- Wiadomości
Iran jednak bierze Su-35 i… nie tylko
Iran zakończył negocjacje w sprawie dostaw rosyjskiego sprzętu wojskowego i zakupi samoloty bojowe Su-35, śmigłowce bojowe Mi-28, a także samoloty szkolno-bojowe Jak-130 – podała irańska agencja Tasnim cytując Mehdi Farahiego, zastępcę ministra obrony tego państwa.
Autor. Rosoboronexport
Epopeja związana z dostarczeniem Iranowi Su-35 w eksportowej wersji SE ciągnie się już od roku. Wiosną 2022 roku Egipt oficjalnie zrezygnował z zamówionych wcześniej 25 Su-35SE, twierdząc że maszyny te mają znacznie gorsze parametry niż francuski samolot Dassault Rafale. Znacznie gorszy miał być przede wszystkim radiolokator rosyjskiej maszyny. Z kolei jesienią roku 2022 pojawiły się pogłoski, że samoloty wyprodukowane już dla Egiptu miałyby zostać przekazane Iranowi. Spekulowano wówczas, że myśliwce Teheran miał otrzymać w zamian za przekazywane już wówczas masowo drony samobójcze Shaheed-131 i Shaheed-136. Pojawiła się informacja, że za jednego Su-35 Irańczycy mieliby przekazywać tysiąc Szahidów, a zatem łącznie Rosjanie mogliby otrzymać ich w ten sposób 25 tysięcy.
Byłby to bardzo dobry interes dla strony irańskiej ponieważ koszt pojedynczego Szahida szacowany na między 10 a 50 tys. USD. Su-35 byłby więc w takiej sytuacji sprzedawany za równowartość od 10 do 50 mln USD.
W kolejnych miesiącach sprawa dostarczenia Su-35SE do Iranu nie była jasna. Wiosną tego roku pojawiły się nieprawdziwe, jak się okazało, doniesienia o przekazaniu samolotów, natomiast we wrześniu rosyjskie samoloty w irańskich barwach rzeczywiście się w Iranie pojawiły, ale.. były to szkolno-bojowe samoloty Jak-130.
Z kolei w ostatnich tygodniach strona irańska informowała o ostatecznej rezygnacji z Su-35, ponieważ w zamian zostanie zakupiony myśliwiec we własnym przemyśle. Problem polega na tym, że pomimo wielu szumnie ogłaszanych programów (w tym „niewykrywalnego”, a realnie nieistniejącego F-313 Qaher), Iranowi udało się stworzyć jedynie lekkie samoloty bazujące na konstrukcji lekkiego amerykańskiego myśliwca F-5 Tiger II. I nie jest jasne nawet czy są produkowane od podstaw. Maszyny takie nie mogą mierzyć się z żadnym z współcześnie produkowanych samolotów bojowych.
Zobacz też

Informacje o rezygnacji z Su-35 były więc najprawdopodobniej jakimś elementem gry Iranu, prowadzonej w celu uzyskania lepszych warunków kontraktu. Irańczycy mogli wykorzystywać chociażby fakt, że nikt nie chce kupować Su-35, a Rosjanie zostali z 25 samolotami, z którymi nie mają co zrobić.
Tak czy inaczej porozumienie najwyraźniej osiągnięto i – jak podaje Reuters – Irańczycy zapowiadają dołączenie statków powietrznych do jednostek bojowych. Porozumienie ma obejmować nie tylko Su-35 (zapewne 25 poegipskich egzemplarzy, nie wiadomo czy Iran zdecydował się na większe zamówienie), ale także wspomniane Jaki-130 w nieznanej liczbie egzemplarzy. Trzecim typem statku powietrznego mają być śmigłowce Mi-28 wersji eksportowej NE. Pojawiają się spekulacje, ze tych ostatnich miałoby zostać zakontraktowanych 18 sztuk.
Wartość kontraktu nie jest znana, ale wydaje się, że transakcja finansowa może tu nie wchodzić w grę i będzie to barter. Jak podaje zajmujący się wojskowością Iranu i Bliskiego Wschodu profil „Babak Taghvaee - The Crisis Watch”, Rosjanie mają przekazać także zdolności do prowadzenia serwisów i remontów Su-35 oraz pocisków powietrze-powietrze R-37M. Z kolei Iran miałby przekazać technologię produkcji pocisków balistycznych na paliwo stałe.
Eksport trzech typów statków powietrznych do Iranu to dzisiaj wyjątek od reguły, ponieważ rosyjska broń sprzedaje się coraz gorzej, a szczególny spadek zainteresowania widać jeżeli chodzi o samoloty. Na niedawno zakończonym salonie Dubai AirShow Rosjanom nie udało się sprzedać ani jednego statku powietrznego. Nie jest wykluczone, że teraz rosyjska zbrojeniówka będzie eksportowała wyłącznie do krajów dostarczających Rosji broń i amunicję i będzie to robione właśnie na zasadzie barteru. Poza Iranem jak na razie istnieje tylko jedno państwo, z którą możliwe są tego rodzaju interesy: Korea Północna.



WIDEO: Akt dywersji. Co wiemy o kolejowym sabotażu?