Reklama

Geopolityka

Baza Prawego Sektora otoczona przez armię. Kijów: trwają ćwiczenia wojskowe

Fot. kmu.gov.ua
Fot. kmu.gov.ua

We wtorek wieczorem Prawy Sektor poinformował oficjalnie, że jego baza w miejscowości Wełykomychajliwka (obwód dniepropietrowski) została zablokowana przez oddziały Sił Zbrojnych Ukrainy. 

Nastąpiło to w momencie nieobecności większości oddziałów PS na miejscu. Kilometr od wjazdu rozstawili się żołnierze 25 Brygady w liczbie 25 osób, w pełni uzbrojonych. Ustawili się oni frontalnie do bazy. Przy drugim wjeździe ustawili się natomiast żołnierze z 95 Brygady SZU. Jak skomentowano to szybko na stronie internetowej Prawego Sektora – „tak władza walczy z wolontariuszami?”.

Jak poinformował lider organizacji Dmytro Jarosz, działania te odbyły się bez żadnego uprzedzenia czy konsultacji. Ustawiono punkty kontrolne dokoła bazy PS. Żołnierze, którzy brali w tym udział byli młodzi, dopiero co zmobilizowani. Zatrzymali oni jeden z samochodów ludzi Prawego Sektora i zażądali od nich złożenia broni.

Sytuacja bardzo szybko stała się napięta. W Sztabie Generalnym nie odbierano telefonów od Jarosza, a działania armii zostały uznane w batalionie za „zagrożenie dla organizacji”. Stwierdził on też publicznie, iż tego typu przedsięwzięcie nie mogło odbyć się bez zgody głównodowodzących. Prawy Sektor informuje też, że „według wiarygodnych informacji władza przygotowuje szeroko zakrojoną prowokację przeciwko batalionom ochotniczym. Z tego powodu, aby wyprzedzić podobne operacje przeciwko naszym kolegom, przeciwko całemu ruchowi ochotniczemu na Ukrainie, zbieramy się pod budynkiem Administracji prezydenta (…) 29 kwietnia na godzinę 12:00”.

Na chwilę obecną w okolicy bazy PS znajduje się już 11 punktów kontrolnych ukraińskiej armii. Potwierdzono to na różnych szczeblach administracji cywilnej i wojskowej. Oficjalnym komunikat rzecznika prasowego administracji prezydenta ds. Operacji Antyterrorystycznej Oleksandra Motuznianyka jest taki, iż nikt nie blokował bazy Prawego Sektora, a na tym obszarze trwają tylko zaplanowane ćwiczenia wojskowe oddziałów spadochronowych. Dodał on też, że nie ma obowiązku informowania innych pododdziałów o ćwiczeniach. Stwierdził on również, że nikt nie groził nikomu bronią ani nie wywierał presji – „to nieprawdziwe informacje, nikt nikogo nie rozbraja”. Informacje o tym, że nikt nie wydał żadnego rozkazu rozbrojenia, przekazano także ze Sztabu Generalnego.

Na pytania od dziennikarzy, kiedy zostaną usunięte punkty kontrolne z okolic bazy PS, Motuznianyk nie odpowiedział wprost. „Jak zakończą się ćwiczenia, zgodnie z planem punkty zostaną usunięte. Kiedy – nie jestem gotowy, by o tym mówić”.

Jak przypominają ukraińskie media, 10 kwietnia oddziały Prawego Sektora wycofały się z „linii rozgraniczenia” w związku z przejściem do struktur Sił Zbrojnych Ukrainy. Przedstawiciele organizacji byli w trakcie negocjacji z Ministerstwem Obrony i Sztabu Generalnego, które szły bardzo dobrze – według oficjalnych informacji. Potwierdza to fakt, że Jarosz przyjął stanowisko doradcy szefa Sztabu Generalnego.

Sytuację skomentował również Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow. Powiedział on: „aby uniknąć sztucznie stworzonych incydentów jest tylko jedna droga – przyspieszyć przejście prawdziwych patriotów do szeregów naszej armii, którzy gotowi są do obrony naszego kraju nie w Internecie czy na spotkaniach, ale na froncie”. Dodał on także, że po długim majowym weekendzie jest ogromne niebezpieczeństwo zerwania porozumienia z Mińska przez Rosję i powrót do prowadzenia aktywnych działań zbrojnych. Jak stwierdził: „w tych warunkach powinniśmy zrobić wszystko dla wzmocnienia obrony i potencjału bojowego naszej armii”. W jego opinii, tak samo jak i jak temu, oddziały ochotnicze są główną siłą w systemie obronnym Ukrainy.

Zgodnie z jego słowami, dla zwycięstwa nad wrogiem potrzebna jest jedna, profesjonalnie przeszkolona, dobrze uzbrojona armia, którą kieruje jedno centrum. Według Turczynowa Prawy Sektor to rozumie i dlatego też podjęta została przez organizację decyzja o wstąpieniu w szeregi Gwardii Narodowej, a tym samym i Sił Zbrojnych Ukrainy.

Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. Kilo

    Jak to pisał Abbie Hoffman, pierwszą powinnością rewolucjonisty jest uciec przed odpowiedzialnością za nią... ;) "Wolontariusze" to określenie równie zabawne co "separatyści". Zwolennicy OT w formie pospolitego ruszenia zorganizowanego na zasadzie OSP, wyciągajcie wnioski. Niezależnie od ustroju, żadna władza nie pozwoli sobie na takich uzbrojonych, skoszarowanych "wolontariuszy" na swoim terytorium. Z prostej przyczyny - to potezny element destabilizacyjny. "aby uniknąć sztucznie stworzonych incydentów jest tylko jedna droga – przyspieszyć przejście prawdziwych patriotów do szeregów naszej armii, którzy gotowi są do obrony naszego kraju nie w Internecie czy na spotkaniach, ale na froncie”. - i wszystko w temacie. ;)

    1. Wawiak

      Kilo masz rację. Skoszarowani jak najbardziej - ale IMO każdy dorosły i odpowoedzialny obywatel RP powinien mieć pewne podstawowe umiejętności - choćby po to, by jak go w razie W powołają umiał strzelać i miał pewną elementarną wiedzę o zachowaniu na polu walki czy z zakresu pierwszej pomocy. To skróciło by czas szkolenia, o potencjalnym sprawnym wejściu w ruch oporu w trakcie okupacji nie wspominając...

  2. gnago

    Prosta sprawa tak czy siak to ideowcy. W końcu dojdzie że im na tyłach rozgrabiają Ukrainę, to i staną się niebezpieczni bo zagrożą wiadomym interesom oligarchii finansowej. Już dziś połowa ziemi jest formalnie ukraińska . A teraz chcą poluzować prawo aby było juz z odpowiednim wpisem własności

  3. ito

    Na cholerę im Rosja? Jeszcze trochę i sami się między sobą o "wadzę" pozagryzają.

  4. staszek

    bardzo dobrze... prawy sektor i wszelkie formacje paramilitarne na wzór skompromitowanych UPA i OUN - należy izolować i rozbrajać a jak chcą naprawdę bronic ukrainy to nie w internecie ale na froncie!!!!!

    1. realista

      A Rosja z "separatystami" jakoś dać sobie rady nie może.

    2. dropik

      Toż oni siedzą na froncie. Oczywiscie część odpoczywa w oddali ;)

  5. pasm

    Nie wiem co takiego ludzie widzą w tej ukrainie, kraj który niby chce do UE, będzie przez kolejne 10-20 lat o takim samym poziomie korupcji jaki jest teraz, gospodarczo pewnie też będą iść w dół, reformy jak będą to jedynie na papierze, na dodatek w rządzie ukraińskim kilkunastu nazistów gdzie UE zupełnie to nie przeszkadza, akurat tym z Brukseli się nie dziwie ale że w Polsce cały rząd razem z połową społeczeństwa jest sercem za ukrainą to się dziwie, już nie mówie tutaj o 43 roku, ale o tym co się teraz dzieje, jak nacjonaliści, neonaziści i komuniści mogą być w paramencie i obejmują ważne funkcje w kraju który chce do Unii. Bo prawy sektor to nie tylko nacjonaliści ale i ludzie wytatuowani swastykami którzy nazywają się patriotami.

    1. edi

      ruSSki trollu 80% Polaków jest całym sercem za Ukrainą mimo Wołynia który możemy sobie wyjaśnić tylko z Wolną i Demokratyczną Ukrainą ,a nie pod butem faszystowskiego reżimu Putina.

    2. Dawid

      Wystarczy popatrzeć na nasz biedny Kraj.... mimo, że jesteśmy "wolni" po 89 korupcja idzie w najlepsze a jak weszliśmy do unii to już w ogóle ekonomia pada cały przemysł nam rozdupczyli. Niech walczą o swoje sami, ewentualnie ich bracia niemcy mogą im pomoc a my w 100 % neutralni chyba, że udzielamy pomocy tylko i wyłącznie humanitarnej..

  6. Olender

    Nie rozumiem dlaczego się Prawy Sektor dziwi... Chwała im, że walczą za wolność Ukrainy ale muszą zrozumieć, iż w wolnym demokratycznym kraju nie ma miejsca dwie armie tylko na jedną...

  7. szymon

    Bardzo dobrze