Reklama

Geopolityka

MSZ Syrii oskarża państwa popierające opozycję o wspieranie terroryzmu

Szef syryjskiego MSZ-u podczas wystąpienia w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ - fot. ONZ.
Szef syryjskiego MSZ-u podczas wystąpienia w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ - fot. ONZ.

Przemawiający podczas debaty generalnej Zgromadzenia Ogólnego ONZ, minister spraw zagranicznych Syrii Walid al-Muallem oskarżył państwa wspierające opozycję, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, Francję, Turcję, Arabię Saudyjską i Katar o wspieranie terroryzmu.



Syria podtrzymuje zatem linię prezentowaną przez to państwo od początku antyrządowych wystąpień w marcu 2011 roku. Teraz jednak, argument mówiący o tym, że wyżej wymienione państwa wspierają terroryzm stosowany przez opozycję ma dużo większą wagę. Zwłaszcza po tym, jak pro-opozycyjne media opublikowały wiele raportów dowodzących obecność, zwykle zagranicznych, islamskich ekstremistów na terenie Syrii, którzy niejednokrotnie uciekają się terrorystycznych metod przeciwko rządowi i jego zwolennikom.

Al-Muallem wykorzystuje również poparcie ze strony Rosji i Chin w Radzie Bezpieczeństwa ONZ oraz brak konsensusu wśród pozostałych jej członków co do tego, jakie działania powinna podjąć społeczność międzynarodowa w kwestii syryjskiej.

Zgody co do tego nie ma nawet, zarówno wśród państw wymienionych przez syryjskiego ministra - tylko Katar i Turcja opowiadają się zdecydowanie za interwencją zbrojną. Żadne z tych państw nie przyznało się również oficjalnie do uzbrajania opozycji, chociaż dały one do zrozumienia, że więcej broni w ich rękach byłoby przez nie pożądane.

Również podczas przemówienia w Zgromadzeniu Ogólnym, szef tureckiego MSZ Ahmet Davutoglu opowiedział się za utworzeniem bezpiecznych stref - tzw. korytarzy humanitarnych w północnej Syrii. Jego zdaniem militarna interwencja, w domyśle sił NATO-wskich, jest warta podjęcia ryzyka i stanowiłaby jasny sygnał dla syryjskiego reżimu, że nie do przyjęcia są praktykowane przez niego naruszenia Międzynarodowego Prawa Humanitarnego.

Katar i Arabia Saudyjska ze swojej strony opowiadają się za interwencją sił międzynarodowych, nawet bez zgody Rady Bezpieczeństwa, których trzon miałyby stanowić kontyngenty państw arabskich (takie rozwiązanie popiera również Tunezja).

Z kolei zdecydowanie przeciwny każdego rodzaju interwencji zbrojnej jest Egipt - kraj o jednym z największych potencjałów militarnych w regionie.

(MMT)
Reklama

Komentarze

    Reklama