Geopolityka
Etiopia: tama na Nilu odporna na możliwe uderzenia z powietrza
Etiopska tama na Nilu generuje pytania o możliwość eskalacji napięć między Addis Abebą i połączonymi siłami egipsko-sudańskimi. Jeden z generałów etiopskich, w trakcie wizyty w Moskwie zapowiedział, że jego kraj chce negocjacji pokojowych, ale jest gotowy do odparcia potencjalnej agresji jeśli taka by nastąpiła.
Etiopski dowódca pewien obrony kluczowego projektu infrastrukturalnego czyli tamy na Nilu (GERD). W trakcie wywiadu dla rosyjskiej stacji telewizyjnej, gen. Buta Bachata Debele miał stwierdzić, że państwo i siły zbrojne są gotowe na różne scenariusze rozwoju sytuacji regionalnej. Tama jest bowiem zarzewiem sporu z Egiptem i wielokrotnie pojawiała się groźba, że władze w Kairze w przypadku niemożliwości osiągnięcia porozumienia drogą rokowań mogą sięgnąć po rozwiązania siłowe. Etiopski generał uznaje jednak, że egipskie siły powietrzne nie są w stanie zagrozić obecnie działaniu i istnieniu GERD. Zaznaczył przy tym, że strona etiopska jest zdeterminowana, aby wszelkie wątpliwości były rozwiązywane na płaszczyźnie oferowanej przez Unię Afrykańską. Jednakże, zdaniem gen. Buta Bachata Debele Egipt sabotuje debaty, odrzucając wszystkie propozycje z Addis Abeby. Co ciekawe, sam wywiad dla kremlowskiego kanału RT jest pochodną wizyty etiopskiej delegacji na 9 edycji moskiewskiej konferencji bezpieczeństwa międzynarodowego.
Swoistą, symboliczną odpowiedzią w regionie może być podpisanie przez Egipt i Sudan memorandum o współpracy wojskowej. Nastąpiło to trakcie obrad szefów sztabów sił zbrojnych obu państw, które miały miejsce w Chartumie (stolicy Sudanu). Zarówno strona egipska jak i sudańska nie wskazały na szczegóły tego rodzaju porozumienia, które jest już kolejnym w sferze obronności w przeciągu ostatnich miesięcy. W marcu obie armie podpisały porozumienie o współpracy wojskowej obejmujące szkolenia i bezpieczeństwo granic. Co do obecnego memorandum o współpracy wojskowej wiadomo jedynie, że oficjalnie sudański szef sztabu generał broni Mohammed Osman al-Hussein i jego egipski odpowiednik generał broni Mohamed Farid Hegazy zakończyli w czwartek rozmowy wojskowe i podpisali w piątek porozumienie, co następnie podała sudańska państwowa agencja prasowa SUNA. Sudański dowódca miał pochwalić oficjalnie niezwykły jego zdaniem rozwój więzi między siłami zbrojnymi obu państw. Egipcjanin zaś podkreślił pogłębianie stosunków dwustronnych, zauważając, że wizyta i rozmowy są zgodne z przyjętą linią kooperacji krajów.
W przeciągu kilku ostatnich miesięcy zbliżenie egipsko-sudańskie w zakresie wojskowości widać przede wszystkim poprzez narastanie ilości ćwiczeń i manewrów. W listopadzie ubiegłego roku przeprowadzono „Orły nad Nilem- 1”, już w kwietniu tego roku byliśmy świadkami kolejnej edycji tego rodzaju ćwiczeń „Orły nad Nilem -2”. Zaś w maju siły lądowe, morskie i powietrzne obu państw odbyły połączone manewry „Strażnicy Nilu” w regionie Um Siyala w Sudanie. We wszystkich przypadkach zwraca się uwagę na symboliczne odwołanie się do kwestii strategicznej dla obu krajów rzeki. To właśnie tama GERD, sztandarowy projekt władz w Etiopii, ma być postrzegana przez Egipt i Sudan za próbę przejęcia kontroli nad bezpieczeństwem wody w całym regionie i możliwością nacisku na ludność oraz gospodarkę.
Co więcej, lakoniczne komunikaty o kolejnych manewrach mówią o ćwiczeniu scenariuszy operacji połączonej, egipsko-sudańskiej z silną koncentracją lotnictwa bojowego. W ten sposób, strona etiopska uważa, że Kair i Chartum dążą do wywarcia presji na politykę względem GERD. W dodatku, w ostatnich miesiącach widoczne stały się także napięcia graniczne między Sudanem a Etiopią. Wszystko w związku z regionem al-Fashaqa, w którym etiopscy rolnicy od dawna uprawiają wysoce żyzną ziemię, a której zwrotu domagają się władze sudańskie. W Etiopii pojawiają się nawet głosy, że zaognienie się napięć granicznych z Sudanem jest pokłosiem wykorzystywania strony sudańskiej jako gracza proxy przez Egipt.
Przy czym, same etiopskie siły zbrojne są obecnie coraz mocniej zaangażowane w dławienie rebelii w regionie Tigraj. Co naturalne, po w miarę prostej kampanii lądowej i zajęciu kluczowych miast na tym terenie, wspólnie z wojskami Erytrei i zapewne siłami najemnymi z Somalii, rebelianci przeszli do działań partyzanckich. W ostatnim czasie zadając siłom powietrznym Etiopii bardzo bolesną stratę, strącając samolot transportowy C-130E Herkules. Mógł to być jedyny samolot tego typu użytkowany przez stronę etiopską. Sugeruje się, że rebelianci użyli ręcznej wyrzutni MANPADs. Do katastrofy maszyny doszło w pobliżu Gijet w dystrykcie Saharti Samre. W trakcie walk w Tigraj etiopskie siły powietrzne, jeszcze w zeszłym roku, miały uszczuplić się również o jeden zestrzelony śmigłowiec szturmowy Mi-35.