Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Dworczyk: Osoby nieuprawnione bez wpływu na negocjacje offsetowe ws. Caracali
Były szef podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński, jego zastępca Kazimierz Nowaczyk i b. szef gabinetu politycznego MON nie mieli nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, a jedynie posiadali dostęp do archiwalnych dokumentów dot. wyboru śmigłowców - powiedział w piątek wiceszef MON Michał Dworczyk.
MON: Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz otrzymali dostęp tylko do dokumentacji archiwalnej
Dworczyk i wiceminister obrony Bartosz Kownacki odnieśli się do wypowiedzi parlamentarzystów PO, którzy zapoznawali się z dokumentami dotyczącymi przetargu na śmigłowce, rozpoczętego przez poprzedni rząd, a zakończony przez rząd PiS bez podpisania kontraktu.
"Wszystkie osoby, które zostały wymienione przez posłów PO jako rzekomo mające wpływ na przebieg negocjacji offsetowych, czyli pan dr Berczyński, pan dr Nowaczyk, pan dyrektor Misiewicz, wszystkie te osoby nie miały nic wspólnego ani z dokumentacją dotyczącą postępowania offsetowego, ani z samym postępowaniem offsetowym" - podkreślił Dworczyk na briefingu po kontroli posłów PO w MON, gdzie mieli oni dostęp do dokumentów w sprawie postępowań na śmigłowce.
Dworczyk powiedział, że postępowanie, którego dokumentację poznawali Berczyński i inne osoby, "zostało zakończone - śmigłowiec został wyłoniony; trwało inne postępowanie - w Ministerstwie Rozwoju". Wiceminister przekonywał, że "jeżeli było tak wiele wątpliwości wokół tego postępowania, to jakiś fachowiec, a za takiego niewątpliwie można uznać pana doktora Berczyńskiego, musiał ocenić tę dokumentację".
Kownacki dodał, że szef MON, wobec wątpliwości, miał prawo skontrolować dokumentację przez swojego przedstawiciela. Podkreślił też, że Berczyński - wbrew twierdzeniom posłów PO - miał certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Jak powiedział, działacze PO prosili o dodatkowe informacje, pytali np. o certyfikat dla Berczyńskiego, lecz wypowiedzieli się dla mediów zanim uzyskali odpowiedź od MON. Wg dokumentów, na które powołał się Kownacki, poświadczenie wydano Berczyńskiemu 21 marca br. "Mam nadzieję, że posłowie PO teraz przeproszą za formułowanie nieprawdziwych informacji" - dodał.
Dworczyk zaznaczył, że ani Berczyński, ani żadna z pozostałych wymienionych osób nie mieli wpływu na negocjacje offsetowe. Powiedział też, że Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz otrzymali dostęp "do dokumentacji archiwalnej", czyli dotyczącej postępowania, które w MON zakończyło się we wrześniu 2015 r., czyli przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi (później rozpoczęły się negocjacje offsetowe prowadzone przez Ministerstwo Rozwoju).
Wiceminister podkreślił, że w każdym ministerstwie są osoby, które mogą dekretować dokumenty, czyli przekazywać je innym, i szef MON miał prawo upoważnić do wglądu w dokumentację swoich współpracowników. Jak mówił, "minister obrony narodowej, tak jak każdy inny minister, mógł upoważnić wskazaną przez siebie osobę do zapoznania się z taką dokumentacją". "I działając na podstawie takiego ustnego upoważnienia pan dr Berczyński, pan dr Nowaczyk zapoznali się z tą - podkreślam - archiwalną, dotycząca postępowania zakończonego we wrześniu 2015 r. dokumentacją" - podkreślił Dworczyk.
Kownacki zaznaczył, że ustawa o dostępie do informacji niejawnych pozwala szefowi MON wydać upoważnienie do czasowego dostępu dla osoby, która dopiero ubiega się o certyfikat bezpieczeństwa. "To jest naturalna kolej rzeczy i w wielu przypadkach wiele osób z tego korzysta, dlatego że takie postępowanie o uzyskanie poświadczenia bezpieczeństwa trwa od kilku do kilkunastu miesięcy w zależności od tego jak sprawa jest skomplikowana" - mówił. Podkreślił, że z tej procedury korzystało także wielu ministrów rządu PO.
"Proszę sobie wyobrazić, że np. doradca ministra lub wiceminister wchodzi do urzędu i przez rok czy półtora roku nie ma dostępu do informacji ściśle tajnych i urząd jest sparaliżowany" - mówił Kownacki. Zaznaczył, że Berczyński uzyskał certyfikat w okresie roku i kilku tygodni od złożenia dokumentów, czyli "w dosyć typowym terminie".
Dworczyk zaznaczył, że w przeciwieństwie do "standardów Platformy Obywatelskiej" obecne kierownictwo MON pokazało dokumenty parlamentarzystom, którzy chcieli przeprowadzić kontrolę na podstawie przepisów ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Zadeklarował, że MON jest gotowe nadal udostępniać dokumenty parlamentarzystom ze wszystkich ugrupowań.
Pytany o obecne postępowanie w sprawie śmigłowców dla wojska Kownacki powiedział, że negocjacje trwają.
PO zapoznaje się dokumentacją przetargową
Pięcioro posłów PO odwiedziło w piątek po południu siedzibę MON w Warszawie, by zapoznać się z dokumentami z postępowania na śmigłowce, w którym poprzedni rząd wskazał maszyny H225M Caracal produkcji Airbus Helicopters; do realizacji umowy nie doszło.
Po wyjściu z gmachu MON poseł PO Tomczyk powiedział, że do dokumentacji ws. Caracali miał dostęp nie tylko były już szef podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej dr Wacław Berczyński. Do dokumentacji - jak wskazał - dostęp miał też członek komisji Kazimierz Nowaczyk oraz b. rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz.
Jak podkreślił, Berczyński na podstawie ustnego polecenia szefa MON Antoniego Macierewicza oraz na podstawie pisemnego dopuszczenia podpisanego przez ministra obrony do informacji ściśle tajnych, był upoważniony do zapoznawania się z dokumentacją postępowania na pozyskanie śmigłowców wielozadaniowych dla polskiej armii.
Tomczyk powiedział, że Macierewicz 20 stycznia 2016 r. osobiście podjął decyzję o przesłaniu ponad 10 tys. stron częściowo niejawnej dokumentacji przetargowej z Inspektoratu Uzbrojenia do Centrum Operacyjnego MON, do którego dostęp bezpośrednio mogli mieć Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz.
"Można postawić tezę, że w MON powstał alternatywny ośrodek decyzyjny, coś na kształt grupy trzymającej władzę, która gdzieś poza oficjalnymi kanałami, poza Inspektoratem Uzbrojenia prowadziła jakiś nieformalny nadzór nad całym postępowaniem. Wiele z tych spraw będzie musiało być jeszcze wyjaśnionych, poprosiliśmy o dodatkowe dokumenty, tak aby móc się z nimi zapoznać" - powiedział Tomczyk.
Marcin Kierwiński (PO) zwracał uwagę, że osoby, które miały dostęp do tej dokumentacji nie miały certyfikatu bezpieczeństwa. "Wgląd do tych dokumentów, tak jak do wszystkich w MON, o klauzuli zastrzeżonej, niejawnej, miały te osoby na podstawie pełnomocnictwa ministra obrony narodowej" - powiedział poseł.
"W trakcie tego postępowania toczyło się dopiero postępowanie sprawdzające realizowane przez polskie służby specjalne" - dodał Kierwiński. Dostęp do tych dokumentów - zaznaczył - "te osoby posiadały na osobistą odpowiedzialność" Macierewicza.
PRS
Szkoda, że Szanowni Posłowie PO nie powiedzieli dlaczego za rządów ich partii nie odbywało się szkolenie rezerwistów, ,,uwalono" ochotnicze szkolenie studentów, większość brygad ogólnowojskowych utrzymywała stan kadrowy na poziomie grubo poniżej 50 %, przez osiem lat nie mogli dokończyć budowy jednego okrętu, dlaczego zakupione za dużą kasę F-16 nie posiadały uzbrojenia, co więcej nie posiadały możliwości montażu podstawowego uzbrojenia, co stało się z rezerwą mobilizacyjną broni długiej, dlaczego dopiero w ubiegłym roku dokonano pierwszego zrzutu tar desantowych z C-130, etc. Była by ciekawsza konferencja. A tak znów Pan Bartłomiej Misiewicz... To ciągle jest nudne!!!
asdf
F-16 od samego początku został kupiony z ogromna ilością uzbrojenia, więc nie napinaj się tak. Gawrona budowały 3 rządy, a szkolenia rezerwistów wznowiono 3 lata temu po fiasku NSR-u.
sż
Teraz mamy za to weekendowy WOT kosztem wojsk operacyjnych i oficerów po kilkumiesięcznych kursach. Nie bardzo już wiadomo, czy się śmiać, czy płakać...
Muniek
Wgląd do offsetu to jedno. Pewny wgląd w spec tech niejawną to zupełnie co innego. Postępowanie a negocjacje offsetowe to 2 rózne etapy. Trzeba o tym pamietać. Nomen omen, sprytnie przełożono wagę "uwalenia przetargu" na szalę wglądu do offsetu.
sż
I tak zrobiliśmy sobie nowego wroga w Europie - Francję! Do tego zrobiliśmy to w kompromitującym nas stylu...