Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Rosjanie odebrali lekcję z Syrii. Armia potrzebuje więcej dronów

  • Photo: Sgt. Christina Dion/US Army
    Photo: Sgt. Christina Dion/US Army
  • Fot. Gazprom.ru
    Fot. Gazprom.ru
  • IMAGE CREDIT: Krzysztof Miłosz/AMW
    IMAGE CREDIT: Krzysztof Miłosz/AMW

Jednym z najważniejszych wniosków, jakie wyciągnięto w Rosji po rozpoczęciu operacji w Syrii, jest konieczność wprowadzenia do rosyjskiej armii większej ilości różnego rodzaju bezzałogowych aparatów latających.

Do czasów wojny na Ukrainie i interwencji w Syrii drony były traktowane przez Ministerstwo Obrony Rosji jako kosztowny dodatek, którym popisywano się w czasie manewrów przed generałami. Nie były one jednak stałym elementem taktyki działania poszczególnych rodzajów rosyjskich sił zbrojnych.

Rosjanie przyznali jednak, że podczas operacji rosyjskich sił ekspedycyjnych w Syrii około 25% informacji rozpoznawczej o przeciwniku pochodziło z bezzałogowych aparatów latających. Za pomocą różnego rodzaju dronów uzyskiwano przede wszystkim dane krótkotrwałe: o przemieszczeniu się bojowników, o tworzeniu przez nich nowych pozycji, o pojawieniu się kolumn pojazdów oraz skutkach bombardowań. Bezzałogowce były również bardzo często wykorzystywane do korygowania ognia artylerii i do weryfikowania danych wywiadowczych przekazywanych np. przez miejscową ludność.

fot. mil.ru

Skuteczność działań Rosjan zwiększyła się na tyle, że w rosyjskiej armii rozpoczęła się swoista rewolucja. We wprowadzeniu zmian pomaga fakt, że Rosjanie mieli już wcześniej pewne doświadczenia wprowadzając w pierwszej kolejności drony do sił specjalnych. Były to m.in. starsze bezzałogowce: „Orłan”, „Zastawa” i „Elieron” oraz nowsze: „Tachion” i „Gorizont”.

Już wtedy okazało się, że jest to związane z koniecznością rozwiązania poważnych problemów, i to nie tylko związanych z obsługą poszczególnych zestawów. W pierwszej kolejności chodziło o umiejętność rozpoznania obrazu przekazywanego przez drony. Nie chodziło tu jednak o pracę w centrum analizy obrazowej na wysokim szczeblu, ale na poziomie nawet niewielkich jednostek.

W pierwszej kolejności konieczne stało się wprowadzenie zmian do programu szkolenia operatorów bezzałogowców. Obecnie trening operatora dronów (BŁA) trwa w Rosji od dwóch do dwóch i pół miesiąca i jest prowadzony w 924. państwowym centrum szkoleniowym bezzałogowego lotnictwa. Każdy specjalista po zakończeniu kursu otrzymuje tytuł instruktora oraz „Książkę lotów pilota (operatora) BŁA”. Pojawiły się już jednak informacje, że zakres tego szkolenia będzie trzeba bardzo mocno rozszerzyć.

fot. mil.ru

Konieczne stało się również opracowanie szybkiego i bezpiecznego sposobu przekazywania informacji uzyskanej z systemów obserwacji dronów, np. na stanowiska artylerii lufowej i rakietowej. Pojawił się również problem ciągu decyzyjnego, którym powinna być dostarczana zgoda na użycie uzbrojenia tylko na podstawie danych uzyskanych z latających robotów. To, co u Amerykanów już działa od kilkunastu lat, u Rosjan było trzeba budować od podstaw.

Trudne zadanie postawiono również przed przemysłem. W Ministerstwie Obrony Rosji opracowano nawet plan wyposażenia sił zbrojnych w bezzałogowe aparaty latające do 2020 r. Rosyjska armia zażądała jednak, by przekazywane jej systemy bezzałogowe spełniały cztery wzajemnie wykluczające się warunki: były proste, niezawodne, tanie i produkowane w Rosji. Dlatego, jak wskazują sami Rosjanie: „Wszystko jest super, tylko urządzeń, które spełniają wymagania Ministerstwa Obrony Rosyjskiej, jak nie było, tak nie ma”.

Rosyjskie trudności z powszechnym wprowadzaniem dronów

Jednym z najważniejszych problemów jest cena. Nie chodzi tylko o jej ostateczną wysokość, ale o błędy w szacowaniu przez przemysł rzeczywistych kosztów programu wprowadzenia dronów do seryjnej produkcji. W efekcie to, co w czasie negocjacji miało kosztować dziesiątki tysięcy rubli – po przekazaniu do wojsk kosztuje już dziesięć razy więcej.

fot. mil.ru

Kolejną trudnością jest krótkowzroczność rosyjskiego dowództwa, które bardzo niechętnie godzi się na wprowadzanie rewolucyjnych zmian. Taką ociężałość decyzyjną widać szczególnie w przypadku bezzałogowych miniśmigłowców. Pomimo, że sprawdziły się już one wielokrotnie w działaniu, to Ministerstwo Obrony Rosji nie przejawia inicjatywy, by zdalnie sterowane pionowzloty weszły powszechnie na wyposażenie wojsk – np. sił morskich. Dlatego licencyjną produkcję dronu austriackiej firmy Schiebel typu Camcopter S-100 (pod nazwą Gorizont Ejr (Air) S-100) w firmie OAE „Gorizont” w Rostowie nad Donem rozpoczęto nie na potrzeby wojska, ale straży przybrzeżnej Rosji.

Ostrożność w rosyjskim programie bezzałogowców widać również w sposobie i szybkości prac nad dronami klasy MALE, które byłyby dodatkowo uzbrojone. O ile więc Chińczycy chwalą się postępami w tej dziedzinie zdobywając już pierwszych nabywców zagranicznych, o tyle Rosjanie nadal nie decydują się na ujawnienie swoich rozwiązań (o ile je oczywiście mają).

fot. mil.ru

W Rosji pojawia się duża grupa niewielkich firm i instytutów, w których entuzjaści pracują nad systemami bezzałogowymi. Robią to jednak w pierwszej kolejności dla potrzeb rynku cywilnego. Rosjanie bardzo dobrze bowiem zdają sobie sprawę z faktu, że drony mogą być wykorzystywane np. podczas usuwania katastrof naturalnych i przemysłowych, do nadzoru ogromnych obszarów leśnych, wielokilometrowych rurociągów, akcji poszukiwawczo ratowniczych itd.

To, co może być produkowane dla potrzeb cywilnych, nie musi się jednak sprawdzić w przypadku sił zbrojnych. Dlatego przed zamówieniem czegokolwiek armia powinna wcześniej określić szczegółowe wymagania taktyczno – techniczne. W przypadku dronów cały czas jednak napotyka się na duże problemy w tej sprawie.

Okazuje się bowiem, że nie jest możliwe stworzenie nowoczesnego bezzałogowca (szczególnie jeżeli chodzi o pionowzloty) z wykorzystaniem starych rosyjskich technologii. Rosjanie wskazują, że potrzebne są m.in. nowe sensory, systemy nawigacji inercyjnej i satelitarnej, niewielkie urządzenia łączności, a tego jak na razie nie oferuje przemysł w Rosji.

W ten sposób, przy braku sygnałów nawigacji satelitarnej sterowanie pracą dronów staje się praktycznie niemożliwe. Podobne trudności istnieją, gdy drony po utracie łączności musza pracować w tzw. reżimie autonomicznym. Zgodnie ze standardami zachodnimi, bezzałogowiec powinien wtedy wrócić samodzielnie do miejsca startu. W przypadku systemów rosyjskich tak się jednak często nie dzieje.

fot. mil.ru

Rosjanie wprost mówią, że w tej dziedzinie są opóźnieni w odniesieniu do krajów zachodnich o wiele lat. Dodatkowo sytuacja ta w dalszym ciągu się pogarsza (porównując chociażby środki budżetowe przeznaczane na rozwój systemów bezzałogowych w krajach zachodnich i w Rosji). O ile Amerykanie mają już rozwiązania pozwalające na działanie dronów w cywilnej przestrzeni powietrznej, o tyle Rosja ma w tej dziedzinie standardy akceptowalne jedynie w czasie wojny, poza normami międzynarodowymi.

Właśnie dlatego Rosjanie apelują, by stworzony został program, zorganizowano zespół nadzorujący i by zapewniono odpowiednie finansowanie. Wtedy z dużej ilości już opracowanych rozwiązań będzie można wybrać to, co jest optymalne dla rosyjskich sił zbrojnych.

Pomóc w tym może dekret prezydenta Putina z 16 grudnia 2015 r., ustanawiający krajowe centrum rozwoju technologii i podstaw robotyki. Jednym z celów przyszłych prac ma być m.in. opracowanie bezzałogowego miniśmigłowca o rozmiarach nie większych niż 0,5 – 0,6 m, prędkości lotu 20-25 m/s, czasie lotu 60 minut i wadze do 5 kg. Jak się okazuje to, co można kupić na zachodzie w sklepach RTV-AGD, w Rosji nadal jest poważnym problemem.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (5)

  1. Ad_summam

    Czy dla nas jest z tego jakaś nauka??

    1. yaro

      jest, szanuj swoje zaplecze naukowe i swoje zakłady produkcyjne, to jest dla nas nauka.

    2. x

      U nas zapewne będzie taka nauka: potrzebne od zaraz lekkie śmigłowce rozpoznawcze, najlepiej z 3-osobową załogą i żeby były odpowiednio drogie.

  2. wystarczy_czytać

    "Altus"; "Orłan"; "Fregata" ; "Dozor" ; "Pszczoła" -1997r ; Tu-143 /1976/; ciężki dron na poduszce powietrznej ; drony o napędzie na ogniwa wodorowe; systemy automatycznego i autonomicznego sterowania do 10 dronów , - potrafią od 20 lat sprowadzić autonomicznie Mig-29 na lotnisko - ale nie potrafią zbudować drona? - nie wiem czy śmiać się czy płakać.

    1. yaro

      coż sprawę dronów Rosjanie przećwiczyli dokładnie w Syrii i wnioski zostały wyciągnięte, za dwa lata okaże się, że znów zachód będzie stał z rozdziawioną buzią i dziwił się, co Rosjanie znowu sobie wydumali (patrz szok po pierwszym ataku rakiet Kalibr)

  3. dim

    Niemniej przy ich dość poważnym podejściu do wojska (nie mówię, że obronności... raczej napastliwości), za 2-3 lata mało kto będzie w Rosji pamiętał, że takie problemy w ogóle były.

  4. leming

    cóż, widać z tego że dla wojska bardziej korzystne jest przetrenowanie swoich możliwości w jakiejś malej niegrożnej wojence, niż na poligonach. amerykanie znają ta prawdę od dawna i chetnie korzystaja z takiej możliwości. czy rosja też pójdzie tą drogą ?

  5. maxx

    Wg. mnie nie da się wszystkiego produkować w jednym państwie bo jest to niestety zbyt kosztowne. Zachód ma łatwiej bo produkuje wspólnie ( ile państw brało udział w sukcesie Raptora, który niby jest amerykańskiej produkcji- odp: wiele) Rosja probukuje bardzo dobre systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej , bardzo dobre samoloty i wiele innych ale niestety niektóre rzeczy można kupować np w Chinach który przecież też kupuje niektóre rzeczy u Rosjan...

    1. Luck

      I to jest aktualnie siła FR i Chin - współpraca tych mocarstw ,a USA za 3 dekady będzie bez szans z Chinami. Ok militarnie są jeszcze mocni, ale gospodarczo tracą wpływy na maksa.

    2. yaro

      Izrael dał Rosjanom licencję na drony, co prawda teraz w ramach sankcji "wycofał się" ale cała dokumentacja i cała produkcja odbywała się w Rosji .... resztę sobie dopowiedz bo myśleć logicznie zapewne potrafisz ....

Reklama