Reklama

Geopolityka

"Guardian": wojna na Ukrainie naprawiła stosunki Polski z USA

Autor. Jakub Szymczuk/KPRP

Wojna na Ukrainie naprawiła relacje między Warszawą a Waszyngtonem, a dla polskiego rządu są one kluczową alternatywą wobec stosunków z Niemcami - pisze w środę brytyjski dziennik „Guardian” w artykule o wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Gazeta cytuje słowa Bidena, który na początku wtorkowego spotkania z Dudą powiedział: "Stany Zjednoczone potrzebują Polski i NATO tak samo, jak Polska i NATO potrzebują Stanów Zjednoczonych", a także Jacka Sullivana, prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, który wskazywał na kluczową rolę Polski jako miejsca przyjmowania uchodźców z Ukrainy, węzła logistycznego dla pomocy wojskowej przekazywanej temu krajowi oraz silnego głosu zabiegającego o to, by nie było pęknięć wewnątrz koalicji sojuszników.

"Guardian" pisze, że w zeszłym roku Biden dał Polsce to, o co od dawna prosiła: stałą bazę amerykańską na jej terytorium, gdzie siły amerykańskie liczą obecnie 10 tys. żołnierzy, a NATO utworzyło cztery nowe grupy bojowe w południowo-wschodniej Europie, podwajając swoje siły na wschodniej flance Sojuszu.

Reklama

Czytaj też

Wskazuje też, że wizyta Bidena przypada w czasie rosnącej asertywności Polski, będącej efektem kryzysu ukraińskiego. Podkreśla, że polski rząd publicznie zapowiedział zwiększenie wydatków na obronę z 3 proc. PKB do 4 proc., co będzie najwyższym odsetkiem w NATO, ale źródła rządowe sugerują, że będzie to jeszcze więcej. Zaś cytowani przez "Guardiana" politycy zwracają uwagę, że lata podnoszenia alarmu w sprawie Rosji okazały się słuszne.

Wicepremier Piotr Gliński powiedział, że Warszawa musi prowadzić politykę rozbudowy armii, ponieważ "mamy bardzo agresywnego wroga" w Rosji i "jedynym argumentem, który ona rozumie, jest siła". Jak wskazał, wizyta Bidena jest ważna, ponieważ potwierdziła "naszą nową politykę bycia niezależnym" w ramach NATO, pokazała, że USA uznają znaczenie dwustronnych relacji i odzwierciedla wysiłek Warszawy w wojnie na Ukrainie. "Wykorzystują nas jako hub i szanują naszą pozycję jako partnera" - powiedział Gliński.

Czytaj też

Jak zauważa gazeta, polscy oficjele podkreślają, że Biden jako prezydent złożył już dwie znaczące wizyty dwustronne w Warszawie, podczas gdy jego jedyna dotychczasowa podróż do Niemiec była związana ze szczytem grupy G7 w Bawarii w zeszłym roku. Dziennik pisze, że bliskie relacje z USA są dla Prawa i Sprawiedliwości kluczową alternatywą dla bliskich związków z Niemcami, które zdaniem Glińskiego przed wojną faktycznie ugłaskiwały Rosję. "Jednym z powodów, że ta wojna jest teraz na Ukrainie, było bankructwo polityki niemieckiej" - powiedział wicepremier.

Gliński podkreślił, że Polska musi mieć silne partnerstwo z Niemcami, ale Warszawa nie może być zależna politycznie lub gospodarczo. Jak zauważa poseł Michał Jach, przewodniczący sejmowej komisji obrony, zwiększanie wydatków na obronę jest jest jedną z niewielu kwestii, która cieszy się poparciem całego spektrum politycznego.

"Guardian" wyraża pogląd, że rosyjska inwazja na Ukrainę zmieniła stosunki między Waszyngtonem a Warszawą, które były napięte w pierwszym roku prezydentury Bidena z powodu amerykańskich zarzutów co do niezależności sądownictwa i wolności prasy w Polsce. Jak pisze, Sullivan powiedział, że Biden poruszy te kwestie w rozmowach z Dudą, ale dodał, że prezydent podnosi je "wszędzie, gdzie się udaje", dając do zrozumienia, że te sprawy nie są już główną przeszkodą w dwustronnych stosunkach.

Autor. Jakub Szymczuk/KPRP

Gazeta cytuje też byłego ambasadora USA w Polsce Daniela Frieda, który uważa, że dla Bidena Warszawa stała się emocjonalnym punktem odniesienia. "Nie jedziesz do Warszawy, jeśli próbujesz się wycofać. (Biden) chce zjednoczyć wolny świat, a poza samą Ukrainą, Polska jest właściwym miejscem, aby to zrobić, ponieważ Polacy czują to na swojej skórze. Wiedzą, jaka jest stawka. Rozumieją, że jeśli Ukraina ulegnie Rosji, to wiele innych krajów znajdzie się na desce do krojenia w następnej kolejności, w tym oni sami" - powiedział dyplomata.

Brytyjski dziennik zwraca uwagę, że odwiedzając Polskę, Biden przybył do jednego z najbardziej przyjaznych mu miejsc na Ziemi, co jest momentem wytchnienia od słabych notowań w kraju. W sondażu Pew Research Center w ubiegłym roku 91 proc. Polaków wyraziło przychylny stosunek do USA, co oznacza wzrost z przedziału 65-75 proc. w poprzednich latach, a w tym samym badaniu 82 proc. Polaków wyraziło zaufanie do Bidena, że będzie postępował właściwie w sprawach światowych. W innym badaniu, przeprowadzonym przez polski CBOS w lipcu 2022 roku, Biden zajął drugie miejsce, jeśli chodzi o zagranicznych polityków, do których Polacy mają największe zaufanie. Wyraziło je 74 proc. badanych, lepszy wynik uzyskał tylko prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (3)

  1. Phenom

    "wojna na Ukrainie naprawiła stosunki Polski z USA" Pytanie kto je pogorszył i w czyim to było interesie. Wielu jest takich pożytecznych idiotów którzy parają się polityka że za € zrobią wszystko, łącznie z osłabieniem pozycji Polski.

    1. Extern.

      Te stosunki były niestety ochładzane przez USA, Potrzebowali to robić bo chcieli zrobić kolejny już reset z Rosją kładąc nas na talerzu jako podarek przyjaźni. Na myśl przychodzą mi dwa ostatnie momenty: Gdy Obama zrezygnował z tej pierwszej Tarczy aby wysłać przyjazny sygnał do Rosjan. Oczywiście nic z tego nie wyszło, a Putin odczytał to jako słabość i wlazł do Syrii, Drugie podejście było za Bidena gdy 1,5 roku temu podpisał porozumienie z Niemcami że USA nie będzie już blokowało NS2, jak wiadomo Rosja gardzi tymi którzy okazują słabość, więc parę miesięcy po tym Rosja wystosowała ultimatum do NATO że ma się wynieść za Odrę a po jego odrzuceniu zaczęła wojnę. Nic nowego, stosowano składanie ofiary z nas już wcześniej np. w czasie II wojny światowej, gdy Alianci zabronili Sikorskiemu podnosić sprawy Katynia, a potem np. aby Rosji było miło, wyrzucając nas z grona państw zwycięzców II wojny, czego symbolicznym objawem było to słynne nie zaproszenie nas na paradę zwycięstwa.

  2. Pola

    Niemcy faktycznie latami grały na rozwalanie bezpieczeństwa sojuszników, nie tylko Polski, np. odmawiając wspólnych unijnych zakupów gazu z Rosji. To było cyniczne i podłe i dziś jest moment żeby się odkuć. Ale nie w stylu antyniemieckiej szczujni TVP. To działa na najbardziej prostacki elektorat PiS, ale całkowicie rujnuje wizerunek państwa na zewnątrz. Niemcy mogą argumentować - patrzcie, to jednak zakompleksieni gówniarze. Brać przykład z Bidena, który po dyplomatycznych afrontach Dudy (żenująca konferencja z Trumpem przed wyborami w USA) potrafił zagryźć zęby i przygruchać Polskę, bo jest mu akurat potrzebna do grilowania Ruskich na Ukrainie. Bo jest potrzebna Stanom Zjednoczonym a nie demokratom czy republikanom,, więc osobiste urazy schował do kieszeni.

    1. Orthodoks

      Pola@Bardzo trafne spostrzeżenia.

    2. Vixa

      Ok, rozumiem, że skoro Biden przeprosił się z Dudą (bo musiał), to my musimy (?) przeprosić się Niemcami? Najpierw przedstawiasz sytuację dwóch polityków, a potem to przekładasz na relacje dwóch państw i do tego innych... Skoro USA było w stanie z nami przystąpić do współpracy to znaczy, że mówimy jednym językiem ws. Ukrainy i Rosji. Gdzie podstawy do współpracy z Niemcami gdy te są zainteresowane zupełnie czymś innym niż my? O o ci chodzi?

    3. Pola

      Chodzi o skuteczność i odpowiedzialność za państwo. Bluzgi w stronę Niemiec są niemal na poziomie Miedwiediewa - ugrywa coś w Rosji na użytek partii, za granicą ma opinię błazna. Podstaw do współpracy z Niemcami jest multum, począwszy od gospodarki. Tylko trzeba wznieść się ponad najbliższe wybory i koryto dla siebie i pociotków. Np. Żydzi od lat rozsmarowują Niemców bez uciekania się do inwektyw, a ci wodują im okręt za okrętem za pół ceny. Żeby zdobyć koncesje od silniejszego partnera trzeba używać rozumu a nie łatwego do rozszyfrowania cwaniactwa i emocji z magla.

  3. rwd

    Wojna na Ukrainie może przenieść stosunki z USA na inny, dla nas nieosiągalny w normalnych warunkach, poziom. Może wzmocnić pozycję Polski w UE i NATO. Ale jak dotąd są to jedynie nasze oczekiwania, które nie zmaterializowały się a i perspektywy dla nas są raczej niekorzystne.

    1. Logik

      Tekst jest o tym, że jednak się materializują. Śledzę def24 od 2013 roku, jeszcze zanim pojawiał się Twój nick. Czytam Twoje wypowiedzi, widzę pewną ewolucję, choć rzadko kiedy coś pozytywnego o RP pod tym nickiem się pojawiało. Skoro nic się zatem nie zmaterializowało, jak twierdzisz, to jakie są warunki prawdziwości zdania, że stosunki RP-USA przeniosły się na nowy poziom? W czym by to miało się przejawić? Cały czas przy założeniu, że opinia publiczna, do której jak zakładam należysz, nie zna szczegółów rozmów.

    2. rwd

      Napisałem, że - wojna na Ukrainie może przenieść stosunki z USA......., może nie oznacza, że musi, bo jak wiesz USA są mocarstwem globalnym, które takich sojuszników jak my ma wielu na całym świecie. Ale tak się złożyło, że jesteśmy im w tym momencie niezbędni dla prowadzenia interesów, bez nas byłoby im znacznie trudniej wspierać Ukrainę. Otworzyło się przed nami okno możliwości dające szansę na związanie się z USA na dłużej, nawet po zakończeniu wojny. Szczegółów rozmów na razie nie znamy ale gdyby były wyjątkowo dla nas korzystne, to nie sądzę by można było utrzymać to w tajemnicy. Byłyby przecieki i władza chciałby pochwalić się sukcesem a tak wizyta zakończyła się i za tydzień mało kto będzie ją wspominał. Oczekiwania były inne ale Amerykanie chcieli po prostu zagrać na nosie Putinowi, co im się udało w Kijowie a spotkania w Warszawie nie miały dla nich większego znaczenia. Ale gra jeszcze się nie skończyła i okno możliwości jeszcze się nie zamknęło.

    3. Phenom

      Amen

Reklama