- Wiadomości
Cztery grupy batalionowe NATO na wschodniej flance. "Przełom, czy kompromis"?
Na spotkaniu Sekretarza Generalnego NATO Jensa Stoltenberga z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem potwierdzone zostało rozmieszczenie na wschodniej flance czterech wielonarodowych grup batalionowych. Jest to istotny krok naprzód w stosunku do decyzji z Newport, ale powinien on zostać uzupełniony o szereg innych działań. „Szczyt odbędzie się w krytycznym momencie. Widzimy coraz bardziej asertywną Rosję, która zastrasza sąsiadów i zmienia granice siłą. Widzimy także coraz większe niepokoje, coraz większy ekstremizm i przemoc w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie” - powiedział na briefingu prasowym sekretarz generalny NATO.

W czasie spotkania Stoltenberg zapewniał, że Sojusz Północnoatlantycki stale zwiększa współpracę oraz wzmacnia jednostki NATO na wschodniej flance, podejmując przy tym decyzje zarówno polityczne jak i wojskowe. „Wszystkie te decyzje mają charakter defensywny i wzmacniają Sojusz. Podczas szczytu w Warszawie zostaną podjęte kolejne kroki” – zapewniał Sekretarz.
Zgodnie ze słowami Sekretarza Generalnego NATO, celem nadchodzącego szczytu Sojuszu w Warszawie będzie dalsze wzmocnienie wschodniej flanki Paktu, w szczególności poprzez wzmocnienie wielonarodowych sił stacjonujących na zasadzie rotacyjnej. Ponadto podejmowane będą działania dotyczące wyprzedzającego rozmieszczenia sprzętu w krajach położonych na obrzeżach, w tym również w Polsce. Ważnym działaniem ma być współpraca z parterami Sojuszu w kwestiach bezpieczeństwa na południowej i wschodniej flance.
W trakcie swojego wystąpienia Antoni Macierewicz potwierdził, że w czasie rozmów poruszane były kwestie stacjonowania rotacyjnie czterech grup bojowych (batalionowych) oraz stałych składów uzbrojenia, w tym również w Polsce. „Grupa ta jest większa niż batalion, ale nie chciałbym rozstrzygać co do dokładnej liczby żołnierzy, ale na pewno ponad tysiąc żołnierzy, a wraz z dodatkowymi jednostkami wsparcia zapewne jeszcze więcej" - mówił. Pozostałe bataliony mają być rozlokowane w państwach bałtyckich - na Litwie, Łotwie i Estonii.
Batalionowa grupa bojowa jest często uznawana za najmniejszą jednostkę, zdolną do samodzielnych działań bojowych. Jeżeli wspomniane ustalenia zostaną potwierdzone na szczycie Sojuszu, to w najbardziej zagrożonych państwach w sposób ciągły będą pełnić dyżur bojowy jednostki sojusznicze, zdolne do wejścia do operacji obronnej, bez konieczności długodystansowego przerzutu. Oznacza to jakościową zmianę w stosunku do ustaleń z Newport, gdyż obecność rotacyjna ustanowiona w 2014 roku miała raczej charakter szkoleniowy.
Dla zapewnienia możliwości odparcia pełnoskalowej inwazji pożądane byłoby rozlokowanie znacznie większych sił, ale decyzje NATO podejmowane są na zasadzie kompromisu (rozlokowaniu czterech batalionów mieli według doniesień do pewnego momentu sprzeciwiać się Niemcy), a wojska lądowe poszczególnych państw Sojuszu są mocno obciążone realizowanymi zadaniami (misje stabilizacyjne, dyżury we wzmocnionych Siłach Odpowiedzi itd.), polegały one zresztą w ostatnich latach znacznym redukcjom. Dlatego wystawienie nawet około 4-5 tysięcy żołnierzy, którzy będą pełnić służbę z dala od stałych baz wraz ze strukturami dowodzenia (z czym wiąże się konieczność późniejszego odtwarzania gotowości bojowej) stanowi pewne wyzwanie zwłaszcza dla europejskich państw Paktu.
Należy wskazać, że obok wysuniętej obecności i Sił Odpowiedzi, bardzo istotnym elementem ustaleń szczytu w Warszawie powinny być decyzje dotyczące zwiększenia ogólnego potencjału wojsk NATO, zwłaszcza w zakresie sił konwencjonalnych. Jest to konieczne, aby odzyskać zdolność do szybkiego wystawiania dużych jednostek (rzędu dywizji, czy nawet korpusu), co może być niezbędne do prowadzenia sojuszniczej operacji obronnej z powodzeniem.
Według części specjalistów, siły zbrojne nawet największych europejskich państw NATO (Wielka Brytania, Niemcy) mogłyby mieć obecnie trudności z szybkim wprowadzeniem do operacji jednostek lądowych większych niż batalionowa grupa bojowa, m.in. z uwagi na wspomniane redukcje. Ta sytuacja powinna ulec zmianie, niezbędne jest tutaj znaczne zwiększenie wydatków obronnych z uwzględnieniem "klasycznych" zdolności. Podejmowane do chwili obecnej działania, np. w Niemczech, są krokami w dobrym kierunku, lecz ich zakres nie jest wystarczający.
Czytaj więcej: NATO-wski zwrot na wschód. Konieczne "twarde" zdolności [KOMENTARZ]
Macierewicz zapewniał również, iż szpica NATO jest gotowa, jednakże uważa, że aby skutecznie mogla działać konieczne jest umiejscowienie trwale obecnych grup batalionowych. "Stała wysunięta obecność NATO jest niezbędna aby szpica mogla wejść do ewentualnego działania niezbyt późno, co nam dotychczas groziło. Oznacza to że łączna liczba wojsk NATO która byłaby uruchomiona w razie zagrożenia jest naprawdę bardzo duża i wystarczająca do skutecznego odstraszenia" - mówił minister obrony.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS