Reklama

Geopolityka

Na Ukrainie rośnie liczba generałów i admirałów. Manowce reformy armii

Fot. mil.gov.ua.
Fot. mil.gov.ua.

Niestrudzony krytyk patologii w ukraińskich strukturach siłowych redaktor Censor.net Jurij Butusow zwrócił uwagę na niedawny dekret prezydencki (39/2015), który zatwierdza nową strukturę w naczelnych organach wojskowych. Problem jednak w tym, że kiedy mówi się o realnej reformie armii, a w Donbasie toczą się ciężkie walki, zwiększa się liczbę stanowisk generalskich i admiralskich. W komentarzach, jak się można domyśleć mocno nieprzychylnych wobec prezydenta, sztabu generalnego i innych organów centralnych sił zbrojnych, przewija się pytanie: czy to zwiększy potencjał i możliwości bojowe armii?

Istotę problemu, który w ukraińskich (a więc i światowych mediach) przeszedł bez echa Butusow zawarł w opublikowanym na stronie censor.net 11 lutego artykule. Moment wybrany został pewnie nieprzypadkowo: akurat w tych dniach sam Butusow pisał o operacyjnym okrążeniu w rejonie debalcewskiego „worka” (Semen Semenczenko także nie używał słowa kocioł, ale operacyjne okrążenie). Tymczasem w tym samym momencie sztab ATO uspokajał, że sytuacja w rejonie jest napięta, ale stabilna i pod kontrolą, a rosyjskie media prognozowały dla zamkniętych w okrążeniu kilku tysięcy żołnierzy nowy Stalingrad (sic!).

W nowej strukturze sił zbrojnych Ukrainy liczba generałów i admirałów rośnie o 25%. Zaplanowano 151 stanowisk generalskich i admiralskich, wobec 121 w chwili obecnej. Co gorsza z tych 151 generałów i admirałów, aż 125 nie należy do operacyjnych, a więc dowodzących wojskami sztabów i organów, a powszechnie oczekuje się, iż głównym wynikiem reformy będzie usprawnienie procesu dowodzenia na froncie.

Jaskrawy przykład patologii, który ociera się o farsę, to znacznie rozdmuchane stanowiska admiralskie we flocie, której de facto po aneksji Krymu nie ma – zdolna do operacji na morzach i oceanach, w tym kooperacji z okrętami NATO, jest jedynie fregata „Hetman Sahajdaczny”. Butusow pisze: „W Siłach Morskich jeden okręt sprawny operacyjnie [zdolny do boju]. Jeden. Plus dwa bataliony Piechoty Morskiej [odbudowano brygadę – przyp. MG] i grupy artylerii obrony brzegowej. Więc po co tam 13 admirałów i generałów?” Wśród admirałów i generałów widzimy głównodowodzącego flotą oraz trzech wiceadmirałów.

Zmiany „na gorsze” dotknęły także Siły Operacji Specjalnych (ukr. SSO). Pod dowództwo SSO przeszły nie tylko stricte oddziały o charakterze specjalnym (rozpoznawczo-dywersyjnym), których jest kilka, ale także... brygady aeromobilne i powietrznodesantowa (5 jednostek), czyli mówiąc inaczej wszystkie jednostki (brygady) „desantu” (z czego rzeczywiście powietrzno-desantowa była kiedyś, z naciskiem na kiedyś, jedynie 25 Brygada Pow-Des). W chwili obecnej są to po prostu doborowe, na warunki ukraińskie, brygady ogólnowojskowe dysponujące pododdziałami broni ciężkiej – pancernymi, czy artylerii – i nie mające nic wspólnego z operacjami specjalnymi.

Jaki jest sens takiego kroku? Butusow sugeruje, że intrygi zwiększające liczbę stanowisk generalskich w sztabie SSO. Do tej pory SSO komenderował „fachowiec”, płk. Kriwonos, obecnie w dowództwie SSO znajduje się czterech generałów (dowódca SSO, zastępca, szef sztabu, zastępca do spraw operacji specjalnych – szef wydziału; jeden generał porucznik i trzech generałów majorów).

Do tego można jeszcze dodać rozbudowę sztabów Sił Powietrznych i OPL, w których realnie nie zwiększyła się przecież liczba jednostek operacyjnych, ani jeśli chodzi o lotnictwo, ani o obronę przeciwlotniczą. Nie przybywa w istotny sposób statków powietrznych, za to będą cztery, a nie trzy, wyższe dowództwa SP i OPL (każde dowództwo to trzy stanowiska generalskie: dowódca, jego zastępca i szef sztabu).

Rozdmuchiwanie stanowisk generalskich i admiralskich ma miejsce w momencie, kiedy istnieje konieczność wzmacniania personalnego sztabów operacyjnych w strefie ATO oficerami z praktyką, a nie w organach centralnych i tyłowych. Sztaby operacyjne w strefie ATO borykają się z problemami kadrowymi, a ich struktury zostają dodatkowo uszczuplone – powstaną cztery dowództwa operacyjne, co powoduje przesunięcia kadrowe oraz powstanie nowych stanowisk szczebla generalskiego. Pytanie czy restrukturyzacja dowództw operacyjnych usprawni system dowodzenia, czy tylko zwiększy ilość pagonów generalskich?

Przy tej okazji warto wspomnieć, że w strefie ATO realnie znajduje się ok. 40 tys. oficerów i żołnierzy wobec – jak szacuje Butusow – ok. 300 tys. ludzi, w mundurach i na stanowiskach cywilnych, podległych bezpośrednio Ministerstwu Obrony.

Mnożenie „niepotrzebnych” stanowisk generalskich w organach centralnych i tyłowych (całkiem sporo generałów znajduje się na uczelniach), w trakcie wojny, jest więc postrzegane jako krok co najmniej absurdalny, który nijak ma się do zapowiedzianej reformy, której celem było podniesienie potencjału bojowego armii. Tymczasem potencjał ten, z punktu widzenia strategiczno-operacyjnego, nie uległ znaczącej poprawie. Przynajmniej w powszechnym odczuciu. Gdzie ma być realizowana zapowiedziana obrona elastyczna, jeśli nie pod Debalcewem, gdzie w operacyjnym okrążeniu znalazło się kilka związków taktycznych? Jaki był cel operacyjny realizowany przez sztab generalny i ATO, który wydaje za każdym razem rozkaz obrony każdej piędzi ziemi, doprowadzając do tego, że związki taktyczne biją się przez wiele dni (w wielu miejscach zresztą z dobrym skutkiem na poziomie taktycznym) w warunkach realnego zagrożenia okrążeniem?

Jak można było się spodziewać, operacja pod Debalcewem zakończyła się wymuszonym odwrotem sił operacji antyterrorystycznej z "kotła". Decyzję o ostatecznym wycofaniu podjęto z uwagi na dążenie do uniknięcia utraty całego zgrupowania, po wcześniejszych silnych naciskach ze strony sił prorosyjskich. Wcześniej wojska ukraińskie nie były w stanie podjąć działań, które mogłyby przyczynić się do trwałej poprawy sytuacji w rejonie prowadzonej operacji.

Tego typu sztywna doktryna, mająca zapewne być wynikiem decyzji politycznych i obaw o morale armii i narodu w wyniku utraty jakichś obszarów bronionych przez siły ATO, naraża wyższe dowództwa na krytykę i obniża morale oddziałów na froncie. Wygląda bowiem na to, że inicjatywa nieustannie leży w rękach tzw. separatystów. Bronienie każdej piędzi ziemi przy braku realnych odwodów zdolnych do kontrataków może prowadzić do kolejnych klęsk. Sztab generalny wikła się w poszczególne zagadnienia taktyczne, a nie widać żadnej wizji strategicznej. Niemal za każdym razem jest to po prostu reagowanie na sytuacje kryzysowe – sukcesy taktyczne sił ATO i tak nie mają większego znaczenia, skoro bez skutku oczekuje się powszechnie na sukcesy natury operacyjnej (o szczeblu strategicznym nie wspominając, bo na to nie ma póki co chyba sił i środków).

W komentarzach do artykułu Butusowa przewija się więc myśl, którą można streścić jednym zdaniem: dać generałom kałasznikowy i na front!

Tego typu reforma, ogłoszona w takim momencie (koniec stycznia), godzić może w autorytet prezydenta Poroszenki jako głównodowodzącego SZ oraz utrwala obraz niekompetencji wyższych organów państwa, z aparatem ministerialnym i sztabu generalnego na czele.

Marcin Gawęda


Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Publicysta wojskowy, pisze dla magazynów branżowych, autor serii książek wydanej przez WarBook.

 

Reklama

Komentarze (22)

  1. gamza

    Z tą liczbą generałów to tak jak u nas

  2. Tomasz

    Proszę o rzeczowe wyjaśnienie - dlaczego na Ukrainie nie wprowadzono do teraz stanu wojennego - co to oznacza ?

    1. Tomi

      Jesli wprowadzą stan wojenny to automatycznie MFW i UE etc. nie będą mogły im udzielać pożyczek ani wspierać ich finansowo i materialnie na różne spospby - gdyż według prawa międzynarodowego, popierały by one jedną ze stron w konflikcie, czyli de facto byłyby wrogiem tego drugiego (Rosji). Pociąga to za sobą również inne konsekwencje ale ta jest chyba najważniejsza.

  3. Antykomunista!!!

    ot zapatrzyli sie w Polske...

  4. Michał

    "Przy tej okazji warto wspomnieć, że w strefie ATO realnie znajduje się ok. 40 tys. oficerów i żołnierzy wobec – jak szacuje Butusow – ok. 300 tys. ludzi, w mundurach i na stanowiskach cywilnych, podległych bezpośrednio Ministerstwu Obrony." Artykuł o generałach ciekawy ale dla laika wojskowości , który w dodatku nigdy nawet nie był na Ukrainie najbardziej fascynujący jest właśnie ten fragment. 40 tysięcy na froncie a reszta gdzie, te 260 tysięcy to pracownicy biurowi ... Trochę ironizuję ale to jest dla mnie fascynujące i zupełnie niezrozumiałe, to czym się do jasnej anielki zajmuje ta armia jeśli nie obroną państwa.

    1. efe

      Nie wiem, może się mylę, ale oprócz frontu sporo jednostek na pewno znajduje się przy Naddniestrzu, wzdłuż całej granicy Ukraina - Rosja, przy "granicy" z Krymem. Wiele jednostek się doszkala - kompletuje sprzęt (doprowadzenie do użytku zmagazynowanych czołgów czy BWP), a myślę, że wiele jest trzymanych w wypadek "W" totalnej. Tym bardziej, że grono ATO w Donbasie to jednostki prawego sektora a nie oddziały zawodowe. Aczkolwiek na pewno z tych 260 tysięcy sporo to pracownicy biurowi.

    2. wróg

      Zabezpiecza WSZYSTKIE granice, obiekty strategiczne, magazyny, komunikację, łączność, transport.

  5. and

    .....aż się boję usłyszeć prawdy o polskiej generalicji

    1. wróg

      Firma w której panuje rodzinna atmosfera. Bardzo rodzinna. Dynastie są ustalone i z korytem nierozłączne.

  6. czytelnik

    to przeanalizujcie struktury dowodzenia w US Army....

  7. Wołyniak

    Opisana tu sytuacja na Ukrainie przywodzi na myśl podobieństwo do sytuacji w polskim wojsku, tak samo patologicznej, zatrudniamy tabuny oficerów przy mizernej liczbie żołnierzy. Może to nasz zły przykład biorą za wzór Ukraińcy? Ktoś powinien ich uświadomić.

  8. Juryj

    Armia ukraińska jest typowa dla strefy posowieckiej, m.in. nadmierną ilością różnego rodzaju dowództw i sztabów, a najbardziej ilością kamandirów. Nie ma się ich co czepiać, zresztą nawet gdyby tych wszystkich atamanów było tylko 5-10% obecnej liczby, i tak wartość armii ukraińskiej byłaby taka jaka jest, niestety...

  9. Mortimer

    Hmmm... Poroszenko próbuje sobie kupić lojalność choćby części wyższych oficerów, nastawionych do Rosji raczej sentymentalnie, niźli wrogo? Taka spekulacja. Nie wiem, jak jest realna siła obecnej koalicji rządzącej Ukrainą, ale IMHO najszybszą drogą do realnej modernizacji tamtejszych sił zbrojnych (i ograniczenia wpływów FSB w ich szeregach), byłoby wysłanie na zielona trawkę wszystkich powyżej stopnia kapitana, no może majora. A na pewno wszystkich, którzy służyli w Armii Czerwonej. Młodszych oficerów wysłać na intensywne kursy na jakieś dobre zachodnie uczelnie wojskowe. Efekty nie przyjdą od razu, ale powinny pozwolić na oderwanie się Ukrainy od raczej kiepsko jej służącego radzieckiego dziedzictwa.

    1. XxX

      Ten wariant przećwiczył niejaki Józef S. około 1937 roku. Efekt był taki, że w pierwszych dniach operacji "Barbarossa" radziecka myśl strategiczna streszczała się w haśle "sztafeta 4 x 100 km w kierunku wschodnim". niektóre jednostki piechoty wyprzedzały kawalerię w marszu odwrotowym - tyle warte było "gruntownie przewietrzone" dowództwo RKKA. Pański pomysł jest typowo inernetowym p..em trzy po trzy.

    2. Zjerzy

      "Poroszenko próbuje sobie kupić lojalność choćby części wyższych oficerów, nastawionych do Rosji raczej sentymentalnie, niźli wrogo?" Ciekawe. I bardzo prawdopodobne. Oczywiście nic z tego nie wyjdzie.

    3. Janek I. - Rusty Sparks

      Koleś, chcesz powtórzyć manewr z rozwiązania partii Bass i Armii Irackiej po obaleniu Saddama? Matko Boska, że też Ci komentatorzy w ogóle nie myślą... J.I.

  10. Sejsmo

    Pagon to jest rusycyzm. Po polsku mówi się naramiennik - zgodnie zresztą z obowiązującym regulaminem ogólnym WP.

    1. Podpułkownik Wareda

      Sejsmo! Tak, masz rację. Pagon to rusycyzm. W języku polskim istnieje słowo naramiennik. Ale ... Niezmiernie rzadko zdarza się usłyszeć w Polsce słowo naramiennik. W okresie, kiedy odbywałem służbę wojskową w Wojsku Polskim, niemal wszyscy żołnierze /poza wyjątkami/ używali nieregulaminowej nazwy pagon/pagony. Natomiast cywile, powszechnie używali nazwy pagon. To jest jeszcze jeden dowód na to, że w wielu przypadkach, mowa potoczna wypiera określenia regulaminowe. Obyśmy mieli tylko takie problemy.

    2. Janek I. - Rusty Sparks

      A nie lepiej: EPOLET? J.I.

  11. spartakus

    Wyraźnie widać , że pocisk 7,62 x 54 penetruje SAXONA natomiast 5,45 x 39 nie przebija . Wystarczy powiększyć zdjęcie .

    1. m.h.

      no właśnie powiększyłem i nie widać... 5,45 mniejsza bruzda, 7,62 większa, ale dziur nie widać.

  12. Andrzej

    Nie "siły morskie", tylko "marynarka wojenna". Dość rusycyzmów! Ostatnio w każdym artykule są "siły morskie"...

    1. Geoffrey

      Raczej ukrainizm. W Rosji jest Fłot.

  13. Kogi123

    A tymczasem największe sukcesy bojowe odnoszą oddziały ochotnicze które częstokroć ignorują rozkazy dowódców i patrzą na nie z podejrzliwością :P. Biorąc pod uwagę doświadczenia ukraińskie to uwalenie połowy dowództwa może im tylko pomóc :P. Dowództwo dowództwem, ale człowiek najlepiej działa jak ma swój własny rozum a nie potrzebuje czyjegoś.

  14. AdamWro-Klo

    Może się mylę ale chodzić może o reformę pośrednią. W chwili obecnej władze nie mają zaufania do wyższej kadry i niejako rozwadniając strukturę wprowadzają do niej nowe osoby najprawdopodobniej sprawdzone (Ukraińcy nie Rosjanie, zaprawieni w boju, a nie leniwcy itd.), a następnie powoli będą usuwać "niepewnych" i leniwych, aż dojdą do struktury docelowej. W skomplikowanych warunkach etnicznych nie mogą usuwać zbyt dużo ludzi, którzy nie są etnicznymi ukraińcami, żeby nikt nie krzyczał w regionach gdzie etnicznych Rosjan jest dużo: "patrzcie, będzie jak na Łotwie jakżeś Rosjanin to na Ukrainie będziesz tylko obywatelem drugiej kategorii". A tak po cichu i powoli wymienią kadrę, a jeszcze wcześniej po cichu zmienią kompetencje tym "niepewnym". Może to naiwność z mojej strony, ale tak bym postępował w ich warunkach.

  15. tomek

    bo kupuje czas i wiedze bez ktorej nie ma wojska, idzie na przelamanie. to dobry znak

  16. Dier

    Czyli sytuacja analogiczna do naszej, setki nikomu nie potrzebnych generałów i garstka słabo uzbrojonych żołnierzy.

  17. bubu

    na foto poroszenka ogląda saxona , w którym ukraińcy testowali pancerz pod względem ostrzału z kałacha , tak jak testowali nasze kamizelki strzelając do nich z 10 metrów - bez przebicia

    1. spartakus

      Testowali kamizelki z Maskpolu ,które sprawdzają się na wojnie . Lubawa i jej wkłady balistyczne to cienizna . Test kamizelek z Maskpolu Ukraińcy umieścili na You Tube . Maskpol nieźle pilnuje swoich rozwiązań i ładnie na nich zarabia , jedna kamizelka to 6 000 pln , a sprzedali ich już kilkanaście tysięcy .Biznes się kręci - ludzie mają pracę , państwo podatki a emeryci emerytury.

  18. ito

    Znaczy ta teza o Stalingradzie była całkiem rozsądna- tam też w ramach pomocy zaordynowano awanse. Co prawda dotyczyły one zamkniętych w kotle, ale nie czepiajmy się szczegółów. Reforma ta zbliża Ukrainę do co najmniej jednego znanego mi kraju NATO- więcej admirałów niż okrętów- bardzo rozsądna polityka. Oczywiście każdy admirał czy generał z odpowiednim wynagrodzeniem.

  19. fumfel

    to chyba tak jak u nas.

  20. Geoffrey

    Na teksty Butusowa trzeba brać poprawkę. Nie można odmówić mu zaangażowania, ale lubi stawiać emocjonalne tezy, nie poparte analizą. Głośny był jego zarzut, jakoby poborowi z zachodniej Ukrainy uchylali się przed poborem, a okazało się, że procentowo do liczby mieszkańców to właśnie z zachodnich obwodów walczy i ginie najwięcej żołnierzy. Nominacja nowych generałów może mieć dwie motywacje: po pierwsze wymiana kadr, czyli zamiana ludzi Janukowycza na nowych. Nie można starych zwolnić, póki nie będzie czym zapełnić wakatów. Po drugie, to pewnie najprostszy sposób na podniesienie pensji oficerom, którzy przez spadek wartości hrywny stracili ponad połowę realnej wartości dochodów.

  21. Moshe Schwantz

    Gdzieś takie reformy widziałem i o nich słyszałem.....czyżby w P......?

  22. rabarbarus

    Bo to jest polityka niestety. Lojalność armii jest mocno wątpliwa, więc Poroszenko godzi się na takie rozwiązania, bo ma nadzieję tę lojalność kupić, fundując dużą liczbę wygodnych, tyłowych, cieplutkich etacików. Ale to ma krótkie nogi. W końcu frontowcy mogą się zbuntować. Zapowiedź już była po Iłowajsku. Zobaczymy jak teraz zareagują żołnierze wycofani z Debalcewa.

Reklama