydowaną pasywność względem szybkich i zakrojonych na szeroką skalę procesów zbrojeń po stronie Chin i Rosji. Pamiętać należy, że oprócz samych głowic nuklearnych kluczową rolę w zakresie tego rodzaju segmentu zbrojeń odgrywa problematyka ich nosicieli – bazujących na systemach lądowych, powietrznych oraz morskich. Tym samym, trzeba zauważyć problem możliwych ograniczeń np. w sferze uzbrojenia hipersonicznego. Tego rodzaju sugestie pojawiały się w ostatnim czasie w kontekście rozwoju relacji amerykańsko-rosyjskich.
Obecne głosy, odnoszące się do rozpatrywania możliwości sceanriusza z próbami atomowymi, są oczywiście odnoszone do czwartkowej decyzji administracji D. Trumpa. Wtedy poinformowała ona swoich zagranicznych partnerów o zamiarze wyjścia z traktatu o otwartych przestworzach, uzasadniając tę decyzję łamaniem układu przez Rosję. Albowiem, według Stanów Zjednoczonych, Rosja ograniczała im możliwości przelotów nad Moskwą, Czeczenią oraz w pobliżu dwóch zbuntowanych regionów Gruzji, kontrolowanych przez Rosję - Abchazji i Osetii Południowej, a także utrudnianie obserwacji obwodu kaliningradzkiego. Było to jawne i otwarte pogwałcenie zasad na jakich powinno funkcjonować narzędzie, jakim jest Traktat o otwartych przestworzach.
Czytaj też: Rosja i USA: hipersoniczna redukcja zbrojeń?
Wskazuje się, że jest to już kolejny przypadek, gdy administracja Donalda Trumpa wycofuje Stany Zjednoczone z międzynarodowego układu z Rosją. W ubiegłym roku Stany Zjednoczony oficjalnie wystąpiły z traktatu o likwidacji pocisków rakietowych średniego i pośredniego zasięgu (INF). Wycofanie się z tego porozumienia, podpisanego jeszcze w latach ZSRR, USA uzasadniały tym, że Rosja nie stosuje się do jego zapisów i rozmieszcza pociski manewrujące 9M729. Układ przestał obowiązywać w sierpniu ubiegłego roku.
Przy czym, Amerykańscy urzędnicy utrzymują, że w ostatnich dniach rozpoczęto z Rosjanami rozmowy na temat nowej rundy negocjacji w sprawie zbrojeń nuklearnych. Chodzić ma o nawiązanie dialogu pomiędzy specjalnym wysłannikiem prezydenta Donalda Trumpa w kwestiach rozbrojeniowych - Marshall Billingslea a zastępcą ministra spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Rybakowem. Amerykanie mieli zaznaczyć, że ustanowiono niejako przestrzeń do kolejnych rozmów ze stroną rosyjską. Przy czym, cały czas należy pamiętać, iż obecne władze w Waszyngtonie naciskają na trójstronny wymiar negocjacji rozbrojeniowych, włączających do zimnowojennego formatu Waszyngton-Moskwa również władze Chin.
Stany Zjednoczone liczą przede wszystkim na możliwość wywarcia presji przez władze Rosji na ich chińskim partnerze. Szczególnie, że Pekin w ostatnich latach dość szybko zaczął nadrabiać wszelkie zaległości w potencjale swojej strategicznej triady atomowej. Stąd też, analogicznie do Traktatu INF, wszelkie radykalne ruchy administracji Donalda Trumpa można odczytywać, jako próbę dostosowania się do nowych wymagań, stawianych w obliczu rosnącej rywalizacji chińsko-amerykańskiej.
PAP/JR
analizator
To nie Rosja ani Chiny mają problem ale USA. Jeżeli Chiny zdecydują o budowie sił odstraszania na poziomie na przykład 1500 rakiet balistycznych z 10 głowicami każda i na przykład Rosja zwiększy potencjał o kolejne 500 Yarsów po 4 głowice każda to faktycznie USA nie wydolą finansowo takiemu wyścigowi zbrojeń. Do tego COVID_19 który dziwnym trafem wyszedł do świata z Chin które to teraz zarabiają miliardy na epidemii w przeciwieństwie do USA. Może się okazać, że pojawi się np kolejny rodem z Chin COVID_21 który skuteczniej zdziesiątkuje ludność i gospodarkę USA niż jakakolwiek dotychczasowa wojna światowa . . . Będąc na miejscu Chin czy Rosji nie warto na dziś NIC negocjować z USA.
Davien
Ale wiesz że po czyms takim to Rosja upadnie z takim hukiem że w sasiedniej galaktyce usłysza:)) Podobnie jak Chiny
Kiks
Napisz, że biliony zarabiają. Chiny tak samo tracą, a to dopiero początek ich kłopotów.
andys
Zadajmy sobie pytanie - jaka jest merytoryczna wartość tego wpisu?
Kiks
Jedni stosują się, a Chiny z ruskimi sobie kpią. Nie oczekiwałbym jednak niczego innego po potomkach stepowych plemion.
szokers
"Potomkowie stepowych plemion", lol, Kiks, przechodzisz samego siebie. Chiny to kultura licząca sobie jakieś 4500 lat, jedna z kilku najstarszych, zaliczana do tzw. kolebek cywilizacji. Przez większość z tych 45 stuleci Chiny były krajem o dominującej w skali świata nauce, do którego to statusu dzisiaj powoli zaczynają znowu pretendować. Przecież to abc historii powszechnej...
droma
nie takie kultury niszczyly komuchy ,oto ich zalety ; klamstwo ,korupcja ,selekcja negatywna ,chiny to zacofanie ...
Kiks
Przecież sam napisałeś, że BYŁY. No właśnie były.. Wiesz dlaczego ruscy i Chiny tak rozrosły się? Bo musieli klepać się tylko z prymitywnymi plemionami nomadów. Które w większości nie stawiały oporu.
werte
Żarty. Rosja miałaby wywierać presję na Pekin? A jakim to sposobem? Rosja jest na łasce banków chińskich i chińskiej gospodarki. Militarnie są w sojuszu, i to daje Moskwie przynajmniej papierowe bezpieczeństwo. Bo przewaga Chin na wschodnich rubieżach Rosji jest spora. Drażnienie Pekinu nie jest dla Rosji ani rozsądne ani korzystne. A z punktu widzenia Pekinu Moskwa jest tylko małym trybikiem w chińskiej polityce. Pekin bez Moskwy da sobie radę z pewnością. Moskwa bez Pekinu niekoniecznie.
Fanklub Daviena
Przestań bredzić. Ani Moskwa nie jest na łasce Pekinu ani Pekin na łasce Rosji (choć już bardziej: bez rosyjskich surowców i tras komunikacyjnych embargo USA na Chiny byłoby skuteczne! Ogromnym problemem geostrategicznym Chin, jest podobnie jak Japonii zależność od zewnętrznych dostaw surowców). Rosja nie chce i nie wywrze żadnych nacisków na Pekin w sprawie objęcia traktatami głowic z... zemsty na USA. Sowieci a potem Rosjanie przez dziesięciolecia domagali się, by w traktatach nuklearnych uwzględnić Francję i Wielką Brytanię, na co zawsze USA odpowiadały, że to niezależne niepodległe kraje na które nie mają wpływu. Teraz Rosja tą samą receptę zaaplikowała USA! Rosja nie ma ambicji by mieć tyle głowic co Chiny i USA razem - to USA wpada w histerię, że sumarycznie będzie mieć mniej głowic od Rosji i Chin razem wziętych, bo nie wiadomo dlaczego, strasznie to USA przeszkadza... :)
Davien
No popatrz funku ale to Rosja prosiła USA o nowa kontrolę zbrojeń, do ego tez by ograniczyc rozwój broni hipersonicznych wiec koszmarna wpadkę zaliczyłeś:)) A Moskwa jest na łasce Pekinu od dawna:)
werte
1) To Rosja wciskała na siłę nowy gazociąg Chinom, ale po korekcie cen zdaje się zacznie do tego interesu dopłacać. Chiny to nie jest Luksemburg czy Japonia i ma własne zasoby oraz dostęp do surowców Chiny mają z całego świata. Przy polityce w krajach Afrykańskich rola Rosji staje się drugorzędna a wkrótce marginalna. Trasy komunikacyjne załatwia sobie sama. Polityka Xi nowego Jedwabnego szlaku i ekspansja na Oceanie indyjskim to nie są rosyjskie sukcesy. Ten stan (jeśli nic ważnego jak zmiany gospodarcze w związku z pandemią i zmiany łańcuchów dostaw na świecie się nie zdarzy) zdaje się będzie jedynie pogłębiał. W każdym jednak przypadku Rosja to tylko fragment chińskiej układanki bez istotnego wpływu na całość. 2) Z zemsty? Na złość mamie odmrożę sobie uszy? ZSRR miało zawsze o sobie większe mniemanie niż miało to oparcie w faktach. Wyścig zbrojeń pogrzebał ich idee z kretesem przy okazji razem z czerwonym imperium. Oczywiście chciało jak zawsze być uważne za pierwszoligowego gracza i narzucać swoje pomysły komu się da. Ale kończyło się to jak kryzys kubański albo w ogóle nikt nie brał tego poważnie. Bo jakoś od dziesięcioleci ZSRR nie zauważało np chińskiej bomby w kolejnych rokowaniach. W wizji świata a'la Kreml istnieją tylko dwa imperia - ZSRR/Rosja i USA. Reszta nawet jeśli od dawna przegoniła Rosję w gospodarce i znaczeniu geopolitycznym jest traktowana jako kraje stojące niżej w hierarchii ważności na świecie. Optyka Moskwy pod tym względem nie zmieniła się od dekad mimo że Pekin od dawna ma większe znaczenie na świecie niż Rosja. 3) Rosja nie ma ambicji...no to jest niemal żart sezonu. Rosja ma zawsze większe ambicje niż możliwości. Nie ma jedynie środków. A ostatnie wydarzenia w gospodarce (kłopoty NS2, Baltic pipe, ceny ropy i inne opisywane w analizach na D24) raczej utwierdzają mnie w przekonaniu że ten stan będzie w najbliższym czasie się jedynie pogłębiał. 4)USA w nic nie wpada co najwyżej ma dość cackania się z zadufanym w sobie dyktatorkiem na Kremlu. USA nie ma złudzeń kto gra w Azji pierwsze skrzypce i z kim należy rozmawiać nt kontroli zbrojeń. W interesie Putina który jak widać nie wyciągnął żadnej nauki w kwestii wyścigu zbrojeń w ZSRR jest jak najszybsze dogadanie się z Waszyngtonem albo Rosja podzieli los ZSRR i będzie mieć coraz więcej kłopotów. Bo na Pekin i tak nie ma żadnego wpływu.
Pentagram
Scenariusz na START jest dosyć jasny Przetestować i mieć w gotowości
Zbig gniew
To świetna informacja. Bardzo dobrym miejscem na przeprowadzenie takiej próby mogłoby być wnętrze Australii. Jest tam pusto no i kraj kangurów jako sojusznik USA na pewno wyda zgodę. Wręcz sam wyjdzie z inicjatywą.
Davien
Świat jest problemem a broń jądrowa to rozwiązanie.
Fanklub Daviena
Trampek totalnie oszalał. Niby jak to ma zastraszyć Rosję i Chiny? Przecież te państwa natychmiast wykorzystają okazję do przeprowadzenia własnych prób jądrowych! To dla nich sama korzyść: USA przeprowadziły więcej prób jądrowych niż wszystkie państwa świata razem wzięte i miały wtedy lesze komputery, więc mają najlepsze dane symulacyjne! Wznowienie prób pozwoli Rosji, a szczególnie Chinom, które dawniej były najbardziej zacofane, zaktualizować modele symulacyjne i to przy użyciu nieporównanie lepszych sensorów i superkomputerów niż mieli dawniej. Jeśli USA miały na tym polu przewagę, to dzięki temu głupiemu ruchowi Trampka (wpisującemu się w jego politykę zrywania wszelkich traktatów) ta przewaga zmaleje o ile nie zniknie... "Brawo" Trampek! :)