Reklama

Geopolityka

Dziesięciolecie wojny domowej w Syrii: końca dalej nie widać [OPINIA]

Jazydzkie bojowniczki. Fot. YBŞ Fighters
Jazydzkie bojowniczki. Fot. YBŞ Fighters

Niedawno minęło 10 lat od czasu wybuchu wojny domowej w Syrii. Konflikt, będący częścią tzw. Arabskiej Wiosny, rozpoczął się od cywilnych protestów przeciwko dyktaturze, ale szybko przekształcił się w krwawą wojnę. W szczególności wpłynęło na to wmieszanie się innych państw, których celem z całą pewnością nie było wprowadzanie demokracji. Późniejsze interwencje Rosji i Turcji pogłębiły umiędzynarodowienie tego konfliktu.

Dziś Syrię można podzielić na trzy części. Największa to tereny kontrolowane przez Baszara al-Asada dzięki wsparciu Rosji i w mniejszym stopniu Iranu oraz innych zagranicznych sojuszników, takich jak irackie oddziały szyickie. Obejmuje ona 10 spośród 13 stolic prowincjonalnych, w tym największe tj. Damaszek i Aleppo. Większość tego obszaru nie jest już objęta wojną od dawna i jego zasięg, pomijając tereny północno-zachodniej Syrii, niewiele się zmienił od jesieni 2018 r. Przełomowe znaczenie miała tu interwencja rosyjska we wrześniu 2015 r., gdy sytuacja Asada stała się krytyczna. Rebelianci, wśród których w tym czasie dominowali już dżihadyści, w tym związani z Al Kaidą oraz Państwo Islamskie, kontrolowali m.in. połowę Aleppo, przedmieścia Damaszku, peryferie Homs, część Daraa, Kuneitrę, a także Rakkę, Deir az-Zaur i znaczne obszary niemal wszystkich prowincji.

Bezpośrednią przyczyną rosyjskiej interwencji była groźba odcięcia Damaszku od Latakii i Aleppo. Pojawienie się Rosjan szybko odmieniło losy wojny. W Aleppo skończyła się ona już w grudniu 2016 r., w Deir az-Zaur w listopadzie 2017, natomiast w Kuneitrze i Daraa w lipcu 2018 r., choć w tej ostatniej, od której zresztą wszystko się zaczęło, walki na krótko wybuchły ponownie w marcu 2020 r. Jesienią 2018 r. syryjska armia przeprowadziła ostatnią poważniejszą ofensywę na południu wypierając Państwo Islamskie z prowincji as-Suwajda. Niemniej ISIS wciąż jest aktywne w słabo zaludnionych rejonach wschodniej i centralnej Syrii, których kontrola nie jest dla syryjskiej armii priorytetem, ze względu na brak strategicznego znaczenia. Ponadto poza kontrolą armii syryjskiej pozostaje niewielka enklawa at-Tanf. Trudno ją jednak uznać za odrębną część Syrii we wspomnianym na początku podziale według kryterium kontroli, gdyż jest to tak naprawdę amerykańska baza blokująca główną drogę z Bagdadu do Damaszku, której jedynym celem jest blokowanie wykorzystywania tej trasy jako szlaku logistycznego przez Iran i jego szyickich sojuszników.

Drugą co do wielkości częścią Syrii jest Autonomiczna Administracja Syrii Północno-Wschodniej (AANES). Jest to paradoks, bo ta część wojny w Syrii długo była ignorowana. Tymczasem kurdyjskie Ludowe Jednostki Obrony (YPG) powstały już w 2011 r., a w lipcu 2012 r. zmusiły siły rządowe do wycofania się z Kobane, Amudy i Afrin. Stało się to bez walk, bo dla Asada nie były to tereny priorytetowe. Natomiast tzw. syryjska opozycja, będąca wówczas już pod silnym wpływem Turcji, negatywnie odnosiła się do przyznania jakichkolwiek praw syryjskim Kurdom. Pogłębiająca się islamizacja oddziałów rebelianckich walczących z Asadem, dokonywana pod wpływem wsparcia udzielanego przez Turcję i, delikatnie mówiąc, niezbyt demokratyczne państwa arabskie, doprowadziła do starć między dżihadystami a YPG już w końcu 2012 r.

Fot. AZAZ
Fot. AZAZ

W listopadzie 2012 r. dżihadyści, w tym związany z Al Kaidą Front al-Nusra, wyparli siły rządowe z ważnego miasta Sere Kanie, po czym sami zostali stamtąd wyparci przez YPG w lipcu 2013 r. Wtedy to syryjscy Kurdowie i ich lokalni sojusznicy ogłosili powstanie Rożawy jako autonomicznej części Syrii. Zostało to całkowicie zignorowane przez Zachód i światowe media, które uznały, że Rożawa jest efemerydą i szybko zniknie, więc nie warto się nią zajmować i trzeba się skoncentrować na wspieraniu rebelii w zachodniej Syrii, bo ona ma realne szanse na zwycięstwo, obalenie dyktatury i stworzenie wolnej i demokratycznej Syrii. Trudno było o większe oderwanie od rzeczywistości. Świat dostrzegł Rożawę dopiero jesienią 2014 r., gdy YPG stoczyło wielomiesięczną, heroiczną i przełomową bitwę z Państwem Islamskim o Kobane. Od tego czasu Państwo Islamskie znalazło się w defensywie, a tereny Rożawy, która obecnie nosi nazwę Autonomicznej Administracji Syrii Północno-Wschodniej (AANES) systematycznie się rozszerzały. Kluczowe znaczenie miało tu włączenie się USA w wojnę. Początkowo ograniczało się do nalotów na pozycje ISIS, które zresztą odegrały kluczową rolę doprowadzając do przełomu w bitwie o Kobane. W 2015 r. Amerykanie wsparli stworzenie szerszej koalicji YPG i niektórych oddziałów dawnej Wolnej Armii Syryjskiej (FSA) o nazwie Syryjskie Siły Demokratyczne, a w 2016 r. na terenie Rożawy pojawili się amerykańscy specjalsi.

Na terenach kontrolowanych przez YPG, a następnie SDF, od samego początku wprowadzono administrację cywilną opartą na idei demokratycznego konfederalizmu. Kontrastowało to z terenami kontrolowanymi przez różne rebelianckie ugrupowania zbrojne w zachodniej Syrii, gdzie nigdy nie było jednolitej administracji cywilnej, a tzw. opozycyjny rząd wolał rezydować w Turcji, a nie na „terenach wyzwolonych”. Na terenach kontrolowanych przez SDF ślady wojny szybko znikały mimo braku politycznego wsparcia międzynarodowego (wsparcie USA było wyłącznie wojskowe), zagrożenie terrorystyczne było niskie i jedynym problemem były ataki ze strony Turcji. I to właśnie Turcja otworzyła tu nową kartę wojny syryjskiej, gdy wydawało się, że będzie ona już wygasać. Przy okazji otworzyła ona drogę Rosjanom do rozszerzenia wpływów Moskwy na tych terenach.

Trzecia część to najbardziej heterogeniczne tereny, które łączy jednak bezpośrednia lub pośrednia kontrola Turcji. Obejmuje ona wiec zarówno dwa oddzielone od siebie obszary okupowane przez Turcję w prowincji Rakka i Hasaka (Sere Kanie i Tel Abiad) oraz prowincji Aleppo (Afrin i Al Bab) jak i kontrolowany przez dżihadystów (głównie wywodzący się z Al Kaidy Hayat Tahrir asz-Szam) Idlib.   Jeszcze w 2011 r. relacje między Erdoganem i Assadem były bardzo dobre ale w miarę rozwoju wojny w Syrii, Turcja postanowiła wesprzeć pokrewne rządzącej w Turcji Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Bractwo Muzułmańskie.

Reklama
Reklama

Od 2016 r., gdy w wyniku interwencji rosyjskiej stało się jasne, że rebelianci nie obalą Assada, Turcja zmieniła priorytety i głównym jej celem była walka z Kurdami. Oznaczało to pośrednie lub bezpośrednie wsparcie wszystkich sił, które walczyły przeciwko SDF, w tym również Państwa Islamskiego. Bezpośrednie zaangażowanie Turcji w wojnę w Syrii nastąpiło w sierpniu 2016 r. wraz z rozpoczęciem operacji Tarcza Eufratu. Jej formalnym celem było wyparcie Państwa Islamskiego z ostatniego skrawka kontrolowanego przez tę organizację w północnej Syrii, przy granicy z Turcją. Problem w tym, że wcześniej Turcji to sąsiedztwo nie przeszkadzało, a w czasie bitwy o Kobane Erdogan nie ukrywał, że liczy na zwycięstwo ISIS nad Kurdami.

Faktycznym powodem interwencji była natomiast ofensywa SDF, które w maju 2016 r. przekroczyło Eufrat dążąc do połączenia terenów kontrolowanych przez siebie w Syrii północno-wschodniej z odizolowanym kantonem Afrin, również kontrolowanym przez YPG. Po zdobyciu Manbidż i kontynuowaniu ofensywy zarówno z tego miasta na zachód jak i z Afrin na wschód SDF pozostało zaledwie 30-40 km by zrealizować ów cel. Operacja Tarcza Eufratu skutecznie to uniemożliwiła i od tego czasu Turcja zaczęła grozić kolejnymi operacjami militarnymi tym razem już bezpośrednio wymierzonymi przeciwko SDF, co ustawiało ją na kursie kolizyjnym z interesami USA w Syrii.

Groźby te zostały spełnione w styczniu 2018 r. Podczas gdy SDF zajęta była ofensywą przeciwko ISIS w prowincji Dair az-Zaur, Turcja dokonała inwazji Afrin. Paradoksem było to, że akurat tej części Syrii wojna domowa w ogóle nigdy nie objęła (armia syryjska sama się stamtąd wycofała oddając kontrolę YPG).  Natomiast w październiku 2019 r. dokonała inwazji na Syrię Północno-Wschodnią zdobywając miasta Sere Kanie i Tel Abiad.

Turcja jednocześnie de facto blokowała wszelkie negocjacje pokojowe, nie zgadzając się na udział w nich przedstawicieli AANES. Proturecka opozycja, która faktycznie przestała kontrolować cokolwiek w Syrii i stała się bezwolnym narzędziem Turcji, wykluczała z kolei zgodę na to by Asad odgrywał jakąkolwiek rolę polityczną w Syrii co było całkowitym oderwaniem od rzeczywistości, zważywszy na mapę kontroli Syrii. Negocjacje pokojowe bez Asada, AANES i z oczywistych względów kontrolującej Idlib Al Kaidy były absurdem.

Tymczasem znacząco zmieniły się międzynarodowe priorytety w regionie. Sunnickie państwa arabskie, z Arabią Saudyjską na czele, zrozumiały, że nie wygrają wojny proxy w Syrii, a na konflikcie mogą zyskać ich przeciwnicy, w tym Iran, Katar i Turcja. Iran od dawna był postrzegany jako główne zagrożenie przez sunnickie państwa Półwyspu Arabskiego (z wyjątkiem Kataru), a jego zaangażowanie w wojnę z ISIS i innymi dżihadystami wzmacniało jego regionalną pozycję. To powodowało, że Arabia Saudyjska, ZEA i ich sojusznicy zrewidowali swoją politykę. W dodatku w czerwcu 2017 r. rozpoczęła się blokada Kataru, który zyskał wsparcie Turcji.

image
Bojownicy YPG. Fot. Kurdishstruggle

Napięcia arabsko-tureckie też zaczęły eskalować, m.in. na tle wsparcia Turcji dla Bractwa Muzułmańskiego i jej neoosmańskich zapędów. To wszystko spowodowało, że Arabia Saudyjska i jej arabscy sojusznicy wycofali się z wspierania opozycji. Egipt dokonał normalizacji stosunków z Syrią już w 2013 r. po obaleniu rządów Bractwa Muzułmańskiego w tym kraju. W 2017 r. Saudowie wycofali się z wszelkiego wsparcia dla opozycji, ale nie dokonali normalizacji stosunków z Damaszkiem. Zrobiły to natomiast rok później Zjednoczone Emiraty Arabskie. Po rozwiązaniu rządu tunezyjskiego przez prezydenta Kaisa Saida o możliwości normalizacji relacji z Damaszkiem zaczęła mówić nawet Tunezja, a na początku października 2021 doszło do pierwszej od dekady rozmowy telefonicznej króla Jordanii Abdullaha II z Baszarem al-Assadem. Jedynie Katar wciąż wyklucza normalizację relacji z Syrią.

Od 2019 r. uwaga międzynarodowa koncentruje się na Idlibie, w którym w wyniku negocjacji rosyjsko-tureckich w 2018 r. powstały tureckie punkty obserwacyjne. Miało to prowadzić do demilitaryzacji Idlibu ale niespełniony został warunek rozbrojenia i wycofania się dżihadystycznych organizacji terrorystycznych z Hayat Tahrir asz-Szam na czele. Zamiast tego HTS de facto przejęła kontrolę nad tą prowincją i jest rzeczą oczywistą, że stan obecny nie jest akceptowalny na dłuższą metę. Idlib stał się bowiem terrorystycznym gniazdem, w którym młodzi chłopcy szkoleni są na zamachowców samobójców.

W lutym 2020 r. armia syryjska zdobyła strategiczne miasto Saraqib co doprowadziło do poważnej konfrontacji z Turcją, która uznała to za przekroczenie czerwonej linii. Rosjanie zbombardowali wtedy konwój turecki zabijając ponad 30 tureckich żołnierzy. Erdogan, w celu uniknięcia konfrontacji z Rosją i wyjścia z twarzą z sytuacji, oskarżył o to siły syryjskie po czym przystąpił do kontrofensywy. Zmasowany atak dronów doprowadził wówczas do odbicia Sarakib, a Turcja ogłosiła anihilację syryjskiej armii. Tyle, że kilka dni późnej Asad z pomocą Rosjan odzyskał kontrolę nad Sarakib i ostatecznie Erdogan zmuszony był na Kremlu prosić Putina o nowy deal. Po upokarzającym przetrzymaniu Erdogana przed zamkniętymi drzwiami pod portretami rosyjskich pogromców Turków, uzgodniono wspólne patrole rosyjsko-tureckie w Idlibie.

Fot. mil.ru
Rosyjskie śmigłowce w Syrii. Fot. mil.ru

Nie był to precedens, bo już wcześniej podobne patrole zostały wprowadzone w Syrii Północno Wschodniej. Rosja stała się bowiem beneficjentką tureckiej inwazji na AANES jesienią 2019 r. Zanim do niej doszło Trump nakazał bowiem wycofanie wojsk USA by umożliwić Turcji inwazję. To zmusiło Kurdów do szukania pomocy u Rosjan i gdy USA zmieniło zdanie i postanowiło jednak wrócić do Syrii Rosjanie zdążyli już zając kilka amerykańskich baz, m.in. w Kobane. Od tego czasu konwoje rosyjskie mijają się z amerykańskimi i czasem dochodzi do incydentów prowokowanych przez Rosjan.

Sytuacja w Idlibie i AANES pokazuje jak konfrontacja między Turcja i Rosją przeplata się w Syrii z kooperacją i jak Rosja staje się beneficjentką tureckiej obsesji na punkcie kurdyjskim oraz amerykańskich i europejskich błędów popełnianych pod naciskiem Turcji. Już wcześniej, zdecydowane wsparcie Zachodu dla dżihadystów w czasie walk o Aleppo, pozwoliło Rosji przyjąć rolę jedynej protektorki tamtejszych chrześcijan. Presja ze strony Rosji na Idlib jest przy tym coraz silniejsza i zmusza Erdogana do kolejnych ustępstw. Turcja bowiem nie jest w stanie zbrojnie powstrzymać takiej ofensywy, podobnie jak nie była w stanie zrobić to wcześniej, a jedynie udało jej się zatrzymać kolejne ofensywy na określonym etapie. Tymczasem pozwolenie Rosjanom i Asadowi na odbicie Idlibu stanowiłoby dla Erdogana nie tylko wizerunkową kompromitację ale również naraziłoby na konfrontację ze wspieranymi obecnie dżihadystami, którzy uznaliby to za zdradę.

Warto przy tym pamiętać, że Syria jest też rezerwuarem dżihadystycznych najemników wykorzystywanych przez Turcję w innych wojnach np. w Armenii czy też w Libii. Turcja jednocześnie cały czas grozi kolejnym atakiem na AANES, regularnie ostrzeliwując pozycje SDF. Obecna administracja USA z Bidenem na czele krytycznie oceniała jednak decyzję Trumpa umożliwiającą poprzednią inwazję i nie wydaje się by gotowa była dopuścić do nowej agresji tureckiej. Gdyby tak się stało to znów beneficjentką stałaby się Rosja, do której musieliby się zwrócić Kurdowie wobec braku amerykańskiego wsparcia. Na wypchnięciu Amerykanów z Syrii zależy zresztą również Iranowi bo to właśnie blokowanie tego kraju jest głównym powodem utrzymywania swojej obecności wojskowej przez USA. Irańska obecność w Syrii, a także w szerszym kontekście bliskie relacje Syrii z Iranem i Hezbollahem, są powodem, że zakończeniem syryjskiej wojny domowej nie jest zainteresowany również Izrael. To właśnie było powodem udzielania przez Izrael wsparcia dla dżihadystów walczących przeciwko armii syryjskiej polegającej m.in. na umożliwieniu leczenia rannych w izraelskich szpitalach. Izrael regularnie bombarduje również pozycje irańskie w Syrii.

Reklama
Reklama

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (19)

  1. lekarz

    W czasie wojny "domowej" w Syri zdarzyła się bitwa żołnierzy amerykańskich - siły regularne - z żołnierzami rosyjskimi - siły niby nieregularne Wagnerowcy . Bitwa duża, długotrwała z użyciem lotnictwa i artylerii a wynikiem ok. 200 do 0 jeżeli chodzi o straty. Przy okazji wpisu, nie chcą drażnić nikogo, nie będę się rozpisywał kto powołał do życia opozycję Assada oraz ISIS. I tylko ludzi żal.

    1. placek23

      Wkrótce po zdarzeniu sprawą zajęli się reporterzy niemieccy z „Der Spiegel” i z ich ustaleń wynika trochę inny obraz sytuacji od tego, który krąży po forach internetowych. Rosyjskojęzyczni (niekoniecznie są to obywatele Federacji Rosyjskiej) pracownicy prywatnej firmy, zwani w skrócie najemnikami, w zasadzie nie uczestniczyli w tej walce i stali się poniekąd przypadkowymi ofiarami. Zginęło ich nie więcej niż kilkunastu. Wiem, że jest to niezgodne z obowiązującym tutaj światopoglądem, ale w takim razie czyżby renomowany opiniotwórczy tygodnik kłamał? Wystarczy wbić w wyszukiwarce The Truth About the Russian Deaths in Syria, żeby znaleźć tekst z anglojęzycznego wydania „Spiegla”.

    2. a

      A znowu opowiadają bajki jak to pół armii USA uderzyło na Wagnerowców / no musieli się ich bardzo przestraszyć skoro wysłali tyle wojska / A nekrologii i zdjęcia zabitych żołnierzy można znaleść w prasie syryjskiej zginęło ich chyba siedmiu czy ośmiu

    3. satzujinken

      tak, tak się kończy wystawienie pododdziałów Zmech bez osłony plot na atak mieszanej grupy lotniczej, błędy dowodzenia, to nie świadectwo wartości samych oddziałów

  2. Syotroll

    Neutralna ocena

  3. avt

    Póki co jedynymi zwycięzcami w Syrii są Amerykanie, którzy zajęli jedyny coś warty rejon czyli syryjskie pola roponośne. Putin i Asad bardzo chcieliby je odzyskać, ale mogą o tym tylko pomarzyć.

    1. tva

      Gdyby Putin i Asad chcieli to zrobić to by je zajęli, Asad sam nie da rady ale Putin spokojnie może to zrobić i USA nawet by nie jęknęło to tak z punktu widzenia wojskowego, nie opłaca się to politycznie ....

    2. Dropik

      xd . USA nic nie zajęło. po wojnie w iraku i w Afganistanie terytorium usa nie powiekszylo sie nawet o 1m2. W przeciwieństwie do Rosji i Turcji ktore de facto zajeły duze kawałki obcego terytorium. Próba obrony rzeźnika z Damaszku jest na prawdę śmieszna , to prawie jakbyśmy próbowali bronic Hitlera lub Stalina. Tylko proszę nie wyskakiwać w legalnymi władzami Syrii . po tej wojnie gość utracił do tego prawo. Szkoda ,że Obama nie interweniował w swoim czasie. Po okresie zamieszania był czas na jakiś postęp , a tak znowu na 10-15 lat zastój.

    3. Davien

      A niby jakim cudem?:)) Jakby USA chciało walczyc z Asadem to dawno gryzłby ziemię a Putin znowu by sie zamknał w daczy przez tydzień by się nie pokazywał:)

  4. Trzcinq

    Wojna skończy się wtedy kiedy USA i Izrael przestaną mataczyć.

    1. Dropik

      Bo Assad legalnym właścicielem Syrii jest :P

    2. Niemiec z Niemiec :P

      przemawiasz do nas językiem Dziennika Telewizyjnego z PRL-u

    3. Davien

      Nie, wojna sie skończy jak Rosja i sterowani przez nia terrorysci wyniosą się z Syrii na dobre. To samo dotyczy Turcji.

  5. Dropik

    Polacy to sa dziwni. Chcą by religijni Arabowie żyli jak przed laty w realnym arabskim socjalizmie , choć sami podobnie religijni, w takimi realnym socjalizmie żyć nie chcieli. Arabskie reżimy padają, bo świat się zmienił ,a nie dlatego , że to czy inne państwo tak chciało ... jak się świat zmienił ? choćby tak że każdy dziś może mieć telefon i obejrzeć na yt jak mieszkają inni

    1. antzet70

      Sadzisz ze **arabska wiosna**to oddolny ruch muzulmanow dazacych do demokracji bez ingerencji z zewnatrz??Islam jest silna religia nie da sie tak zniszczyc jak katolicy.Paradoksalnie te same sily daza do niszczenia panstw religijnych.

    2. Dropik

      do jakiej demokracji ? tylko chcieli obalić swoich odwiecznych władców.

    3. Davien

      Tak, Arabska Wiosna to spontaniczny ruch mający na celu pozbycie sie skorumpowanych władców. I popatrz uderzył głównie w tych co byli raczej po stronie Zachodu.

  6. yaro

    Właśnie w Sudanie rozpoczął się zamach stanu, dziwnie mi to pachnie, jest tam Rosyjska baza wojskowa i dodatkowo zaczęto ściągać grupę Wagnera a Francja się wściekła za to ..... teraz można sobie domniemywać kto kogo podpuścił do tego zamachu ...

    1. Davien

      No popatrz schemat dokładnei odpowiada działaniom Rosji.

  7. Szeherezada

    Posdumowując, sytuacja wygląda zupełnie inaczej, aniżeli głoszą to politycy i mainstreamowe media w Europie. To potępiane na arenie międzynarodowej Rosja I Iran wzięły na swoje barki walkę islamskimi terrorystami, a Zachód i szczególnie będąca członkiem NATO Turcja aktywnie tych terrorystów popiera. Cóż za paradoks.

    1. Gruszwik

      Iran walczy jedynie z Izraelem, USA popiera Kurdów, Turcja popiera ludy z nią spokrewnione a z Isis jakoś Rosja nie walczy. I tyle z twojego podsumowania.

    2. Jontek

      To rusek więc nie dziw się że świat widzi przez czerwone okulary...

    3. Davien

      Rosja popiera terrorystów razem z Iranem a nie walczy z nimi wiec daruj sobie ta kiepska bajkę z 1001 ajatollahów:)

  8. Wania

    Miejmy nadzieję, że będzie to drugi Afganistan dla Rosji. Fankluby już kilka razy zapowiadały zakończenie konfliktu i zajęcie całości kraju przez Assada i Rosję. A konflikt ciągle jest. Na szczęście zużywa się tam sporo rosyjskiego sprzętu wojskowego z tu-22m na czele, których resztki Rosja musi ściągać z pomników. Wojna kosztuje Rosję już teraz, a gdy się zakończy konflikt to na odbudowę Syrii Rosja nie ma pieniędzy. Spustoszenia po dywanowych bombardowaniach Rosja chciała załatwić pieniędzmi z zachodu, ale została wyśmiana...

  9. BG

    Wojna w Syrii skończy się, gdy USA i ich terroryści się stamtąd wyniosą lub zostaną wyniesieni w plastikowych workach na śmieci.

    1. Valdore

      Nie USa ale Rosja i sponsorowani przez nia terrorysci wyjada jako Gruz200.

    2. inż.

      Dokładnie jakim prawem USA zajęło 40% Syrii? W imię obrony Kurdów czy może złóż roponośnych?

    3. buha ha

      A zrobią to napewno Wagnerowcy. Dokładniej ci sami co już dostali raz bęcki

  10. zimny jubek

    Polskie społeczeństwo jest od 6 lat na wojnie i końca tez nie widać.

    1. od ponad 400 lat

    2. asdf

      mhmm chyba z werwolfem

    3. Wawiak

      precyzyjniej, z sojuszem potomków werwolfu z post-sowietami.

  11. Piotr II

    Libia,Irak,Afganistan,Syria, nasuwa się pytanie kto i dlaczego te kraje tego doświadczyły?, bo dyktatury?, tak, ale tamte społeczeństwa w tym systemie funkcjonowały, to inna mentalność , było prawie spokojnie, komu zależało na destabilizacji,zniszczeniu i w jakim celu?,pytanie jest złożone i ma wiele odpowiedzi, bezpodstawne oskarżenia o broń masowej zagłady,wybicie się na niezależność od finansowych elit zachodniej cywilizacji,ropa i gaz, terroryzm, Libia zapłaciła rodzinom ofiar samolotu,ale to były służby które to zrobiły, Arabia Saudyjska chcąca zapanować nad światem Islamu wspiera terroryzm, Izraelowi to też jest na rękę, USA,Turcja, której marzy się powrót do jakiejś tam formy imperium,a dla porównania, dlaczego nikt nie napadł na państwa Układu Warszawskiego, przecież niektóre służby tych państw wspierały i pomagały takim organizacjom jak Czerwone Brygady czy RAF. Terroryzm jest terroryzmem obojętnie jaką ma idee lub ideologie.

    1. Davien

      To tak po kolei: Syria to sam Asad tak znecający się nad własnymi cywilami ze az jego włąsna armia nie wytrzymała i sie zbuntowała, potem doszło ISIS powstałe z prorosyjskiej partii BAAS i Rosja udająca ze walczy z terrorystami. Libia tonajpierw Francja vs kadafi a potem ONZ by powstrzymac ludobojstwo jakei odstawiał Kadafi. Afganistan zaczął sie w 1979r kiedy ZSRS dokonał inwazji na ten kraj. cała resztato pokłosie tych wydarzeń plus ochrona terrorystów z al kaidy. Irak tez sam na siebie ściągnał problemy najpierw atakujac Kuwejt a potem ochraniajac i szkolac terrorystów z al kaidy. Arabia Saudyjska nie wspiera akurat terroryzmu, wspiera sunnicjki odłam Islamu, Terrorystów wspiera Iran tak jak szyicki odłam islamu. Na państwa UW dwa razy napadła Rosja raz w 1956r i raz w 1968r,

  12. mc.

    „…szybko przekształcił się w krwawą wojnę. W szczególności wpłynęło na to wmieszanie się innych państw, których celem z całą pewnością nie było wprowadzanie demokracji.” I to jest istota problemu. Rosja nie jest zainteresowana spokojem w Syrii, bo wtedy można by zbudować nowe gazociągi.

    1. a

      Aleś chlapnął to dzięki Rosji Syria należy jeszcze do cywilizowanych krajów

    2. Jontek

      Co racja to racja,w porównaniu do Rosji to jednak Syria jest cywilizowanym krajem tak więc zgadzam się z towariszczem.

    3. Valdore

      Syria dzięki Rosji stała sie upadłym państwem gdzie cywlilizacja praktycznie nie istnieje a wspierane pzrez Rosję grupy terrorystyczne robia co chca.

  13. w.

    Zerwanie Turcji z NATO po wydaleniu 10 ambasadorów z Turcji jest jak najbardziej możliwe. Panująca na oceanach świata Navy będzie pytać Erdogana o zgodę na przepłynięcie Bosforu.

    1. Trol

      Pytanie po co USA ma pchać swoje okręty na morze czarne? W razie w tam okręt będzie jak kaczka na strzelnicy.

    2. Davien

      A po kiego jak to nie Turcja decyduje:)) No chyba ze chca zerwania traktatu z Montreaux.

  14. afgan

    wojny domowej? W ramach jakiegos tam rewolucyjnego koloru udalo sie amerykanskim sponsorom zamienic syrie w kraj z ktorego kazdy chce dostac kawalek na wlasnosc albo przynajmniej doic swoj kawalek z ropy... ahh, ta demokracja rodem z usa

  15. Andrettoni

    Najlepszy sposób na rozpowszechnianie demokracji to zaprzestanie wojen i podnoszenie standardu życia w krajach demokratycznych.

    1. Herr Wolf

      Haha

    2. Herr Sabaka

      To chyba o Rosji piszesz. Zamiast rozprzestrzeniać mir powinni się zająć podnoszeniem standardu życia u siebie. Hahahahaha

    3. Herr Wolf

      Dokładnie jak Piszesz! W polin 2mln żyje z przeszukiwania śmietników a 60% pracujących zarabia najniższą krajową tj 2100zł! Nie lepiej jest w wspaniałym USA gdzie ponad 40mln żyje z kartek... Hahaha gdy by było to naprawdę śmieszne a nie jest...

  16. Gulden

    Artykuł p.Witolda jak zawsze merytoryczny,oparty na wiedzy i faktach.Przyjemnie się to czyta,zresztą książki p.Witolda również.Niestety,ten tygiel, kipiejący w tym rejonie świata,i obecnie spływający krwią, "zawdzięcza"to jednej rzeczy.Mianowicie surowcom,po których tamejsi ludzie chodzą,czy pływają nad tym, łowiąc ryby z łódki na morzu.Tak,ropa to chodliwy towar.Niejaki Henry Kissinger otwartym tekstem wypowiedział jedno zdanie,które w pełni odpowiada na pytanie,czemu tam tak gorąco jest.Ano po prostu,arabom,nie można powierzać kontroli nad ropą.I tyle.A czym tam jest demokracja,dyktatura,wolność słowa,wyznania,czy jeszcze inne nośne medialnie imponderabilia, którymi szermują możni tego świata,to bez znaczenia.Ważne,by ten, kto powinien,trzymał kurek z ropą,zasoby,rafinerie i złoża,w swoim ręku.Tak,wtedy będzie spokój...

    1. Eee tam

      Serio? A ta cała Syria jeszcze przed wojną domową za ile podaży ropy na świecie odpowiadała bo chyba nawet nie 1% ?

    2. Wnuk Błochina

      Homo sovieticus umyka jedna rzecz. Syria to brama gazowa do Europy. Gdyby nie zakaz od Putina dla Assada na puszczenie przez Syrię rur z zatoki perskiej do Europy, nie było by tam żadnej wojny. Putin podpalił Syrię w imię tego co teraz robi na rynku gazu. A wy wciąż myślicie że Rosja to biały pluszowy miś.

    3. Eee tam

      To mogli to puścić Arabowie przez Izrael a jak nie chcą to pretensje do siebie

  17. Szept

    Wystarczyło by żeby ONZ wydało rezolucję nakazującą pod groźbą sankcji wycofanie wojsk USA i Turcji z Syrii a wojna zostanie zakończona w kilka miesięcy. Można by tam też Izraelowi zabronić dokonywania ataków na Syrię. Tylko jest mały problem co zrobić z tysiącami wyszkolonych i uzbrojonych terrorystów. I tylko kto w ONZ się na to by poważył.

    1. czarno to widzę

      W punkt!

    2. Trol

      Może ONZ zarządzi też wycofanie okupacyinych wojsk rosyjskich z Syrii? Gdyby nie Rosja to Assad by upadł już dawno i nie było by wojny do dziś . Nie było by też kryzysu energetycznego w UE bo już dawno do Europy szły by rury z zatoki perskiej

    3. Smuteczek

      Jak chcesz zabronic Izraelowi zabronic atakow na Syrie kiedy te 2 kraje sa od wielu wielu lat zwyczajnie w stanie wojny?

  18. yaro

    Zabierzcie z Syrii USA i temat wojny wygaśnie w ciągu dwóch lat.

    1. xxL

      chyba miałeś na myśli zabierzcie Rosję?

    2. czarno to widzę

      W punkt!

    3. Patryk

      Akurat tym razem, to nie Rosja rozpoczęła wojnę... Ich obecność może przybliżyć ją do końca.

  19. Cat

    Największym problemem Syrii to inne kraje.

Reklama