Reklama

Geopolityka

Atomowe wyzwania Australii. "Zanim otrzymamy nowe okręty, powstanie niebezpieczna luka" [WYWIAD]

Australijskie okręty podwodne typu Collins. Fot. AUstralian Department of Defence
Australijskie okręty podwodne typu Collins. Fot. AUstralian Department of Defence

Co do decyzji w sprawie okrętów podwodnych to Australia postąpiła bardzo realistycznie - Canberra uznała, że skoro może jeszcze bardziej zwiększyć zdolności wojskowe to należy to zrobić - zaznacza w rozmowie z Defence24.pl - Marcus Hellyer, starszy analityk w australijskim ośrodku ASPI (Australian Strategic Policy Institute). W wywiadzie mowa też o okolicznościach i skutkach podpisania porozumienia AUKUS.

Dr Robert Czulda: Niedawno Australia, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zawarły porozumienie, znane jako AUKUS. Jakie są główne motywacje Canberry w tym zakresie?

Marcus Hellyer: Zasadniczy powód to ten, którego żadne z trzech państw nie podało w komunikacie. To oczywiście Chiny oraz to, co wiąże się z ich działalnością na obszarze Indo-Pacyfiku. Zgodnie z teorią stosunków międzynarodowych, jeśli pojawia się nowa, wybijająca się ponad inne państwa potęga, to pozostali gracze próbują jakoś zbalansować jej siłę. Nawiązują współpracę, by to osiągnąć.

Przejawem takiego mechanizmu jest QUAD, a więc platforma współpracy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Australią, Indiami i Japonią. To reakcja nie tylko na wzrost siły Chin, ale także na gotowość Pekinu, by używać jej do wymuszania na innych państwach swojej woli.

Zmieniają się reguły gry. Wystarczy spojrzeć na Indie, które od swojej niepodległości bardzo rygorystycznie unikały jakiegokolwiek wiązania się z innymi państwami. Indie nie chciały być stroną jakiegokolwiek porozumienia. Teraz New Delhi wyraźnie orientują się na Stany Zjednoczone, co jest reakcją na Chiny.

Wiele mediów mówi o przełomowym sojuszu, ale czy tak faktycznie jest?

Nie, nie jest. Warto zauważyć, że w tym roku przypada siedemdziesiąta rocznica powstania ANZUS – a więc porozumienia obronnego Australii, Nowej Zelandii i Stanów Zjednoczonych. Co do tego drugiego państwa to na marginesie dodam, że sytuacja się nieco komplikuje, bowiem Nowa Zelandia już zapowiedziała, że nie pozwoli na obecność w swych portach wizyt okrętów z napędem jądrowym. W przypadku Amerykanów to nasza współpraca wojskowa jest długa – na prośbę Amerykanów nasi żołnierze byli w Wietnamie, Iraku i Afganistanie.

Co do pytania, to AUKUS nie jest w praktyce niczym nowym. Z tego co wiemy – należy wszak pamiętać, że dokumenty nie zostały ujawnione – to nie sojusz wojskowy, bo przecież taki już mamy ze Stanami Zjednoczonymi, lecz porozumienie o wymianie wiedzy technologicznej. Okręty podwodne to przykład, który skupił na sobie całą uwagę, ale nasz rząd ujawnił, że współpraca dotyczyć będzie również sztucznej inteligencji, cyberbezpieczeństwa, technologii rakietowych i systemów autonomicznych.

Mówienie, tak jak uczynił to, chociażby „The Economist”, że mamy do czynienia z największym i najbardziej przełomowym porozumieniem od czasów upadku Związku Radzieckiego, jest mocno przesadzone. Powtórzę raz jeszcze – nie jest to sojusz wojskowy. Nie wprowadzono zobowiązań obronnych. Rozwija się już istniejące pola współpracy – przecież Amerykanie już w przeszłości sprzedawali nam technologie wojskowe, których nie eksportowali do innych państw, a także dostarczali technologię nuklearną Wielkiej Brytanii. Co jest niby więc w tym nowego i przełomowego? Jedynie to, że Amerykanie zgodzili się dzielić technologiami jądrowymi z Australią. Poza tym nie sposób jest wskazać niczego szczególnie przełomowego.

HMAS „Sheean” – okręt podwodny typu Collins - fot. D.Quinlan/US Navy
HMAS „Sheean” – okręt podwodny typu Collins - fot. D.Quinlan/US Navy

Zmiana w polityce Australii jest wyraźna – jeszcze kilka lat temu Australia starała się balansować pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi, prawda?

Przez długi czas politycy oby stron – to jest konserwatyści i socjaldemokraci – stali na stanowisku, że Australia nie musi wybierać pomiędzy Chinami i Stanami Zjednoczonymi. To drugie państwo traktowano jako kluczowego partnera strategicznego, a to pierwsze jako kluczowego partnera gospodarczego.

Co się więc stało?

W ostatnim dziesięcioleciu pojawiło się kilka czynników, których znaczenie uległo zwiększeniu w ostatnich pięciu, sześciu latach. Po pierwsze, Chiny zaczęły  zawłaszczać Morze Południowochińskie. Rafy zamieniano na wyspy, zaczęto stawiać bazy wojskowe. W międzyczasie Filipiny pozwały Chiny do Międzynarodowego Sądu Arbitrażowego, który orzekł, że działania Pekinu są bezprawne. Chiny działają agresywnie, ignorując międzynarodowe prawo i standardy.

Po drugie, Chiny próbowały wpłynąć na australijskie życie polityczne. Mówiąc otwarcie, Pekin finansowo korumpował australijskich polityków, aby ci popierali rozwiązania korzystne dla Chin. Wprowadziliśmy szereg zmian prawnych, które mają utrudnić takie działania. Chociaż przepisy nie mówią otwarcie o Chinach, to wszyscy dobrze wiedzą, że to z ich powodu tak postąpiono. Taka sama motywacja dotyczyła przepisów mówiących, że tylko zaufani partnerzy mogą brać udział w rozwoju australijskiego systemu 5G. W efekcie takie firmy jak Huawei – mające bliskie relacje z chińską władzą i chińskim aparatem bezpieczeństwa – zostały wykluczone. Australia była jednym z pierwszych państw, które przyjęły taką politykę – za nami poszły nie tylko państwa Indo-Pacyfiku, ale również niektóre w Europie.

Po trzecie, Australia podnosi kwestię praw człowieka w Chinach, w tym szczególnie w odniesieniu do Ujgurów i Sinciangu. Kolejny element, który pojawił się rok temu, to australijskie apele o wszczęcie dochodzenia na temat źródeł pandemii, co nie spodobało się Chińczykom. Ktoś może powiedzieć, że Australia i jej dyplomacja zachowała się niezdarnie i Canberra nie powinna była jako pierwsza o tym mówić, ale z drugiej strony – patrząc na szerszy obraz – Australia, jak każde państwo na świecie, patrzy najpierw na swój interes narodowy. Nie działamy inaczej niż Chiny, które przecież nigdy nie zgodziłyby się, aby na przykład amerykańska firma budowała im system 5G.

Wiele państw Unii Europejskiej podziela oburzenie Francji. Czy Australia nie obawia się, że wpłynie to negatywnie na współpracę dwustronną? Nadmieńmy, że Unia Europejska jako całość była w 2020 roku trzecim największym partnerem gospodarczym Australii.

Bez wątpienia dostrzegam ryzyko negatywnego wpływu na relacje z Unią Europejską, w tym na przyszłość porozumienia o wolnym handlu, które obecnie jest przedmiotem negocjacji. Biorę pod uwagę albo opóźnienia w procesie, albo to, że ostateczny dokument nie będzie w pełni odpowiadał naszym oczekiwaniom.

Co do decyzji w sprawie okrętów podwodnych to Australia postąpiła bardzo realistycznie – Canberra uznała, że skoro może jeszcze bardziej zwiększyć zdolności wojskowe, to należy to zrobić. Francja to również państwo kierujące się w polityce zagranicznej realistyczną walką o swoje interesy narodowe. Francuzi mogą być teraz źli, ale jestem przekonany, że rozumieją źródła naszej decyzji. Jak długo będzie trwał proces odbudowy relacji? Tego nie wiem, ale na pewno zajmie to dużo czasu.

Gdy Australia wybrała francuskie okręty podwodne, a nie japońskie, Tokio też było niezadowolone, bowiem w tamtym okresie nasze władze jednoznacznie sugerowały Japończykom, że kupimy okręty od nich. Tak się nie stało. Ostatecznie jednak rozczarowanie uleciało, a relacje japońsko-australijskie nigdy nie były silniejsze jak właśnie teraz. Tak to już czasem bywa – państwa bywają w swych działaniach bezwzględne, choć nie sposób się nie zgodzić, że całość sprawy została przez nas przeprowadzona bardzo niezdarnie.

image
Japoński okręt podwodny Unryū klasy Sōryū proponowanej przez Japonię Australii, jednostki te odrzucono na rzecz propozycji francuskiej. Fot .Hunini/wikipedia.com/CC BY-SA 4.0

Przejdźmy do strony techniczno-przemysłowej. Czy z francuskimi okrętami podwodnymi było coś nie tak?

Muszę przyznać, że nigdy nie byłem wielkim zwolennikiem umowy z Francuzami. Poprzednie doświadczenia z francuskim sprzętem nie były zbyt dobre. Przykładem są śmigłowce Tigre i NH90, które w moim odczuciu mocno rozczarowały. Ich dostarczenie trwało długo, a siły zbrojne nie mogą cieszyć się w pełni ich deklarowanymi możliwościami. Ich dostępność operacyjna jest również niższa, niż zakładano. Istniało więc ryzyko, że przy większym programie – na okręty podwodne – problemy również będą większe.

Czy projekt był postrzegany w Australii jako kontrowersyjny?

W Australii dałoby zauważyć się wiele społecznego niezadowolenia. Podnoszono wysokie koszty projektu, które szacowano na 50 miliardów dolarów australijskich, a po uwzględnieniu inflacji to do lat pięćdziesiątych wartość ta wzrastała do 90 miliardów. Jednocześnie nasz przemysł zbrojeniowy też wyrażał swoje frustracje – jego przedmiotem był względnie niewielki udział australijskich zakładów w budowie. Środowiska eksperckie podnosiły natomiast kwestię zbyt wolnego tempa. W ubiegłym roku Australia opublikowała aktualizację strategii obronnej, w której to jedną z kluczowych obserwacji jest stwierdzenie, że wojna może wybuchnąć w czasie krótszym niż 10 lat. Skoro tak, to dlaczego najważniejszy projekt modernizacyjny jest tak odległy, a pierwszy okręt podwodny nowego typu ma trafić do służby dopiero około 2036-2038 roku? To zasadnicza rozbieżność.

Francuzi mają jednak powody do niezadowolenia, prawda?

Można ich zrozumieć – wszak zaoferowali coś, co Australia chciała. Co więcej, ponieważ chcieliśmy okręt z napędem konwencjonalnym, Francuzi przerobili swoją propozycję w taki sposób, aby nie miała napędu nuklearnego. Teraz odrzucamy Francuzów, ponieważ nie chcemy okrętu z konwencjonalnym napędem, lecz jednak jądrowy, który mogli wtedy zaproponować. Nie daliśmy jednak im nawet takiej okazji. To zrozumiały zarzut.

Strona francuska oczekiwać będzie rekompensaty. Czy wiadomo o jakich sumach mowa?

Osoby, które oskarżają nas o to, że złamaliśmy podpisaną umowę na budowę 12 okrętów, nie mają racji. Nigdy bowiem nie podpisano takiego dokumentu. Póki co ukończyliśmy jedynie negocjacje w sprawie kontraktu na szczegóły projektu okrętów. Niemniej jednak istnieje coś, co nazywamy head contract, a więc umowa ramowa na temat partnerstwa strategicznego. Jego wynegocjowanie zajęło trzy lata, co już wtedy nie było dobrą prognozą. Dokument ten określał wszystkie warunki i ograniczenia. To tajny dokument, ale rok temu jeden z australijskich dziennikarzy dotarł do niego i opublikował niektóre fragmenty, także na temat rekompensat w razie ewentualnego wycofania się Australii.

Jakie to sumy?

Te są zależne od momentu, w którym decyzja o rezygnacji zostałaby podjęta. Według informacji tegoż dziennikarza, wycofanie się w tym momencie oznacza kary w wysokości 90 milionów euro. W porównaniu z 50 miliardami dolarów australijskich to niewiele. Póki co na projekt wydaliśmy już 2,4 miliarda dolarów australijskich, a ostatecznie nic z tego nie będziemy mieć. Trzeba też pamiętać, że w projekcie zaangażowanych było wiele firm, które zostaną dotknięte. Wiele z nich, także w Australii, przez ostatnie lata przygotowywało się do udziału w projekcie – kupowało nowe wyposażenie, rozbudowywało infrastrukturę, nabywało technologie, zatrudniało pracowników. Nikt im tego nie zrekompensuje.

Reklama
Reklama

Czy wprowadzenie amerykańskich okrętów podwodnych będzie dużym wyzwaniem?

Z realizacją programu wiążą się liczne problemy i wyzwania, które trzeba jakoś zneutralizować. Prócz kwestii przejścia na nowe okręty podwodne ze starych jednostek, które wtedy będą miały 40 lat, to również pytanie o nasze zdolności zbudowania takich okrętów w rodzimych stoczniach.

Nie sposób nie wspomnieć o wyzwaniach politycznych, to znaczy o tym, jak utrzymać poparcie dla projektu po obu stronach sceny politycznej przez kolejne 20 lat. Przez wiele kolejnych lat będą toczyć się kłótnie na temat tego projektu, jego kosztów i sensowności. W Australii wybory federalne są co trzy lata – projekt francuskich okrętów przetrwał raptem jedną kadencję. Typ Attack został bowiem wybrany w 2016 roku przez premiera Malcolma Turnbulla, a w 2019 roku mieliśmy wybory. Jeśli faktycznie pierwszy amerykański okręt podwodny będzie gotowy w ciągu dwudziestu lat, to w praktyce projekt będzie musiał przetrwać aż sześć australijskich cykli wyborczych, podczas których zadawane będzie pytanie, dlaczego podatnicy każdego roku mają wydawać dwa lub trzy miliardy dolarów australijskich na utrzymanie projektu, który przyniesienie efekty dopiero za ponad dwadzieścia lat.

Czy australijska zbrojeniówka jest gotowa?

W przeszłości nasze stocznie zbudowały okręty podwodne typu Collins, ale nie były to jednostki o napędzie jądrowym. Nie posiadamy przemysłu jądrowego. Nawet pomimo zakupu reaktorów w Stanach Zjednoczonych oraz nabyciu projektu budowy samych okrętów, nadal mówimy o gigantycznym przedsięwzięciu, które będzie dla nas nowe. Nawet Wielka Brytania, która ma doświadczenie z nuklearnymi okrętami podwodnymi rzędu sześciu dekad, potrzebowała dziesięciu lat, by zbudować okręt typu Astute. Kolejne były dostarczane co trzy lata. Innymi słowy, nawet dla doświadczonego partnera to powolny proces, a my do takich się nie zaliczamy. Prognozuję, że w naszym przypadku dostawy nowych okrętów podwodnych będą zbyt wolne. Co więcej, nowe rozwiązanie będzie droższe niż typ Attack.

Co to oznacza dla australijskiej marynarki wojennej?

Oznacza to, że nasza obecna flota okrętów podwodnych typu Collins stanie się w pewnym momencie nie tylko przestarzała, ale również na tyle wyeksploatowana, że być może nie będzie mogła wychodzić w morze. Po drugie, będziemy musieli podwoić lub nawet potroić liczbę podwodniaków. Obecnie mamy w tej służbie około 750 marynarzy, a teraz będziemy potrzebować pomiędzy dwoma a trzema tysiącami. Oznacza to, że zanim otrzymamy nowe okręty powstanie niebezpieczna luka, także w wymiarze osobowym. Obawiam się, że w pewnym momencie czeka nas zapaść, a wyjście z tej sytuacji będzie ekstremalnie trudne.

Dziękuję za rozmowę.


Marcus Hellyer – starszy analityk w australijskim ośrodku ASPI (Australian Strategic Policy Institute). W przeszłości pracownik Departamentu Obrony, biorący udział  w programach Joint Strike Fighter, Future Frigate and Future Submarine. Były analityk wywiadu ds. terroryzmu

Reklama
Reklama

Komentarze (23)

  1. Dalej patrzący

    Proszę obejrzeć wywiad Jacka Bartosiaka z Hugh White'm nt AUKUSA i tych 8 atomowych OP - oraz skutków opowiedzenia się Australii wobec Chin - skutków nie doraźnych - tylko długofalowych i strategicznych. Skrajnie odmienna ocena - Australia wyszła przed szereg jako "mięso armatnie" - i to praktycznie za nic. Naszym decydentom ku przestrodze - jak NIE POSTĘPOWAĆ.

    1. peel

      Powinniśmy im pomóc - sprzedajmy im naszego niezawodnego Orła - podobno jakiś czas temu udanie się zanurzył i wynurzył.

  2. Mike Texas USA

    Po wiersze dostaną leasing starych lodzi podwodnych i będą mieszane załogi AUKUS tak jak to robimy z Queen Elizabeth i na japońskim Lotniskowcu Izumo. Czym więcej mieszanych załóg tym mamy lepsza kompatybilność plus mamy więcej do powiedzenia jako starszy brat i mamy 100% podgląd w sojusznika wojsko. Z punktu widzenia USA to dla nas bardzo dobrze bo Australia będzie musiała się zgodzić na więcej baz Amerykańskich i z tym idzie więcej zakupów od USA. Australia będzie od nas uzależniona i o to nam chodzi. Na ten moment dla USA jest najważniejsze żeby Australia zmieniła prawo i pozwoliła nuklearnym lotniskowcom wpłynąć na terytorium i do portów Australijskich i wybudować instalacje dla nuklearnych lodzi podwodnych USA, GB które by stacjonowały w Australii. Z niektórych źródeł są takie wieści ze w przyszłości będzie baza bombowców b2, B21 z atomem na terenie Australii.

    1. Ech

      I pomyslec ze w Australii jest zakaz Energii Atomwej

  3. Viktor

    Morrison ostatnio podpisal mou w UK na ASTUTE. Boris poprosił o 3 mld funtów jako advance pmt za specyfikację v techniczna stoczni. Zatwierdzenie projektu przez DOD Australia do końca 2022 w wersji copy paste Opcjonalnie sekcja kontenerowa na 24 pociski Tomahawk

  4. say69mat

    @defence24.pl: Atomowe wyzwania Australii. "Zanim otrzymamy nowe okręty, powstanie niebezpieczna luka" .. pojawia się zatem przestrzeń dla aktywności TKMS, Korei v/s Japonii. Gdzie najbardziej intrygującym jest koreański projekt op. KSS III Bath 2. O ile, o ile - aussies & partners - nie zdecydują się na leasing ntp. amerykańskich SSGN klasy Ohio lub brytyjskich odpowiedników z napędem atomowym. Nam pozostaje jedynie kibicować metodologii przyjętej przez RAN pozwalającej na zabezpieczenie luki w potencjale floty. Mając na względzie dziurawą jak sito granicę na ścianie wschodniej. Stąd wszelkie dywagacje w temacie op dla MW pozostają - niestety - w sferze bytów stricte konceptualnych.

    1. rmarcin555

      @say69mat. Leasing amerykańskich okrętów? Mało prawdopodobne. Co niby mogliby Australianie dostać? Ohio, czyli technologie obecnych boomerów. No bądźmy poważni. Jedyna opcja to Los Angeles, ale amerykanie krzyczą, że brakuje im okrętów.

  5. andys

    Australijczycy i Nowozelandczycy uczestniczyli, na prosbe USA, w wojnie wietnamskiej. Ciekawe , czy i my uczestniczylibysmy w tej wojnie, jesli Amerykanie by nas poprosili (oczywiscie gdybysmy nie byli w UW). W Iraku i Afganistanie bylismy...

    1. stary wojak

      Uczestniliśmy.

  6. F.Dolas

    "Australia podnosi kwestię praw człowieka w Chinach, w tym szczególnie w odniesieniu do Ujgurów i Sinciangu. " A co z prawami człowieka w Australii? Dlaczego brutalnie pacyfikujecie protesty przeciwko represjom kowidowym? Dlaczego brutalnie bijecie ludzi i wyciągacie ich przemocą z ich własnych samochodów za niepodporządkowanie się bzdurnemu nakazowi noszenia szmaty na twarzy?

    1. Bo to demonokraci

    2. Falcon

      Dlatego ponieważ: "Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka" a porównywanie reżimu komunistycznego, odbierającemu swoim obywatelom wolność słowa i przekonań, jakim są Chiny z państwem demokratycznym jakim jest Australia dbająca o bezpieczeństwo swoich obywateli jest po prostu zwykłą manipulacją.

    3. Ech

      Jest taka teza ze teraz Swiat Zachodu zmienia sie. Dazy sie do podpzadkowania ludnosci wladzy za wszelka cene. No i wladza korporacji - porownaj np blokwanie Trumpa ptzez korporacje medjalne . Faktemjestem ze W Australi za wpis na FB mozna isc juz do wiezienia. Cos sie dzieje.

  7. Wasko

    A wystarczyło już dawno ograniczyć import z Chin o połowę. To dziś pół świata musi się zbroić by komunistyczne wartości nie zalały świata.

    1. Rozumiem,że w twoim mieście polki szyją ubrania i buty na potęgę. Natomiast ty jesteś pracownikiem w fabryce polskich telefonów komórkowych. Nie wiem czy zauważyłeś,ale coraz wieksza część twoich rodaków nie chce zaiwaniac w fabryce. A każdy chce mieć telefonik,samochodzik,mieszkanko oczywiście posiadając jednocześnie gładkie dłonie i lekkie życiątko. Okej zamykamy import z chin a teraz idź powiedz zlewaczałej części Europy do maszyn,do roboty...koniec z tik tokiem i dziubkami oraz selfikami.

    2. Skleroticus

      Co prawda w moim mieście nie szyją ale gdzieś w Polsce tak. Już dawno ubieramy się w polską odzież i buty, kupuję tylko wyprodukowane w Polsce AGD i meble. Samochody tylko te, które nie mają za dużo chińskich komponentów, elektronika owszem, daleki wschód ale NIE Chiny!

    3. Falcon

      Zaraz się okaże, że tylko Chiny cokolwiek produkują. Czas Chin się kończy świat zrozumiał, że za bardzo od nich się uzależnił. Także to wypuszczenie wirusa na zdrowie im akurat nie wyjdzie.

  8. MArio

    Obawiam się, że azjatycka wojna wybuchnie lustrzanie w naszej części europy. Rosja nie odmówi sobie szansy odzyskania swoich wpływów w europie podczas słabości USA. Dlatego zbrójmy się jak najszybciej i to poza USA mając nadzieję, że może to odstraszy intruza. Prężenie cudzych (NATO) muskułów jest żałosne.

  9. Wania

    Z rozmowy wynika też, że Rosja kolaborujac z Chinami wpycha Indie czyli swojego największego odbiorcy uzbrojenia w stronę USA i zachodu. Już przestaje im się to opłacać. Chiny kupują od nich po parę sztuk uzbrojenia tylko po to, żeby skopiować co lepsze technologie. A i tak zajmą Syberię, gdy nadarzy się okazja.

  10. Ufoludek

    JEŚLI wybuchnie III wojna światowa to będzie to ostatnia wojna tej cywilizacji.

    1. Herr Wolf

      Dodaj że w cywilizacji śmierci!!!

  11. 50 mld w błoto...20 lat czekać na 12 okrętów...za 50 mld to mogą sobie pełno innego sprzętu nabrać...od himmarsow po myśliwce po patrioty i fregaty

  12. Franzz

    jaki problem? dla mnie to żaden problem - robi się tak podtrzymanie zdolności - biorą od nas kobbeny - i jakoś to będzie

  13. easyrider

    O bezpieczeństwie trzeba myśleć z wyprzedzeniem a nie tak jak oni, że budzą się z ręką w nocniku. Kasę mają bo to bogate państwo, tylko opierające się, jak większość tęczowych demokracji, na utopijnych przesłankach. Ale to są blaski i cienie zmutowanych demokracji. Co 4 lata może zmienić się miotła i wymieść działania poprzedników do kosza.

  14. zenek rock

    Nasuwają się tu następujące pytania: - czy na pewno znamy wszystkie fakty w sprawach wojny podwodnej w nadchodzących latach ? Nic nie wiemy o technologiach podwodnych dronów i innych narzędzi w nowoczesnej wojnie podwodnej. - czy przypadkiem nie chodzi o to by zwiększyć obszar zaplecza w razie konfliktu. Koszty poniosą kraje bliższe Chinom aby USA mogły zmobilizować wszystkie siły i działać jako rozgrywający na Pacyfiku i na Atlantyku mając osłonę w postaci Australii i UK. - przechodząc na Bałtyk zachodzi pytanie czy duża jednostka przetrwa na nim dłużej niż jeden dzień konfliktu. Może należy inwestować w skryte działania małych łodzi podwodnych i dronów oraz minowanie. - czy w sprawie planowania rozwoju broni oraz przemysłu zaczyna być widoczna tendencja do rozwoju małych reaktorów atomowych zasilających łodzie podwodne oraz porty i bazy lotnicze. Można też przypuszczać że do gromadzenia energii wykorzystane zostaną nowoczesne akumulatory zasilane bateriami słonecznymi na pustyniach ? - co z bronią laserową ? W stanach chyba coś tam kombinują na ten temat ? Wszystkie te tendencje określają jaką drogą będzie podążać Australia by zdobyć nowoczesne rozwiązania technologiczne a do tego potrzebują Stanów Zjednoczonych. Tak naprawdę nic nie wiemy o ich umowach i do czego dążą te trzy kraje. Australia jest dobrym miejscem zarówno do atak ja i do obrony przed Chinami. Jedyny ważny czynnik to CZAS ! Czy go wystarczy by zbudować przewagę?

  15. Gulden

    Tak rozkładając na czynniki pierwsze treść artykułu,ze szczególnym uwzględnieniem,wypowiedzi tego eksperta od wojskowowści z Australii,to wynika niezbicie,że niby tak poukładane,rozwinięte gospodarczo i demokratycznie państwo-Australia,TEŻ tkwi w urzędniczym marażmie po uszy,TEŻ tam mają polityków od czapy i TEŻ w sumie nie potrafią uruchomić mózgu w odpowiedni sposób.Dlaczego?Już wyjaśniam.Doskonale wiedzieli,że to,co mają na stanie,jeśli chodzi o OP,czyli te Collinsy(mniejsza o nazewnictwo)ma już swoje lata,coraz bardziej odstaje od współczesnego pola walki,i od dawna pewnie mieli na oku potencjalne zagrożenia na morzu,choćby ze strony Chin,prawda?I CO niby w tym czasie robili?Biorąc pod uwagę stan zaawansowania , w kwestii zwodowania swojego,nowoczesnego OP,pomimo całkiem dobrych stoczni,kadry,przemysłu w tym zakresie,znajdują się daleko w lesie.I o ile byłoby to możliwe,to zwodowanie takiego okrętu"własnymi rękami"trwało długo,a nawet za długo.Podjęto zaawansowane rozmowy z samurajami.Słuszne podejście,konkretne.Co jak co, to ich duży partner gospodarczy,ba, mają bardzo,ale to bardzo zaawansowane technologiczne rozwiązania,na poziomie światowym,plus dobre stocznie,i lata,naprawdę lata doświadczenia w kwestii produkcji,projektowania i wodowania jednostek,począwszy od stricte wojennych,po cywilne,czy specjalnego przeznaczenia.Ba.Tak już mają,że jak się im płaci,to dotrzymują umowy,terminów,jakość produktu też na poziomie więcej,niż zadawalającym,prawda?I co z tym zrobili?A olali samurajów.Skierowali wzrok na francuzów,którzy akurat poza zaawansowaniem technicznym tego co produkują,KOMPLETNIE nie przekonują relacją cena-potencjalny produkt na redzie.Już nie wspomnę o kłopotach z terminami,jakością sprzętu,dalekim potencjalnie serwisie i wrodzonym im mieleniu językiem,by uzasadnić,że tak trzeba,i takie opóżnienia to nic dziwnego,po co się w ogóle odzywać w tym zakresie.No,co sam ekspert przyznał ,że ten sprzęt,co już kupili od francuzów,na papierze wygląda dobrze,ale już w codziennym działaniu nie funkcjonuje jak należy,a nawet to ponadnormatywnie felerne jest.No,okazało się,że sfery decyzyjne zrezygnowały i z tego,za cenę zapłacenia kasy, za zerwanie umowy...Konsekwentnie,SAMI sobie pietrzą australijczycy kłopoty i na chwilą obecną,na szybciora(jakby wcześniej ktoś im oczy wyłupił,i przebił bębęnki uszne i nie widzieli choćby w JAKIM kierunku idą Chiny),kupują Bóg wie co,Bóg wie kiedy i Bóg wie za ile,od amerykanów i anglików.Także,współobywatele,głowa do góry.Polska nie jest ewenementem w tym zakresie,i na spokojnie można powiedzieć,że nawet w dobrze ustawionym państwie, degrengolada umysłowa,decyzyjna,strategiczna, postępuje w tempie iście sprinterskim.Ba,jakby już jutro im te OP,anglicy z amerykanami na redę posłali,to nie mają ich kim obsadzić,bo mają braki kadrowe w kadrze.No,skąd my to znamy.Tylko,żeby się do Australii dobrać,trzeba się tam zdesantować.Do nas?Po ziemi można wejść,i to z różnych kierunków.

  16. Ech

    Warto dodac ze w Australii teraz jest calkiem niezly zamrdyzm. Za pubikowanie np na Fb widomosci o pandemii idzie sie do wiezienia. Demostracje ulluiczne sa rozganaine bardzo brutalnie. Jesli idzie o "prawa czlowieka" - sam bylem pzreciez w rezewrwacie Aborygenow nieopadal Ururu i Darwin .Kurcze jak ja nie lubie hipikryzji. I nagle walcza o Urgjow i muzemanow w Chinach. Co ze mna nie tak ze wszedzie widze hipiokryzje?

    1. asad

      Najpierw kup sobie słownik towarzyszu.

  17. Ech

    Chinski MSZ "Chciecie nam wysylac Australijskie okrety atomowe a amerykanskie przeciekaja. Domagamy sie sledztwa w sptrawie ewetuanego przecieku paliwa radioaktywnego w czasie ostaniej awaruii na morzy poldniwo- chinskim"

  18. Gulden

    No,tak czy siak,należy sobie zadać zasadnicze pytanie.JAKICH dżwigni,jakiego nacisku,jakich"zachęt",użył Biały Dom,plus anglicy,by w sumie w parę chwil zmienić percepcję australijczykom,powodując zmianę kierunku zakupu OP...Z drugiej strony,z treści artykułu jasno wynika,że tzw"zachód"jest mocno zdziwiony,że ktoś naśladuje ich modus operandi,w kwestii rozwoju Kraju,zapewnienia nienaruszalności granic,rozwoju armii,i zapewnienia stabilnego,bezpiecznego życia swym obywatelom.Chińczycy to właśnie robią.Tylko,że niestety,to już nie te Chiny,które można choćba za pomocą"wojny opiumowej"sprowadzić do parteru.Kompletnie nie twierdzę,że zakusy imperilane Chin są dobre do świata,bo tak nie jest.Tylko że niestety,panta rei,jak znamy z historii,i świat się ciągle zmienia.I kluczowe dla globu ośrodki co jakiś czas zmieniają swe do tej pory,zdałoby się na wieki ustalone położenie.Z różnych żródeł,jasno wynika,że dzięki takiej polityce wewnetrznej i zewnętrznej Pekinu,circa 250 milionów chińczyków,można w jakimś tam stopniu zacząć zaliczać do tzw"klasy średniej"...no,to sobie drugą amerykę zmajstrowali.Jedyny problem z chinami,jest taki,że ich po prostu jest za dużo,i dobiecie do takiego poziomu egzystencji jest awykonalne.I tu chyba należy szukać szansy na w jakiś sposób zaszkodzenie Chinom,militarnie, to jest chyba nierealne.Ale zaburzenie wewnętrzne jest możliwe.

    1. Piotr II

      Co do klasy średniej to w obecnej chwili władze KPCh dały zielone światło do jej rozwoju, a nie miliarderom w przeciwieństwie do zachodu który niszczy klasę średnią, a zaburzenia wewnętrzne są możliwe nie tylko w Chinach.

    2. Ech

      Obiektywnie "zakusy Impreialne Chin" sa duzo lepsze niz te same zakusy Zachodu (Np USa) Wystrczy porwnac ilosc wojen i podbojow przes ostanie setki lat.

    3. Gulden

      -ech-Moim zdaniem,na chwilę obecną narzekamy na "pact americana",ale wierz mi,jeszcze za tym zatęsknimy.Życie pod dyktando tego,co nam zaoferuje Pekin,to będzie całkowicie nowe doświadczenie.Niby ten sam glob,ci sami ludzie..ale myślenie,sposób życai,wartości,cokolwiek inne mają.

  19. Piotr II

    Bardzo ciekawy wywiad, obiektywny rozmówca,lekko nie będzie, ale na pewno sobie poradzą,a zdobyte doświadczenia to też korzyść.

  20. X

    Chyba ludzkość znowu zaczyna być "gotowa" na wojenkę, która..... potrwa najdalej do świąt

    1. Ech

      dobra uwaga.

  21. olo

    A co ma powiedzieć Australijczyk jak chce pozostać na etacie? inna kwestia że ma rację.

  22. Slayer

    U nas wystarczy nie patrzeć i nie ma żadnej luki. Zresztą my mamy czas....... :/

  23. Xzibit

    Polska to dopiero ma lukę w swojej flocie podwodnej ale MON tego nie widzi,MON w ogóle nie widzi że my mamy jeszcze jakaś Marynarkę Wojenną,co prawda na papieże ale jeszcze jest :)

    1. Cumshot Wound

      Okręt podwodny napędzany Papieżem? Zaiste jesteśmy innowacyjną gospodarką.