Geopolityka
Breakup & Makeup. Tillerson o relacjach z Europą [KOMENTARZ]
„Jakikolwiek atak na jakiegokolwiek członka NATO uruchomi artykuł 5, a Stany Zjednoczone będą pierwszymi, które wypełnią zobowiązanie, które podjęliśmy” – powiedział amerykański sekretarz stanu podczas przemówienia w Wilson Center. Przemówienie Rexa Tillersona stanowi podsumowanie dotychczasowej polityki USA wobec Europy.
Osią swojego wystąpienia Tillerson uczynił współczesne wyzwania dla bezpieczeństwa Europy i USA. Szef amerykańskiej dyplomacji podkreślił znaczenie USA dla sojuszu łączącego Stany Zjednoczone oraz Europę, symbolicznie odwołując się do setnej rocznicy przystąpienia USA do I wojny światowej po stronie państw Ententy. Był to wstęp do analizy zagrożeń, stanowiących ryzyko dla stabilności obszaru transatlantyckiego.
Rosja – fiasko resetów
Jako pierwsze z nich sekretarz stanu wymienił działania Rosji. Według Tillersona próby resetu podejmowane w poprzednich latach okazały się „złudne” i zakończyły się rozpoczęciem konfliktów w Gruzji w 2008 r. oraz na Ukrainie w 2014 r. Zagrożenie ze strony aktywności Rosji, której najlepszym przykładem były tegoroczne ćwiczenia Zapad, nie ograniczają się jednak jedynie do kwestii militarnych, ale obejmują również „ingerencję w proces wyborczy oraz szerzenie niedemokratycznych ideałów”, ataki cybernetyczne, kampanie dezinformacyjne oraz politykę energetyczną.
Wspólnie z naszymi przyjaciółmi z Europy uznajemy aktywne zagrożenie ze strony od niedawna odradzającej się Rosji
Tillerson zauważył, że Rosja próbuje ustanowić nową równowagę sił, która miałaby opierać się na wykorzystywaniu potencjału nuklearnego do narzucania swojej woli innym „tak jak w przypadku ciągłego używania broni chemicznej przez Baszara al-Asada przeciwko swoim własnym obywatelom”.
W przemówieniu znalazło się także miejsce na Ukrainę. Waszyngton chce, aby Moskwa przestrzegała postanowień mińskich. „Jakakolwiek decyzja dotycząca wojny, która nie zawiera w pełni niepodległej, suwerennej i integralnej terytorialnie Ukrainy jest nieakceptowalna” – powiedział Rex Tillerson. Elementem, który ma stanowić amerykańską odpowiedź na działania na Ukrainie są również sankcje, które nie zostaną zniesione, jeśli Rosja nie zmieni swojego postępowania.
Sekretarz stanu wymienił działania podjęte przez amerykańską administrację w związku z aktywnością Kremla. Jednym z nich jest przeznaczenie dodatkowych 1,4 mld USD w ramach European Deterrence Initiative (EDI), z których pokrywane są koszty związane z obecnością wojsk amerykańskich w Europie. Z puli 4,8 mld USD na pomoc Ukrainie „w budowie jej zdolności dla obrony integralności terytorialnej” zostanie przeznaczonych 150 mln USD. Kolejnym obszarem jest polityka energetyczna, w ramach której USA liberalizuje przypisy dotyczące eksportu LNG do Europy oraz wspiera projekty takie jak budowa infrastruktury dla przyjmowania skroplonego gazu w Polsce, terminal na chorwackiej wyspie Krk czy interkonektor łączący Bułgarię i Grecję. Jednocześnie Tillerson skrytykował budowę Nord Stream 2 i TurkishStream.
Czytaj więcej: Znamy cenę amerykańskiego LNG dla Polski. Jest konkurencyjna wobec gazu rosyjskiego [ANALIZA]
(…) Rosja często używała wrogiej taktyki przeciwko USA i Europie, aby nas podzielić, osłabić nasze zaufanie oraz podważyć polityczne oraz gospodarcze sukcesy, które wspólnie osiągnęliśmy do zakończenia zimnej wojny
Terroryzm – działać przed, a nie po
Nie zabrało również kwestii Iranu i przyszłości porozumienia nuklearnego z Iranem (JCPOA), na którego utrzymaniu zależy europejskim sygnatariuszom. Rex Tillerson podkreślił, że w tej kwestii Europę i USA więcej łączy niż dzieli. Jego zdaniem polityka USA wobec Teheranu wykracza poza porozumienie nuklearne z 2015 r. i teraz jej celem jest położenie kresu próbom ustanowienia irańskiej hegemonii na Bliskim Wschodzie oraz zapobieżeniu powstaniu „kolejnego zagrożenia nuklearnego podobnego do tego ze strony Korei Północnej”.
Ciekawym fragmentem było wezwanie Turcji do „przedłożenia wspólnej obrony swoich traktatowych sojuszników z NATO" nad sojusze łączące Ankarę z Iranem i Rosją. Tillerson zaznaczył, że są dla Turcji relacje z państwami Sojuszu są o tyle ważniejsze, że ani Moskwa ani Teheran nie mogą zaoferować gospodarczych i politycznych korzyści, które zapewnia Zachód.
Nie zabrakło także odniesienia do walki z terroryzmem, w kontekście której sekretarz stanu mówił o potrzebie wsparcia dla USA ze strony europejskich sojuszników dla operacji w Afganistanie. W tym znaczeniu podkreślono jednak potrzebę działania prewencyjnego, a wyrazem tego ma być amerykańskie zaangażowanie w Afryce, jako potencjalnym miejscu, gdzie islamiści skoncentrują swoje działaniu po wyeliminowaniu ISIS z Syrii i Iraku.
Dlatego Waszyngton zdecydował się wesprzeć europejskich sojuszników, a w szczególności Francję, pod egidą której funkcjonuje inicjatywa G5 Sahelu. Jej celem jest walka z islamistycznymi organizacjami terrorystycznymi w regionie. Amerykanie wesprą jej działania 60 mln USD.
Czytaj więcej: Francusko - niemieckie wsparcie dla G5 Sahelu. "Przerwać szlak migracyjny"
Apel o 2 proc. PKB na obronność wciąż aktualny
Amerykańskie zaangażowanie w zapewnienie europejskiego bezpieczeństwa nie zwalnia państw Starego Kontynentu z podejmowania w działań w celu jego wzmacniania. Sekretarz stanu po raz kolejny przypomniał członkom NATO o zobowiązaniach przeznaczania 2 proc. PKB na obronność.
Po raz kolejny nawołujemy europejskich partnerów (…) do osiągnięcia poziomu 2 proc. PKB wydatków na zbrojenia. (…) Nawołujemy także do większej integracji w dziedzinie bezpieczeństwa, zakładając, że będzie ona efektywna i służyła wspólnemu interesowi
Mówiąc o suwerenności państw europejskich, Tillerson nawiązał do Brexitu. Sekretarz stanu zapewnił, że niezależnie od efektu końcowego opuszczania UE przez Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone zachowają specjalny sojusz łączący je z Londynem, a jednocześnie będą kultywowały silne relacje z Unią Europejską.
Dobry i zły policjant
Choć Rex Tillerson niejednokrotnie nawiązywał do znaczenia dobrych relacji transatlantyckich, przemówienie wygłoszone w Willson Center jest swego rodzaju zdefiniowaniem tego, co Amerykanie uważają za priorytetowe w relacjach z Europą po dziesięciu miesiącach od zaprzysiężenia Donalda Trumpa na urząd prezydenta USA. Przede wszystkim sekretarz stanu nie pozostawił wątpliwości w sprawie żywotności artykułu 5, na co amerykańscy sojusznicy - zwłaszcza na wschodniej flance NATO - zwracają szczególną uwagę. Tillerson nie ograniczył się jednak jedynie do podkreślania wspólnoty wartości łączących Stany Zjednoczone i Europę, ale poparł to konkretnymi inicjatywami podjętymi przez USA, w tym - przede wszystkim - zwiększeniem środków dla sił USA na terenie Europy.
Tillerson poruszył także kwestię rosyjskich prób wywarcia wpływu na proces wyborczy oraz ataków cybernetycznych, z którymi zmagają się wszystkie państwa Zachodu. Ta kwestia jest również ważna z punktu widzenia toczącego się śledztwa w sprawie wpływów Kremla na przebieg ubiegłorocznych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Z punktu widzenia hierarchii zagrożeń wymienionych przez Tillersona interesujące jest postawienie Rosji na pierwszym miejscu przed terroryzmem. W maju tego roku, podczas przemówienia Donalda Trumpa w czasie szczytu państw NATO w Brukseli (szeroko komentowanego ze względu na brak wymieniania artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego), to walka z terroryzmem znalazła się na szczycie listy zagrożeń.
Czytaj więcej: Trump na szczycie NATO: Terroryzm priorytetem, zagrożenie z Rosji na drugim planie [KOMENTARZ]
Podczas rozmowy, która nastąpiła po przemówieniu, Tillerson przyznał, że istnieje wiele pól współpracy z Rosją, m.in. na Bliskim Wschodzie oraz w walce z terroryzmem, jednak stwierdził, że kwestia konfliktu na Ukrainie pozostaje elementem, który w dużym stopniu utrudnia kooperację obu państw. „Jest więc wiele pól kooperacji z Rosją, i Rosjanie mają wiele innych, gdzie chcą z nami pracować. Po prostu nie sądzimy, że nadszedł na to czas” – powiedział szef amerykańskiej dyplomacji.
Niewykluczone, że stanowcze określenie linii podziału miedzy USA a Rosją jest elementem taktyki „dobrego i złego policjanta” stosowanej przez Waszyngton. W tym kontekście prezydent Trump, który wstrzymuje się od mocnych słów pod adresem Rosji, byłby ośrodkiem łagodzącym relacje pomiędzy oboma krajami , podczas gdy Departament Stanu i Departament Obrony mogłyby pozawalać sobie na mocniejszą retorykę.
W swoim przemówieniu Tillerson zawarł także przesłanie, w którym wskazuje, że Europę i USA więcej łączy niż dzieli, przede wszystkim w tak ważnym obszarze jak bezpieczeństwo. Jest to tym bardziej wymowne, że w czasie 10 miesięcy prezydentury Donalda Trumpa pojawiały się napięcia w relacjach transatlantyckich, przede wszystkim z sojusznikami USA w Europie Zachodniej.
Czytaj więcej: "Przyjaźń kontrolowana". Berlin odwraca się od Trumpa? [KOMENTARZ]
W tym kontekście warto zauważyć, że stosunkowo dużo miejsca w sprawie terroryzmu poświęcono zaangażowaniu USA w Afryce w kontekście walki z organizacji terrorystycznymi w regionie Maghrebu i Sehelu. Przeznaczenie dodatkowych środków na inicjatywę G5 Sahelu można odczytywać jako sukces Francji, która lobbowała za większym zaangażowaniem amerykańskim w tym rejonie świata.
Ważnym elementem jest kwestia tego, że stanowiska Białego Domu i Departamentu Stanu w kwestiach polityki zagranicznej nie zawsze idą ze sobą parze. W związku z tym w amerykańskich mediach pojawiają się doniesienia o odwołaniu Tillersona ze stanowiska szefa amerykańskiej dyplomacji. Według „The New York Times” jego miejsce miałby zająć Mike Pompeo, którego na stanowisku szefa CIA zastąpiłby Tom Cotton, republikański senator z Arkansas. Tymczasem Biały Dom zaprzecza tym spekulacjom, a sam Tillerson w poniedziałek rozpoczyna swoją podróż do Europy, gdzie w Brukseli spotka się z szefami dyplomacji państw NATO. Sekretarz stanu złoży także wizytę w Paryżu, Sztokholmie oraz w Wiedniu.
ssada
Gdyby dla administracji Trumpa relacje z Europą byłyby ważne to nie wycofywałby się z umowy o wolnym handlu TTIP i nie zachęcałby Wielkiej Brytanii do brexitu, poza tym amerykański gaz nigdy w pełni nie zastąpi rosyjskiego ponieważ w Europie nie ma infrastruktury do jego przyjmowania. Z punktu widzenia militarnego dla USA większym zagrożeniem jest ekspansja chińska, więc nie będą otwierać drugiego frontu w Europie. Porozumienie nuklearne z Iranem będzie obowiązywało niezależnie od stanowiska USA, aby je anulować potrzebna jest zgoda wszystkich stron co jest mało prawdopodobne ponieważ Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej potwierdziła że Iran wstrzymał wirówki. A co najważniejsze dla Trumpa UE jest rywalem i będzie grał na osłabienie jej poprzez wprowadzenie ceł na np. niemieckie auta.
wizjoner przyszłości
Ukraińska karta służy USA wyłącznie do blefowania. Racjonalni politycy USA twierdzą, że z puczem w Kijowie USA poszły za daleko, skoro Pentagon oficjalnie przyznał, że już nie jest w stanie w pobliżu rosyjskich granic pokonać Rosję nawet konwencjonalnie, a sankcje okazały się nieskuteczne. USA za coś przehandluje z Rosją Ukrainę, a Polska jak zwykle obudzi się z ręką w nocniku.
Courre de Moll
Sytuacje, w których Tillerson mówi jedno, a za chwilę Trump wali coś przeciwnego, są tak nagminne, że próby tłumaczenia tego jakąś specjalną "taktyką" są niepoważne. Prezydent ośmiesza szefa dyplomacji i podważa jego autorytet, i to jest żałosne niestety.