Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Chiny: "wielki skok" atomowego odstraszania?

Chiny mają w kolejnych latach gwałtownie zwiększać ilość głowic nuklearnych, zdolnych do wykorzystywania w zróżnicowanych środkach przenoszenia. Bazując przy tym na szeroko zakrojonej modernizacji własne triady atomowej. Co więcej, następuje również coraz większa zmiana koncepcyjna, jeśli chodzi o podejście do roli broni masowego rażenia w systemie obronności państwa. To ostatnie jest związane, co naturalne, z rosnącą potęgą militarną państwa i zwiększonymi aspiracjami jeśli chodzi o cele strategiczne.

Fot. Max Smith/Wikipedia/Domena publiczna
Fot. Max Smith/Wikipedia/Domena publiczna

Amerykanie szacują, że chiński arsenał broni masowego rażenia typu A (BMR A) do 2027 r. zostanie rozbudowany do 700 głowic, a do 2030 r. może to być już nawet ponad tysiąc tego rodzaju głowic. Taki wniosek płynie z najnowszego raportu Pentagonu. Co więcej, zdaniem amerykańskich analityków przyrost ilości głowic zdolnych do wykorzystania operacyjnego przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą może być większy niż wcześniej szacowano w podobnych opracowaniach. Wskazuje to na pojawienie się niejako nowej dynamiki zbrojeń strategicznych po stronie chińskiej. Trzeba zauważyć, że dotychczas nawet przy znacznych zimnowojennych i postzimnowojennych redukcjach w zakresie zasobów amerykańskich głowic ich ilość była zupełnie nieporównywalna z zasobami chińskimi.

Oczywiście na korzyść potencjału amerykańskiego, który miał oscylować wokół niemal 1800 głowic przygotowanych do działania, 3750 innych głowic różnych rodzajów (w sumie 5500 według SIPRI Yearbook 2021), przy ok. 350 chińskich. Trzeba zaznaczyć, że 5 października 2021 r. oficjalne stanowisko władz Stanów Zjednoczonych mówiło już dokładnie o liczbie 3750 głowic. Chwaląc się, że chociażby w zakresie broni taktycznej od 1991 r. doszło do zredukowania liczby głowic o 90 proc.

Jeśli Pekin osiągnąłby stan ponad 1 tys. głowic i co najważniejsze, byłyby one przygotowane już w nowszych standardach niż amerykańskie zasoby to dla Waszyngtonu zrodziłoby się kolejne wyzwanie w rywalizacji obu mocarstw. Dysproporcję widzimy szczególnie, gdy administracja Joe Bidena stawia - w pewnym stopniu w przeciwieństwie do Donalda Trumpa - na wysoki poziom transparentności w zakresie potencjału odstraszania atomowego. Zaś jak widać strona chińska cały czas, jako aspirująca do jego zwiększenia stara się kamuflować zakres własnych działań. Symboliczne są chociażby pytania o możliwość prowadzenia prób w kompleksie Lop Nur i generalnie rozbudowywania jego struktury pod potrzeby kreacji większego zasobu broni atomowej. 

Trzeba podkreślić, że sama ilość przygotowanych głowic to nie jedyna ważna informacja odnosząca się do potencjału strategicznego Chin. Albowiem to mocarstwo zaczęło od dłuższego czasu bardzo dynamiczną modernizację własnych środków przenoszenia BMR A oraz całej infrastruktury z powiązanej z tym arsenałem. Ostatnio głośna stała się sprawa chociażby rozbudowy kolejnych kompleksów podziemnych silosów pocisków balistycznych bazowania lądowego oraz centrów dowodzenia im dedykowanych. Podkreślając, że jest to forma dążenia do uzyskania skuteczniejszego odstraszania atomowego Stanów Zjednoczonych, gdyż nowe bazy ukryte pod ziemią będą trudniejsze do zniszczenia w przypadku pierwszego uderzenia. Chiny obawiały się bowiem, że Stany Zjednoczone byłby w stanie w znacznym stopniu sparaliżować ich odpowiedź strategiczną, jeśli weźmie się pod uwagę rażenie środków bazowania lądowego, morskiego i powietrznego. Lecz bazy ukryte pod ziemią byłby niejako remedium na tego rodzaju zagrożenie. Zwiększając szansę, co zostało wskazane, na wyprowadzenie skutecznego drugiego ciosu.

Lecz nie należy zapominać o flocie okrętów podwodnych (SSBN) zdolnych do przenoszenia pocisków balistycznych z głowicami nuklearnymi (SLBM). W tym aspekcie debaty odnoszą się do tandemu okrętu podwodnego Typ 096 i pocisków JL-3, nie pomijając wcześniejszych implementowanych rozwiązań na bazie jednostek Typ 094 oraz Typ 094A. Analogicznie prowadzone są prace nad nową jakością w ramach floty bombowców strategicznych w przypadku konstrukcji H-20. Nie zapominając o już liczebności samolotów H-6, które są na stanie chińskiego lotnictwa. Obecnie jednak najważniejsze dla świata stały się dyskusje o potencjalnej zmianie technologicznej na miarę „efektu sputnika” czyli pociskach hipersonicznych. Przy pozyskaniu zdolności do przenoszenia głowic niekonwencjonalnych, to właśnie systemy hipersoniczne stałby się zapewne kolejnym elementem przełamywania klasycznego status quo jeśli chodzi o broń masowego rażenia typu A.

Wszystkie dotychczasowe kwestie związane z rozwojem jakościowym samej triady atomowej świadczyły, że Chiny będą szukały lub będą musiały dokonać zmian ilościowych. Zwyczajnie, zasób głowic poniżej 300 nie dawałby szans na efektywne wykorzystywanie takiego skoku jakościowego w samej triadzie atomowej. Stąd też można zakładać, że rzeczywiście będą konstruowane nowe głowice i to w żadnym razie nie zaskakuje. Co więcej, trzeba uznać, że strona chińska będzie starała się je odpowiednio rozwijać pod względem technologicznym. A więc, pojawi się potrzeba rozbudowy ośrodków badań i rozwoju w tym aspekcie. Inaczej patrzymy teraz na wcześniejsze doniesienia ze strony administracji Donalda Trumpa o eksperymentach chińskich, a także próbach ich kamuflowania przed innymi państwami na czele z oczywiście Stanami Zjednoczonymi. 

Technologia to jedno, ale w przypadku broni masowego rażenia innym kluczowym elementem jest podstawa doktrynalna wobec jej wkomponowania w system obronny kraju. Dotychczas małe zasoby głowic świadczyły, że Pekin jedynie stara się zagwarantować pozycję mocarstwa atomowego (elitarne grono w świecie) i jednocześnie zbudować na tej bazie pewną formułę odstraszania. Gwałtowny wzrost ilości głowic może świadczyć, że broń atomowa i jej parasol stały się lub stają się bardzo dynamicznie częścią szerszej zmiany sposobów działania względem relacji regionalnych i globalnych. Obecne władze w Chinach akcentują z roku na rok większą asertywność jeśli chodzi o własne aspiracje np. wobec spornych rejonów Indopacyfiku. Tym samym, idzie wraz z tym rozszerzanie podejścia do argumentu broni jądrowej. Mówiąc wprost broń atomowa przestała być jedynie gwarantem bezpieczeństwa, a staje się elementem działań ekspansywnych. Wpisując się w coraz bardziej napięte relacje między Pekinem i Waszyngtonem.

Pytaniem otwartym pozostaje reakcja, oczywiście w wymiarze średnio i długookresowym, jeśli chodzi o państwa nieposiadające BMR A, a obawiające się tak rozbudowanego potencjału chińskiego. Co więcej, kilka takich państw już teraz śmiało mogłoby rozpocząć własne programy nuklearne, przy założeniu upadku reżimu traktatu o nieproliferacji NPT. Obecnie wydaje się to być dość abstrakcyjną hipotezą, ale jedynie w kontekście dość specyficznego podejścia zakorzenionego jeszcze w standardach myślenia znanych z okresu postzimnowojennego. Czy chińskie zbrojenia atomowe rozpoczną nową erę w zakresie myślenia o odstraszaniu atomowym, a może przywrócą zapomniane standardy zimnowojenne? Na takie pytanie zapewne już niedługo będzie można udzielić coraz to dokładniejszej odpowiedzi.

Reklama
Reklama

Zobacz również

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama