Reklama

Geopolityka

Domniemany pucz w Demokratycznej Republice Konga

Autor. Daily News Egipt

Najpierw trzy osoby z opozycji, a następnie ponad 50 z kilku państw, miały zbrojnie zaatakować rezydencję wicepremiera ds. ekonomii Demokratycznej Republiki Konga, budynek Zgromadzenia Narodowego oraz udać się do pałacu prezydenckiego. Planowali również ruszyć w kierunku rezydencji premier Judith Suminwa i ministra obrony Jean-Pierre Bemba Gombo. Jak podkreślają przedstawiciele kongijskiej armii, głównym celem był zamach stanu i przejęcie władzy w państwie. Tutaj rodzą się wątpliwości, ponieważ pucz musiałby zneutralizować prezydenta Felixa Tshisekediego, który nawet nie był w swoim pałacu, a sam atak był przeprowadzony bardzo nieudolnie.

Według kongijskich służb 19 maja 2024 roku o ok. godziny 4 rano w Demokratycznej Republice Konga (DRK) doszło do próby zamachu stanu, skierowanej przeciwko prezydentowi Felixowi Tshisekediemu i jego politycznemu sojusznikowi, wicepremierowi Vitali Kamerhe.

Atak na kongijski aparat władzy

Próba zamachu rozpoczęła się wczesnym rankiem, gdy grupa około 50 uzbrojonych mężczyzn w mundurach zaatakowała kluczowe politycznie budynki w Kinszasie; w tym rezydencję Vitala Kamerhe i Palais de la Nation, gdzie znajduje się biuro prezydenta. Podczas ataku na rezydencję Kamerhe, doszło do strzelaniny, w wyniku której zginęło dwóch policjantów oraz jeden z napastników. Następnie napastnicy ruszyli w kierunku pałacu prezydenckiego, gdzie rozbili szklane drzwi i wtargnęli do środka. Plan był jeszcze ambitniejszy, gdyż zamachowcy zamierzali zaatakować rezydencje premier Judith Suminwa oraz ministra obrony Jean-Pierre Bemba Gombo.

Zamach udało się udaremnić. Siły zbrojne DRK aresztowały grupę puczystów, w której mieli znajdować się m.in amerykańscy i brytyjscy obywatele. Żaden kongijski polityk nie ucierpiał podczas walk.

Prezydent (nie) na wygnaniu?

za lidera zamachu uznawany jest Christian Malanga. Był on przedsiębiorcą i prowadził działalność polityczną. W 2011 roku startował na urząd prezydenta, jednak został aresztowany na kilka tygodni. Po uwolnieniu udał się do USA i założył Zjednoczoną Partię Konga (UCP). Malanga okrzyknął się prezydentem na wygnaniu. Jego syn oraz dwóch innych Amerykanów, jeden z nich zidentyfikowany jako Benjamin Zalman-Polun i jedna nieznana osoba, znajdują się wśród aresztowanych podczas próby zamachu. Zalman-Polun w przeszłości parał się handlem narkotykami oraz był zaangażowany w nielegalne wydobywanie surowców. z Malangą. W nagraniu wideo opublikowanym na platformie Facebook widnieje postać przywódcy UCP i innych uzbrojonych mężczyzn. Zachęca on swoich współtowarzyszy do obalenia prezydenta. Autentyczność nagrania nie została potwierdzona. Kongijska armia przekazała informację o śmierci Malangi podczas interwencji. Według oficjalnych informacji miał on odmówić poddania się i stawiać opór przy aresztowaniu.

Kryzys, kryzys…

Demokratyczna Republika Konga zmaga się z licznymi kryzysami. Pomimo dużych złóż surowców, przede wszystkim kobaltu (największej złoża na świecie) wykorzystywanego do produkcji urządzeń elektronicznych, DRK według Międzynarodowego Funduszu Walutowego jest piątym najbiedniejszym państwem na świecie, pod względem PKB. Kraj od wielu jest pogrążony w walce z licznymi bojówkami i grupami terrorystycznymi.

Najgorsza sytuacja jest na północny wschód prowincji Kivu Nord, gdzie siły rządowe walczą z organizacją M23, która jest wspierana przez Rwandę. Kigali oficjalnie zaprzecza tym informacjom. W wyniku walk tysiące ludzi zginęło, a miliony musiało opuścić region. Na to wszystko składa się jeszcze kryzys instytucjonalny. W wyniku podziałów w koalicji rządzącej, która pojawiła się wraz z ustaleniem nowego rządu, Tshisekedi musiał odłożyć w czasie wybór nowej rady ministrów. Warto zaznaczyć, że obecny prezydent wywalczył swoją reelekcję w grudniu 2023 roku; nie było żadnych międzynarodowych obserwatorów.

Unia Afrykańska i organizacje międzynarodowe potępiły próbę zamachu, podkreślając potrzebę stabilności i podtrzymania procesów demokratycznych w DRK. Lucy Tamlyn, ambasador USA w DRK, wyraziła zdumienie i zapewniła władze kongijskie o pełnej współpracy Stanów Zjednoczonych w celu zbadania i pociągnięcia do odpowiedzialności każdego obywatela USA zaangażowanego w atak.

Grupa Wagnera w DRK?

Pojawiają się informacje o zaangażowaniu Grupy Wagnera w Demokratycznej Republice Konga. Mają oni prowadzić skoordynowane działania wraz z siłami zbrojnymi Konga w pobliżu granicy z Ugandą. Obecnie także w Kiwu Północnym, w ramach przeciwdziałania Ruchowi M23 oraz grupom terrorystycznym (m.in. Madina at Tauheed Wau Mujahedeen/ ISIS-DRC; wywodząca się z Allied Democratic Forces/ ADF, powiązanej z Państwem Islamskim).

Zaangażowanie zarówno M23, jak i ugrupowań terrorystycznych oraz rebelianckich rośnie, a przez to DRK potrzebuje zewnętrznego wsparcia. Oprócz pomocy w ramach koalicji krajów afrykańskich poszukiwana jest pomoc od partnerów spoza kontynentu. Już teraz w DRK, w pobliżu lotniska w Gomie, działają rumuńscy najemnicy z „Asociata RALF” należącej do Horatiu Potry oraz bułgarska „Agemira” (w szeregach służą m.in. Rosjanie, Bułgarzy, Gruzini), którą zarządza Francuz Olivier Bazin. Gdy na przełomie stycznia i lutego br. walki we wschodnim DRK się zaostrzyły, w wymianie ognia z M23 (grupa wspierania przez Rwandę) zginęło dwóch rumuńskich najemników, a kilku zostało rannych.

Grupa Wagnera jest kolejną organizacją, która może wydatnie wesprzeć działania armii kongijskiej. Trzeba dodać, że będąc w DRK rosyjscy najemnicy mogą korzystać ze wsparcia swoich stałych baz w Republice Środkowoafrykańskiej. Obecnie Kongo potrzebuje dostaw uzbrojenia, a Rosja obiecała pomoc w wyposażeniu armii w nowy sprzęt wojskowy, zwłaszcza w wozy opancerzone czołgi, śmigłowce i samoloty bojowe. Ponownie kontakty między krajem Afryki a Federacją Rosyjską mogą się łączyć z zaangażowaniem rosyjskich najemników. Dlatego też podpisanie w marcu umowy o współpracy wojskowej między Demokratyczną Republiką Konga i Rosją jest bardzo negatywnym sygnałem.

Zatrzymanie Polaka

Oprócz wydarzeń w stolicy DRK, należy jeszcze dodać sytuację z polskim obywatelem. Zatrzymany w lutym br. pod zarzutem szpiegostwa, 52-letni podróżnik Mariusz Majewski , został skazany na dożywocie. Według kongijskich śledczych miał zbliżać się instalacji wojskowych, w tym do linii frontu z grupą „Mobondo” i poruszać się po niej bez autoryzacji. Milicja „Mobondo”, przedstawiana jako członkowie społeczności Yaka, jest oskarżana o aktywny udział w przemocy wobec ludności Teke, która wstrząsa terytorium Kwamouth w zachodniej prowincji Maï-Ndombe. Ten konflikt o ziemię zwrócił Teke, którzy uważają się za założycieli i właścicieli wiosek położonych wzdłuż rzeki Kongo na dystansie około 200 kilometrów, przeciwko Yaka, którzy przybyli osiedlić się po nich.

W dniu 28 maja na swoim koncie w serwisie X minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podał, że zatrzymany w DRK Mariusz Majewski jest już bezpieczny w jednym z europejskich krajów, co jest zapewne efektem podjętych przez polski resort działań w sprawie Polaka i rozmów Prezydenta RP z Prezydentem DRK.

A więc to był zamach?

Trzeba wskazać na bardzo amatorskie przeprowadzenie całej operacji, praktycznie bez strategicznego planowania. Rodzą się pytania, dlaczego nie zdecydowano się zająć takich miejsc jak lotniska międzynarodowe czy bazy wojskowe. Inną niewiadomą jest motyw stojący za zamachem. Jest już dawno po kampanii prezydenckiej, a nie doszło do żadnych dużych zmian w państwie. Pojawiają się także wątpliwości, w jaki sposób puczystom udało się wtargnąć do środka pałacu prezydenckiego.

Rosną obawy obywateli w kontekście wykorzystania potencjalnego „nieudanego zamachu” w celu realizacji coraz bardziej autorytarnej polityki wewnętrznej prezydenta. Przede wszystkim mowa o ograniczeniu swobód obywatelskich, w tym wolności słowa.

Próba zamachu w DRK tylko demonstruje, jak niestabilne jest środowisko polityczne w tym kraju. Chociaż bezpośrednie zagrożenie zostało zneutralizowane, ten incydent uwypukla zapotrzebowanie Kinszasy na zmiany; zarówno w wymiarze politycznymi, jak i wojskowym.

Największą obawą, z perspektywy Europy i Polski, jest możliwość, iż na pomoc prezydentowi Tshisekediemu przybędą zagraniczne podmioty, zarówno prywatne jak i państwowe. W szczególności kuszące może okazać się wsparcie od najemników tj. Grupy Wagnera lub Korpusu Afrykańskiego. Byłaby to kolejna okazja do „zadomowienia się” w środkowoafrykańskim kraju, co pozwoliłoby Federacji Rosyjskiej na dalsze rozciąganie swych „afrykańskich macek” na południe kontynentu.

Autorzy: dr Aleksander Olech, Mieszko Kucharski

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Dudley

    Co za interesy ma w DRK Polska lub Europa? Czyżby firma z naszego kraju była zainteresowana wydobyciem minerałów w tym kraju?

    1. Lycantrophee

      Wszystko, co wbija kij w k@capskie szprychy ma wartość dodatnią.