Reklama

Geopolityka

Fot. သူထွန်း/Wikimedia/CC BY-SA 4.0

Krwawa niedziela w Mjanmie. Kraje Azji Południowo-Wschodniej rozmawiają o zażegnaniu kryzysu

Według informacji ONZ w niedzielę w wielu miastach Mjanmy siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do demonstrantów protestujących przeciwko wojskowemu zamachowi stanu. Zginęło co najmniej 18 osób, ponad 30 zostało rannych. To był najkrwawszy dzień trwających od początku lutego manifestacji. Ponadto kraje Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) prowadzą z inicjatywy Indonezji rozmowy z birmańską juntą, która przejęła władzę 1 lutego. Jednocześnie Aung San Suu Kyi z nowym zarzutem po raz kolejny stanęła przed sądem.

Jak poinformowało ONZ - "Policja i wojsko użyły wobec pokojowych demonstrantów siły, korzystając również z śmiercionośnych środków. Według wiarygodnych informacji otrzymanych przez Biuro Wysokiej Komisarz NZ ds. Praw Człowieka (OHCHR), wskutek tych działań zginęło co najmniej 18 osób, a ponad 30 zostało rannych". Pacyfikację niedzielnych protestów potępił amerykański sekretarz stanu Antony Blinken, nazywając stłumienie demonstracji "odrażającą przemocą".

Ostatni tydzień lutego charakteryzował się, wielostronną komunikacją dyplomatów Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN) z wojskowymi, którzy na początku lutego dokonali zamachu stanu w Mjanmie. Choć działania członków liczącego dziesięć państw bloku, do którego Mjanma należy od 1997 roku, są niezgodne ze strategią Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej (USA wprowadziły, a UE przygotowuje sankcje przeciwko wojskowej administracji – przyp. PAP), to – jak dowodzą analitycy – mogą się okazać skuteczne.

Fakt prowadzenia rozmów potwierdziły w mijającym tygodniu resorty spraw zagranicznych Indonezji i Tajlandii. W środę w Bangkoku doszło do spotkania szefowej indonezyjskiego MSZ Retno Marsudi i tajlandzkiego ministra spraw zagranicznych Don Pramudwinaia z reprezentującym birmańską juntę emerytowanym pułkownikiem Wunna Maung Lwinem. Było to pierwsze od chwili przewrotu ujawnione spotkanie przedstawiciela Tatmadaw (birmańskiej armii) z reprezentantami zagranicznych rządów. Zanim do wizyty doszło, indonezyjska minister odwiedziła Brunei i Singapur, który jest największym inwestorem w Mjanmie. Władze miasta-państwa wyraziły poważny niepokój, nazywając używanie przez wojskowych przemocy wobec demonstrantów za niedopuszczalne.

“Indonezja jest bardzo zaniepokojona sytuacją w Mjanmie i wspiera jej obywateli” – napisała minister Retno w oświadczeniu cytowanym przez agencję Reutera, wzywając wszystkie strony do opanowania, by uniknąć dalszego rozlewu krwi. “Inkluzywne przemiany demokratyczne powinny być przeprowadzone według woli obywateli Mjanmy" – dodała.

Reklama
Reklama

W poniedziałek Reuters informował, że władze w Dżakarcie starają się przekonać sojuszników z ASEAN do zgody na tymczasowe wojskowe rządy w Mjanmie pod warunkiem, że w ciągu roku generałowie przeprowadzą wolne wybory. O zachowaniu demokratycznych standardów elekcji mieliby się upewnić zewnętrzni obserwatorzy.

Doniesienia te wywołały niemal natychmiastowe protesty przeciwników birmańskiego puczu, którzy argumentują, że wolne wybory już się odbyły i wygrała w nich NLD. Pod indonezyjską ambasadą w Rangunie protestowały setki niezadowolonych osób. Ostatecznie indonezyjskie MSZ zaprzeczyło, jakoby planowało uznanie przewrotu.

Rozmowy między dyplomatami regionu trwają mimo to, choć – jak oceniają analitycy – stabilizacja sytuacji w Mjanmie jest niezwykle skomplikowanym zadaniem ze względu na różnice w ocenie sytuacji i interesów poszczególnych krajów ASEAN. Na potępienie przewrotu nie zdecydowała się nie tylko sąsiednia Tajlandia, której blisko związany z armią rząd pozostaje w dobrych kontaktach z birmańskimi generałami, ale również Wietnam, Kambodża i Filipiny.

Były szef indonezyjskiej dyplomacji Marty Natalegawa ocenił w rozmowie z singapurską telewizją CNA, że ASEAN – jeśli chce być widziane jako liczący się gracz w regionie Indo-Pacyfiku – musi pokazać, że jest w stanie rozwiązywać problemy we własnym gronie. Dla birmańskich wojskowych nie jest jeszcze za późno, by zmienić swoje decyzje i wrócić na ścieżkę demokracji – podkreślił.

Według portalu The Diplomat, kierowana przez Indonezję inicjatywa obejmująca negocjacje z przywódcami puczu byłaby niezgodna z zachodnią strategią i z żądaniami protestujących, którzy domagają się powrotu żołnierzy do koszar. Jednocześnie jednak portal ocenił, że takie rozwiązanie „prawdopodobnie ma większą szansę powodzenia, niż nowa kampania sankcji gospodarczych, bez względu na to, czy będą obliczone tak, by uniknąć skrzywdzenia obywateli”. Ważnym elementem potencjalnego dyplomatycznego rozwiązania kryzysu byłoby umożliwienie juncie – która nie zdawała sobie sprawy ze swojej niepopularności – oddanie władzy i wyjścia z tego z twarzą. Kraje Azji Południowo-Wschodniej mają większe niż ktokolwiek inny szanse na zaangażowanie Tatmadaw w dialog – ocenił portal.

Równolegle do rozmów państw członkowskich ASEAN Suu Kyi po raz drugi stanęła w poniedziałek przed sądem poprzez wideołącze. Jej adwokat przekazał, że postawiono jej kolejny, trzeci już zarzut kryminalny. Dotyczy on złamania wprowadzonych w czasach kolonialnych przepisów zakazujących publikowania informacji „powodujących strach lub zaniepokojenie” w społeczeństwie.

Podczas rozprawy Suu Kyi wyglądała zdrowo, choć być może straciła na wadze. Prosiła o możliwość widzenia z prawnikami – powiedział agencji Reutera adwokat Min Min Soe. Policja wcześniej ją oskarżyła o posiadanie sześciu nielegalnie sprowadzonych do kraju krótkofalówek oraz złamanie restrykcji koronawirusowych. Oba te zarzuty zagrożone są karą trzech lat więzienia. Kolejna rozprawa ma się odbyć 15 marca.

Według japońskiego tygodnika „Nikkei Asian Review” władze będą prawdopodobnie przedłużały proces Suu Kyi, by przetrzymywać ją w areszcie. Jeśli zostanie uznana za winną i skazana, może przebywać w więzieniu w czasie zapowiadanych przez juntę nowych wyborów.

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama