Reklama

Formalnie ustępujący prezydent Gambii Yahya Jammeh objął władzę w wyniku bezkrwawego przewrotu w 1994 r., odsuwając od władzy Dawda Jawarę, który był pierwszym prezydentem w historii kraju, po zniesieniu w 1970 r. pięcioletniej monarchii konstytucyjnej. Na okres jego rządów przypadło powołanie konfederacji Senegambii. Docelowo unia między krajami miała doprowadzić do zjednoczenia sił zbrojnych, ujednolicenia waluty oraz prowadzenia wspólnej gospodarki. Dakar stał się protektorem Jawary, gdyż interweniował podczas prób obalenia skorumpowanego polityka. 

W 1989 r. Gambia wycofała się z konfederacji, a dwa lata później Jawra ogłosił przejście na polityczną emeryturę. Jednak niepokoje, które nastały w kraju po ogłoszeniu decyzji, sprawiły, iż prezydent zgodził się kandydować na kolejną kadencję i zapewnił sobie reelekcję w wyborach. W lipcu 1994 r. w Bandżulu pod wodzą charyzmatycznego porucznika Jammeha doszło do buntu. Yahya Jammeh posiadał na swoim koncie błyskotliwą karierę wojskową oraz szkolenia w USA, dzięki czemu cieszył się dużym autorytetem wśród żołnierzy. Głównym żądaniem buntowników było wypłacenie zaległego żołdu za udział w wojnie w Liberii. Puczyści zajęli pałac prezydencki, a prezydent Jawara salwował się ucieczką wraz z rodziną do Senegalu.

Jammeh stanął na czele junty wojskowej, która zawiesiła konstytucję. Pod presją areny międzynarodowej rozpisano nową konstytucję, która zakładała wprowadzenie ustroju republikańskiego, silną władzę prezydencką nieograniczoną limitem pięcioletnich kadencji. Rozpisano również wybory prezydenckie na 1996 r. Bez problemów zwyciężył w nich lider puczystów. Od początku rządów, na koncie nowego prezydenta znalazły się zarzuty o nadużywanie władzy, ograniczanie swobód obywatelskich, działalności prasy oraz łamanie praw człowieka. W trackie demonstracji antyrządowych prezydent nie wahał się wydawać rozkazów strzelania z ostrej amunicji do protestujących. Czterokrotnie doszło do prób obalenia prezydenta, jednak każdy spisek był powstrzymywany przez służby bezpieczeństwa.

Despota łącząc powszechną biedę i ubóstwo z kolonialną przeszłością najmniejszego afrykańskiego państwa, ogłosił w grudniu 2015 r. powołanie republiki islamskiej. W państwie o takim ustroju, konstytucja jest oparta o Koran, natomiast istotną rolę w kształtowaniu polityki mają muzułmańscy duchowi. Nie oznacza to jednak, że nawiązał on współpracę z islamskimi terrorystami. Wprost przeciwnie, jest on - oficjalnie - krytykiem działalności Boko Haram, Al-Ka’idy czy tzw. Państwa Islamskiego.

Część komentatorów wskazuje jednak, że w obecnej sytuacji prezydent może wykorzystać organizacje terrorystyczne przeciwko siłom, które mogłyby podjąć interwencję przeciwko kierowanym przez niego władzom. To z kolei powoduje ryzyko destabilizacji obszaru zachodniej Afryki, a potencjalnie także „rozlewu” kryzysu na inne państwa regionu, w tym relatywnie bogaty w zasoby naturalne Senegal. W pobliżu jest też na przykład Mali, które kilka lat temu stało się areną szeroko zakrojonych działań terrorystów powiązanych z Al-Kaidą. Spowodowało to konieczność interwencji, kierowanej najpierw przez Francję (od początku 2013 roku), która zapobiegła eskalacji konfliktu i pozwoliła na stabilizację sytuacji, jednak pozostaje ona napięta. Niedawno doszło w Mali do zamachu bombowego, a w kraju wciąż obecne są siły międzynarodowe (np. Niemcy planują zwiększenie zaangażowania, wysyłając śmigłowce bojowe i transportowe). Jak każda podobna sytuacja, potencjalna interwencja w Gambii rodzi też ryzyko napływu niekontrolowanego imigrantów i uchodźców.

Jammeh obecnie kończy czwartą kadencję prezydentury. Przebieg wyborów w Gambii jest specyficzny z powodu wysokiego poziomu analfabetyzmu. Wyborcy zamiast z tradycyjnych kart do głosowania, korzystają ze specjalnych kamieni, które są umieszczane w kolorowych pojemnikach, opatrznymi zdjęciem kandydata oraz logo jego partii. Przebieg kolejnych wyborów był krytykowany przez zagranicznych obserwatorów za liczne nieprawidłowości i zastraszanie opozycji, jednak na ogół były uznawane.

W każdych kolejnych elekcjach Jammeh zdobywał coraz większe poparcie społeczne. W 2011 r. było to aż 71,5 proc. poparcia. Dobra passa zakończyła się wraz z wyborami prezydenckimi z 1 grudnia 2016 r. Wówczas autokrata niespodziewanie przegrał z kandydatem zjednoczonej opozycji zdobywając zaledwie 39,6 proc. Jego kontrkandydat Adama Barrow, z wykształcenia zarządca nieruchomości, zdobył 43,3 proc. głosów poparcia. W gambijskim systemie wyborczym zwycięzca pierwszej tury wyborczej bierze wszystko, nawet jeśli nie uzyska bezwzględnej większości. Dzień po wyborach Jammeh uznał swoją porażkę. Zapowiedział, iż uda się do rodzinnej wioski i rozpocznie nowe życie jako rolnik. W obecności kamer prezydent zadzwonił do Adama Barrowa i pogratulował mu zwycięstwa oraz zapowiedział pokojowe przekazanie.

Sytuacja zmieniła się dokładnie tydzień później – 9 grudnia 2016 r. W międzyczasie komisja wyborcza przyznała się do kilku nieprawidłowości. Jammeh w orędziu telewizyjnym ogłosił pod ich wpływem, że odrzuca wyniki wyborów, nakazując ich powtórne przeprowadzenie. Organizacje międzynarodowe od razu skrytykowały odchodzącego prezydenta za zmianę zdania. W sprawie miał orzekać Sąd Najwyższy, jednak ten został zablokowany z powodu wakatu sześciu sędziów w 7-osobowym składzie organu. Wobec niemożności powołania sędziów w orzekaniu we własnej sprawie, Jammeh poprosił sędziów z Nigerii i Sierra Leone o zbadanie sprawy. Ci jednak odmówili pomocy ze względu na brak czasu i zadeklarowali podjęcie tematu najwcześniej w maju 2017 r. Do Bandżulu przybyła za to delegacja ECOWAS, złożona z prezydentów Sierra Leone, Liberii, Nigerii i Ghany. Celem głów państw było przekonanie gambijskiego polityka do złożenia urzędu. Jednak rozmowy zakończyły się fiaskiem, a Jammeh zapowiedział pozostanie na stanowisku do czasu zbadania kwestii wyborów przez Sąd Najwyższy.

Żołnierze armii gambijskiej liczącej ok. 1000 osób opowiedzieli się za przegranym kandydatem wyborów prezydenckich z obawy o utratę majątków i osądzenie za zbrodnie, których dopuszczano się w trakcie rządów despoty. 13 grudnia 2016 r. wojsko zajęło siedzibę komisji wyborczej. Z kraju uciekł m. in. przewodniczący komisji wyborczej oraz burmistrz stolicy kraju. Także cywile podejmują ucieczkę do Senegalu ze względu na niepewną sytuację w kraju. ECOWAS bezwarunkowo uznał Barrowa za prawowitego prezydenta Gambii i zagroził Jammehowi interwencją zbrojną, jeśli ten nie zrzeknie się stanowiska. 15 stycznia 2017 r. Senegal ze względu na bezpieczeństwo udzielił schronienia prezydentowi-elektowi. Na dzień 19 stycznia 2017 r. zaplanowano zaprzysiężenie Barrowa na głowę państwa. Po tej dacie ECOWAS przestanie uznawać Jammeha za legalnego prezydenta kraju i wyśle do Bandżulu korpus ekspedycyjny. Gambijska opozycja chcąca pokojowo zakończyć kryzys, zaoferowała dyktatorowi przejście na emeryturę oraz zachowanie majątku i nie postawienie go przed sądem. Jednak oferta opozycji oraz groźby wysłania sił interwencyjnych ECOWAS do Gambii nie przekonują Jammeha.

Scenariusz interwencji zbrojnej wydaje się nieunikniony. Mianowicie siły ECOWAS o sile 800 żołnierzy nigeryjskich oraz senegalskich są gotowe na interwencję w Gambii. Na 17 stycznia 2017 r. wyznaczono buforową datę zrzeknięcia się urzędu przez Jammeha, jednak ten wprowadził stan wyjątkowy w kraju w oczekiwaniu na sędziów z Nigerii i Sierra Leone. Na ulice Bandżulu wysłano wojsko, które stawia punkty kontrolne. Zachodnie państwa apelują do swoich obywateli o niezwłoczne opuszczenie Gambii. Również polskie MSZ wydało ostrzeżenie przed podróżą do Gambii.

Siłowe rozwiązanie problemu dwuwładzy w Afryce Zachodniej miało miejsce już w 2011 roku. Pod koniec 2010 r. komisja wyborcza ogłosiła wygraną w wyborach prezydenckich Alassane Ouattary, z kolei Rada Konstytucyjna zmieniła wyniki obwołując zwycięzcę wyborów dotychczasowego prezydenta Laurenta Gbagbo. Obaj politycy zostali zaprzysiężeni i powołali własne gabinety. Żaden nie chciał ustąpić, gdyż obaj posiadali argument do sprawowania urzędu. Społeczność międzynarodowa za legalnego prezydenta uznała Alassane Ouattarę. Skrytykowano Radę Konstytucyjną za odrzucenie wyników wyborów z regionów w których Outtara cieszył się największym poparciem. Dwuwładza doprowadziła do konfrontacji militarnej. Po tygodniach krwawych walk, po stronie Outtary interweniowały siły francuskie, które w ciągu tygodnia pokonały lojalistów Gbagbo. Następnie autokrata został aresztowany i przekazany Międzynarodowemu Trybunału Karnego w Hadze. Ciążą na nim zbrodnie przeciwko ludzkości.

Podobny scenariusz może czekać Gambię. Po porażce militarnej, Yahya Jammeh może stanąć przed międzynarodowym trybunałem, który rozliczy go za zbrodnie dokonane w trakcie 23-letnich rządów. W odróżnieniu do Wybrzeża Kości Słoniowej intensywność walk będzie zdecydowanie mniejsza i ograniczy się do stolicy kraju. Należy mieć na uwadze, iż w trakcie iworyjskiego kryzysu politycznego ujawniły się niezatarte podziały wywołane pierwszą wojną domową z lat 2002-2007. Nie będzie to więc pierwsza tego typu interwencja w najnowszej historii Afryki. Ponadto ECOWAS w przeszłości interweniował w Liberii, Sierra Leone oraz w 2013 r. w Mali, gdzie razem z kontyngentem francuskim zmagano się z islamskimi ekstremistami, którzy opanowali tuareski Azawad. Interwencja w Mali odbywała się na rozległym pustynnym terenie i była obarczona uderzeniami odwetowymi ze strony terrorystów w krajach w niej uczestniczących. Międzynarodowe siły nabrały tym samym doświadczenia niezbędnego do przeprowadzenia sprawnej operacji militarnej. Tym samym widmo odsunięcia od władzy Yahyę Jammeha wisi nad Gambią.

Artur Rosiński

Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. Garnek

    W przytoczonym analogicznym przykładzie interwencji zbrojnej w 2011 nie ma informacji, że chodzi o Wybrzeże Kości Słoniowej :)

    1. Chlebik

      Dokładnie na to też miałem zwrócić uwagę.

  2. kzet69

    Jammeh w 2015 roku ogłosił Gambię państwem islamskim i zaprowadził szariat, więc Senegal skorzysta z jakiejkolwiek okazji by to ukrócić, bo wojujący islamiści przerażają ich mniej bogobojnych pobratymców, także w Afryce, Senegalowi ofensywa na Gambię zajmie jakieś... 5 dni

  3. TomaszBak

    Lasy Gambii dają piękne możliwości prowadzenia wojny partyzanckiej. Szkoda to był spokojny piękny kraj. Na ulicach policjanci nie nosili nawet broni. Posterunki graniczne były obsadzane przez nieuzbrojonych żołnierzy. Kałachy były pozamykane w magazynie. Gambijskie plaże uwielbiali Skandynawowie i Niemcy. Poza turystyką kraj żyje wyłącznie z uprawy orzeszków ziemnych.

    1. duży_drop

      Gambia ma szerokość 10-20 km wokół rzeki, o jakiej walce partyznackiej opowiadasz dobry człowieku?

  4. Narodowiec

    Sytuacjakożeki Jammeha jako zywo przypomina sytuację Saakaszwilego

  5. TomaszBak

    W użyciu na pewno pozostają samochody Daimler Ferret podobno 8 sztuk pytanie ile sprawnych

  6. TomaszBak

    Su-25 został dostarczony w 2004 roku przez Gruzinów. Jeszcze w 2004 znalazł się na lotnisku w Banjul. Pytanie czy jest sprawny? Czy jest pilot. Władze w Dakarze nie dysponują samolotami bojowymi. A jedyne Mi-24W są w Łodzi:) Może ten pierwszy, który został kilka dni temu oblatany już wrócił na macierzyste lądowisko i będzie wspierał ofensywę rządu w Dakarze

  7. TomaszBak

    Ciekawe w jakim stanie jest pojedynczy Su-25. Kto jest jego pilotem?Najemnik ukraiński, białoruski? Czy samolot jest sprawny? Czy mają w magazynie amunicję i bomby? Uzbrojenie kierowane raczej odpada:) Czy samoloty Air Tractor AT-802 sztuk 2 są uzbrojone i używane do celów szkoleniowych i COIN czy też charakter wyłącznie przeciwpożarowy? Wikipedia podaje iż na uzbrojeniu jest kilka samochodów opancerzonych? Jakiego typu? Kiedyś przeczytałem,że są to maszyny dostarczone przez przedsiębiorstwo z Dubaju-kolor maszyn biały. Ale nic pewnego