Reklama

Geopolityka

Azerbejdżan kupuje w Izraelu nowoczesną broń. Przygotowania do kolejnej wojny? [KOMENTARZ]

Izraelska amunicja krążąca Orbiter 1K Kingfish, produkowana na licencji w Azerbejdżanie. Fot. MO Azerbejdżanu
Izraelska amunicja krążąca Orbiter 1K Kingfish, produkowana na licencji w Azerbejdżanie. Fot. MO Azerbejdżanu

Azerbejdżan intensywnie sprowadza broń z Izraela, jak również negocjuje kolejne zakupy o wartości szacowanej na setki milionów dolarów. Mogą to być przygotowania do kolejnego konfliktu, tym razem mającego na celu połączenie terytorium Azerbejdżanu z Nachiczewańską Republiką Autonomiczną, która jest zamieszkiwana niemal wyłącznie przez Azerów. Równocześnie minister obrony Rosji, Siergiej Szojgu poinformował, że będzie wspierać modernizację sił zbrojnych Armenii, która dla Moskwy jest kluczowym partnerem na Kaukazie.

Jak informuje portal „Israel Hayom”, azerskie delegacje prowadzą negocjacje dotyczące umów z kilkoma izraelskimi producentami z branży zbrojeniowej na łączną sumę około 2 mld szekli, czyli ponad 620 mln dolarów. Zamówienia mają dotyczyć przede wszystkim sprawdzonych już w boju systemów bezzałogowych, takich jak amunicji krążącej IAI Harop i IAI Harpy czy amunicja do systemów rakietowych Lynx, ale też nowoczesnego wyposażenia dla pojazdów opancerzonych. Pojawiły się również sugestie dotyczące zakupu przez Baku systemu ASOP Trophy i przeciwlotniczego/przeciwrakietowego Iron Dome, ale nie zostały one potwierdzone i część komentatorów uznaje je za mało prawdopodobne. Bardziej prawdopodobne są natomiast kolejne baterie systemu Barak-8, który już znajduje się na uzbrojeniu azerskiej armii.

Zawarcie kontraktów planowane jest na najbliższe miesiące. Jak donoszą izraelskie media, negocjacje mają dobiegać końca. Jednak już obecnie trwają intensywne dostawy sprzętu i uzbrojenia w oparciu o wcześniejsze kontrakty. Dostawy są pilne, gdyż realizowane są w znacznym stopniu drogą lotniczą, przez azerskie samoloty wojskowe.

W pewnym stopniu działania te są odpowiedzią na rosyjskie wsparcie dla Armenii, która jest istotnym sojusznikiem Moskwy w regionie, a jej siły zbrojne zostały poważnie osłabione w 2020 roku. Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu zadeklarował pomoc w „modernizacji sił zbrojnych Armenii”, co de facto oznacza kolejne dostawy nowoczesnego sprzętu i jak się wydaje stosowne szkolenie w jego użyciu. Można spodziewać się licznej pomocy rosyjskich „doradców”, szczególnie w zakresie systemów przeciwlotniczych i walki elektronicznej, które są niezbędne aby zniwelować przewagę Azerbejdżanu w systemach bezzałogowych i amunicji krążącej. W minionym konflikcie o Górski Karabach były to decydujące o zwycięstwie typy uzbrojenia, których armeńska armia nie była w stanie skutecznie zwalczać, ale problemem są też artyleria i pociski kierowane. Jednak bez bezpośredniej pomocy Rosji szanse Ormian w konflikcie zbrojnym wydają się niewielkie.

Azerbejdżan oprócz zakupów izraelskiego uzbrojenia i technologii korzysta też ze wsparcia Turcji, której jest sojusznikiem. Oba kraje prowadziły w ostatnich miesiącach np. wspólne ćwiczenia współpracy artylerii i lotnictwa z bezzałogowcami Bayraktar TB2. System ten stał się sławny po ubiegłorocznych sukcesach, czego efektem jest zakup przez liczne kraje, w tym również Polskę. Ale Turcja dysponuje też innymi typami uzbrojenia, które chętnie może przetestować na Kaukazie. 

Ponieważ Turcja i Azerbejdżan graniczą ze sobą i prowadzą bardzo ścisłe kontakty, zarówno polityczne jak i militarne, śledzenie ewentualnych dostaw tureckiego uzbrojenia jest trudne. Szczególnie w sytuacji regularnie prowadzonych bilateralnych ćwiczeń wojskowych. Możliwe jest, że takie transfery zostana ujawnione dopiero w toku konfliktu zbrojnego. 

Jeśli chodzi o ewentualne zarzewie takiego konfliktu, to tli się on od wielu miesięcy. Liczba incydentów azersko-armeńskich stale rośnie. Jako kolejny cel Azerbejdżanu wskazuje się  na połączenie lądowe z Nachiczewańską Republiką Autonomiczną. Jest to azerska eksklawa, leżąca na wschód od Górskiego Karabachu, oddzielona od niego południową częścią terytorium Armenii. NRA graniczy też z Iranem i Turcją, jest dziś zamieszkana niemal wyłącznie przez Azerów.

W przypadku działań zbrojnych ważnym potencjalnym celem Azerbejdżanu mogłaby się stać jedyna trasa samochodowa łącząca Erywań z południem kraju, Górskich Karabachem i Iranem. Przebiega ona w pobliżu północno-wschodnich granic eksklawy, często w odległości mniejszej niż kilometra. Utworzenie przez Azerbejdżan korytarza lądowego do Nachiczewania, de facto odcięłoby południe Armenii i zamknęło ważne szlaki handlowe z Iranem.

Reklama
Reklama



Reklama
Reklama

Komentarze