- Wiadomości
Dyplomacja i przygotowania wojskowe czyli napięcie wokół Iranu narasta
Na Bliskim Wschodzie ponownie narasta napięcie wokół kwestii irańskiego programu atomowego. Izrael podejmuje obecnie szereg działań dyplomatycznych obejmujących rozmowy z kluczowymi aktorami regionalnymi w tym ZEA, ale też poza-regionalnymi na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie, już teraz zapowiadane są jedne z największych manewrów wojskowych w historii izraelskich sił powietrznych nad Morzem Śródziemnym.

Trwa ofensywa dyplomatyczna Izraela, która obejmuje cały szereg spotkań na różnych szczeblach, z kluczowymi aktorami międzynarodowymi i regionalnymi. Uczestniczą w niej nie tylko izraelscy politycy czy też dyplomaci, ale również chociażby kluczowi szefowie służb specjalnych (to ostatnie to już niejako tradycja w zakresie polityki bliskowschodniej). Wystarczy jedynie nadmienić, że Ja’ir Lapid był obecny w państwach europejskich, a także pojawił się w Egipcie. Zaś minister obrony Benny Gantz oraz szef Mossadu David Barnea polecieli niedawno do Stanów Zjednoczonych, gdzie odbywały się spotkania z kluczowymi amerykańskimi decydentami.
Tego rodzaju wzmożenie łączy się oczywiście z problematyką rosnących napięć wokół irańskiego programu atomowego. Szczególnie, że nikt już nie wyklucza również rozwiązań o charakterze wykraczającym poza same rozmowy dyplomatyczne. Albowiem coraz częściej wskazuje się na możliwość załamania się rozmów dyplomatycznych i przede wszystkim możliwość swego rodzaju "gry na czas" ze strony Iranu. Obecnie premier Naftali Bennett zapowiedział, że zamierza udać się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Tam spotka się z księciem koronnym Mohammedem bin Zayed al-Nahyanem i będzie to pierwsza oficjalna wizyta urzędującego izraelskiego premiera w tym arabskim państwie. ZEA i Izrael nawiązały oficjalne stosunki w wyniku Porozumień Abrahamowych. Obecnie, oba państwa mają pracować nad zacieśnieniem własnych relacji gospodarczych, ale też w zakresie kluczowych aspektów sytuacji regionalnej.
Czytaj też: #CyberMagazyn: W ogniu krzyżowym cyberwojny. Iran i Izrael „o krok bliżej konfrontacji wojskowej”
Analogicznie jak w przypadku Izraela, dla ZEA pojawienie się uzbrojonego w broń atomową Iranu byłoby wielkim wyzwaniem geostrategicznym. Szczególnie, że ZEA zetknęły się już z aspiracjami regionalnymi Iranu poprzez konflikt w Jemenie, gdzie strona irańska wspierała i wspiera nadal ruch Huti. Jednakże, władze ZEA wykorzystują również swoje zasoby dyplomatyczne do potencjalnego załagodzenia sytuacji w rejonie Zatoki i Bliskiego Wschodu. Zauważa się przy tym, że niemal symultanicznie do przyjazdu izraelskiego premiera ma odbywać się misja doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Zjednoczonych Emiratów Arabskich, szejka Tahnoona bin Zayeda Al Nahyana w Iranie. Przedstawiciel ZEA swoje rozmowy w Teheranie miał prowadzić m.in. z nowym prezydentem Ebrahimem Ra’isim. Generalnie, na Bliskim Wschodzie wyczuwalne jest znaczne napięcie na linii Izrael-Iran, przez co raz po raz można zauważyć szereg mniej lub bardziej nagłaśnianych wizyt dyplomatów i polityków różnych szczebli, z różnych państw.
Tymczasem, oprócz spotkań politycznych, trwa również wojna nerwów w regionie. Jej przejawem są kolejne przekazy informacyjne mające świadczyć o gotowości obu stron do użycia siły na wypadek fiaska rozmów dyplomatycznych o irańskim programie atomowym. 8 grudnia media w Izraelu poinformowały, że tamtejsze siły zbrojne przygotowują na wiosnę duże manewry wojskowe. Mają one odbywać się nad Morzem Śródziemnym i ich celem jest niejako symulacja uderzenia na cele irańskie, związane z programem atomowym. Mają one być jedynymi z największych w historii Izraelskich Sił Obronnych (IDF), pozwalając na integrację zasobów maszyn załogowych – F-15, F-35, F-16, G550 czy też latających tankowców z maszynami bezzałogowymi. Przypomnieć należy, że Izrael ogłosił powołanie specjalnego funduszu mającego pozwalać na potencjalne sfinansowanie operacji wymierzonej w tajny irański program zbrojeń atomowych. Co więcej, wznowiono również niezbędne przygotowania praktyczne jeśli chodzi o zdolności ofensywne, ale też przygotowanie się na wysoce prawdopodobną zróżnicowaną reakcję Iranu.
Czytaj też: Iran testował obronę przeciwlotniczą
W doniesieniach medialnych, budowanych w oparciu o anonimowe opinie decydentów wojskowych i politycznych, sugeruje się, że następuje również proces koordynacji z Amerykanami (pierwsze takie informacje pojawiły się na łamach agencji informacyjnej Reuters). Chodzi właśnie o możliwość przeprowadzenia efektywnego uderzenia na irański program atomowy, gdyby rozmowy dyplomatyczne zakończyły się fiaskiem. Jest to szczególnie istotne nie tylko z punktu widzenia kooperacji politycznej miedzy Stanami Zjednoczonymi i Izraelem, ale również jeśli weźmie się pod uwagę specyfikę potencjalnej operacji. W amerykańskim arsenale znajdują się bowiem środki rażenia, które są dedykowane niszczeniu zabezpieczonych obiektów podziemnych - GBU-57 (Massive Ordnance Penetrator – MOP). Zaś Irańczycy od dłuższego czasu ukrywają znaczną część obiektów atomowych właśnie pod ziemią, chcąc uniknąć ich potencjalnego, łatwego zniszczenia atakiem lotniczym czy też rakietowym. Wyciągając tym samym wnioski z uderzeń przeprowadzonych w historii przez izraelskie lotnictwo na obiekty atomowe w Iraku i Syrii.
Irańczycy oczywiście cały czas zaprzeczają, że ukrywany jest tajny program zbrojeń atomowych. Lecz jednocześnie straszą Izrael i Stany Zjednoczone konsekwencjami jakiejkolwiek operacji wojskowej wymierzonej w ich państwo. Jedna z agencji informacyjnych z Iranu (Nournews), cytując anonimowego wysokiego rangą decydenta wojskowego, napisała o wysokiej cenie jaką zapłacą agresorzy. Wskazując przy tym na zasoby rakietowe, które znajdują się na wyposażeniu irańskich sił zbrojnych i w domyśle również sił Strażników Rewolucji.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS