- Analiza
- Wiadomości
Czy Putin przekroczy Rubikon? Rosyjskie scenariusze dla Ukrainy
Wydarzenia na Ukrainie, które można określić jako relatywnie niekorzystne dla separatystów i wspierającego ich Kremla (nie należy jednak przeceniać sukcesów Kijowa) oraz nasilone ruchy wojsk rosyjskich na granicy znowu rodzą pytania o ewentualną interwencję rosyjską i jej potencjalną skalę i przebieg. Naturalnie plany militarne Kremla nie są znane, wydaje się jednak, że można pokusić się o kilka, mniej lub bardziej, prawdopodobnych scenariuszy zaangażowania Moskwy.

1. Agresja na pełną skalę – nie można jej oczywiście całkowicie wykluczyć, chociaż niektórzy analitycy wskazują, iż jest mniej prawdopodobna niż na przykład w marcu (większe siły i środki, nieprzygotowanie SZU do konfliktu). W chwili obecnej brak jest, bezpośrednio na granicy, silnych zgrupowań uderzeniowych (operacyjno-taktycznych), co może się jednakże zmienić w ciągu kilku dni. Wyjście z „cienia” i zbyt łatwe do zdefiniowania jako agresja (wojna, napad) ruchy mogłyby przynieść nieobliczalne dla Rosji konsekwencje. Logicznie rzecz biorąc taki krok nie jest dla Rosji optymalny (bilans zysków może być mniejszy niż różnorakich strat), jednakże po euforii aneksji Krymu i rozbuchanych oczekiwaniach społecznych nie jest do końca pewne, czy każda decyzja Kremla jest oparta na zdroworozsądkowych zasadach.
2. Dalsze wspieranie separatystów, czyli swoista pełzająca agresja – scenariusz ten jest już realizowany od pewnego czasu, jednakże w ostatnich dniach widzimy jego nieprawdopodobną eskalację. Użyte przez autora pojęcie pełzająca agresja odpowiada ukraińskiemu określeniu tajna/skryta wojna rosyjsko-ukraińska. Granicę przekraczają już całe kolumny sprzętu wojskowego (czołgi, artyleria, wozy bojowe, ciężarówki itd.). Kijów jest bezradny wobec taktyki moskiewskiej negowania wszelkich pośrednich (a nawet bezpośrednich) dowodów na interwencję (póki co ograniczoną przestrzennie), a dezinformacja i chaos informacyjny nie pozwalają łatwo zorientować się „co się tam tak naprawdę dzieje”. Pełzająca agresja jest więc możliwa – będzie prawdopodobnie realizowana przez wprowadzanie do Donbasu (stopniowe, acz systematyczne) jednostek liniowych SZ FR. Przekroczenie tego swoistego Rubikonu będzie trudne do zauważenia, tym bardziej jeśli zostanie ograniczone do terenów nadgranicznych. Narastanie sił nadal może odbywać się pod postacią ochotników, nieoznakowanych żołnierzy, sprzętu itd. Warto w tym kontekście odnotować fakt, że strona ukraińska uważa, że w chwili obecnej po stronie formacji zbrojnych Noworosji zaangażowani są w konflikt kadrowi oficerowie rosyjscy.
3. Wprowadzenie sił pokojowych – przy podjęciu decyzji o zwiększeniu stopnia zaangażowania ten rodzaj dynamizacji wydarzeń wydaje się stosunkowo prawdopodobny. Nieprzypadkowo odnotowano obecność nad granicą związków taktycznych ze składu 15 Brygady Zmechanizowanej z Samary (BTR-y, BRDM-y, ciężarówki etc.), która od kilku lat przedstawiana jest jako jednostka sił pokojowych i od niedawna postawiona została w gotowość bojową. Oznakowani literami MC (cyrylica – mirotworczieskije siły; siły pokojowe) żołnierze rosyjscy mogą pojawić się w Donbasie jako strona rzekomo „neutralna”, np. „osłaniająca” kolumny z pomocą humanitarną bądź jako „siły rozjemcze”. Jak pokazały przykłady Osetii, Abchazji, Naddniestrza, rosyjskie „niebieskie hełmy”, nie są bynajmniej siłami rozjemczymi w rozumieniu niezaangażowanej w konflikt strony trzeciej, jednak mogą zostać przez Kreml jako takie przedstawione (z natury pożądane w strefie konfliktu siły stabilizujące). Wprowadzenie sił pokojowych na Ukrainę, przy odpowiednio zmasowanej i brutalnej akcji propagandowej (jak pokazał casusu Krymu wojna informacyjna jest niezwykle istotnym elementem (narzędziem) agresji) może postawić proukraińsko nastawioną społeczność międzynarodową i sam Kijów w trudnej sytuacji. Paradoksalnie, jeśli strona ukraińska zacznie strzelać do mirotworców da tym samym Kremlowi amunicję w wojnie informacyjnej (propagandowej) i pretekst do eskalacji wydarzeń, jeśli nie stawi oporu, usankcjonuje z kolei wkroczenie do Donbasu de facto armii rosyjskiej. Należy mieć na uwadze, że podstawą interwencji federalnej w Gruzji w 2008 r. („przymuszenie Gruzji do pokoju”) była m.in. śmierć żołnierzy rosyjskich sił pokojowych.
4. Uderzenia punktowe – scenariusz zakładałby uderzenia punktowe, a więc precyzyjne, realizowane przykładowo przez lotnictwo, w stosunkowo ograniczonym zakresie. Celem uderzeń mogłyby być obiekty stricte militarne, np. ukraińskie związki taktyczne. Istotną rolę legitymizującą takie uderzenia byłoby powołanie się np. na akcję typu prewencyjnego lub karnego (np. atakowanie pozycji artylerii, która „ostrzeliwuje” intencjonalnie mieszkalne dzielnice miast, czy bombardowanie pozycji wojsk ukraińskich, które odpowiadają za ostrzeliwanie terytorium FR (vide casus rosyjskiego Doniecka). Precedensy tego typu akcji już znamy, np. z Libii. Przy faktycznym nieistnieniu spójnego i efektywnego systemu radiolokacyjnego w obszarze konfliktu, ograniczone w czasie (np. kilka dni) i przestrzeni (rejon nadgraniczny) działania rosyjskiego lotnictwa będą trudne do wykrycia. W ten scenariusz może wpisywać się oficjalne stwierdzenie o posiadaniu przez separatystów zalążka sił powietrznych. Pojedyncze ataki z powietrza mogą być więc legendowane działaniami lotnictwa separatystów (vide rzekomo zdobyty i zdolny do lotów bojowych Su-25).
5. Strefa zakazu lotów – nie można wykluczyć i takiego „ograniczonego” rozwiązania, które byłoby implementacją na obszarze postsowieckim – w tym wypadku na przykład nad Donbasem - NATO-wskiego „No-Fly-Zone”. Celem byłoby oczywiście ograniczenie do zera aktywności ukraińskiego lotnictwa w strefie konfliktu – nie tylko bojowego, ale także transportowego. Pretekstem do realizacji takiego scenariusza mogłoby być wychwycenie przez rosyjską machinę propagandową, rzeczywistego lub wykreowanego, ataku z powietrza na obiekt stricte cywilny z tragicznymi skutkami w tle.
Wyżej wymienione scenariusze mogą oczywiście realizowane być w różnym wymiarze i ewentualnie niezależnie od siebie. Trzeba przy tym wspomnieć, że nasilająca się od niedawna, coraz bardziej agresywna retoryka Moskwy, daje „podkładkę” pod ewentualne działania militarne. Zawsze będą to działania federalne przedstawiane jako „wymuszone” przez wydarzenia (czytaj Kijów), np.: obrona ludności cywilnej (korytarz(-e) z pomocą humanitarną), zapobieganie dalszemu rozlewowi krwi (uderzenia punktowe na wybrane jednostki przeciwnika, np. na artylerię równającą z ziemią bezbronne miasta), deeskalacja działań bojowych i stabilizacja rejonu (wprowadzenie sił pokojowych, pozornie „niezależnych” lub utworzenie strefy buforowej).
Wszystkie potencjalne (wymienione) narzędzia agresji, przedstawione zostaną opinii międzynarodowej jako konieczne, wymuszone przez Kijów, o charakterze ograniczonym i z natury pożądanym (humanitarnym/stabilizującym), tak, by za wszelką cenę zostały „zalegitymizowane” i uniemożliwiły stygmatyzację jako brutalna interwencja zbrojna (klasyczna wojna w clausewitzowskim wydaniu).
Zarysowane scenariusze – jeśli będą realizowane – nie będą działaniami niespodziewanymi, zawieszonymi w próżni, ale poprzedzone zostaną (już są) zmasowaną ofensywą dyplomatyczną, propagandową, dezinformacyjną etc. Nie można nawet wykluczyć, że część z nich, np. wprowadzenie sił pokojowych, odbędzie się za cichym przyzwoleniem niektórych krajów europejskich, „sprzyjających” deeskalacji konfliktu (z oczywistym uszczerbkiem dla jedności Ukrainy).
Elementami wojny informacyjnej są m.in. legenda o czystkach etnicznych na Ukrainie, strumieniu uchodźców uciekających do Rosji, katastrofie humanitarnej w skali regionalnej, zbrodniach „banderowców”, udziale w konflikcie najemników/kontraktorów z prywatnych firm zachodnich etc. W mediach rosyjskojęzycznych obraz konfliktu jest zupełnie odwrócony – Rosja przedstawiana jest jako kraj „powstrzymujący się” od eskalacji konfliktu (sic!), do czego dąży wspierana przez protektorów z Zachodu ukraińska junta wojskowa.
Marcin Gawęda
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS