Reklama

Geopolityka

Elektrownie wiatrowe na celowniku amerykańskich sił powietrznych

Elementy farm wiatrowych w porcie w Gdynia cieszą ekologów, ale zaczynają martwić specjalistów od radarów– fot. M.Dura
Elementy farm wiatrowych w porcie w Gdynia cieszą ekologów, ale zaczynają martwić specjalistów od radarów– fot. M.Dura

Amerykańskie siły powietrzne zleciły firmie Analytical Graphics Inc. opracowanie narzędzi programowych, które pozwoliłyby określić poziom zakłóceń, jakie są wnoszone do radarów przez farmy wiatrowe.

Amerykanie podejrzewają, że powszechnie budowane farmy „wiatrowe” mogą negatywnie wpływać na systemy obróbki różnych systemów radarowych. Dlatego chcą przez dwa lata prowadzić prace badawczo rozwojowe mające przystosować oprogramowanie Radar Obstruction Evaluation Model/Simulator (ROEMS) opracowane przez firmę AGI (Analytical Graphics Inc.) do szacowania zakłóceń wywołanych przez śmigła elektrowni wiatrowych na pracę stacji radiolokacyjnych,

Wcześniej symulator ROEMS był wykorzystywany do badań modelowych przez NASA, Siły Powietrzne i Piechotę Morską USA m.in. do określania zasięgów dla lotniczych systemów wczesnego ostrzegania AEW (Airborne Early Warning).

Kontrakt wstępnie wyceniono tylko na 450 000 dolarów, jednak zarobek firmy znacznie się zwiększy, jeżeli prace zostaną zakończone sukcesem. Nowe oprogramowanie, wstępnie oznaczone jak ROEMS II ma pomóc konstruktorom systemów radiolokacyjnych w eliminowaniu wpływu farm wiatrowych na prace radarów.

Wcześniej nauczono się ograniczać negatywne skutki zakłóceń spowodowanych przez stałe przeszkody, takie jak wysokie budynki, wieże telewizyjne czy maszty. Teraz trzeba uwzględnić nie tylko wysokość elektrowni wiatrowych, ale również wielkość śmigieł oraz zmieniającą się prędkość obrotową.

Problem był badany w grudniu 2012 r., kiedy operatorzy radaru w bazie lotniczej Travis w Kalifornii zwrócili uwagę na czasowo pojawiające się zakłócenia, powodujące zanikanie i pojawianie się obiektów powietrznych w strefie, gdzie zbudowano ogromną farmę wiatrową (składającą się z około 700 elektrowni). Sprawa dotyczy przede wszystkim bardziej precyzyjnych radarów z cyfrową obróbką sygnałów, które są w stanie „dostrzec” kręcące się śmigła.

Jak podkreślają specjaliści amerykańskiej Federalnej Administracji Lotniczej FAA (Federal Aviation Administration), takie zakłócenia mogą nie tylko przeszkadzać służbie kontroli lotów, ale również zakłócić działanie testowanych systemów uzbrojenia i treningi w powietrzu.

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Scooby

    Musimy przy Kaliningradzkim z 100 postawić.

  2. Mirosław Znamirowski

    Już kilka lat temu fińskie lotnictwo wojskowe było przeciwne budowaniu farm wiatrowych na terenie Finlandii właśnie z powodu emitowanych przez takie obiekty zakłóceń.

    1. Artwi

      Dziwne, że tylko lotnictwo, a nie minister finansów i każdy, kto potrafi sobie policzyć ile kosztuje "darmowy" prąd z wiatru i inne ekodebilizmy...