- Analiza
- Wiadomości
"Ekonomia zabijania" zamachu w Nicei. Europa polem walki
Francja tuż u progu swego tryumfu,w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa finałowemu turniejowi mistrzostw Europy w piłce nożnej, moment po oficjalnej paryskiej paradzie z okazji Dnia Bastylii, została ponownie brutalnie zaatakowana. Terrorysta, wykorzystując przy tym zwykłą ciężarówkę zabił ponad osiemdziesiąt osób. Francuzi, jak i również inni Europejczycy ponownie uświadomili sobie, że ich miasta mogą w każdej chwili zamienić się w pole walki - pisze dr Jacek Raubo.

Obserwując wydarzenia z Nicei, można już teraz starać się nakreślić kilka wstępnych spostrzeżeń, dotyczących samego zamachu. Jak również odnieść się do jego potencjalnych skutków na sytuację we Francji, Europie, a także w Polsce. Oczywiście z tym zastrzeżeniem, iż wszelkie hipotezy są formułowane w bardzo krótkim czasie, tuż po samym zdarzeniu. Wobec tego mają one wymiar w dużej mierze hipotez roboczych, trudnych do końcowego sprawdzenia w niecałe 24 godziny po ataku terrorystycznym. Dopiero pełne śledztwo strony francuskiej, a także zapewne działania sojuszników, dadzą w kolejnych miesiącach nową, lepszą perspektywę ataku z wieczoru 14 lipca 2016 r.
Czytaj więcej: 84 zabitych w ataku w Nicei. "Zamachowiec urodzony w Tunezji"
Momenty osłabionej koncentracji służb
Trudno na obecną chwilę jednoznacznie oceniać działania francuskich służb specjalnych oraz funkcjonariuszy policji, którzy bezpośrednio musieli reagować na działanie zamachowca z Nicei. Oczywiście pojawiają się raz po raz wątpliwości, chociażby co do skuteczności kontroli pojazdu przed tym, jak rozpoczął taranowanie uczestników tamtejszego święta. Wspomina się także o możliwej wielkiej nieskuteczności ognia, prowadzonego przez policjantów z ich broni służbowej, zaznaczając fakt, iż nie potrafili szybko wyeliminować terrorysty. Rodzą się także wątpliwości co do namierzenia przez służby specjalne samego zamachowca, na długo przed przeprowadzonym przez niego uderzeniem, itd. Zapewne francuska policja jak i np. DGSI będą musiały zdać szczegółowy raport ze swojego postępowania, na płaszczyźnie kontroli ze strony przełożonych, legislatywy jak również i mediów. Jednak już teraz należy zauważyć, że sam moment uderzenia był wielce interesujący i trzeba na niego zwrócić uwagę.
Przede wszystkim w ostatnim czasie Francja żyła turniejem piłkarskim, a następnie celebrowała najważniejsze święto całej Republiki. Wszystko odbywało się w cieniu zamachów z 13 listopada zeszłego roku. Stąd też wszelkie francuskie służby w długim okresie były postawione w stan wręcz permanentnej gotowości. Aczkolwiek samo utrzymanie koncentracji, wyjątkowej zdolności do szybkiego reagowania przy znacznym rozwinięciu sił oraz środków, w tak długim przedziale czasu jest wyzwaniem. Obejmującym aparat instytucjonalny całego państwa, jak i poszczególne osoby (funkcjonariuszy, wojskowych, pracowników cywilnych służb etc.) odpowiadające za zapewnienie bezpieczeństwa. Można tylko domniemywać, że akurat ten wieczór w Nicei mógł być już momentem pewnego naturalnego osłabienia ogólnej czujności. I jak się okazało, dobrze odczytanym przez terrorystę(ów).
Równocześnie należy wskazać, że nawet stan wyjątkowy, olbrzymie wzmocnienie służb czy nawet wprowadzenie wydzielonych kontyngentów wojskowych, przeznaczonych do zabezpieczenia miast nie zapewnia nigdy pełnego bezpieczeństwa. Francja wbrew pozorom, patrząc z perspektywy instytucjonalnej nie była najprawdopodobniej w stanie uczynić dużo więcej. Trzeba podkreślić, że zwyczajnie nikt nie może zapewnić przechwycenia w stu procentach wszystkich spisków, przygotowywanych przez organizacje terrorystyczne, samodzielne komórki terrorystyczne lub co jeszcze trudniejsze indywidualnych sprawców. Obecną dyskusję o przedłużeniu obowiązywania stanu wyjątkowego, można niestety odczytywać raczej jako wyraz bezradności władz V Republiki Francuskiej, nie zaś oznakę siły.
Analogicznie jest w przypadku kolejnych sygnałów mówiących o wzmocnieniu bezpieczeństwa wewnętrznego nowymi pododdziałami wojska. Lecz, nie da się zapomnieć, że jednocześnie prezydent, premier, ministrowie zajmujący się bezpieczeństwem we Francji muszą, przynajmniej w sferze werbalnej, zapewniać obywateli, że podejmują odpowiednie działania na rzecz ich bezpieczeństwa. Przy czym można równocześnie szczerze wątpić, iż w krótkim czasie uda im się przejąć inicjatywę strategiczną, spychając terrorystów do defensywy. Oczywiście chodzi w tym przypadku w głównej mierze o terrorystów operujących na francuskim terytorium.
Nowa ekonomia zabijania czyli zmiana metod działania terrorystów
W dodatku, sami terroryści zupełnie przewartościowali pod względem ekonomicznym swoje metody oraz cele operacyjne. Jeśli jeszcze w przeszłości sukcesem było uderzenie w kluczowych polityków, ważnych biznesmenów, osoby podejmujące decyzje, tak teraz celem jest zwykły obywatel. Wręcz nawet nie sama jednostka, a cała duża grupa osób. Zamachy w Nicei, a wcześniej np. w Bagdadzie (atak w dzielnicy Karrada), tylko podkreślają swego rodzaju fascynację terrorystów masowym zabijaniem. Nie ma tu miejsca na selekcję pod względem religii, wieku, płci etc., liczy się tylko ostateczny bilans zabitych oraz rannych. Przede wszystkim dlatego, że tylko wówczas osiąga się cele w sferze wywołania strachu wśród całych zaatakowanych społeczeństw. Jednocześnie, tylko takie ataki, jak ten w Nicei, Paryżu czy Brukseli, są odpowiednio nagłaśniane przez media, dla których mniejsze uderzenia poza obszarem Europy pozostają jedynie anonimowym news`em, częstokroć niemieszczącym się nawet na przysłowiowy pasek informacyjny w danym dniu.
Ta, swego rodzaju nowa ekonomia zabijania, wskazuje jednocześnie, że niejako do lamusa mogą przejść wielkie spiski, na modłę tego Al-Kaidy z 11 września 2001 r. Generują one zwyczajnie zbyt wiele kosztów, szczególnie jeśli prześledzi się misterną konstrukcję finansową pierwotnej Al-Kaidy. Równocześnie fiasko takich działań stwarza znaczące straty finansowe, organizacyjne i logistyczne, narażając całe siatki na dekonspirację. Wykorzystanie mniejszych komórek czy wręcz zindoktrynowanych, częstokroć na odległość za pomocą Internetu, samodzielnych terrorystów („samotne wilki”) jest zwyczajnie wygodniejsze. Zaś zakup, wynajem lub zwykła kradzież np. ciężarówki i następnie jej wykorzystanie do ataku terrorystycznego, jak to miało miejsce w Nicei, łączą w sobie niski stopień zapotrzebowania na pieniądze, łatwość przeprowadzenia i relatywnie niski wpływ na całościowe funkcjonowanie organizacji, w przypadku fiaska.
W tym miejscu należy nadmienić, że od dawna dyskutowana jest podobna taktyka terrorystów w zakresie wykorzystywania pojazdów do rażenia postronnych osób. Doświadczenia w tym zakresie płyną m.in. z Izraela, gdzie tamtejsze służby już wielokrotnie musiały powstrzymywać palestyńskich terrorystów, raz po raz taranujących w samochodach ludność cywilną na przystankach, ulicach, deptakach. Przy czym nawet sama Francja także doświadczyła, na mniejszą skalę, tego rodzaju zdarzeń w 2014 r. w Nantes oraz Dijon. Metoda jest więc znana, dyskutowana, ale oczywiście zadziałał swego rodzaju efekt skali pod względem liczby ofiar.
Niestety nie można także zaznaczyć, że sami terroryści odejdą w swoich planach od planowania znacznie większych operacji. Chociaż tak jak zostało stwierdzone, relacja kosztów, ryzyka sugeruje ich ograniczanie. Oznacza to jednak, że współcześnie nie ma scenariusza, którego nie należy brać pod uwagę w zakresie działań w sferze bezpieczeństwa. Począwszy od rażenia ludności bronią masowego rażenia, np. typu C (chemiczną), po skoordynowane ataki za pomocą broni białej czy też przykładowo pojazdów. Co więcej, to druga strona czyli terroryści będzie dostosowywała swoje metody działań do wszelkich zmian w zakresie naszych systemów bezpieczeństwa, implementowanych w poszczególnych państwach.
W tym zakresie, szczególnie niebezpieczne są doniesienia o tym, iż w Syrii oraz Iraku tzw. Państwo Islamskie (Da`ish) tworzyło swego rodzaju terrorystyczne akademie. Odchodząc od zasady, rozrzucenia np. specjalistów od ładunków wybuchowych po różnych rejonach swojej aktywności, a tworząc miejsca wymiany techniki, sposobów działania etc. Ten zebrany materiał analityczny, zapewne odpowiednio przygotowany w postaci płyt DVD, materiałów on-line, będzie stanowił realne zagrożenie i to nawet po eliminacji konkretnych ekspertów ze wspomnianej organizacji terrorystycznej.
Naśladowcy i długa lista potencjalnych miejsc ataków
Innym możliwym skutkiem zamachu w Nicei, może stać się pojawienie pewnej grupy groźnych, wcześniej zradykalizowanych i zdecydowanych na wszystko, naśladowców. Szczególnie, że praktycznie jedna osoba w najzwyklejszej ciężarówce była w stanie ugodzić Francję równie boleśnie, co cała uzbrojona grupa terrorystów z 13 listopada. W praktyce sprawdziły się bowiem niejako zapowiedzi propagandy, przekazywanej nie tylko przez tzw. Państwo Islamskie (Da`ish), ale i Al-Kaidę o przenoszeniu działania na terytorium przeciwnika. Obejmujące chociażby nawoływania do tego, żeby zwolennicy obu organizacji uwierzyli w możliwości samodzielnego działania na terytorium państw Zachodu, nawet bez wsparcia instytucjonalnego ze strony danej organizacji. Można być niemal pewnym, że sprawnie działająca propaganda tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) odpowiednio wykorzysta przekaz, już zbudowany wokół ataku z Nicei. Starając się wytworzyć w perspektywie długookresowej poczucie strachu wśród społeczeństw w Europie, ale i równocześnie jeszcze mocniej motywując swoich sympatyków do podejmowania podobnych prób.
Ważną lekcją, jest również sam wybór miejsca do przeprowadzenia ataku, a więc działanie nie w Paryżu lecz w rejonie Nicei. Wiadomo bardzo dobrze, że w momentach takich jak święta narodowe, ważne wydarzenia państwowe, religijne etc. kluczowe miasta, na czele właśnie ze stolicami będą lepiej przygotowane i zabezpieczone od innych. To w ich obrębie naturalnie stosuje się podwyższone standardy bezpieczeństwa, to tam komasuje się najważniejsze zasoby w obrębie specjalnej techniki, jak i najlepiej wyszkolonego personelu. Stąd też, wracając do nowej ekonomii zabijania, stosowanej coraz częściej przez terrorystów, nie będzie opłacało się im tam zwyczajnie działać. Biorąc pod uwagę sposób przeprowadzenia ataku w Nicei, można stwierdzić, iż finalny wymiar byłby zapewne inny, gdyby do tego zdarzenia doszło przykładowo w Paryżu. Począwszy od większego przygotowania służb, a skończywszy na tak prozaicznych kwestiach jak nasycenie bronią wsparcia formacji policji, a nawet wojska patrolującego kluczowe lokacje. Strzelanie z broni służbowej zwykłych policjantów, do pędzącej ciężarówki, w porównaniu do możliwości użycia chociażby karabinów szturmowych czy pistoletów maszynowych, mówi samo za siebie.
Wydarzenia w Nicei dają również do myślenia w kategoriach innych niż same działania antyterrorystyczne czy też kontrterrorystyczne. To przede wszystkim potrzeba dysponowania odpowiednim systemem ratownictwa medycznego, w tym również w zakresie tak specyficznych zdarzeń jak ataki terrorystyczne. Współcześnie niestety bardzo łatwo można byłoby sobie wyobrazić uderzenia kaskadowe, przeprowadzone w różnych częściach Francji, które doprowadziłyby do granicy możliwości tamtejszy system opieki medycznej. Co więcej terroryści mogą swobodnie łączyć działania z użyciem taranujących ludzi pojazdów, z pułapkami w zakresie VBIED, a także równie popularną w ostatnich latach taktyką active shooter. Zmusza to ratowników medycznych, strażaków, policjantów do większej ostrożności w zakresie prowadzonej akcji ratunkowej. Zmienia się również myślenie o sposobach szybkiego informowania ludności o zagrożeniach, dotyczy to np. przeciążenia sieci komórkowych w momencie wystąpienia ataku itp. Nawet roli mediów, relacjonujących tego typu wydarzenia czy nawet osób postronnych zamieniających się w dziennikarzy poprzez stosowanie telefonów komórkowych, mediów społecznościowych itp. Na pewno błędem byłoby postrzeganie skutków ataku w Nicei jedynie przez wycinkową analizę samego tylko zdarzenia. Należy pilnie obserwować całość działań wszystkich francuskich instytucji, począwszy od wydarzeń poprzedzających atak, poprzez sam atak, aż do późniejszego reagowania.Chodzi również o dostrzeżenie szczebla państwowego jak i samorządowego.
Konkluzja czyli spojrzenie z polskiej perspektywy
Próbując dokonać wstępnej konkluzji trzeba się jednak w pierwszej kolejności zastanowić, jakie lekcje płyną dla Polski i naszych służb, z obserwacji wydarzeń w Nicei. Po pierwsze, należy zwrócić szczególną uwagę na momenty obniżania się koncentracji, występujące po długotrwałym pozostawaniu w gotowości do działania. Obecnie cała struktura państwa odpowiedzialna za bezpieczeństwo jest obciążona dwoma wielkimi wydarzeniami, czyli odbytym już w Warszawie Szczytem NATO oraz przyszłymi Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie. Nie da się nie zauważyć, że począwszy od służb specjalnych, aż po formacje podlegające MSWiA, wysiłek w zakresie ludzi i wykorzystywanego sprzętu pozostawi swój ślad szczególnie tuż po zakończeniu się obu wydarzeń. Ważne więc będzie utrzymanie pełnej koncentracji, np. w momencie, gdy zabezpieczenie ŚDM uznane zostanie za skuteczne lub gdy ograniczone zostaną kontrole na granicach. Jak widać terroryści mogą i zapewne będą szukać momentów, gdy służby państw czują się zbyt pewnie lub gdy następuje zwykłe zmęczenie pozostawaniem w ciągłej gotowości.
Po drugie, w przypadku Polski nie można koncentrować się tylko i wyłącznie na Warszawie oraz Krakowie. Oczywiście z racji rangi wydarzenia i pojawiającego się tam VIPa (Kraków), a także wagi instytucji zlokalizowanych w stolicy, trzeba podejmować decyzje o dyslokacji dodatkowych sił oraz środków do obu miast. Jednak terroryści nie muszą podejmować ryzyka w starciu z dobrze wyszkolonymi i przygotowanymi formacjami w tych lokacjach, o których obecności będą bardzo dobrze wiedzieli z racji logiki pewnych decyzji i ich medialności. Po trzecie, należy ewidentnie zwrócić uwagę, co czyni się wielokrotnie, na wyszkolenie zwykłych policjantów. Przede wszystkim wydarzenia z Francji, nie tylko sama Nicea, ale również oba ataki w Paryżu, dobitnie wskazują, iż do czasu przybycia formacji antyterrorystycznych częstokroć los wielu nieuzbrojonych osób spoczywa właśnie na barkach zwykłych funkcjonariuszy. I to w ich gronie należałoby wprowadzić, w sposób długookresowy, odpowiednie szkolenia, przede wszystkim na potrzeby różnych zdarzeń o charakterze terrorystycznym. Nie wspominając o większym nasyceniu szkoleniami w zakresie użycia broni służbowej (w tym długiej!). Tak aby nie przypominało to słynną interwencję policjantki z Gorzowa Wlkp.
Nie można jednak zapominać, że kluczowym ogniwem, we współczesnej walce z terroryzmem, są również sami obywatele. Chodzi zarówno o ich aktywność w sferze przeciwdziałania, informowania o podejrzanej aktywności, etc., ale także umiejętności zachowania się na wypadek partycypacji w podobnych zdarzeniach, jak te z Nicei, Paryża, Brukseli itd. W przypadku Polski można tylko dołączyć się do tych głosów ekspertów, które sugerują wprowadzenie na szeroką skalę swego rodzaju edukacji odnośnie zagrożeń dotyczących współczesnego terroryzmu. W końcu, chodzi w tym przypadku, nie tylko o samo zagrożenie terytorium Polski, ale również zagrożenie dla obywateli podróżujących po świecie, mieszkających, studiujących w innych państwach. Przy czym, należy bardzo dokładnie analizować podobne wydarzenia, jak te mające miejsce w Nicei, nie dla budowania atmosfery strachu. Byłoby to chyba największym zwycięstwem terrorystów, ale dla zwiększania poczucia własnego bezpieczeństwa poprzez świadomość zagrożeń, wiedzę o możliwościach reagowania i umiejętności dostrzegania sygnałów potencjalnych aktów terrorystycznych.
Przy czym trzeba zaznaczyć, że strona polska musi tym mocniej przyglądać podejmowanym działaniom i starać się wyciągnąć odpowiednie lekcje z wszelkich błędów Francuzów. Albowiem, chociaż cały czas jesteśmy oficjalnie zapewniani o tym, że w naszym przypadku poziom bezpieczeństwa jest na wyższym poziomie niż we Francji czy też Belgii, to jednak chyba nikt nie jest w stanie uznać, iż jest to stan permanentny. Zaś nasze doświadczenia praktyczne, chociaż zapewne istnieją w jakieś skali na poziomie służb specjalnych i specjalnych formacji Policji, to jednak mogą okazać się niewystarczające w momencie analogicznego zagrożenia. Szczególnie w przypadku, gdyby Polska została wzięta bezpośrednio na celownik przez chociażby tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish). Zaś biorąc pod uwagę szczególną dynamikę zmian w architekturze bezpieczeństwa w regionie czy na świecie oraz istniejące cały czas i pojawiające się nowe czynniki ryzyka, w postaci chociażby udziału w działaniach koalicji antyterrorystycznej, trzeba się niestety z tym liczyć.
Koniec belle époque w historii współczesnej Europy
Po raz kolejny w przeciągu ostatnich miesięcy, można śmiało stwierdzić, że Europa ewidentnie wyszła ze swojej kolejnej już belle époque. Atmosfera optymistycznych i bezpiecznych lat dziewięćdziesiątych XX w. coraz mocniej przekształca się w atmosferę strachu, niepewności i oczekiwania na kolejne ataki. Emanacją tego stanu jest nowa fala terroryzmu, dotykająca szczególnie zachodnią część kontynentu. Niestety obecny atak w Nicei, nie jest już osamotnionym epizodem, a raczej wpisuje się w większy krajobraz, wyznaczany przez działania terrorystów w Londynie, Madrycie, Paryżu czy Brukseli. Przy czym najbardziej smutną konstatacją jest uznanie, iż nie ma powrotu do stanu z czasów sprzed Al-Kaidy, tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) i zapewne jeszcze kolejnych podobnych im organizacji terrorystycznych. Trzeba powiedzieć wprost, że Europa jest w ogniu walki, prowadzonej na wielu płaszczyznach i przede wszystkim w perspektywie długookresowej.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS