Reklama

Siły zbrojne

Wilk z OSW: problemem nie Zapad, ale szereg przedsięwzięć szkoleniowych armii rosyjskiej [SKANER Defence24]

Problemem nie są ćwiczenia Zapad-17, lecz szereg przedsięwzięć szkoleniowych armii rosyjskiej na zachodnim kierunku strategicznym – ocenił w programie SKANER Defence24 analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Andrzej Wilk. Jego zdaniem Rosja nie ma obecnie powodu, by pod pozorem manewrów rozpoczynać operację militarną przeciw któremuś z sąsiadów.

Manewry Zapad-17 (ros. Zachód) rozpoczęły się w czwartek. Faza aktywna manewrów odbędzie się w dniach 17-19 września. Według oficjalnych informacji w ćwiczenia w Rosji i na Białorusi ma wziąć udział około 12,7 tys. żołnierzy (w tym na Białorusi nieco ponad 10 tys.) i blisko 700 jednostek sprzętu wojskowego. Rosja zapowiadała użycie 5,5 tys. żołnierzy w tym ok. 3 tys. na Białorusi. Białoruś przewidywała udział ok. 7,2 tys. żołnierzy.

Liczba ćwiczących w ćwiczeniach Zachód jest od początku przedmiotem gry informacyjnej – ocenił ekspert w rozmowie z Defence24 przeprowadzonej jeszcze przed rozpoczęciem manewrów. Jak dodał, do tej pory Rosjanie grali informacjami, by wywołać zaniepokojenie, a następnie udowadniać rozhisteryzowanie i rusofobię krajów bałtyckich, Ukrainy i Polski. – Pierwszy raz w tę grę informacyjną włączyli się Amerykanie – ocenił Wilk. Jego zdaniem USA wykorzystują Zapad-17 do pokazywania, że zagrożenie rosyjskie jest realne.

Według Wilka zdecydowanie zawyżone są szacunki mówiące o 230-240 tys. żołnierzy zaangażowanych w ćwiczenia Zapad i inne powiązane przedsięwzięcia.

W ćwiczeniach Zapad jako przedsięwzięciu na sześciu poligonach białoruskich i trzech rosyjskich w połowie września weźmie faktycznie udział prawdopodobnie nie więcej niż 13 tys. żołnierzy, żeby zadośćuczynić Dokumentowi Wiedeńskiemu i zobowiązaniom rosyjskim wynikającym z członkostwa w OBWE. Problem jest inny. Rozdmuchane medialnie ćwiczenia Zapad są właściwie tylko jakimś tam elementem przygotowań, szkolenia armii rosyjskiej na zachodnim kierunku strategicznym.

Andrzej Wilk, Ośrodek Studiów Wschodnich

Według wyliczeń eksperta od maja 2017 r. w szeregu przedsięwzięć szkoleniowych armii rosyjskiej na różnych poligonach przy wschodniej flance NATO bierze udział raczej ok. 130 tys. a nie 13 tys. żołnierzy.

Wilk zwrócił uwagę na mniej spektakularne ćwiczenia formacji wsparcia i zabezpieczenia działań, np. walki radioelektronicznej albo jednostek logistycznych. – To dużo mówi o kierunkach przygotowania armii do działań.

Zdaniem Wilka w optyce Moskwy nie ma obecnie powodu, by przekształcić ćwiczenia wojskowe w zbrojną operację przeciwko któremuś z sąsiadów u zachodnich granic Rosji.

Dla mnie zagrożeniem potencjalnym jest w ogóle program rosyjskich przygotowań militarnych. Natomiast to, żeby ćwiczenia Zapad – przynajmniej tak, jak są obecnie prezentowane – przekształciły się w jakiegoś rodzaju operację militarną, czy to by była okupacja Białorusi – nie wiem, z jakiego powodu, czy też dodatkowe uderzenie na Ukrainę, czy być może przesmyk suwalski jak to w przedstawionym scenariuszu dało się zauważyć, to moim zdaniem nadużycie i element gry informacyjnej, propagandowej.

Andrzej Wilk, Ośrodek Studiów Wschodnich

Reklama

Komentarze (10)

  1. aa

    Artykuł może i rozsądny, ale nie po słusznej linii i rozmijający się z naszymi oczekiwaniami. Trochę żal, że kuku musimy robić sobie sami.

  2. czytelnik

    mądry autor, dobra analiza- takie rzeczy chce się czytać

  3. Peter Hill

    A 17 września 1939 roku (dokładnie 78 lat temu) ona miała jakieś powody?

    1. HomerWells

      Rosja Sowiecka uderzała tylko w przeciwnika wielokrotnie słabszego lub gdy miała 100% pewność, że wygra. Przykład Polski to pokazuje dobitniej. Niestety kilka razy Rosjanie się przeliczyli czego przykładem jest Finlandia oraz Afganistan. Chociaż kłopoty z pokonaniem Finów należy zwrócić na karb tego, że latach 30 Stalin przeprowadził czystki w armii, żołnierzami nie miał po prostu kto dowodzić.

  4. golibroda

    "NATO nie interweniuje. Poświęci Ukrainę." - a dlaczego NATO miałoby interweniować? Ukraina nie należy do Sojuszu, nie ma wobec niego zobowiązań ani tym bardziej żadnych przywilejów z tego wynikających. Partnerstwo to tylko partnerstwo - szkolenia, współpraca w zakresie produkcji uzbrojenia, dostawy wybranych typów uzbrojenia i tyle. Poza tym komu konkretnie NATO miałoby pomóc? Bo Ukraina jako państwo właściwie nie istnieje a tym obszarem zwanym Ukrainą rządzą skonfliktowani ze sobą oligarchowie, z których każdy ciągnie kołderkę w swoją stronę. Ba, przecież oni mają nawet swoje prywatne armie, które realizują ich prywatne cele. No i z kim tu w takiej sytuacji rozmawiać?

  5. fokus

    Według mnie Ukraina pozostaje strategicznie bardzo istotnym kierunkiem Rosyjskich zainteresowań. Spowodowane to jest przede wszystkim skutkami nadchodzących katastrofalnych zmian klimatycznych. Nie od dziś wiadomo ze nasz wschodni sąsiad jest rolniczą potęgą zwłaszcza w uprawach zbożowych. Właśnie dlatego jest w pewnym sensie bezcenny dla Rosji.

    1. BUBA

      Masz dużo racji, Uderzenie z terenu Białorusi na każdym kierunku na Ukrainę da katastrofalny efekt, a w szczególności poprzez teren Ukrainy na kierunek Lublin spowoduje zupełne zdezorganizowanie i załamanie się polskiej obrony nastawionej jedynie na walkę o granicę białoruską i kaliningdadzką. Gdybym dowodził to związał bym walka na wyniszczenie oddziały WP na północy, a jednocześnie uderzył przez Ukrainę na południe Polski. Tam nie ma nic co mogło by zatrzymać ofensywę. Ukraina z frontem Zachodnim i Wschodnim została b zgnieciona ,padła by odcięta od Zachodu który i tak by jej nie pomagał. W ten sposób wyniszczył bym stan osobowy i sprzętowy WP uniemożliwiając podjęcie jakichkolwiek kontrofensyw, odciął Ukrainę od dostaw z Zachodu, i rozpoczął negocjacje o zawieszeniu działań wojennych. Ukraina została by sama i następnie wcielił do Rosji to co bym chciał z ziem Ukrainy, bo NATO zainteresowane było by Pokojem za wszelka cenę. "Według mnie Ukraina pozostaje strategicznie bardzo istotnym kierunkiem Rosyjskich zainteresowań." Tak więc masz zupłną rację. Nawet uderzenie z Północy na Ukrainę wzdłuż granicy Polski spowoduje załamanie się tego kraju a NATO nie interweniuje. Poświęci Ukrainę.

  6. dim

    Czyli wszystko jest na dobrej drodze. Nieźle pamiętam jeszcze poprzedni taki cykl - co roku ordery, co pięciolatkę tytuły Bohaterów, same sukcesy ekonomiczne, radosne - zadowolne społeczeństwo z zaufaniem ku swym liderom, wciąż przygotowania do wojny zaczepnej pełną parą i wynik przewidywalny - bankructwo. A teraz Rosja-FR , najpierw postawiona na nogi ropą i wolnym rynkiem, teraz kroczy już zupełnie podobnie do tamtej Rosji-ZSRR. Nie było tak do roku 2014, ale sami prosili się i żadne cuda nad statystyką im nie pomogą. Gdy ropa "kończy się" ekonomicznie. A plany światowych podbojów mogą sobie tworzyć dalej, tamci też tworzyli. Patrzyłbym raczej na głównego gracza Chiny...

  7. Drz.

    Rosja sporo przyhamowała rozmiar ćwiczeń widząc zmianę sytuacji po naszej stronie granicy, wojska NATO, w tym aktualnie aż dwie zmiany pancerniaków z USA. Pytanie zawsze aktualne po co ćwiczą atak i dlaczego rozwijają nowe siły przy swojej zachodniej granicy, przecież w plany wejścia kogokolwiek na ruską ziemię nikt nie uwierzy, Wyobraźnia przynosi gorsze scenariusze w wypadku niepokojów w Europie - wtedy oni mogą przybyć!

  8. Polanski

    W 1941 też tak ćwiczyli.

  9. Polak

    Ruskie wygrywają juz w momencie takich dywagacji, zalezy im jak autor zauwazyl na sianiu strachu...Nie mają mozliwosci na uderzenie a tym bardziej na okupacje sąsiada. Nałozone sankcje i ewentualna odpwiedz militarna ze strony usa lub w zastępstwie np. Polski w koalicji np z Rumunią, zupełnie dobiłyby ruską gospodarkę. Jedyną opcją ktora wg mnie jest prawdopodobna, jest wywołanie takiego kryzysu..który w sposób istotny wpłynąłby na cene ropy, wiadomo ze gdy ktoś kto spraedaje duzo ropy angasuje sie w kryzys ...cena rośnje

  10. Harry

    W czym problem? Trzeba się zbroić (zakupywać sprzęt najlepszy, bez żadnych kompromisów), szkolić aby odstraszyć potencjalnego przeciwnika.

Reklama