Reklama

Geopolityka

Kenijska kampania powietrzna nad Somalią. Mniej operacji lądowych przeciw islamistom

Fot. ANDY DUNAWAY DoD USA / domena publiczna
Fot. ANDY DUNAWAY DoD USA / domena publiczna

Wobec coraz większych strat oraz redukcji poziomu finansowania misji AMISOM w Somalii, Kenia oraz Etiopia rozważają rozszerzenie zakresu własnych operacji lotniczych przeciwko terrorystom z asz-Szabab. Pierwszy sygnał dały niedawne zmasowane uderzenia kenijskich sił powietrznych na cele połóżone w regionie Gedo.

Dowódcy kontyngentów wojskowych z Kenii oraz Etiopii chcą ograniczenia własnych operacji lądowych w Somalii, które stają się obecnie coraz bardziej niebezpieczne dla życia i zdrowia zaangażowanych w nie żołnierzy. Planowane jest przy tym zastąpienie ich większą ilością uderzeń z powietrza, wymierzonych w infrastrukturę oraz bojowników z asz-Szabab. Pierwszym sygnałem zmian było wycofanie części żołnierzy kenijskich po bitwie o El-Adde oraz rozpoczęcie kampanii powietrznej przez lotnictwo Kenii, wspartej najprawdopodobniej przez wydzielone formacje kenijskich sił operacji specjalnych.

W ten weekend zaatakowano zaś kilka domniemanych ośrodków szkoleniowych, zlokalizowanych w południowym regionie Gedo, głównie w okolicach Bula Hawo. W akcji brać udział miały kenijskie samoloty F-5, używające bomb oraz rakiet do rażenia terrorystów oraz ich infrastruktury na ziemi. Według źródeł kenijskich najskuteczniejsze okazało się zaatakowanie obozu określanego jako Sidimo/Catama, gdzie miało zostać zabitych ponad 20 członków asz-Szabab. Niewykluczone, że wśród ofiar był również jeden z kluczowych ekspertów w zakresie budowy ładunków wybuchowych dla całej tamtejszej organizacji terrorystycznej - Maalim Sheriff. Asz-Szabab zaprzecza jednak jakoby Kenijczykom udało się zabić wspomnianego eksperta od bomb.Wcześniej sił powietrzne Kenii miały zabić Mohammeda Karatey`a odpowiadającego za wywiad asz-Szabab.

Nie ma dokładnych doniesień co do skuteczności działań w rejonie Buurhano oraz Ara`sa. Wcześniej kenijskie lotnictwo miało zaatakować również cele zlokalizowane w Barhani w quasi autonomicznym Jubalandzie. Należy zaznaczyć, że tego rodzaju misje powietrzne nie są autoryzowane przez AMISOM.

Islamiści w Somalii przeprowadzili niedawno cały szereg uderzeń wymierzonych w somalijskie siły rządowe, wojska AMISOM oraz zwykłych obywateli mieszkających m.in. w Mogadiszu. Najgłośniejszym echem odbiła się wspomniana już bitwa o bazę wojskową El-Adde oraz zajęcie portowego miasta Marka. Jest to niewątpliwie bezpośredni efekt przejścia do de facto strategicznej defensywy sił wydelegowanych przez Unię Afrykańską do pomocy w odbudowie państwa somalijskiego. Uznanie prymatu operacji powietrznych nad lądowymi może jeszcze bardziej ośmielić islamistów do kolejnych lokalnych ofensyw. Etiopia oraz Kenia chcą również wysłania własnych śmigłowców wojskowych do Somalii, w tym również maszyn szturmowych. Miałby to wzmocnić mobilność oddziałów walczących z asz-Szabab.

Obecnie do problemów związanych z całościową krytyką strategii walki z asz-Szabab, dochodzą także cięcia w finansowaniu misji AMISOM. Unia Europejska zapowiedziała bowiem redukcję swojej pomocy dla sił afrykańskich o niemal 20 proc. Oznacza to, że przy planowanym wzroście kosztów prowadzenia działań w Somalii ewidentnie zabraknie pieniędzy dla odpowiedniego utrzymania dotychczasowego stanu sił na poziomie 22 tys. żołnierzy. Wojskowi z AMISOM wywodzą się właśnie ze wspomnianej Kenii, Etiopii, ale również Ugandy, Dżibuti, Sierra Leone czy też Burundi. Szacuje się, że Unię Europejską dotychczas kosztowało to rocznie niemal ok. 200 milionów dolarów pochodzących z budżetu unijnego programu APF (African Peace Facility). Przy czym całość kosztów działań w Somalii zajmowała niemal 85 proc. wszystkich środków APF.

Nie da się ukryć, że jeśli amerykańskie naloty na pozycje islamistów w Syrii oraz Iraku nie są skuteczne, to tym bardziej nieskuteczne mogą być uderzenia kenijskie oraz etiopskie w Somalii, szczególnie, że zdolności tamtejszych sił powietrznych są bardzo ograniczone. Władze w Mogadiszu, pozbawione wsparcia kontyngentów zagranicznych mogą utracić już nie tylko inicjatywę strategiczną, co także kontrolę nad znacznym terytorium państwa. Dobrze należy jedynie odbierać pojawienie się informacji, iż w Somalii do dyspozycji AMISOM nareszcie mogą pojawić się śmigłowce bojowe. Jednak z jakimkolwiek przejawem optymizmu należy poczekać, aż do realizacji obietnic kenijsko-etiopskich.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. panzerfaust39

    Europa może się przygotować na zwiększoną falę imigrantów z Afryki Mutti przyjmie wszystkich