Geopolityka
"Efekt polonizacji" według gen. Kozieja: polskie radary ograniczeniem Morskiej Jednostki Rakietowej
Szef BBN gen. Stanisław Koziej poinformował w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, że brak możliwości zwalczania celów przez rakiety NSM z Morskiej Jednostki Rakietowej (MJR) na ich maksymalnym zasięgu to następstwo „…swego rodzaju kompromisu i efekt tzw. polonizacji. Jednostka ta wyposażona jest w polskie stacje radiolokacyjne, których skuteczny zasięg pracy nad morzem jest krótszy niż zasięg rakiet”. Wypowiedź prof. Kozieja nie została zauważona przez większość mediów, choć uwypukliła problemy związane z wyposażeniem Morskiej Jednostki Rakietowej. Jednakże, użycie polskich radarów nie ma w tej sprawie znaczenia. Powodem ograniczenia zasięgu pocisków NSM są działania i zaniechania Ministerstwa Obrony Narodowej, które nie zdołało zbudować systemowych rozwiązań w zakresie rozpoznania, pozwalających na wykorzystanie wszystkich parametrów pocisków NSM.
Wypowiedź generała Kozieja w artykule Pawła Wrońskiego „Wojna o niebo. Gen. Koziej: przyszłość to drony” opublikowanym 5 maja bieżącego roku na łamach „Gazety Wyborczej” przeszła niezauważona przez większość mediów, lecz wywołała kontrowersje u specjalistów radiolokacji. Część komentatorów od dawna krytykowała nieprzemyślany sposób budowania przez Ministerstwo Obrony Narodowej i Marynarkę Wojenną nadbrzeżnego systemu rakietowego. Zamieszanie jest tym większe, że szef BBN winą za ograniczenia rakiet NSM obarczył polonizację i to, że zastosowano w MJR polskie radary.
Tymczasem produkowane przez PIT-RADWAR stacje radiolokacyjne są jednym z niewielu produktów polskiej zbrojeniówki, które od podstaw były opracowane w kraju i są na najwyższym poziomie światowym. Dodatkowo specjaliści wiedzą, że ich wprowadzenie do MJR nie ma najmniejszego wpływu na obecny, ograniczony zasięg rażenia rakietowych baterii nabrzeżnych.
Generalnie trzy czynniki powodują, że mając rakiety NSM (Naval Strike Missile) o zasięgu ponad 200 km siły zbrojne mogą nimi na razie atakować obiekty nawodne maksymalnie w odległości 50 km od brzegu:
- nienaruszalne prawa fizyki (ograniczające zasięg naziemnych stacji radiolokacyjnych);
- nieprzemyślane wyposażenie MJR;
- od samego początku brak konkretnych reakcji MON na sygnały specjalistów, że jednostka potrzebuje systemu wskazywania celów odpowiedniego dla kupionych od spółki Kongsberg rakiet NSM.
Horyzont radiolokacyjny
Radary to urządzenia, które wykorzystują dwie cechy fal elektromagnetycznych: stałą prędkość (równą prędkości światła) oraz prostoliniowość rozchodzenia się fal radarowych. Ta druga właściwość powoduje, że przy kulistości Ziemi zawsze pojawi się tzw. horyzont radiolokacyjny, a więc obszar gdzie fale elektromagnetyczne po prostu nie dochodzą (chyba że z powodu jakiś anomalii zostaną one załamane – np. podczas zjawiska refrakcji lub superrefrakcji).
Horyzont radiolokacyjny można „przesunąć” dwoma sposobami: budując tzw. radary pozahoryzontalne, na bardzo długich falach i z dużymi polami antenowymi lub umieszczając antenę radaru jak najwyżej. W przypadku stacji radiolokacyjnych pracujących w warunkach brzegowych nie ma więc żadnego znaczenia, czy zastosuje się polski radar, czy jakikolwiek inny. Horyzont radiolokacyjny będzie bowiem zależał tylko od wysokości wyniesienia anteny.
Nieprzemyślana organizacja Morskiej Jednostki Rakietowej
W przypadku radarów brzegowych rozstawionych w polskich warunkach brzegowych (bez wzniesień), wykrywanie celów nawodnych z brzegu może się odbywać do odległości około 20-25 Mm, a więc do około 50 km. Za to, że obecnie można wykorzystać jedynie 25% możliwości zasięgowych rakiet NSM odpowiada więc nie „polonizacja”, ale ten, kto zdecydował, że podstawowym i nadal jedynym sensorem MJR będą radary brzegowe i system Łeba.
Do wyposażenia Morskiej Jednostki Rakietowej wybrano bardzo nowoczesne radary trójwspółrzędne TRS-15C Odra-C, produkowane przez PIT-Radwar, wcześniej opracowane dla systemu obrony powietrznej. Tymczasem przy wykrywaniu celów nawodnych wystarczyłoby kupić o wiele prostsze i tańsze stacje radiolokacyjne dwuwspółrzędne, których:
- nadajniki mogłyby być o wiele mniejsze (ze względu na konieczność wykrywania obiektów w odległości kilkudziesięciu kilometrów, a nie kilkuset jak w przypadku celów powietrznych);
- odbiorniki byłyby prostsze, „zajmując się” jedynie obiektami wolnymi, nawodnymi i bez konieczności posiadania kanału wykrywania statków powietrznych;
- anteny byłyby tańsze i mniejsze, przez co można byłoby je wynosić wyżej na hydraulicznie lub elektrycznie podnoszonych masztach.
Specjaliści wskazywali ponadto, że na wyposażeniu polskich sił zbrojnych znajduje się prostszy i tańszy radar, spełniający powyższe założenia - Radar Mobilny RM-100. Produkuje polska spółka PIT-RADWAR (ta sama, która wytwarza systemy TRS-15C). Stacja RM-100 została opracowana dla Marynarki Wojennej, jest przez polskie siły morskie systematycznie kupowana dla potrzeb brzegowego systemu obserwacji technicznej i ma lepsze możliwości w odniesieniu do celów nawodnych od radaru TRS-15C.
Dlaczego? Pomijając mniejszą cenę i wielokrotnie niższe koszty eksploatacji należy przede wszystkim wspomnieć, że RM-100:
- jest radarem pracującym na fali ciągłej, a więc generuje sygnał o mocy poniżej 1 W. W ten sposób urządzenie zalicza się do klasy „cichych”, które są wykrywane tylko przez wyspecjalizowane systemy rozpoznawcze przeciwnika i to z bardzo małej odległości. Radar TRS-15C może za to zostać wykryty z odległości kilkuset kilometrów, co powoduje ryzyko zdradzenia orientacyjnego położenia baterii rakietowych i wskazania celów ataku;
- posiada niewielką antenę podnoszoną na rozwijanym maszcie do wysokości 22 m. Ta wysokość została tak dobrana, by samą antenę można było wynieść powyżej linii drzew, które pokrywają większość polskiego wybrzeża. Reszta radaru (samochód z kabina operacyjną, kołowa podstawa masztu i agregat) jest w ten sposób ukryta pomiędzy drzewami, chroniąc się w naturalny sposób przed wykryciem i zniszczeniem. Tymczasem TRS-15C ma dużą antenę ścianową podnoszoną hydraulicznie na wysokość dwukrotnie niższą, co znacznie ogranicza wybór stanowisk pracy, lub zmusza po prostu do wyjechania na plażę – bez żadnej osłony;
- jest lżejszy. Można więc z nim bez problemu poruszać się polnymi drogami i bezdrożami dobierając stanowisko pod potrzeby baterii, a nie pod możliwości jezdne i antenowe radaru.
Pomocą dla jednostek ogniowych MJR powinny być również trzy stacjonarne systemy radiolokacyjne rozciągnięte wzdłuż całej polskiej linii brzegowej: system obserwacji technicznej Marynarki Wojennej, System Radiolokacyjnego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich (ZSRN) Straży Granicznej oraz System Wymiany Informacji Bezpieczeństwa Żeglugi (SWIBŻ) Urzędów Morskich.
W ramach tych systemów na naszym wybrzeżu zbudowano kilkadziesiąt stacjonarnych wież i posterunków radiolokacyjnych, które przekazują pełny i bez luk obraz sytuacji nawodnej do horyzontu radiolokacyjnego. Radary TRS-15C powinny więc tylko ten system uzupełniać, w razie jego zniszczenia lub zakłócenia. Natomiast główne dane do jednostek ogniowych powinny w pierwszej kolejności iść z zewnątrz, by jak najdłużej ukryć miejsce ich rozmieszczenia.
Teraz należy sobie uczciwie powiedzieć, czy po dwóch latach od wprowadzenia Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego przemianowanego później na Morską Jednostkę Rakietową dane ze stacjonarnych systemów brzegowych zostały do nich podłączone. Podobne pytanie powinno paść w odniesieniu do radarów mobilnych obserwacji nawodnej wykorzystywanych przez Marynarkę Wojenną (RM-100) i przez Straż Graniczną (na podwoziu Mercedesa). Wszystko wskazuje na to – że jeszcze nie.
Brak konkretnych reakcji MON na potrzeby MJR jeżeli chodzi o system wskazywania celów
Rakiety NSM spółki Kongsberg dały polskim siłom zbrojnym unikalną możliwość stworzenia bariery rakietowej pozwalającej na praktyczne przerwanie morskich linii komunikacyjnych na północ od polskiego wybrzeża do brzegów Szwecji. Pełne wykorzystanie jednego z najlepszych na świecie systemów nabrzeżnych na świecie wymaga jednak: diametralnej zmiany taktyki obrony wybrzeża, opracowania nowej koncepcji operacyjnego wykorzystania MJR i taktyki działania tego systemu, która pozwalałaby zwalczać cele na maksymalnych odległościach oraz określenia nowych zasad użycia uzbrojenia.
Wiadomo, że przynajmniej jeżeli chodzi o system wskazywania celów nie podjęto konkretnych działań. Generał Koziej w wywiadzie dla Gazety Wyborczej poinformował oczywiście o możliwości wykorzystania bezzałogowców w celu poprawienia tej sytuacji. Nie wspomniał jednak, że Ministerstwo Obrony Narodowej postanowiło, że do końca maja 2018 r. MJR zostanie doposażona w drugi dywizjon ogniowy, nie modernizując przy tym systemu wykrywania, klasyfikacji i wskazywania celów.
Za kwotę 800 mln zł pozyskano kolejny system, który w obecnym kształcie nie będzie zdolny do wykorzystania w pełni możliwości uzbrojenia rakietowego. Przypuszczalnie nie chodzi tutaj o brak środków, ale o unikanie problemów, jakie mogłyby się pojawić (z uwagi na wdrożenie nowego, zaawansowanego rozwiązania), gdyby Marynarka Wojenna jako pierwsza wprowadziła działający na odległości kilkuset kilometrów system rozpoznania oparty o bezzałogowe aparaty latające.
Mówiąc o zasięgu rakiet NSM generał Koziej nie wspomniał o jeszcze jednej właściwości tych pocisków, z której Morska Jednostka Rakietowa na razie nie może korzystać. A chodzi o zdolność wybierania miejsca uderzenia w cel na podstawie wcześniej zarejestrowanego i przechowywanego w bazie danych obrazu termicznego jednostek pływających przeciwnika.
Znając ten obraz można określić miejsca wrażliwe obcych okrętów i wskazać je rakietom, by po trafieniu w nie spowodować jak największe szkody. Sprawa jest o tyle ważna, że rakiety NSM mają stosunkowo niedużą głowicę bojową (około 100 kg) i pożądane jest uzyskanie precyzyjnego trafienia, aby skutecznie zwalczać większe jednostki nawodne.
Wymaga to jednak stworzenia systemu rozpoznania termicznego, który na bieżąco tworzyłby i aktualizował bazę danych zdjęć jednostek pływających w podczerwieni. System jak na razie mógłby korzystać tylko z głowic optoelektronicznych zamontowanych na dwóch okrętach rozpoznawczych. A przecież ograniczeniem w tym przypadku na pewno nie są koszty, ponieważ cena kamer termowizyjnych od kilku lat geometrycznie spada. Pamiętajmy również, że System Radiolokacyjnego Nadzoru Polskich Obszarów Morskich Straży Granicznej ma na swoich posterunkach głowice optoelektroniczne, które można by również w jakiś sposób wykorzystać.
Jeżeli znajdziemy odpowiedź dlaczego tego nie zrobiono, dowiemy się również, czemu system wskazywania celów dla MJR nadal jest oparty przede wszystkim na własnych radarach. I polonizacja nie ma tu na pewno żadnego znaczenia. Wraz z wdrożeniem nadbrzeżnego systemu rakietowego konieczne jest bowiem wprowadzenie rozwiązań systemowych, które pozwolą w pełni wykorzystać możliwości jednostki, w tym jej uzbrojenia.
Osama
Widzę że wam się prawa fizyki mylą więc prostuję: -każdy typowy radar postawiony na wysokości marnych 20m będzie wykrywał cele o wysokości np 10m ze śmiesznie małej odległości, typowo ok 50km zaś wybór bardzo dobrego radaru lub bardzo złego to wykorzystanie faktu że fale jednak nieznacznie mogą się ugiąć w dukcie atmosferycznym i można tu stracić 10 lub zyskać extra 10km. Radar ma być duży po to, by z tych 50 km wykrył nie tylko ruski niszczyciel ale też szwedzkie Visby czy inną makrelę typu trałowiec jak dobrze wylosuje odbicie -radar np ostrzegawczy na maszcie na 30m i każdy inny o zasięgu np 450km wykryje wprawdzie bombowiec strategiczny przeciwnika, ale na odległości 450km będzie on musiał lecieć na wysokości co najmniej... 11km. Także i te radary, nawet gdy wykrywają cele bezpośrednio nad ziemią, czynią to na śmiesznie małej odległości kilkudziesięciu km. Dlatego siły specjalne na monstrualnym Mi-17 mogą sobie nocą latać dowoli od Klewek do Opola i nikt ich nie wykryje. -z wysokości 100m Norweskeigo fiordu nie jest dużo lepiej, horyzont radarowy przesuwa się w okolice 100km -zasięg pozahoryzontalny miały chyba tylko radary na Tarantul 1241E typu Garpun, jeśli tam były i były sprawne, zanim nie wycofano okrętów, a i tak było to max 120km w/g domniemań zachodnich, a nawet jeśli to były to stare zużyte analogowe truchła których nie da się łatwo podłączyć do systemów natowskich. Chociaż mogli je zatrzymać -Do strzelania na duży zasięg mamy dwa ledwosprawne śmigłowce Seasprite na OH Perry jeśli mają sprawne radary oraz Bryza z ARS-800, neidawno jeden z nich modernizowano z ARS-400 do ARS-800 czyli pilnują problemu. Zasięgi wykrywania ok 100-120km dla niszczyciela typu Sovremenny -Nawet radary nawodne na OH Perry mają zasięgi na poziomie 40-70km w zależności od pogody. Wniosek: W walce morskiej wykrywa się przeciwnika nasłuchem ESM, zaś seryjkę pocisków zgarnia ten kto pierwszy włączy radar i się na czas nie zanurzy (także w lesie), lub ten kogo zakapują niedobrzy rybacy
jakiś
>według gen. Kozieja: polskie radary ograniczeniem Morskiej Jednostki Rakietowej< No.... wiadomo! Amerykanckie są lepsze i takie należy zakupić by przypodobać się panom LOBBYSTOM i politykom USA
Eagle
Przyznaję bez bicia, że pan Dura stracił w moich oczach jakąkolwiek wiarygodność po tekście n/t patriotów, który przypominał artykuł sponsorowany (przez francuskie lobby). Nie wiem czy wynikało to z niewiedzy, złej woli, prywatnych sympatii czy powiązania z jakąś spółką lobbingową, jednak jak dla mnie jako ekspert jest skończony. Również cytaty z p. Dury, dostępne w internecie, z niesławnym, że każdy (czyt. nieprzeszkolona załoga) mógł sobie zestrzelić samolot z systemu Buk-1M, na czele, wzbudza wątpliwości co do kompetencji/bezstronności w/w pana jako bezstronnego eksperta.
BUBA
Możesz podlinkować wypowiedź Dury o Patrioach? Lub podać gdzie jej szukać?
Gość
Jedyne rozsądne wyjście, to zastosować radary właściwe a te wykorzystać do innego systemu.
jugar
Polonizacja nie oznacza pokonania praw fizyki. Wykrywanie i wskazywanie celów to jedno z ważniejszych zadań lotnictwa morskiego. Nie da się walczyć z czymś, czego nie widać. Nie da się skutecznie zwalczać celów, które są w ruchu, bez aktualizacji ich współrzędnych geograficznych. Jeśli ktoś wierzy w możliwość oszukania fizyki, to gratuluję szczęścia życia w świecie fantazji.
NAVY
[...]Nieprzemyślana organizacja Morskiej Jednostki Rakietowej[...] - a u nas jest cokolwiek przemyślane ,czy wszystko robi się na łapu-capu !?
marek!
chyba wszystko - ja to widze tak: kupuje sobie podpaski, bo polowa ludzkosci je uzywa, potem siadam w kaciku i sie zastanawiam do czego moga sie przydac........
arj
Bardzo dobrze przygotowany artykuł. Jeśli odpowiada on prawdzie, pozostaje pytanie, dlaczego p. Koziej, człowiek wydawałoby się odpowiedzialny, może tak nieodpowiedzialnie się wypowiadać. Przypomina mi się przysłowie, że kto drogi prostuje, ten w domu nie nocuje. Myślenie skrótowe jest zwodnicze.
ja
fraza klucz: """Jeśli odpowiada on prawdzie....." śmiem sądzić , że nie
mw
Pan Dura zapomniał napisać, że dzięki integracji z systemem Łeba NDR może razić cele wykryte przez inne sensory niż własny radar i w ten sposób wykorzystać zasięg pocisku NSM.
ja
Pan Dura niczego nie zapomniał. Celowo pominął ten "drobiazg". Typowy tekst pod zamówienie w przeddzień wyborów. Musi się kotłować. Polska upada, rządzą idioci, konieczne zmiany!!!
ryszard56
Pytanie i co dalej w tej sprawie/?
ryszard56
Pytanie i co dalej w tej sprawie/?
ryszard56
Pytanie i co dalej w tej sprawie/?
ito
Artykuł dowodzi, że jeśli chodzi o podejście do polonizacji najwyższa pora przestać wykorzystywać polskich (eks)generałów jako ekspertów od obronności.
TomZZ
Generał Maciarewicz zmieni to podejście. Jego głębia umysłu będzie jeszcze większa niż gen. Kozieja...
matej
ta jego glebia szybko zrobi z niego marszalka
menel
>>Do wyposażenia Morskiej Jednostki Rakietowej wybrano bardzo nowoczesne radary trójwspółrzędne TRS-15C Odra-C, produkowane przez PIT-Radwar, wcześniej opracowane dla systemu obrony powietrznej.<< A może jest tak że dzięki temu zamówieniu Radwar może zaoferować nowoczesny i sprawdzony radar w dużo większym programie modernizacji OPL? A może w ramach NATO dywizjon ma za zadanie wyłączyć Cieśninę Pilawską a do tego celu mamy wszystko co potrzeba? A do strzelania za horyzont dostanie dane z AWACSa albo satelity.
BUBA
Poruszyłeś bardzo ważny problem. Koziej jako szef BBN nie ma pojęcia o istnieniu horyzontu radiolokacyjnego. Jest niekompetentny. Zarówno nowoczesna artyleria rakietowa jak i systemy przeciwlotnicze potrzebują samolotów klasy AWACS aby móc atakować oddalone cele poza linią horyzontu. Niestety jaki poziom wiedzy generała Kozieja, takie jego wypowiedzi.
Jan
Niech gen. Koziej uderzy się w piersi -mea culpa- za spieprzenie struktury dowodzenia polskiego wojska
Gość
W obecnej sytuacji niema innego wyjścia tylko zakupić właściwe radary a te wykorzystać w innym systemie. Jeżeli już wydano na system tyle kasy, to niech działa porządnie.
Mike
znaczy się masz na myśli jedynie słuszne radary amerykańskie?
polak
Wyrazy UZNANIA za precyzyjne sformułowania totalnego braku KOMPETENCJI osób które zajmowały się i zajmują decyzjami dot. tak zaawansowanego uzbrojenia! Proponuję iść kilka KROKÓW DALEJ: 1)Wiemy już z tego artykułu że pan Koziej NIE MA POJĘCIA o czym mówi :( (jest niekompetentny w stopniu SKRAJNYM) 2)Proponuję USTALIĆ KTO (tzn jakie urzędy, jednostki organizacyjne, ciała doradcze - nazwy adresy a także personalnie OSOBY imię nazwisko i stanowisko) odpowiadają za TAK NIEPRZEMYŚLANE DECYZJE! 3)Proponuję przygotować artykuł składający się z a)najistotniejszych wniosków z tego artykułu (rakiety o zasięgu 200 km mogą razić cele w odl max 50 km, wybrano DROGI radar zamiast OPTYMALNEGO taniego, nie ma znaczenia że radar jest polski, i co najważniejsze NIC nie jest robione aby wykorzystać to że pociska ma skuteczny zasięg 200 km - a jednocześnie przygotowuje się beztrosko do stworzenia 2 dywizjonu zapewne z takimi samymi radarami! - ale bez dodatkowego źródła wskazywani celów(drony wieże itd) b) listy WINNYCH z włączenie pana Kozieja tak BY W KOŃCU W NASZEJ UKOCHANEJ OJCZYŹNIE nie tylko maluczcy odpowiadali za swoje decyzje ale również osoby które piastują POWAŻNE urzędy!... W ten sposób jedynie możemy: 1)natychmiast wdrożyć SPOŁECZNY system nadzoru, 2)wyeliminować potencjalnych AGENTÓW ROSJI (200km to skuteczny sposób przerwania dostaw do kalinigradu drogą morską!) 3)doprowadzić do narodowej debaty KTO! winien zajmować się doborem zaawansowanych technicznie i BARDZO drogich elementów służących OBRONIE NARODOWEJ.... Tak jak Kukiz wstrząsnął sceną polityczną tak redakcja tej strony może wstrząsnąć dużo ważniejszym elementem być może mającym KRYTYCZNY wpływ na nasze życie w przyszłości! Moim zdaniem winna powstać RZĄDOWA storna(rodzaj forum) na którym urzędnicy państwowi(wojskowi też) winni w zakresie tajemnicy wojskowej ODPOWIADAĆ na POWAŻNE interpelacje od obywateli polskich - interpelacje inny być publicznie dostępne DLA KAŻDEGO... potrafimy ocenić dlaczego na niektóre pytania NIE otrzymamy odpowiedzi... - celem forum winno być stworzenie OFICJALNEGO KANAŁU KOMUNIKACYJNEGO (tak jak w sejmie tyle że dla wszystkich zainteresowanych) Eksperyment z forum związanym z obroną narodową winien być w przyszłości rozszerzony na inne krytyczne dziedziny jak edukacja(aktualny program nauczania i jak i sposoby - np brak nauczania prawa na poziomie ponad postawowym tak by każda osoba potrafiła założyć firmę, potrafić ocenić czy potrzebuje adwokata itd) a także inne... tak by tematy jakie poruszane są np w programach p. Jaworowicz miały miejsce zaistnienia. Jestem otwarty na dyskuję...i nowe pomysły.... Zakończmy jaki PIERWSI na świecie epokę scentralizowanego podejmowania KRYTYCZNYCH decyzji na poziomie SEJMU! i zacisza biur sprytnych leniuchów którzy NIE ODPOWIADAJĄ za swoje decyzje!
Wojtekus
Nic dodac nic odjac Polaku. Niestety nasze panstwo i nasz rzad, nie naleza do przejrzystych i tu sie nic nie zmieni. Bardzo podoba mi sie idea forum ogolno-krajowego na ktorym ministerstwa, urzednicy lub specjalisci mogi by nas informowac lub odpowiadac na pytania. Jakby prezydent chcial to dawno by juz cos takiego istnialo ale u nas nadal PRL-owska mentalnosc "tajemnicy panstwowej". Wszystko jak zawsze jest tajne lub zatajone i nikt nic nie wie, prawie jak u Ruskich!
Piotr Kraczkowski
gdzie kucharek 6, tam nie ma co jeść...
były
A moze by sprawdzić po ile kupują dla wojska ryzę papieru do XERO...
olo
Koziej równa z poziomem do Prezydenta - udany duet. Zastanawia mnie jakim cudem taki tekst może bezkarnie paść z ust generała i dlaczego media nie dociekają dlaczego tak wpływowa osoba stara się skompromitować bardzo udane rodzime produkty.
anyBul
Będzie bardzo źle jeśli ten duet został by na dłużej..... Innymi słowy, obu tym Panom trzeba już podziękować.
Marcin
Po co pisać cały artykuł skoro odpowiedź na niego zawiera się w jednym zdaniu: ZSyD MW ŁEBA-3
Marek
Bez komentarza :) http://www.iu.wp.mil.pl/przetargi.ogloszenie.26.240.html
Obserwator
Panie generale Pana oficjalny życiorys wiele tłumaczy ............czas na spoczynek! Prof. dr hab. Stanisław KOZIEJ - generał brygady w stanie spoczynku, od 13.04.2010 r. szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W latach 2005 - 2006 podsekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, w 2007 roku - doradca Rzecznika Praw Obywatelskich, w 2008 r. - doradca Ministra Obrony Narodowej. Wieloletni nauczyciel akademicki, ostatnio profesor w Uczelni Łazarskiego oraz Akademii Obrony Narodowej w Warszawie. Specjalizuje się w polityce i strategii bezpieczeństwa międzynarodowego i narodowego (w tym obronności) oraz strategicznym zarządzaniu bezpieczeństwem. Prowadził także wykłady z tej tematyki na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Łódzkim oraz w Szkole Głównej Handlowej i Akademii Dyplomatycznej.
Kapitan G
Pan Koziej dawno powinien się podać do dymisji chociażby za akceptację stworzenia w strukturach MW MJR i zakup tego systemu. Podobny system już kiedyś mieliśmy. Dla przypomnienia panu profesorowi - jednostka nazywała się 9 DAN i stacjonowała w Ustce a rakieta (z lat 80) miała zasięg 95 do 105 km (pl.wikipedia.org/wiki/S-2). Zrezygnowano jednak z tego systemu obrony wybrzeża na rzecz szybkich i mobilnych kutrów rakietowych, które atakować mogły odległe cele w współdziałaniu z retranslatorami, którymi mogły być małe i szybkie kutry torpedowe, samoloty i przede wszystkim śmigłowce. Jednostkę 9 DAN zlikwidowano, bo między innymi tak jak rakiety MJR nie mogła być wykorzystywana na pełny zasięg. Kopanie Rawaru przez szefa BBN to skandal. Pewnie dąży do sprzedania zagranicznemu kontrahentowi tych zakładów jak zrobiono to z Mielcem i Świdnik. Panie Koziej - czas odejść
Gość
Zawsze ceniłem gen. Kozieja za jego kompetencje i troskę o bezpieczeństwo narodowe ,dla mnie jest ON najwyższym autorytetem w sprawach obronności, chciałby by jego uwagi MON potraktował poważnie i usunął te wszystkie mankamenty o których mowa. Zastanawia fakt, że MON inwestuje tak ogromne pieniądze w system ,czemu nie wydało więcej by wyciągnąć z systemu to co możliwe. Wiadomo że mamy sprzętu jak na lekarstwo ,to niech jakość będzie chociaż porządna.
Dżejson
Pan raczy żartować. Zapraszam do ponownej lektury artykułu. ZE ZROZUMIENIEM.
tak tylko pytam
Koziej to ten pan co prorokował, że Amerykanie będą zdobywali Bagdad desantami ze śmigłowców?
Drzewica
Kolejna przesłanka do podejrzewania sabotażu w polskich siłach zbrojnych, podobnie wystąpił sabotaż na Ukrainie. Ważne byłoby znaleźć te zielone ludziki przed sprawdzeniem wojska w boju
wqq
Panie generale odjechał pan od realiów i techniki wojskowej co po raz kolejny możemy stwierdzić czytając pańskie wypowiedzi. Może już czas zmienić miejsce publikowania swoich oświeconych myśli na SUPER EXPRES albo WYSOKIE OBCASY. Tam ma pan szansę na ciepłe przyjęcie ze strony czytelników . Na tym portalu portalu dominują raczej czytelnicy którzy nieco mocniej od BLONDYNEK osadzeni są w technice wojskowej.Warto też zastanowić się jakie zadania ma BBN pod takim przywództwem !