Reklama

Zobacz więcej - Analizy i komentarze

O krok do katastrofy na brytyjskim okręcie podwodnym

Autor. Royal Navy

Uszkodzenie głębokościomierza na jednym z brytyjskich boomerów typu Vanguard, mogło doprowadzić do zanurzenia okrętu na głębokość zagrażającą integralności kadłuba. Na szczęście odpowiednio zareagowali mechanicy, którzy w oparciu o zapasowy miernik zorientowali się w sytuacji i zapobiegli katastrofie.

Reklama

Brytyjskie media wprost zachłystują się sensacyjnymi informacjami na temat zdarzenia, do jakiego przed rokiem doszło na jednym z czterech atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi typu Vanguard. W prasie pojawiają się więc takie oceny jak:

  • „Poważna awaria atomowego okrętu podwodnego Royal Navy pogrąża okręt wojenny w „strefie zagrożenia”, prawie miażdżąc na śmierć 140 członków załogi”;
  • „W ostatniej chwili udało się zażegnać najgorszą katastrofę Royal Navy od drugiej wojny światowej”;
  • „Atomowy okręt podwodny Royal Navy tonący na głębokość zmiażdżenia został uratowany na kilka chwil przed katastrofą”.

Tymczasem na okręcie typu Vanguard nie doszło do „poważnej awarii”, ale do uszkodzenia głębokościomierza, który nie decyduje o żywotności okrętu, jeśli -oczywiście- zostanie to zauważone. I zostało zauważone przez załogę jeszcze przed wejściem na głębokość grożącą katastrofą (zgnieceniem kadłuba przez rosnące wraz z zanurzeniem ciśnienie wody).

Reklama

Czytaj też

Reklama

Nie zmienia to faktu, że okręt który miał płynąć na określonej głębokości kontynuował zanurzanie, a przyrządy nie informowały o tym załogi okrętu. Sprawę uratowali specjaliści z grupy inżynieryjnej, którzy w części rufowej okrętu zauważyli niepokojące parametry na drugim, zapasowym wskaźniku głębokościomierza i wszczęli alarm.

Zdarzenie sprzed roku szczególnie mocno nagłośniła gazeta „The Sun”, która na podstawie swoich źródeł przypomniała, że mechanicy będący w załodze nie mają obowiązku sprawdzania głębokości, na jakiej znajduje się okręt podwodny. Pomimo tego specjaliści zareagowali, zdając sobie sprawę, że okręt zanurza się zbyt głęboko, jak na wykonywane zadanie.

W rzeczywistości awarie na pokładzie okrętów podwodnych zdarzają się zawsze i załogi powinny być przygotowane na ich usuwanie: szybkie i własnymi siłami. Każdy podwodnik ma oczywiście swoje stanowisko pracy i specjalność, co jednak nie oznacza, że nie reaguje na jakąkolwiek zauważoną nieprawidłowość. Pomaga w tym fakt, że załogi okrętów podwodnych są traktowane jako elita i to również dlatego, iż z założenia muszą wiedzieć o całym swoim okręcie o wiele więcej niż marynarze na nawodnych jednostkach nawodnych.

Czytaj też

Spraw takich, o jakiej rozpisują się obecnie brytyjskie media, najczęściej się nie nagłaśnia i o wypadkach na okrętach podwodnych informuje się dopiero wtedy, gdy ktoś w nich zginął. W przypadku brytyjskiego boomera stało się jednak inaczej. Na szczęście nawet w pewien sposób plotkarski „The Sun” nie ujawnił wszystkich szczegółów zdarzenia (w tym, jaki to było konkretnie okręt oraz na jakiej znajdował się głębokości). Przedrukował też wypowiedź brytyjskich specjalistów, że zdublowany system bezpieczeństwa zadziałał i do wypadku nie doszło.

Autor. Royal Navy

Pomimo tego brytyjskie media zastanawiają się, co by było gdyby do katastrofy rzeczywiście doszło. Przede wszystkim zginęłaby cała, 135-osobowa załoga, co byłoby największą katastrofą nie tylko „brytyjskiego okrętu podwodnego po drugiej wojnie na świecie”, ale w ogóle na świecie. Na rosyjskim „Kursku” oraz na amerykańskim USS „Thresher zginęło bowiem po 118 marynarzy.

Bardzo dużym problemem byłoby w ogóle utracenie okrętu, który praktycznie w całości jest ściśle tajny, przenosząc rakiety balistyczne Trident z głowicami jądrowymi oraz reaktor atomowy. Brytyjczycy musieliby więc zrobić wszystko, by do wraku nie dostali się Rosjanie, co byłoby bardzo trudne na wodach międzynarodowych. Pokazali to zresztą w praktyce Amerykanie wydobywając w skrytej operacji CIA (pod kryptonimem „Azorian”) część dziobową wraku rosyjskiego okrętu podwodnego K-129, który zatonął 8 marca 1968 roku na głębokości około 5000 m.

Czytaj też

Sprawa brytyjskiego boomera po raz kolejny pokazuje, że to co dla mediów jest sensacją, dla marynarzy jest codziennością, trudną, ale codziennością. Brytyjczycy nadal więc będą wydawali ogromne pieniądze na swoje atomowe okręty podwodne z rakietami balistycznymi, ponieważ są one podstawą brytyjskiego systemu odstraszania nuklearnego. Dlatego od 1969 roku co najmniej jeden okręt podwodny z rakietami balistycznymi z Royal Navyzawsze znajduje się na patrolu operacyjnym z pełnym uzbrojeniem.

Wielka Brytania posiada obecnie cztery boomery typu Vanguard, które były wprowadzane do służby w latach 1993-1999 . Obecnie najprawdopodobniej dwie takie jednostki są sprawne (w tym jedna na patrolu), jedna jest w remoncie i jedna przechodzi próby morskie po remoncie. Rzeczywistego stanu brytyjskich okrętów podwodnych oraz wniosków po ostatnim zdarzeniu na Vanguardzie jednak na pewno nie poznamy.

Royal Navy zgodnie z odwieczną tradycją podwodników poinformowała jedynie dziennikarzy, że „nie komentujemy prowadzonych operacji”.

Reklama

Komentarze (4)

  1. bezreklam

    I jescze cos w tym temacie - " HMS Vanguard - Wyłączenie ze służby jednego z czterech strategicznych okrętów oznaczało istotne osłabienie Royal Navy. W 2012 na HMS Vanguard wykryto radioaktywne skażenie. Skażona została woda chłodząca napęd okrętu – reaktor PWR2. Okręt został wyłączony ze służby, a szczegółowe badania wykazały, że były one wynikiem mikropęknięć płaszcza paliwowego."

    1. Davien3

      bezreklam a ile podobnych awarii było na rosyjskich boomerach?"

  2. Nabosaka

    A teraz wyobraźcie sobie ck się tutaj działo, gdyby to samo przydarzyło na chińskim, a jeszcze lepiej na ruskim okręcie podwodnym. "OCHOM" i "achom" nie było by końca.

    1. GB

      Tu zadziałał system, czyli w tym przypadku inny głębokościomierz. Natomiast zabawne jest w jakim stanie Hindusi zwrócili ruskim SSN Nerpa. A w takim że stosunkowo nowy okręt pójdzie na złom...

  3. Tani2

    Napisał to Sun czyli gadzinòwka dla nocnej zmiany. W UK powołanie się na tą gazetę to jak w Polsce na Gazete Wyborczą.

  4. bezreklam

    Popredni Prewodniczacy Partii prcy - teraz nie pamitam imienia- w debacie wyborczej mowil ze te okrety przenasza bron atamowa - ktora jest pod kontrola USa. Mimo olbrzmich pieniedzy w nie wlazych ostaczna decuzje o odpaleniu zapadaja nie w Londnie a Wchastognie. JEst tak dlatego ze okrety te wykzrstauja pociski TRIDEND - obsugiwane i produkwane w US

    1. KAR

      Tak było też z poprzednimi pociskami balistycznymi "POLARIS", które także były własnością USA. Swoją drogą - dziwne, że Brytyjczycy nie zdecydowali się wzorem Francji na samodzielne opracowanie pocisku balistycznego dla OP. Być może naciski z USA to uniemożliwiły.

    2. Davien3

      Bezreklam kup sobie w końcu lepszy translator bo tego bełkotu już czytać się nie daje.

    3. xdx

      Nie masz bladego pojęcia o czym piszesz ruski. Dokształcaj się może kiedyś uda się nawet tobie coś sensownego napisać lol oczywiście zapomniałeś napisać iż broń atomowa znajduje się wyłącznie pod kontrolą wielkiej brytanii, a teraz zadanie domowe : czemu tak jest . Dla małej podpowiedzi WB nie jest w programie Nuclear Sharing a mimo to posiada broń nuklearną lol

Reklama