Geopolityka
Hiszpania jednak dostarczy bomby do Arabii Saudyjskiej?
Hiszpański rząd Pedro Sancheza szuka sposobu na sprzedaż broni do Arabii Saudyjskiej mimo zapowiedzi zerwania kontraktu na dostawę 400 bomb kierowanych. Ma to być rezultatem trwających od piątku protestów stoczniowców, którzy obawiają się także anulowania umowy na budowę pięciu korwet dla saudyjskiej marynarki wojennej - podają hiszpańskie media.
W sobotę na ulice wyszło kilkuset robotników stoczni Navantia w San Fernando koło Kadyksu. Manifestanci ponad godzinę blokowali trasę szybkiego ruchu między Kadyksem a San Fernando, domagając się od rządu realizacji umowy na sprzęt wojskowy dla Saudyjczyków.
Navantia jest jedną z kilku hiszpańskich stoczni, w których produkowane są okręty wojenne. Robotnicy obawiają się, że po zablokowaniu sprzedaży pocisków pod znakiem zapytania stanie też kwietniowy kontrakt na dostawę przez Madryt pięciu korwet dla saudyjskiej marynarki wojennej. Wartość umowy to ponad 1,8 mld euro.
Według mediów w Hiszpanii protesty stoczniowców w kilku zakładach w kraju przyczyniły się do zmiany strategii gabinetu Sancheza, który zaledwie kilka dni wcześniej zapowiadał zerwanie zawartej w 2015 r. umowy z Saudyjczykami na dostawę 400 naprowadzanych laserowo bomb.
Według dziennika "Hoy" rząd Sancheza szuka teraz sposobu na utrzymanie kontraktu z Arabią Saudyjską, której w przeciwnym razie musiałby zwrócić 9,2 mln euro.
"Rząd analizuje obecnie opcję zdobycia od Rijadu formalnych gwarancji, że pociski nie zostaną użyte w konflikcie zbrojnym w Jemenie. W dokumencie tym Arabia Saudyjska miałaby się zobowiązać, że nie wykorzysta ich przeciwko ludności cywilnej” - napisała gazeta.
Według niej rząd Sancheza zdaje sobie sprawę, że zerwanie umowy może doprowadzić do zakończenia współpracy militarnej z Arabią Saudyjską, która jest obecnie największym poza NATO nabywcą hiszpańskiej broni. Tylko w zeszłym roku Madryt zainkasował od Rijadu 270 mln euro za sprzęt wojskowy.
Z informacji hiszpańskich mediów wynika, że pierwotnie rząd Sancheza podjął decyzję o wstrzymaniu dostawy pocisków do Rijadu po tym, gdy 9 sierpnia autobus szkolny w Jemenie zostały ostrzelany przez siły dowodzonej przez Arabię Saudyjską międzynarodowej koalicji. Nalot ten spowodował śmierć 40 dzieci i 11 dorosłych. 1 września koalicja pod dowództwem Rijadu, prowadząca w Jemenie działania zbrojne przeciwko rebeliantom Huti, przyznała, że popełniła błąd podczas ataku na autobus, i zapowiedziała ukaranie winnych.
Nieździwiony
Zawsze my możemy taniej kupić te korwety np. po kosztach : )
sojer
Niech zrywają. USA chętnie dostarczy bomby kierowane i lekkie fregaty.