Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Irańska projekcja siły w Syrii. Rakiety gwarantem bezpieczeństwa ajatollahów [ANALIZA]

Ze względu na swoją słabość w siłach konwencjonalnych, wynikającą z obowiązywania międzynarodowych sankcji, a także z powodu znaczącej przewagi technologicznej swych największych wrogów i potencjalnych agresorów, Iran przyjął doktrynę wojskową opartą na koncepcji asymetrycznej. Mając świadomość, że w razie wojny irańskie lotnictwo nie będzie w stanie uzyskać przewagi w powietrzu, elementem strategicznym stały się rakiety różnego zasięgu, zarówno balistyczne, jak i manewrujące. Niedawno władze w Teheranie dokonały projekcji swoich możliwości rażenia celów na znacznych dystansach podczas wojny w Syrii - pisze w analizie dla Defence24.pl dr Robert Czulda.

  • Pocisk Fate-110 na wyrzutni kołowej. Fot. M-ATF/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0
    Pocisk Fate-110 na wyrzutni kołowej. Fot. M-ATF/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0
  • Głowica elektrooptyczna pocisku rakietowego Chalidż Fars. Fot. M-ATF/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0
    Głowica elektrooptyczna pocisku rakietowego Chalidż Fars. Fot. M-ATF/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0
  • Szybka, irańska łódź motorowa uzbrojona w przeciwokrętowe rakiety Nasir-1. Fot. Islamic Revolutionary Guard Corps (IRGC)
    Szybka, irańska łódź motorowa uzbrojona w przeciwokrętowe rakiety Nasir-1. Fot. Islamic Revolutionary Guard Corps (IRGC)

Irański, odwetowy atak rakietowy na Daesh w Syrii miał miejsce w nocy z 18 na 19 czerwca br. Wystrzelenie sześciu pocisków balistycznych, wymierzonych w cel odległy o ok. 700 km, było dla Teheranu pierwszą od 2001 roku okazją pokazania światu możliwości swojego arsenału rakietowego Dokładna analiza aktualnych możliwości irańskiego potencjału w tym obszarze nie jest jednak rzeczą prostą.

Na wstępie poczynić należy dwie zasadnicze uwagi. Po pierwsze, w odniesieniu do irańskiego programu rakietowego – podobnie zresztą jak i do każdego wątku związanego z wymiarem militarnym Iranu – praktycznie brak jest zweryfikowanych i pewnych informacji. Iran bardzo starannie roztoczył osłonę kontrwywiadowczą nad programem jądrowym, a irańskie media – na polecenie wojska – celowo rozpowszechniają sprzeczne informacje (podają nieweryfikowalne parametry techniczne oraz ogłaszają powstanie nowych rakiet o już istniejących nazwach, by skomplikować obraz). W praktyce więc nie sposób jest pewnie ocenić co jest prawdą, a co nie.

Po drugie, nawet jeśli podawane informacje są do pewnego stopnia prawdziwe, na przykład co do opracowania danej rakiety, to należy pamiętać, że czym innym jest stworzenie pewnej konstrukcji, a czym innym jest jej masowe wprowadzenie do służby, opracowanie doktryny jej użycia, przeszkolenie personelu, a także posiadanie odpowiednich zdolności wykrywania i namierzania celów w czasie rzeczywistym. Chociaż więc irański naukowcy są niezwykle sprawni, a ich praca – biorąc pod uwagę odcięcie od światowych technologii – budzi szacunek, to należy pamiętać, że potencjał produkcyjny irańskiej zbrojeniówki jest mocno ograniczony i za każdym razem, gdy prasa irańska informuje o wprowadzeniu rakiety „do masowej produkcji”, warto pozostać sceptycznym.

Rakiety w irańskiej doktrynie wojskowej

Elementem bardziej weryfikowalnym jest miejsce i rola rakiet, tak manewrujących, jak i balistycznych, w doktrynie wojskowej. Już podczas wojny z Irakiem (1980–1988) Iran uzmysłowił sobie przydatność tego rodzaju uzbrojenia. Z punktu widzenia Iranu późniejsze ataki rakietowe Iraku na Izrael pokazały polityczną skuteczność tego rodzaju broni oraz potencjał psychologiczny – możliwość zastraszenia nawet lepiej rozwiniętego i silniejszego państwa, które nie ma możliwości zatrzymania zagrożenia. To także wspomniana słabość sił konwencjonalnych – rakiety są ich substytutem, pozwalają skutecznie razić nawet dobrze uzbrojonego i wyszkolonego nieprzyjaciela bez narażania się na kontruderzenie. Atak na amerykański niszczyciel USS „Mason” w październiku 2016 roku u wybrzeży Jemenu, być może ze strony Iranu, potwierdził znaczenie tej broni (w tym przypadku rakiety przeciwokrętowej).

Znaczenie rakiet balistycznych dla Iranu ilustruje fakt, że podlegają one, zarówno w zakresie projektowania, jak i produkcji, magazynowania, testowania i wykorzystania operacyjnego, bezpośrednio pod Korpus Strażników Rewolucji. Znamienne jest, że Iran całkowicie wykluczył i nadal wyklucza możliwość objęcia swojego programu rakietowego jakimikolwiek inspekcjami międzynarodowymi lub traktatami. Co więcej, rakiety są oficjalnie testowane (informacje pojawiają się w irańskich mediach), co w niektórych przypadkach można odbierać jako naruszenie rezolucji nr 1929 Rady Bezpieczeństwa ONZ z dnia 9 czerwca 2010 roku, która zakazała Iranowi prowadzenia jakichkolwiek prac nad rakietami balistycznymi, mającymi zdolność przenoszenia głowic jądrowych. Działania decydentów można odbierać w kategoriach zewnętrznych i wewnętrznych. W tym pierwszym ujęciu Iran pokazuje światu swoją samodzielność, siłę i niezłomność w obliczu – przyjmując narrację Teheranu – międzynarodowej niesprawiedliwości, co miałoby zjednywać poparcie dla Iranu w krajach trzeciego świata. W wymiarze wewnętrznym Iran, naruszając rezolucję, którą prezydent Mahmud Ahmadineżad określił „zużytą chusteczką, która nadaje się do śmietnika”, zjednał sobie poparcie konserwatystów. W tym kontekście rakiety balistyczne mają dla Iranu również wymiar polityczny i symboliczny.

Rakiety te wpisują się w irańską koncepcję wojny nieregularnej. Tego rodzaju broń ma szereg zalet, do których należy względnie niska cena oraz prostota konstrukcji (wymagają one nieporównywalnie mniejszej wiedzy i środków niż stworzenie samolotów bojowych chociażby czwartej generacji z nowoczesną bronią powietrze-ziemia). Kołowe wyrzutnie łatwo ukryć i transportować. Rakiety natomiast trudno jest zneutralizować, podczas gdy te mogą razić szereg celów, w tym miasta, infrastrukturę przemysłową i energetyczną, statki handlowe i okręty wojenne. Dla Iranu to praktycznie jedyny militarny środek przeniesienia operacji zbrojnej na obszar poza własne terytorium (zdolność do projekcji siły). Komponent rakietowy pozwala na atak na amerykańskie bazy w regionie, na cywilne i wojskowe instalacje sojuszników Waszyngtonu (chociażby Katar, Kuwejt czy Bahrajn), a nawet na Izrael. Lotnictwo konwencjonalne Iranu, ze względu na dysproporcje jakościowe i ilościowe, nie pozwala na tego rodzaju działania odwetowe.

Rakiety balistyczne

Współczesny arsenał rakietowy Iranu nie ma sobie równych na Bliskim Wschodzie. Niepotwierdzone informacje dysydentów mówią o istnieniu co najmniej pięciu brygad rakietowych Korpusu Strażników Rewolucji. Rakietami krótkiego zasięgu, pozwalającymi atakować cele w bliskiej odległości od granic Iranu (w tym na terenie arabskich państw Zatoki Perskiej) są takie konstrukcje jak Fate-110, jednostopniowa rakieta w kilku deklarowanych wersjach rozwojowych (w tym czwarta, Fate-110-D1, pokazana przez irańskie media w sierpniu 2012 roku). Według zapewnień Korpusu Strażników Rewolucji zarówno Fate-110 jak i wersja rozwojowa, Chalidż Fars (Zatoka Perska), będąca ponaddźwiękową rakietą balistyczną ziemia-woda, są dostarczane do sił zbrojnych w „masowych ilościach”. To także rakiety rodziny Szahab, w tym Szahab-1 i Szahab-2 (oparte na technologiach rakiet kolejno R-11 i R-17).

Czytaj też: Iran atakuje rakietami balistycznymi. Odwet, czy demonstracja uzbrojenia?

Głowica elektrooptyczna pocisku rakietowego Chalidż Fars. Fot. M-ATF/wikipedia.com/CC BY-SA 3.0

Najważniejszą z rakiet w stanie operacyjnym jest jednostopniowa rakieta średniego zasięgu Szahab-3, oparta na konstrukcji północnokoreańskich rakiet No-dong 1 i No-dong 2. Prócz tego Iran rozwija rodzinę rakiet Seidżil, w tym Seidżil-2, przetestowaną na poligonie w 2009 roku, oraz rozwijaną Seidżil -3 zasięgu pośredniego (do 4 tysięcy kilometrów) z poprawionymi zdolnościami manewrowania głowicy, co utrudnia działanie systemom antyrakietowym. Według informacji Wikileaks Iran otrzymał od Korei Północnej również 19 rakiet zasięgu pośredniego BM25 Musudan (znane jako Hwa-song 10 lub Ro-dong-B, najprawdopodobniej w oparciu o sowieckie rakiety R-27), które potencjalnie mogłyby razić cele w odległości od 2,5 tysiąca do 4 tysięcy kilometrów. Wiele uwagi wywiady mocarstw poświęciły pracom Iranu nad rakietami międzykontynentalnymi (zasięg powyżej 5,5 tysiąca kilometrów). Według prognoz amerykańskich z 2010 roku, Iran miał uzyskać zdolność w opracowaniu takich rakiet w ciągu pięciu lat, ale najprawdopodobniej przewidywania się nie sprawdziły. Do tej kategorii zaliczyć można rakietę Szahab-6, o pracach nad którą alarmował w 1997 roku Izrael, a która albo nigdy nie istniała, albo też program zakończył się na etapie projektowania. To samo tyczy się niezrealizowanych (nigdy nieistniejących?) projektów rakiet Szahab-4 w oparciu o północnokoreańskie rakiety Ro-dong-2 oraz Szahab-5. W odniesieniu do każdej z rakiet nie sposób ani zweryfikować ich liczby w stanie operacyjnym, ani rozmieszczenia, ani wartości bojowej (w tym wymaganego czasu na wystrzelenie od momentu rozkazu) i parametrów technicznych.

Fateh-110-new-TEL
Fatah (Fateh) 110 to opracowywany przez irański ośrodek badań Shahid Bagheri Industries a produkowany obecnie przez Aerospace Industries Organization, rakietowy balistyczny pocisk kierowany (inercyjny system kontroli lotu, współdziałający z systemem nawigacji GPS) klasy ziemia-ziemia na paliwo stałe. W zależności od wersji posiada on głowicę o masie od 450 do 650 kg oraz zasięg od 200 do 300 km. Syria opracowała własną wersję pocisku – M-600 / Tashreen o zasięgu do 250 km. Istnieje również wariant pocisku do zwalczania okrętów – Khalij Fars. Na zdj. Fateh-110 na wyrzutni TEL - fot. wikimedia

Inne rakiety w służbie Iranu

Istotnym elementem uzbrojenia są rakiety przeciwokrętowe, które są uznawane za najważniejszy element obrony morskiej i jako takie pozostają pod kontrolą Korpusu Strażników Rewolucji (zarówno na platformach nawodnych, jak i na lądzie i w powietrzu). W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych Iran wprowadził do służby pięć baterii rakiet HY-2 na obszarze Zatoki Perskiej, które zostały później wzmocnione zakupionymi na Ukrainie rakietami P-270 Moskit. Początek rodzimych prac nastąpił około 1995 roku, kiedy to Iran nabył w Chinach nieznaną liczbę rakiet przeciwokrętowych C-801 o zasięgu 40 km i C-802 o zasięgu 120 km, zdolne atakować cele na krótkim dystansie (od 11 km), co ma niebagatelne znaczenie w wąskiej Cieśninie Ormuz. Z czasem technologia została skopiowana i obecnie Iran jest w stanie samemu produkować rakiety (albo całe, albo niektóre komponenty).

Zdolności rażenia celów zostały wzmocnione dzięki stworzeniu i wprowadzaniu do służby rakiet dalekiego zasięgu (360 km) Raad. Konstrukcja oparta jest na mocno zmodyfikowanej chińskiej technologii HY-2, które wywodzą się z sowieckich P-15 Termit. Raad wyposażono w rodzime silniki odrzutowe Toloue 4, będącego kopią francuskiego Microturbo TRI60. Rakiety mogą być wystrzeliwane z wybrzeża, morza i powietrza. W kwietniu 2011 roku ujawniono test przeciwokrętowej rakiety manewrującej Zafar, które docelowo mają być na wyposażeniu szybkich łodzi. To prawdopodobnie kopia C-701AR. Iran produkuje również rakiety przeciwokrętowe Kowsar (w oparciu o chińskie C-701 i TL-10A/FL-8), Nasr (FL-9), Karus (C-801), Tondar (C-802) oraz Nur (HY-2).

Ostatnie ogłoszenie istotnej konstrukcji nastąpiło w marcu 2015 roku. Wtedy to minister obrony generał Hosejn Dehghan ogłosił zakończenie prac nad rakietą manewrującą ziemia-woda Soumar. Zdaniem ekspertów pocisk stanowi kopię rosyjskich rakiet manewrujących Raduga Ch-55. Iran zakupił w przeszłości sześć takich rakiet z Ukrainy (ale bez silników R95-300 i systemu nawigacyjnego). Wydaje się jednak, że irański Soumar to na chwilę obecną co najwyżej makieta i minie jeszcze co najmniej kilka lat zanim znajdą się w produkcji, a szczególnie w służbie operacyjnej.

Szybka, irańska łódź motorowa uzbrojona w przeciwokrętowe rakiety Nasir-1. Fot. Islamic Revolutionary Guard Corps (IRGC)

Projektów rakiet manewrujących jest w Iranie mniej, bo wymaga to większej wiedzy i możliwości. Niemniej jednak także i one stanowią element irańskiej doktryny wojskowej. Pierwsze ciekawe informacje na ten temat pojawiły się w 2012 roku, kiedy to podano do wiadomości, że w przyszłości okręty podwodne typu Ghadir zostaną uzbrojone w odpalane pod wodą rakiety manewrujące. W kwietniu tego roku Korpus Strażników Rewolucji miał rozpocząć przyjmowanie do służby rakiet manewrujących Nasir. Pocisk został przetestowany w lutym 2017 r. Nie sposób jednak zweryfikować doniesień o możliwości przenoszenia głowic jądrowych, ani tego, czy Nasir to w praktyce wspomniana rakieta Soumar (dezinformacja!). Nie można wykluczyć, że Nasir to Soumar, a Soumar to Ch-55, a więc może przenosić głowice termojądrowe, lecąc na pułapie około 100 metrów i atakując cele odległe nawet o 2,5 tysiąca kilometrów.

Czytaj też: Iran przetestował pocisk manewrujący. "Groźniejszy niż rakiety balistyczne".

Podsumowanie

Irański program rakietowy (a właściwie programy) warto obserwować, mając jednocześnie na uwadze wspomnianą kwestię – doniesień nie sposób zweryfikować. Chociaż rakiety te mogą stanowić zagrożenie, wszak Iran wysłał swoje pociski na cele w Syrii i wielokrotnie groził atakiem na różne państwa (ostatnio na Arabię Saudyjską, wcześniej na Izrael i Turcję) a zniszczenie wyrzutni byłoby praktycznie niemożliwe, to zarazem wątpliwe jest, aby Iran był w stanie atakować różne obiekty – o europejskich nie wspominając – przez długi czas i do tego celnie, a tym bardziej wykorzystując głowice konwencjonalne, których moc jest względnie niewielka. Do tego potrzeba precyzyjnych danych o lokalizacji celów, a Iran takich zdolności nie ma. To także konieczność dokładnego nakierowania rakiety na cel (szczególnie jeśli używa się głowic konwencjonalnych), a elektronika nie jest mocną stroną irańskiej zbrojeniówki. Niecelność można rekompensować dużą liczbą wystrzelonych rakiet, a tych Iran najprawdopodobniej po prostu nie ma (szczególnie dalekiego zasięgu).

Czytaj też: Iran zwiększa budżet obronny.

Aby realnie wpłynąć na sytuację na froncie, Iran – w obliczu działań przeciwko Stanom Zjednoczonym i ich arabskim sojusznikom – musiałby mieć kilkaset rakiet takich jak Soumar/Nasir, co wymaga potężnych nakładów finansowych. Fundusze Korpusu Strażników Rewolucji są jednak od lat drenowane udziałem w wojnie w Syrii. Z drugiej jednak strony bagatelizowanie Irańczyków byłoby błędem – o ile rakiety balistyczne dalekiego zasięgu mają wartość bardziej symboliczno-polityczną (przy niezmiennym założeniu, że mowa o głowicach konwencjonalnych), o tyle nawet kilkadziesiąt mniej zaawansowanych rakiet przeciwokrętowych mogłoby zadać siłom nieprzyjaciela poważne straty. Chociaż nie odmieniłoby to ostatecznie losów wojny, to podniosłoby znacząco jej koszty.

Robert Czulda

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama