Reklama

Geopolityka

Czy wojna Rosji z NATO w Arktyce rozpocznie się w Svalbard?

Archipelag Svalbard (dawniej znany jako Spitsbergen Zachodni) to zarazem największy i jedyny zaludniony teren w tym obszarze, leżący około 1000 kilometrów na północny zachód od Norwegii, obejmujący terytorium o powierzchni 22 000 kilometrów kwadratowych. Zamieszkuje w nim około 3500 osób, z czego około jedną piątą stanowią Rosjanie. Z racji jego lokalizacji jest dla Federacji Rosyjskiej miejscem mającym dla niej szczególne znaczenie. Wynika to z racji możliwości kontrolowania dostępu dla rosyjskiej Floty Północnej na Półwyspie Kolskim, na którym stacjonują strategiczne rosyjskie atomowe okręty podwodne.

Pomimo art. 9 Traktatu Svalbard z 1920 r. (sygnowanego przez 46 krajów, w tym USA, Norwegię i Francję) stanowiącego, że obszar ten nie może być wykorzystany do „celów wojennych” nie powinno traktować się go,w jako strefy w pełni zdemilitaryzowanej. Formalnie jest on częścią Norwegii, członka NATO, stąd też narastają obawy, że w miarę postępującego napięcia na linii Rosja-Zachód teren ten w każdej chwili będzie mógł stać się obszarem, na którym dojdzie do konfliktu zbrojnego w Arktyce.

Czytaj też

Arktyka 2007

Od 2005 roku Rosja zwiększa swoją aktywność w tym regionie. To, że nie ma na nim instalacji militarnych nie oznacza, że w przypadku wybuchu konfliktu między NATO a Rosją stanie się on przedmiotem przejęcia przez nią nad nim kontroli. W 2007 roku z inicjatywy prof. Artura Chilingarowa i zarazem deputowanego do Dumy zorganizowano ekspedycję „Arktyka 2007”. Miała być ona potwierdzeniem praw Rosji do bytności w tym regionie. Uczestników odwiedził osobiście sam Putin, a Chilingarow wraz z ówczesnym szefem FSB Nikołajem Patruszewem odbyli w jej ramach słynny lot helikopterem na Biegun Północny.

Reklama

Paul Goble, były ekspert Departamentu Stanu USA ds. krajów byłego ZSRR i były analityk CIA w artykule dla The Jamestown Foundation zwraca uwagę, że NATO nie ma jednolitego stanowiska czy potencjalna agresja Rosji na Svalbard oznacza uruchomienie art. 5 Karty NATO. Oznacza to, że ewentualne działania militarne Rosji w tym regionie będą stanowić mniejsze ryzyko, niż atak na jakiekolwiek inne państwo NATO. Pomimo, że sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wielokrotnie deklarował, że jakikolwiek atak na Svalbard zostanie potraktowany jako atak na Sojusz nie jest to równoznaczne z tym, że to stanowisko wyraża opinię wszystkich członków sojuszu, co wzbudza szczególną obawę ze strony Norwegii. Stąd też jej straż przybrzeżna dokuje w Longyearbyen, a marynarka wojenna regularnie wysyła fregatę na Svalbard, aby podkreślić norweską suwerenność na tym obszarze. To z kolei wywołuje protesty ze strony Rosji, która argumentuje, że stanowi to naruszenie Traktatu Svalbard, pomimo że nie zakazuje on jednoznacznie norweskiej obecności wojskowej na archipelagu lub w jego pobliżu, o ile cel nie jest „wojenny”.

Czytaj też

Stacja SvalSat

Szczególne obawy Federacji Rosyjskiej budzi stacja satelitarna SvalSat w Longyearbyen. Posiada ona ponad sto anten satelitarnych rozmieszczonych na płaskowyżu górskim i jest największą tego typu komercyjną stacją naziemną. SvalSat został stworzony w 1997 roku przez Norweskie Centrum Kosmiczne, ale obecnie jest obsługiwany przez Służbę Satelitarną Kongsberg. Jest ona ważną częścią infrastruktury NASA i częścią sieci Near Earth Network (NEN). Znajdują się tam anteny Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), które odbierają dane z satelitów Galileo i Copernicus obserwujących Ziemię.

Innymi znaczącymi klientami stacji satelitarnej są Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna oraz Japońska Agencja Badań Kosmicznych. Dzięki jej położeniu na wysokich szerokościach północnych stacja satelitarna Svalbard może odbierać informacje od każdego satelity krążącego wokół bieguna, znajdującego się w odległości ponad 500 km na każdy obrót Ziemi w jej płaszczyźnie orbity. Rosjanie - jak napisał na ten temat portal Segodnia-ru (27 maja br.) - są przekonani, że wykorzystywana jest ona do celów wojskowych NATO, poprzez umieszczony tam  kompleks radarowy EISCAT.

Reklama

SvalSat łączy z Norwegią podwójny kabel komunikacyjny (ponad 1300 kilometrów), biegnący pomiędzy Longyearbyen i Andøya w północnej Norwegii. Usytuowany jest on, jak zwraca uwagę portal The War Zone, na obszarze o strategicznym znaczeniu zarówno dla Norwegii, jak i Rosji. Jest to szczególnie ważny korytarz dla rosyjskich okrętów wojennych, w tym okrętów nawodnych i podwodnych, które korzystają z niego, aby przedostać się ze swoich baz w północno-zachodniej części kraju na Atlantyk.  Ustalenie, czy jakakolwiek sieć podmorska w tym regionie jest w stanie monitorować te ruchy, wzbudza szczególne zainteresowanie rosyjskiej marynarki wojennej i jej służb wywiadowczych. W listopadzie 2021 r. oraz w styczniu 2022 r. doszło do jej awarii, która – jak wskazuje m.in. The Insider – mogła być dokonana przez Rosjan.

Zainteresowanie Rosji Svalbardem wiąże się też z występującym tam wzrostem temperatury, który wpływa na bilansowość tamtejszych złóż węgla. Ich ewentualną eksploatacją zainteresowane są chińskie oraz rosyjskie firmy wydobywcze, o czym już w 2020 roku zwracała uwagę norweska publiczna sieć medialna NRK.

Czytaj też

Rosja zaznacza obecność

W rejonie Svalbardu przebywa około 700 Rosjan. Większość z nich mieszka w Barentsburgu (400 osób), gdzie funkcjonuje rosyjska firma Arktikugol, zarządzająca znajdującą się w pobliżu opuszczoną osadą górniczą Pyramiden. Znaczna część mieszkańców tego miasta to byli górnicy (i ich rodziny) z zamkniętych obecnie kopalni węgla kamiennego.

Reklama

Rosyjski rząd przeznacza bardzo duże dotacje na to, aby wspomniane osoby nie opuszczały tego miejsca. W Barentsburgu mieści się też siedziba konsulatu generalnego Federacji Rosyjskiej, który wraz Arktikugol - jak pisała agencja RIA Novosti - zorganizował 9 maja 2023r defiladę z okazji Dnia Zwycięstwa. Co ciekawe, wydarzenie to odbyło się 11 maja 2023 roku, czyli na dwa dni przed objęciem przewodnictwa Norwegii w Radzie Arktycznej. Z kolei dwa tygodnie wcześniej (26 kwietnia 2023 r.) rosyjska FSB zawarła porozumienie z chińską Strażą Przybrzeżną, dotyczące współpracy na Arktyce w zakresie prawa morskiego. W marcu 2022 roku, w efekcie inwazji w lutym Rosji na Ukrainę, państwa zachodnie odmówiły udziału w spotkaniach Rady, którym od 2021 roku przewodniczyła Rosja. Po objęciu przewodnictwa przez Norwegię  postanowiono  wznowić pracę organizacji bez udziału Rosji. Jej odpowiedzią było oświadczenie ambasadora Federacji Rosyjskiej w Waszyngtonie Anatolija Antonowa, w którym stwierdzał on, że wszelkie decyzje Rady podejmowane bez udziału Rosji będą bezprawne i naruszą zasadę konsensusu.

W lutym br. odpowiedzialny za sprawy Dalekiego Wschodu i Arktyki Jurij Trutniew (Pełnomocny Przedstawiciel Prezydenta FR w Dalekowschodnim Okręgu Federalnym) w trakcie spotkania w tzw. Komisji Rządowej ds. Ochrony Rosyjskiej Obecności na Spitsbergenie stwierdził, że prawa Rosji do bytności na norweskim archipelagu są kwestionowane. Porównał on sytuację Rosjan na Svalbardzie do rosyjskojęzycznej ludności na Ukrainie. Zarzucił on władzom norweskim prowadzenie polityki wrogiej rozwojowi gospodarczemu i badaniom naukowym po stronie rosyjskiej. Jak napisał portal Dfo.gov.ru, Trutniew w swym przemówieniu oświadczył m.in.: „Żadne z praw i korzyści nabytych przez Rosję nie może zostać zmniejszone ani naruszone. Nie mamy prawa cofnąć się ani o krok (…)żołnierze przelewają dziś krew za suwerenność naszego kraju i prawo człowieka do mówienia językiem rosyjskim”.

Wspomniany uprzednio Paul Goble zwraca uwagę, że aby zapewnić, że Svalbard nie stanie się casus belli, NATO musi przyjąć wspólne stanowisko w sprawie jego obrony przed jakimkolwiek rosyjskim atakiem. Niespełnienie tego warunku tylko zwiększy prawdopodobieństwo, że dla Putina ten izolowany archipelag stanie się jego kolejnym celem agresji. W ten sposób może stać się znany nie tylko z przebywających tam niedźwiedzi polarnych, lecz również jako miejsce, w którym rozpoczęła się wojna w Arktyce.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Ma_XX

    tam się nie zacznie bo ciężko tam zrobić referendum :D

    1. Monkey

      @Ma_XX: Dobre😂Ale Rosjanie zawsze mają futrzaną czapę pełną pretekstów. Coś znajdą jak będą chcieli. Dla nich nie będzie miało znaczenia jakkolwiek absurdalny ten pretekst będzie.

    2. Davien3

      Ma_XX Zrobia referendum wśród pingwinów i powiedzą że było 110% frekwencji i wszyscy głosowali za Rosją:))

    3. PszemcioPL

      Ale tam żyją ludzie.

  2. Wania

    W zeszłym roku rosyjscy uczeni (nie wiem czy można ich nazwać naukowcami) odkryli, że ludność Ameryki południowej ma rosyjskie geny. Wniosek, że rdzenna ludność od Alaski do Peru to tak naprawdę ruskie, które uciekły z Rosji przez Alaskę wysnuł się sam. Po tym odkryciu deputowany dumy ogłosił, że ziemie od Alaski do Peru są rosyjskie, tylko tymczasowo są okupowane przez obecnie tam zamieszkującą ludność. Pracuje nad petycją nawołującą kilka krajów obu Ameryk do zwrotu zagarniętych ziem. Teraz czekają na wyniki badań genetycznych Europejczyków i ludów Afryki....

    1. gresw

      Żeby nie skończyło się tym, że Peruwiańczycy na podstawie tych badań zgłoszą roszczenia do Czukotki, a Chimny pomoga te roszczenia zrealizować

    2. Davien3

      gresw Mongolia juz zgłosiła pretensje do CAŁEGO terenu Rosji/ZSRS na podstawie badań historycznych:)) W końcu kiedys tam rządzili prawie 300 lat:)

  3. Robs

    Rosja ma bardziej ciekawe kierunki do swojej ekspansji. Na pewno bardzo chętnie widziała by w swojej strefę wpływów oprócz Ukrainy, Mołdawię, Gruzję, kraje azji środkowej oraz afryki a w dalszej kolejności również kraje bałtyckie. Dlatego też na tych kierunkach zachód powinien się głównie skupić nie odpuszczając oczywiście pozostałych.

    1. DanielZakupowy

      "Rosja ma bardziej ciekawe kierunki do swojej ekspansji" "Ekspansja Rosji" to oksymoron. Oni zwijają swoje wpływy od 30 lat. Nie ogarniają 20% Ukrainy a Ty o Mołdawii. Lada chwilą sięgną po Alaskę xD

    2. Rusmongol

      Mongo faszyści z mosskowi ukradną z chęcią wszystko z czego można czerpać zyski i wybudować później pałace dla mafii kremlowskiej i oligarchów. Kraj złotej ordy nie od parady ma 17 mln km² ukradzionych ziem.

    3. Monkey

      @Rusmongol: Fakt, Rosji złoty medal za zagrabianie ziem. USA srebrny, Chiny brązowy. W kontekście wybicia miejscowej ludności USA złoto, Rosja srebro, Chiny brąz.

  4. zodiak

    "Archipelag Svalbard (...) leżący (...) na północny zachód od Norwegii" - oj chyba nie

Reklama