Reklama

Technologie

Bell 360 Invictus walczy w mieście [WIDEO]

Bell 360 Invictus. Rys. Bell
Bell 360 Invictus. Rys. Bell

Firma Bell opublikowała stworzony za pomocą techniki komputerowej film, w którym pokazano wizje wykorzystania śmigłowca Invictus w terenie zurbanizowanym. Maszyna jest jedna z propozycji w postępowaniu na przyszły śmigłowiec rozpoznawczo-bojowy US Army Future Attack Recon Aircraft (FARA).

„Bell 360 Invictus został zaprojektowany do wspierania sił manewrowych US Army w dowolnym środowisku” – głosi hasło towarzyszące opublikowanemu filmowi. Jak widać wlicza się w to także niebezpieczny dla wiropłatów teren zurbanizowany.

Projekt śmigłowca zaprezentowano po raz pierwszy 2 października ubiegłego roku. W przeciwieństwie do niektórych konkurentów maszyna ta ma być oparta przede wszystkim o nowatorskie ale sprawdzone technologie, aby nie tylko wypełnić wymagania techniczne armii amerykańskiej, ale żeby nie wiązało się to z ryzykiem technicznym.

Projekt bazuje na układzie napędowym śmigłowca Bell 525 Relentless, który został już przetestowany i sprawdzony do osiągania prędkości maksymalnej 370 km/h. Nie wiadomo dziś wprawdzie do końca jaką prędkość będzie osiągał Invictus, ale Bell podaje, że będzie to na pewno powyżej 342 km/h (Bell 525 ma dowiedzioną prędkość 370 km/h). Prędkość przelotowa ma co najmniej osiągać wymaganą przez US Army, czyli 333 km/h. Z kolei promień operacyjny jest przewidywany na 250 km przy założeniu, że maszyna będzie operować w najdalszym punkcie przez okres do 90 minut.

Do zalet Invictusa jeśli chodzi o operowanie w terenie zurbanizowanym należy m.in. niewielka średnica głównego wirnika, osiągająca 12,2 m. Ma to umożliwić operowanie nad ulicami w miejskich „kanionach”, a także ukrywanie się za relatywnie niedużymi obiektami. Dzięki temu śmigłowiec będzie mógł operować nad „megamiastami” przyszłości, które wedle przewidywań US Army coraz częściej będą stanowiły potencjalne pole bitwy.

Obecnie Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, że w ciągu najbliższych 10 lat liczba „megamiast” wzrośnie z obecnych 30 do 60. Z kolei US Army uważa, że zurbanizowane pole bitwy zwiększa szanse potencjalnych przeciwników (ChRL, Rosja), którzy dysponują gorszymi rozwiązaniami technicznymi, a co za tym idzie m.in. mniejszym zasięgiem środków rażenia. Walka w miastach odbywa się na krótszych dystansach, co siłą rzeczy dysproporcje te wyrównuje. Swobodnie operujący miedzy budynkami śmigłowiec FARA ma przyczynić się do ponownego wybudowania tej przewagi.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (4)

  1. Rhotax

    Odbijanie stolic Bałtów jest realne no i może czegoś na Tajwanie . Max jeszcze Warszawy połowy po wschodniej stronie {jak będą chcieli dać sobie taki kłopot okupanci -- za duży teren zbyt łatwy do przekraczania przez posiłki Hesbol-lacho podobnych formacji z RPG7 {chyba że Pancerfaust 3 czy Carl Gustavy nam podrzucą sojusznicy} a no i Gromami 73 mm . Mega miasta raczej to nie będą . Nowe Igły naprowadzają się na 3 różne sposoby na różnych zakresach promieniowania {flary bezużyteczne} -- helikoptery mają ciężkie życie {w Donbasie zestrzeliwali Rosjanie z łatwością heli Ukr. } a w mieście ? Massakra .

  2. dim

    Natomiast zastanawiam się, co w mieście można zrobić takim śmigłowcem, a nie można osiągnąć tego dronem ? Nie, no jasne, że dron łatwiej jest zakłócić, ale i koszty zniszczonego dronu byłyby cokolwiek niższe, niż śmigłowca za kilkadziesiąt milionów dolców. Nadto operator zniszczonego drona pozostaje przy życiu więc odpada potrzeba kilku lat szkolenia kolejnego. A i zniszczenie lokalnym pociskiem, kilku gniazd oporu, odległych o 200 metrów, pociskiem sterowanym z pomocą drona byłoby tańsze, niż popędzenie tam miejskiego, szturmowego śmigłowca. Kosztującego powiedzmy 30 tysięcy dolców za każdą godzinę lotu. Czyli już raczej rozważałbym koszt/efekt jakieś dronowate pociski manewrujące. Tzn. drony lub ściśle współpracujące z dronem. A jeśli współpracujące, to mógłby to być mini-dron, faktycznie niewidoczny dla przeciwnika, mógłby pokonać tę trasę moment wcześniej, przekazując dane "miejskiemu" pociskowi manewrującemu. - Że takich nie ma ? Ależ śmigłowców miejskich też jeszcze nie ma. Przy tym proponowane przeze mnie rozwiązanie jest dla Polaków o całe niebo lepsze, z tej prostej przyczyny, że mogłoby być Made in Poland i byłoby na nie stać. A takie śmigłowce nie będą, przy tym pieniądz bezproduktywnie dla gospodarki Polski odpływać będzie za granicę w tempie F-35 i Himarsa. Natomiast co przemawia przeciw takim pociskom+małym dronom miejskim ? To, że Polska nie szykuje się do obrony. Robimy wszystko by działać jako satelita mocarstwa, obojętnie gdzie nas poślą, a choćby i na Ocean Indyjski. A nie działamy tak, by skutecznie bronić się miesiącami przed najazdem ze świetnie znanego kierunku.

  3. WIRR

    Panowie ! to tylko animacja dla naiwnych dzieciaków czy panowie nie słyszeli o wirze podkowiastym? to że mieści się miedzy budynkami nie oznacza że fizyka pozwala mu tam latać a już na pewno nie jeden za drugim. Dmuchnijcie sobie w szklankę z maką na dnie to dowiecie się o czym mówię

    1. dim

      Sugerujesz, że firmy zgarną forsę za serie produkcyjne, nie wykonując uprzednio kilku ostro testowanych i konkurujących między sobą protypów ?

  4. Jan

    Czy aby kilka krzeseł biurowych zrzuconych na niego z wyższych pięter nie wyeliminowało by go w tej sytuacji z walki? Może nawet trwale?

    1. Navigator

      Kolega ma rację Klonowa już na nich gotowa

    2. Gnom

      Jak na zakup to pewnie tak, ale do zwalczania jak z postu Jana to za niskie budynki

Reklama